Błogosławieni, którzy nie widzą, a wierzą!

B
Szczęść Boże! Rozważając piękno świadectwa świętości Tomasza Apostoła, skorzystajmy z głębokiego tekstu rozważania Benedykta XVI. Myślę, że warto wciąż wracać do duchowego bogactwa, jakie ten Papież nam pozostawił.  
     Pamiętajmy jednocześnie, że dzisiaj jest pierwszy czwartek miesiąca, dlatego pomódlmy się za księży i osoby zakonne oraz o księży i osoby zakonne.
             Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Święto
Św. Tomasza Apostoła,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza: Ef 2,19–22; J 20,24–29
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:
Bracia:
Nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście
współobywatelami świętych i domownikami Boga, zbudowani na
fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest
sam Chrystus Jezus. W Nim zespalana cała budowla rośnie na świętą
w Panu świątynię, w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym
budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Tomasz,
jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy
przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: „Widzieliśmy
Pana”.
Ale
on rzekł do nich: „Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu
gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę
ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę”.
A
po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i
Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął
pośrodku i rzekł: „Pokój wam!” Następnie rzekł do Tomasza:
„Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i
włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz
wierzącym”.
Tomasz
Mu odpowiedział: „Pan mój i Bóg mój!”
Powiedział
mu Jezus: „Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś.
Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”.
W
ramach katechezy, wygłoszonej na Audiencji generalnej, w dniu 27
września 2006
roku, Ojciec Święty Benedykt XVI
tak mówił o dzisiejszym Patronie: „Dzisiaj
skupiamy uwagę na Tomaszu. Zawsze wymieniany
w czterech spisach, występujących w Nowym Testamencie,

w pierwszych trzech Ewangeliach stawiany jest przy Mateuszu (por. Mt
10,3; Mk 3,18; Łk 6,15), natomiast w Dziejach Apostolskich występuje
obok Filipa (por. Dz 1,13). Jego
imię pochodzi od hebrajskiego rdzenia „
ta’am”,
co znaczy „parzysty, bliźniak”.

Istotnie, Ewangelia Świętego
Jana wielokrotnie nazywa go przydomkiem „Didymos” (por. J 11,16;
20,24; 21,2), co
w języku greckim znaczy właśnie „bliźniak”.

Nie jest jasne, dlaczego otrzymał ten przydomek.
Przede
wszystkim czwarta Ewangelia dostarcza nam kilku informacji,
kreślących pewne znaczące rysy jego osobowości. Pierwsza dotyczy
zachęty,
z jaką zwrócił się on do pozostałych
Apostołów,
kiedy Jezus w krytycznym momencie swego życia postanowił udać się
do Betanii, aby wskrzesić Łazarza, zbliżając się tym samym
niebezpiecznie do Jerozolimy (por. Mk 10,32). Wtedy to Tomasz
powiedział do współuczniów: Chodźmy
także i my, aby razem z Nim umrzeć

(J 11, 16).
Ta
jego determinacja, by iść za Mistrzem, jest naprawdę przykładna i
jest dla nas cenną nauką: ukazuje całkowitą
gotowość przylgnięcia do Jezusa aż do utożsamienia własnego
losu z Jego losem

i pragnienia podzielenia z Nim najwyższej próby śmierci.
Rzeczywiście, najważniejsze
jest to, by nigdy nie oddalić się od Jezusa.

Skądinąd Ewangelie używają słowa „pójść
za”

na oznaczenie, że gdzie On idzie, tam powinien pójść również
Jego uczeń. Wtedy życie chrześcijańskie określane jest jako
życie
z Jezusem Chrystusem


życie, które spędza się razem z Nim. […]
Drugie
wystąpienie Tomasza widzimy podczas
Ostatniej Wieczerzy.
Wtedy
to Jezus, zapowiadając swoje bliskie odejście, mówi, że idzie
przygotować miejsce dla uczniów, by także oni byli tam, gdzie On,
i dodaje: Znacie
drogę, dokąd Ja idę

(J 14,4). Wtedy Tomasz reaguje słowami: Panie,
nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?

(J 14,5). W rzeczywistości to pytanie Tomasza ukazuje raczej
niski poziom jego rozumienia.
Jednak
te słowa stają się dla Jezusa okazją, by wypowiedzieć znaną
formułę: Ja
jestem drogą i prawdą, i życiem

(J 14,6).
A
zatem pierwotnie zostaje to objawione Tomaszowi, lecz to
objawienie dotyczy nas wszystkich i w każdej epoce.
Za
każdym razem, kiedy słyszymy lub czytamy te słowa, możemy stanąć
w duchu obok Tomasza i wyobrazić sobie, że Pan
mówi również do nas, podobnie jak rozmawiał z nim.

Jednocześnie jego pytanie daje także i nam prawo –
jeśli tak można powiedzieć –
proszenia
Jezusa o wyjaśnienia.
My
często Go nie rozumiemy. Miejmy
odwagę powiedzieć: nie rozumiem Cię, Panie, wysłuchaj mnie, pomóż
mi zrozumieć.
W
ten sposób, ze szczerością, będącą prawdziwym sposobem
modlitwy, rozmawiania z Jezusem, wyrażamy
naszą znikomą zdolność pojmowania,

a jednocześnie przyjmujemy pełną ufności postawę człowieka,
który oczekuje światła i siły od Kogoś, kto może mu je dać.
Bardzo
znany i przysłowiowy wręcz jest epizod z niewiernym Tomaszem,

który miał miejsce osiem dni po Zmartwychwstaniu.
Tomasz w pierwszej chwili nie wierzy, że Jezus ukazał się pod jego
nieobecność, i mówi: Jeżeli
na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca
mego w miejsce gwoździ, i ręki mojej nie włożę w bok Jego, nie
uwierzę

(J 20,25). W gruncie rzeczy z tych słów przebija przekonanie, że
odtąd
Jezus jest rozpoznawalny nie tyle z twarzy, lecz po ranach.
Tomasz
uważa, że oznakami określającymi tożsamość Jezusa są teraz
przede wszystkim rany,
które ukazują, do jakiego stopnia nas umiłował.
Co
do tego Apostoł
się nie myli.
Jak
wiemy, po ośmiu dniach Jezus znów pojawia się wśród uczniów, i
tym razem Tomasz jest obecny. Jezus mówi mu: Podnieś
tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż w
mój bok, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym

(J 20,27). Tomasz reaguje najwspanialszym wyznaniem wiary, jakie
znajdujemy w całym Nowym Testamencie: Pan
mój i Bóg mój!
(J
20,28). Święty
Augustyn tak komentuje to zdarzenie: Tomasz „widział i dotykał
człowieka, ale
wyznawał swoją wiarę w Boga, którego nie widział ani nie
dotykał.
A
to, co widział i czego dotykał, prowadziło go do wiary w to, w co
do tej pory wątpił.
Ewangelista
przytacza dalej ostatnie słowa Jezusa skierowane do Tomasza:
Uwierzyłeś
dlatego, że Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli,
a uwierzyli

(J 20,29). To zdanie możemy wypowiedzieć również w czasie
teraźniejszym: „Błogosławieni,
którzy nie widzą, a wierzą”.

W każdym razie Jezus formułuje tu podstawową zasadę dla
chrześcijan, którzy przyjdą po Tomaszu, a
więc dla nas wszystkich.

Warto
zwrócić uwagę, jak inny
Tomasz, wielki średniowieczny teolog z Akwinu,
łączy
tę formułę błogosławieństwa z inną formułą, pozornie
przeciwną, przekazaną przez Łukasza: Szczęśliwe
oczy, które widzą to, co wy widzicie

(Łk 10,23). Ale Akwinata komentuje: „O
wiele większa jest zasługa tego, kto wierzy nie widząc, niż tego,
kto wierzy widząc”.

[…]

Epizod
z Apostołem
Tomaszem jest dla nas ważny przynajmniej z trzech racji: po
pierwsze, ponieważ nas
umacnia, gdy doznajemy niepewności;

po drugie, ponieważ pokazuje
nam, że każda wątpliwość może prowadzić do jasnej odpowiedzi,

wykraczającej ponad wszelkie niepewności; i wreszcie, ponieważ
słowa
skierowane do niego przez Jezusa przypominają nam o prawdziwym
sensie dojrzałej wiary

i zachęcają nas, byśmy pomimo
trudności trwali

na naszej drodze w bliskości z Nim.
Ostatnia
wzmianka o Tomaszu znajduje się w czwartej Ewangelii,
przedstawiającej go jako świadka
Zmartwychwstałego w późniejszym epizodzie cudownego połowu ryb w
Jeziorze Tyberiadzkim

(por. J 21,2). Przy tej okazji wymieniony jest nawet zaraz
po Szymonie Piotrze:

jest to oczywisty znak, że Tomasz odgrywał znaczną rolę w
środowisku pierwszych wspólnot chrześcijańskich. Istotnie, jego
imieniem zostały później opatrzone Dzieje i Ewangelia Tomasza,
obydwa
teksty apokryficzne, ale w każdym razie ważne dla badania początków
chrześcijaństwa.
Przypomnijmy
na koniec, że zgodnie ze starożytną tradycją, Tomasz
najpierw głosił Ewangelię w Syrii i Persji
[…],
a następnie udał się
do zachodnich Indii,

skąd chrześcijaństwo dotarło potem do południowych Indii. W tej
perspektywie misyjnej kończymy naszą refleksję, ufając, że
przykład
Tomasza będzie coraz bardziej umacniał naszą wiarę w Jezusa
Chrystusa, naszego Pana i naszego Boga.”

Tyle
z przepięknej i głębokiej w treści katechezy Ojca Świętego
Benedykta XVI.
W
jej świetle zapewne łatwiej nam zrozumieć słowa, jakie Paweł
Apostoł kieruje dzisiaj w pierwszym czytaniu do Efezjan i do nas
wszystkich: jesteście
współobywatelami świętych i domownikami Boga, zbudowani na
fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest
sam Chrystus Jezus. W Nim zespalana cała budowla rośnie na świętą
w Panu świątynię, w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym
budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha.
Niech
konkretnym wyrazem tego naszego wznoszenia się we wspólnym
budowaniu będzie przyjęcie rady Ojca Świętego, by uczyć
się od Tomasza dociekliwości, stawiania Jezusowi pytań i proszenia
o wyjaśnienie kwestii trudnych,
a
także nauczenie się od dzisiejszego Patrona najgłębszego
wyznawania wiary w Jezusa, naszego Boga i Pana – konkretem naszego
życia… 

8 komentarzy

  • Też tak niekiedy zachowuję się jak Tomasz… ba jeszcze gorzej, bo dostałam "na piśmie" słowa dla mnie od grupy proroczej po Wylaniu Ducha Świętego a ja chciałabym usłyszeć je od Ducha Świętego, osobiście, więc proszę…. Boże, wierzę ale zaradź memu niedowiarstwu.

  • … Dla Pana nie ma drzwi zamkniętych, nie wyważa ich. On z miłością staje pośrodku, pośród życia, w jego sednie, w tym, co w danym momencie przeżywamy. Wie, kiedy tego najbardziej potrzebujemy. Byle byśmy chcieli Go rozpoznać. Byle nie było zatrzaskiwania drzwi i zamykania ich na dziesięć spustów. Jego przyjście przynosi dar pokoju, nawet w największe zawieruchy, w lęki rodzące się w nas, w ciemności ogarniające codzienność. To koronny dowód Jego nadejścia, Jego obecności.

    Wyczuć puls

    Nie zwraca się do ogółu (choć lekcja dotyczy każdego), ale do Tomasza: Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż /ją/ do mego boku. Ależ musiało się apostołowi głupio zrobić. Pan nie chciał go ani zawstydzić ani upokorzyć. Usłyszał nie słowa potępienia, ale orędzie miłości i dobroci, zachętę do wzrostu, do poszukiwań: nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym.
    Zwraca się do każdego. Rzeźbiarz w danej chwili ma przed oczyma tylko ten konkretny kamień (czy kawałek drewna) i na nim skupia całą swoją uwagę. Kamień tego potrzebuje. Tworzący wyczuwa puls, bijące serce materiału.

    Gdy człowiek na to pozwoli wypowiadać będzie jak modlitwę: Pan mój i Bóg mój! A błogosławieństwo stanie się jego udziałem. Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli. …

  • Jak często łapiemy się na tym, iż w domowym zakątku, w ciszy tak jak Św. Tomasz prosimy Boga o jakieś namacalne dowody jego istnienia, ile razy mówimy sami do siebie "Panie daj nam jakiś mały dowód, to wtedy stanę się bardziej wierzący, lepszy". A czy nie dostajemy takich znaków codziennie w postaci uśmiechu, życzliwości obcych ludzi jakichś pokonanych trudności? Wydaje mi się, że wymagamy za dużo, w zamian dając niewiele albo nic. Warto też zadać sobie pytanie, czy właśnie jestem tak dociekliwy jak Św. Tomasz, czy pogłębiam swoją wiarę stawiając samemu sobie a także Jezusowi nurtujące pytania. Czy nie jest tak, że nasza wiara opiera się jedynie na niedzielnej mszy? Kiedy ostatni raz próbowałem odkrywać Boga z kart Pisma Świętego. Chciałbym i modlę się o to, abym zawsze, a chociaż jak najczęściej się tylko da, próbował odkrywać Boga, abym wierzył w niego bezgranicznie i aby każde obcowanie z nim było swoistym darem i radością. Szczęść Boże.

    • A ja jestem za tym, żeby prosić Jezusa – pomimo wszystko – o jak najbardziej czytelne znaki Jego działania. Właśnie sposób, w jaki potraktował On dociekliwego Tomasza, jest dla nas zachętą, abyśmy "zamęczali" Go pytaniami! I tak Go nie zamęczymy! Ks. Jacek

  • Jak co roku stwierdzam, że Święty Tomasz – jak dla mnie – nie jest "niewierny" , ale "uwiarygadniający" :). Zgadzam się z Ks. Jackiem – miejmy odwagę nalegać aby Bóg był obecny w naszym życiu poprzez konkretne znaki. I pamiętajmy dziękować za to :), obyśmy nie wpadli w pułapkę postawy roszczeniowej 😉

    • Tak, trzeba odróżnić dociekliwość oraz natarczywość w modlitwie – a więc postawy, do których Jezus nas zachęcał – od postawy roszczeniowej. To nie to samo. Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.