Jeśli pozwolicie się prowadzić Duchowi…

J
Witraż w kościele w Surgucie

Wspomnienie św. Teresy od Jezusa, dziewicy i doktora Kościoła


(Ga 5,18-25)
Jeśli pozwolicie się prowadzić duchowi, nie znajdziecie się w niewoli Prawa. Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą. Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim /cnotom/ nie ma Prawa. A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami. Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy.

(Łk 11,42-46)
Biada wam, faryzeuszom, bo dajecie dziesięcinę z mięty i ruty, i z wszelkiego rodzaju jarzyny, a pomijacie sprawiedliwość i miłość Bożą. Tymczasem to należało czynić, i tamtego nie opuszczać. Biada wam, faryzeuszom, bo lubicie pierwsze miejsce w synagogach i pozdrowienia na rynku. Biada wam, bo jesteście jak groby niewidoczne, po których ludzie bezwiednie przechodzą. Wtedy odezwał się do Niego jeden z uczonych w Prawie: Nauczycielu, tymi słowami nam też ubliżasz. On odparł: I wam, uczonym w Prawie, biada! Bo wkładacie na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami jednym palcem ciężarów tych nie dotykacie.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pozdrawiam z Syberii, która zaczyna coraz bardziej być podobna do Syberii)

Zaczyna się zima, śnieg, dziś było – 9, teraz jest troszkę cieplej.

Jednak serca nie stygną i to jest piękne.

Podpisuję się pod wczorajszymi życzeniami dla naszych Rodziców…

A co dziś w słowie?

To co mnie najbardziej skłoniło dziś do rozmyślania to sam początek liturgii słowa, pierwszego czytania – „Jeśli pozwolicie się prowadzić duchowi…”

Zastanowiło mnie jednak, dlaczego duchowi jest z małej litery – zapewne nie chodzi o Ducha Świętego, ale o ducha, który jest w nas – aby to co duchowe było w nas siłą prowadzącą, wiodącą…

Jednak pogrzebałem trochę w innych tłumaczeniach, nie tylko polskich, i wszystko nie okazuje się tak jasne… W wielu tłumaczeniach tam właśnie jest duża litera, wskazująca na Ducha Świętego. Trzeba by poprosić o komentarz biblistów, albo jeszcze więcej komentarzy poczytać. Jednak czy tak, czy tak, niewiele to zmienia sens, bo przecież, jeśli mówimy o sferze ducha w nas, to jest ona nieodłącznie związana z Duchem Świętym.

A zatem: Pozwólmy się prowadzić Duchowi!

Niech nas prowadzi Duch!

Ale co to znaczy?

Niedawno, w czwartek, był ciekawy, choć dobrze nam znany fragment Ewangelii „Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą?”

Dlaczego Jezus nie powiedział – da wam o co prosicie…, jakby zasugerował o co mamy prosić? Co znaczy – prosić o Ducha Świętego?


Myślę, że jest to prośba o to, aby Duch Święty nas prowadził, aby się Boża wola wypełniała, abyśmy umieli te wolę przyjąć, podporządkować się jej.

Przecież gdybyśmy pytali często, zawsze – czego tutaj chce Bóg? – jeśli byśmy prosili o Ducha Świętego, jego światło, jego mądrość w różnych sytuacjach życia, i jeśli by tak robili wszyscy i byli Jemu posłuszni – nie było by wojen, nienawiści, różnego rodzaju grzechów i ich następstw, o jakich czytamy dziś jako o uczynkach rodzących się z ciała.

Niedawno wspominałem o młodej osobie, która była na granicy śmierci… Modliliśmy się, wiele osób się modliło, była to silna modlitwa – Bóg wysłuchał. Człowiek przeżył. Jednak potem, na skutek silnych lekarstw i chyba nie do końca udanego leczenia, ów człowiek wpadał chwilami w niezwykle ciężkie stany depresyjne. Raz, a może i nie raz, mało nie doszło do tragedii – do samobójstwa… Oczywiście nikt tu nie osądza człowieka, ponieważ potem, gdy ów człowiek dochodził do siebie, okazywało się, że tam nawet nie było świadomości.

To do czego zmierzam, to rozmowa z kilkoma osobami, które potem dzieliły się swoimi myślami – czy my właściwie się modliliśmy? Czy w modlitwie o uratowanie życia, była zgoda na przyjęcie woli Bożej, jakakolwiek by ona nie była?

Okazało się, że nie całkiem. Bóg przez te doświadczenia, pokazuje nam, że nasza modlitwa, nie szukająca woli Bożej, nie poddająca się woli Bożej, a więc, nie poddająca się Duchowi Świętemu, może być zła. A zatem, nawet w tak krytycznych sytuacjach, mamy dać się prowadzić Duchowi Świętemu.

Niedawno przyjechała do mnie z Tomska pewna kobieta, nasza gospodyni w Tomsku, piękny, głęboki człowiek, aktywna parafianka, obecnie przygotowująca się, by być świeckim katechizatorem. W Surgucie ma też rodzinę. Ktoś w Tomsku zasponsorował jej bilet do Surgutu, żeby mogła przyjechać i pomóc. Ona rozważała, przyjąć – nie przyjąć… Trudno było jej zgodzić się na to… Jednak – jak twierdzi – odrzucając swoją dumę, pychę, przyjęła.

Owocem Ducha jest… (na zdjęciu rodzina w Tarko-Sale,
600 km. na północ od Surgutu)

Teraz jak twierdzi – jest szczęśliwa… szczęśliwi są i inni, którym posługuje, pomaga… jakby wszyscy kogo to dotyczy się cieszą, wiele dobra rodzi się z tego. Można tu powiedzieć słowami św. Pawła – jeśli dacie się poprowadzić Duchowi, doświadczycie owoców Ducha. A są nimi – miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie.

Takich owoców doświadczamy, jeśli dajemy się prowadzić Duchowi, a nie kombinujemy po swojemu!

Zaprośmy dziś Ducha Świętego, do naszego życia, do dzisiejszego dnia… Pozwólmy się Mu prowadzić… Pytajmy dziś – czego chcesz w tej sprawie Duchu Święty? Do czego mnie wzywasz? Co mam robić? Jak żyć? Jaką podjąć decyzję?

Ludzie, którzy dali się prowadzić Duchowi Świętemu to święci. Oto dziś św. Teresa… Czytamy o niej np. takie słowa (fragment biografii):

„Jako panienka, Teresa została oddana do internatu augustianek w Avila (1530). Jednak ciężka choroba zmusiła ją do powrotu do domu. Kiedy poczuła się lepiej, w 20. roku życia wstąpiła do klasztoru karmelitanek w tym samym mieście. Ku swojemu niezadowoleniu zastała tam wielkie rozluźnienie. Siostry prowadziły życie na wzór wielkich pań. Przyjmowały liczne wizyty, a ich rozmowy były dalekie od ducha Ewangelii. Już wtedy powstała w Teresie myśl o reformie. Złożyła śluby zakonne w roku 1537, ale nawrót poważnej choroby zmusił ją do chwilowego opuszczenia klasztoru. Powróciła po roku. Wkrótce niemoc dosięgła ją po raz trzeci, tak że Teresa była już bliska śmierci. Jak wyznaje w swoich pismach, została wtedy cudownie uzdrowiona. Pisze, że zawdzięcza to św. Józefowi. Odtąd będzie wyróżniać się nabożeństwem do tego właśnie świętego. Choroba pogłębiła w Teresie życie wewnętrzne. Poznała znikomość świata i nauczyła się rozumieć cierpienia innych. Podczas długich godzin samotności i cierpienia zaczęło się jej życie mistyczne i zjednoczenie z Bogiem. Utalentowana i wrażliwa, odkryła, że modlitwa jest tajemniczą bramą, przez którą wchodzi się do „twierdzy wewnętrznej”. Mistyczka i wizjonerka, a jednocześnie osoba o umysłowości wielce rzeczowej i praktycznej”.

Oto człowiek, który dał się prowadzić Duchowi – dla takiego człowieka i choroba, i trudne doświadczenia, wszystko zmierza ku dobremu.

Kto dziś pamięta te nadęte panie – zakonnice, które przeszkadzały Teresie w reformie, bo im było w klasztorku dobrze i komfortowo? Nikt ich dziś nie pamięta. A Teresa jest święta i jest Doktorem Kościoła.

Oto co znaczy – dać się prowadzić Duchowi… To nie znaczy, że życie będzie lżejsze, że nie będzie problemów i krzyża – będzie, może jeszcze więcej, ale będzie sens, będzie miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie…

A tych owoców nie znajdujemy u wielce religijnych, pobożnych faryzeuszy, których spotykamy w Ewangelii – to są ludzie religijni, pobożni, liderzy religijni, ale nie ludzie dający się prowadzić Duchowi! – dlatego słyszą: biada.

Jeszcze jedno wspomnienie z życia dzisiejszej patronki:

Święta Teresa z Avila, Doktor Kościoła i mistyczka,
podczas swojej choroby skarżyła się Panu Jezusowi:
Panie Jezu, dlaczego zsyłasz na tych, którzy Cię kochają,
tak wielkie cierpienia?
Na to Pan Jezus:
Zawsze tak czynię dla swoich przyjaciół.
A Teresa: Aha, więc dlatego masz ich tak mało.

Dla zainteresowanych Św. Teresą polecam ten tekst: http://mateusz.pl/bpjz/xtymoteusz/ktos/09.html

Pozdrawiam

Powspominać lato… piękne widoki na północy (jakieś 700 km. na północ od Surgutu)

22 komentarze

  • Nie rozumiem tego, co dzieje się na synodzie biskupów….
    http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,20240,synod-duszpasterskie-trzesienie-ziemi.html
    Jeszcze kwestię komunii dla ludzi rozwiedzionych potrafię zrozumieć ale to wszystko, o czym czyta się na temat homoseksualistów, jest dla mnie wielkim niezrozumieniem.
    "Nie negując problematyki moralnej związanej ze związkami homoseksualnymi przyjmuje się do wiadomości, że są przypadki, w których wzajemne wsparcie aż do poświęcenia stanowi cenny fundament dla życia partnerów" – przyznał Watykan. Zapewnił, że Kościół szczególną uwagę kieruje pod adresem dzieci, żyjących z parami osób tej samej płci i powtarza, że na pierwszym miejscu muszą być zawsze "potrzeby i prawa najmłodszych".
    Nigdy nawet nie myślałem, że doczekam czasów, kiedy będzie dyskutować się o kwestiach, które powinny pozostać bez dyskusji.
    Smutne, że najwyżsi duchowni mają takie "liberalne" podejście w fundamentalnych kwestiach.
    Pozdrawiam
    Ojciec i mąż w normalnej, prawdziwiej rodzinie.

    • Ja jestem spokojny, nie ulegam nastrojom "okołosynodowych" komentarzy. Prawdę mówiąc dyskusja kręci się wokół tego od lat. Wierzę, że KK nie zmieni doktryny :). Ciekawe kiedy w tej tendencji "dopasowywania się" do świata (paradoksalnie dzisiejsze pierwsze czytanie mówi o czyms dokładnie odwrotnym 🙂 ) na tapetę wejdzie kwestia sakramentu spowiedzi świętej – no bo skoro na zachodzie konfesjonały są puste, to może należy się dopasować ;). Niebezpieczenstwo jeśli tkwi, to tkwi w kościelnym języku polityczno porawnej nowomowy, która w tej czy innej formie jest w KK obecna, z tym, ze tutaj może dawać możliwości interprtacyjne niczym najbardziej bełkotliwe dyrektywy UE 🙂

  • Wczoraj dowiedziałam się, że aby Duch Święty działał w nas i przez nas musimy ufnie prosić i otworzyć się na Jego działanie. Blokadą przez którą Duch Święty nie może się przebić do naszego serca, może być;
    – strach przed nieoczekiwanym obdarowaniem ( nie takim jakiego byśmy chcieli),
    – nasze życie rozmija się z Bożym planem,
    – zazdrość łask Bożych otrzymanych przez innym,
    – nasza zła wola wykorzystania przyszłych darów, czy charyzmatów.
    Módlmy się, aby Duch Święty działał przez biskupów i aby trwający Synod spełnił oczekiwanie nie ludzi ale zamysł Boży, wobec chrześcijańskich rodzin.

    • Przeczytałem w całości informację, wskazaną przez Anonimowego, nie tylko ten zacytowany fragment, i muszę powiedzieć, że – podobnie, jak Robert – jestem spokojny. Uważam tytuł tej informacji, mówiący o jakimś trzęsieniu ziemi w Kościele, za mocno przesadzony. To jest tylko dyskusja, to nie jest dokument końcowy. A poza tym, z całości informacji jasno wynika, że ani homoseksualizm nie będzie zaaprobowany przez Kościół, ani związki niesakramentalne nie będą uznane za równoważne związkom małżeńskim. Raczej poszukuje się sposobu przyjścia z pomocą ludziom, będącym w tych nieprawidłowych sytuacjach, przy czym postuluje się indywidualne podejście do każdej sprawy. Osobiście naprawdę jestem spokojny, w końcu Kościołem kieruje Duch Święty, o którym Ksiądz Marek tak pięknie pisał w rozważaniu, o którym też tak głęboko pisze Anna. Nie obawiajmy się, Kościół nie pobłądzi, chociaż dyskusje na tematy zasadnicze prowadzone są w nim już od czasów apostolskich, a w kwestiach, o których teraz rozmawiamy, spierano się także przy okazji powstania encykliki HUMANAE VITAE Pawła VI – tego Papieża, który na zakończenie Synodu, w dniu 19 października, czyli w najbliższą niedzielę, będzie beatyfikowany… Pozdrawiam! Ks. Jacek

    • Ale nie dziwię się, że niektórzy wierni KK mogą czuć zaniepokojenie sygnałami, które docierają z prasy – i to nie tylko tej anykościelnej, ale również dziennikarze "prawicowi" (nie wspominam o "tradycjonalistach") ulegają nastrojowi epokowych sensacji :). To trochę jak ze sprawą Benedykta XVI i prezerwatywami. Papież o tym, że prezerwatywy nie rozwiązują problemu AIDS, ale istnieją indywidualne przypadki uzasadniające ich użycie (a takie sytuacje zdarzają się i w naszych konfesjonałach) – tymczasem cały prasowy liberalny świat: KK otwiera się na prezerwatywową antykoncepcję!!! 😀

    • Słusznie zauważył Robert. Dlatego wkleiłem link do strony katolickiej, żeby nie było, że przytaczam antykatolickie artykuły :-).
      Wracając jednak do tematu to mam nadzieję, że to Duch Św. sformułuje poprzez biskupów postanowienia ostateczne soboru, a nie biskupi, pod wpływem "nastrojów" współczesnego świata.
      Kiedyś usłyszałem słowa: "Kościół trwa ponad dwa tysiące lat dlatego, że trwa niezmiennie." Mam nadzieję, że będzie tak dalej. Spotykałem w swoim życiu homoseksualistów i uważam, że do momentu zerwania z przeszłością, nie mają zbyt wiele do zaoferowania kościołowi.
      Przepraszam za to, jeżeli zbyt mocno wyrażam się.
      Pan Jezus przebaczył Marii Magdalenie, ale kiedy? W momencie, gdy zerwała z grzeszną przeszłością. To powinno być dla nich wskazówką a dla Duchownych Synodu pomocą w zrozumieniu, kiedy mogą być oni włączeni do grona Naszej Wspólnoty.
      Ojciec i mąż w normalnej, prawdziwiej rodzinie.

    • Pisząc na końcu ONI miałem na myśli osoby w związkach homoseksualnych. Kiepska składnia tego zdania sugerowałaby coś zupełnie innego.
      Pozdrawiam wszystkich.

    • A dla … może polecać ?
      "Zaprośmy dziś Ducha Świętego, do naszego życia, do dzisiejszego dnia… Pozwólmy się Mu prowadzić… Pytajmy dziś – czego chcesz w tej sprawie Duchu Święty? Do czego mnie wzywasz? Co mam robić? Jak żyć? Jaką podjąć decyzję?"
      Pozdrawiam

    • Dzisiaj – 17 października – Telewizja TRWAM podała informację, że dokument, zawierający roboczą relację w pierwszego tygodnia obrad Synodu został bardzo krytycznie przyjęty przez większość Uczestników. Po prostu, ze zdumieniem stwierdzili, że nie o tym rozmawiali! Dlatego wszystko ma być jeszcze raz dopracowane i doprecyzowane… Dla mnie to jest jeszcze jeden dowód na to, że Duch Święty naprawdę działa w Kościele i opiekuje się nim… Pozdrawiam! Ks. Jacek

  • Bardzo trafna ta rozmowa Świętej Teresy z Panem Jezusem odnośnie zsyłania cierpienia na dobrych, oddanych mu ludzi, chociaż szkoda, że Zbawiciel nie tłumaczy dlaczego tak robi… Ania

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.