Czy Jezus lubi zamieszanie?

C
Szczęść Boże! Moi Drodzy, Ksiądz Marek kończy dzisiaj swoje kapłańskie rekolekcje, dlatego proszę jeszcze dzisiaj o łączność duchową z Nim w tym Bożym dziele, a tym, którzy do tej pory wspierali Go modlitwą, już dzisiaj dziękuję! 
      Zapraszam do refleksji nad Bożym Słowem, życząc, aby dzisiejszy dzień był takim dobrym czasem, w którym Pan będzie mógł swobodnie działać, rozpalając swój ogień w naszych sercach!
                           Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek
29 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Ef 3,14–21; Łk 12,49–53
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:
Bracia:
Zginam kolana moje przed Ojcem, od którego bierze nazwę wszelki ród
na niebie i na ziemi, aby według bogactwa swej chwały sprawił w
was przez Ducha swego wzmocnienie siły wewnętrznego człowieka.
Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w
miłości wkorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi
zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość,
Wysokość i Głębokość, i poznać miłość Chrystusa,
przewyższającą wszelką wiedzę, abyście napełnieni doszli do
całej Pełni Bożej.
Temu
zaś, który mocą działającą w nas może uczynić nieskończenie
więcej, niż prosimy czy rozumiemy, Jemu chwała w Kościele i w
Chrystusie Jezusie po wszystkie pokolenia wieku wieków! Amen.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Przyszedłem ogień rzucić na
ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest
mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie.
Czy
myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam,
lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym
domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec
przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka
przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw
teściowej”.
Postawa
Jezusa, o której On sam mówi dzisiaj w Ewangelii, przez wielu
byłaby określona jako postawa typowego „zadymiarza”. Bo
jakże inaczej scharakteryzować kogoś, kto przychodzi i wzbudza
konflikty, nastawiając przeciwko sobie
syna i ojca, lub matkę i
córkę, lub też synową z teściową – chociaż w tym ostatnim
przypadku zwykle nawet nie trzeba szczególnej interwencji
zewnętrznej, żeby „zawrzało”… Jak zrozumieć sens takiego
działania Jezusa? Jak zrozumieć Jego słowa: Przyszedłem
ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już
zapłonął
?
Z
której by strony nie patrzeć, słowa te brzmią groźnie. Bo
przecież ogień
– to nieszczęście, to zniszczenie, to jakiś wielki ludzki
dramat!

Tak, ale przecież ogień
to także światło i ciepło, a wreszcie także – oczyszczenie!

Czy w taki sposób można spojrzeć na ten ogień, o którym mówi
Jezus? Jeżeli tak, to jak się ma do tego zapowiedź skonfliktowania
członków najbliższej rodziny pomiędzy sobą?
Święty
Paweł, zwracając się do Efezjan, tak pisał: Niech
Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości
wkorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali
ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i
Głębokość, i poznać miłość Chrystusa, przewyższającą
wszelką wiedzę, abyście napełnieni doszli do całej Pełni Bożej.

Słyszeliśmy
te słowa w pierwszym czytaniu.
Zarysowany
tu obraz Jezusa jest – o ile tak można powiedzieć – o
wiele bardziej „korzystny”

od tego, jaki sam Jezus ukazał w Ewangelii. Ten Jezus, którego
ukazuje Paweł, jest pełen
miłości i pragnienia dobra dla człowieka,

ale – i tu jest może jakaś wskazówka – jest to również Boży
Syn, w którego mocy jest cały wszechświat, owa Szerokość,
Długość, Wysokość i Głębokość

i który chce doprowadzić człowieka do
całej Pełni Bożej.

Jawi się nam więc tutaj Jezus jako Bóg
potężny, radykalnie przekraczający swoją potęgą, mocą i
wielkością cały świat!

I
w tym możemy odnaleźć klucz do zrozumienia dzisiejszej Ewangelii –
oto bowiem Jezus, który sam jest wszechpotężny,
ale
też radykalny
w swojej miłości do człowieka i w swojej trosce o niego,

także od człowieka oczekuje radykalizmu w jego odpowiedzi na swoją
miłość. Jezusowi – bynajmniej – nie
chodzi o to, żeby koniecznie skłócić ze sobą ludzi w jednym
domu,

On wcale nie stawia sobie za cel czynienia wspomnianej wcześniej
„zadymy”!
Ma
jednak świadomość, że konkretny i konsekwentny wybór, jakiego
musi dokonać człowiek, opowiadając się za swoim Bogiem, wywoła
przeróżne reakcje jego otoczenia,

począwszy od tego najbliższego otoczenia
– i mogą to być reakcje w
postaci odrzucenia, nienawiści, konfliktu.

Jezus tego nie chce i na pewno dobrze byłoby, gdyby do takich
sytuacji nie dochodziło. Jednak ludzkie postawy są jakie są,
dlatego trzeba się liczyć także z takimi konsekwencjami.
Natomiast
chrześcijanin
nie może się obawiać nawet takich konsekwencji!
Jeżeli
wierzy głęboko, że jego życie jest w całej pełni w rękach
Bożych, to nie
może się obawiać radykalnych rozstrzygnięć i konkretnych
wyborów.

Co więcej, nawet powinien wprost dążyć do jasnego wyrażania
swojej postawy.
Bo
nasze chrześcijaństwo ciągle jeszcze jest bardzo niemrawe,
uśpione, przestraszone, uległe opinii otoczenia…

Takie cichutkie, biedniutkie, skulone… Dlatego właśnie trzeba nam
– nam,
chrześcijanom
roku 2014 – takich gromów
z Nieba, takiego ognia, który wypali to, co niemrawe, zaśniedziałe
i zatęchłe w naszym chrześcijaństwie, a obudzi w nim ducha, zapał
i moc

– nawet, jeżeli dokona się to za cenę ogólnego poruszenia i
niezadowolenia w otoczeniu.
My,
chrześcijanie, musimy wreszcie przestać bać się własnego cienia,
musimy wyjść z cienia, a zacząć świecić blaskiem Chrystusa!

Niech więc Jego ogień naprawdę jak najszybciej zapłonie – w
naszych sercach!

5 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.