Kiedy Bóg ma „pole do popisu”?…

K
Szczęść Boże! I jak po Świętach?… Przeżyliśmy je głęboko, czy w biegu? A jeśli mowa o tym „w biegu” – to czy bezpiecznie? Czy ktoś nie wpadł w „objęcia” policyjnej akcji „Znicz”? Takich kilka pytań na powitanie…
      Moi Drodzy, w Miastkowie trwają misje z okazji 110. rocznicy poświęcenia kościoła parafialnego oraz 590. rocznicy powstania Parafii – jako początek dziesięcioletniego przygotowania do 600. rocznicy jej powstania. Misje prowadzą – jak już wspomniałem – Ks. Jacek Sereda, Dziekan mojego Kursu, Diecezjalny Duszpasterz Rodzin, oraz Ks. Marek Paluszkiewicz, Dyrektor Wydziału Duszpasterskiego Kurii Siedleckiej. Ja osobiście byłem wczoraj, na rozpoczęciu misji i będę na ich zakończeniu, w najbliższą niedzielę, a do tego – w środę i w sobotę na Spowiedzi. Bo w te dni właśnie będzie się odbywała intensywna Spowiedź misyjna. 
    A poza tym, obiecałem wspierać to dzieło modlitwą. Wziąłem w tym celu folderek, który wraz z zaproszeniem wszyscy Parafianie otrzymali od swych Duszpasterzy, a na tym folderku jest specjalna modlitwa za misje, którą postanawiam codziennie odmawiać. Gdybyście mogli, to zechciejcie dołączyć do Waszych osobistych modlitw tę sprawę…
      Kochani, przypominam, że do 8 listopada możemy zyskiwać odpust zupełny za odwiedzenie cmentarza i modlitwę za Zmarłych. Zechciejmy w tych dniach postarać się o to – choćby w drodze z pracy czy do pracy, lub do szkoły, wejść dosłownie na moment na cmentarz i pomodlić się w intencjach Ojca Świętego i Kościoła. I oczywiście za Zmarłych. 
     A ja dzisiaj chciałbym złożyć najserdeczniejsze życzenia mojej Koleżance, z którą pracowałem w Liceum im. Lelewela w Żelechowie, obecnej Wicedyrektor tej Szkoły, Pani Sylwii Tomaszek, z okazji imienin. Życzę Jej wielu Bożych świateł i dobrych natchnień w realizacji misji nauczycielskiej, a do tego – wszelkiego Bożego błogosławieństwa w życiu osobistym! Wspieram oczywiście modlitwą!
               Życzę Wszystkim błogosławionego dnia!
                              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek
31 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Flp 2,1–4; Łk 14,12–14
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO FILIPIAN:
Bracia:
Jeśli jest jakieś napomnienie w Chrystusie, jeśli jakaś moc
przekonująca Miłości, jeśli jakiś udział w Duchu, jeśli jakieś
serdeczne współczucie, dopełnijcie mojej radości przez to, że
będziecie mieli te same dążenia: tę samą miłość i wspólnego
ducha, pragnąc tylko jednego, a niczego nie pragnąc dla
niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w
pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie.
Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i
drugich.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
powiedział do przywódcy faryzeuszów, który Go zaprosił: „Gdy
wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani
braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni
nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz
przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A
będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym się tobie
odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu
sprawiedliwych”.
Dzisiejsze
wskazania Pawła Apostoła, skierowane do Filipian, ale i do nas
wszystkich w pierwszym czytaniu, z całą pewnością nie
ucieszą indywidualistów i tych, którzy lubią coś znaczyć i na
tle innych błyszczeć.

Czyli – mówią szczerze – większości
z nas!
O ile nie
wszystkich… Bo każdy lubi coś znaczyć i każdy bardziej woli,
żeby to jego słuchali, aniżeli on miałby słuchać.
Tak,
to nie jest przesadna generalizacja – każdy
z nas ma w sobie jakiś procent egoizmu,
zapatrzenia
w siebie i skoncentrowania na sobie. I im bardziej
i intensywniej z tym walczy, tym lepiej!
Niektórzy
na polu tej walki odnoszą znaczne zwycięstwa – i
tacy są dla nas wzorem.

Właśnie w tym są wzorem, że pokonali
w sobie
wrodzoną
skłonność do grzechu,
a szczególnie do pychy, nie zaś – że jej nie mieli…
Paweł
Apostoł przychodzi nam dziś
z pomocą w prowadzeniu tejże
walki, a wręcz – w jej zwyciężaniu! Zachęca nas bowiem:
Dopełnijcie
mojej radości przez to, że będziecie mieli te same dążenia: tę
samą miłość i wspólnego ducha, pragnąc tylko jednego, a niczego
nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej
chwały, lecz w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących
od siebie. Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale
też i drugich.
Zauważamy
zapewne, że Paweł nie wyklucza współzawodnictwa między swymi
uczniami. Występuje natomiast przeciwko niewłaściwemu
współzawodnictwu. I nie wyklucza poszukiwania uznania, czy wręcz
chwały, odrzuca jednak próżną
chwałę. A to konkretnie oznacza, że myśli on o
Bożej chwale w życiu człowieka, na której także sam człowiek
zyskuje,

bo kiedy Bóg jest w jego życiu zauważony i doceniony, to
i sam człowiek jest doceniony w swojej ludzkiej godności.

I
wtedy właśnie jest możliwe to, o czym Paweł pisze, a mianowicie:
uznanie innych za
wyżej stojących od siebie.

Kiedy natomiast człowiek sam w siebie jest zapatrzony i zakochany w
sobie samym ze wzajemnością, wówczas
nie ma mowy o tym,
żeby innych stawiać wyżej.

A nawet – żeby ich w ogóle, poza czubkiem własnego nosa,
zauważać…
Jeżeli
zatem człowiek szuka Bożej chwały i ze względu na Boga podejmuje
wszystkie swoje działania, i przez Boży pryzmat patrzy na ludzi,
wówczas nie ma dla
niego problemu, żeby widział dobro w innych i doceniał innych.

I tu wcale nie chodzi o to, żeby się w
jakiś fałszywy sposób umniejszać

i ogłaszać publicznie, że ja to nic nie znaczę, że ten drugi to
jest doskonały, a ja to takie zero… A przy tym – czekać tylko,
żeby ktoś temu publicznie zaprzeczył i pochwalił nas za nasze
niewątpliwe zalety, a do tego jeszcze – za naszą pokorę,

tak bardzo manifestowaną. Nie, tu nie chodzi o taki teatrzyk,
żeby nie powiedzieć: cyrk.

Chodzi
o pokorę, a pokora to
przecież prawda!

Prawda o nas samych, prawda o naszym życiu i postępowaniu. Jeżeli
zatem Paweł pisze o tym, by
w
pokorze oceniać jedni
drugich za wyżej stojących od siebie,

to mówi tu o tym, aby widzieć
dobro w innych,

ale też widzieć
dobro w sobie!

Bo taka jest przecież prawda o każdym z nas – szczególnie,
jeżeli uważamy się za chrześcijan i uczniów Jezusa. Nie sposób
wówczas, aby chociaż
odrobinę tego dobra,

jakie przynosi Jezus, nie „przesiąknęła” do naszego życia! A
zwykle jest tego dobra całkiem
niemało…

I
teraz: mamy to dobro w
sobie widzieć, doceniać i Bogu za nie dziękować.

Bo to jest kolejny element pełnej prawdy o nas: sami
z siebie nie jesteśmy w stanie niczego dobrego osiągnąć!
Całe
dobro, jakie jest w nas, to owoc
łaski Bożej i wynik naszej współpracy z Bożą łaską.
I
to też musimy mieć na uwadze. A wreszcie – mamy widzieć
dobro w innych.
Szczerze,
nie dla jakiejś kokieterii, ale bardzo szczerze: mamy dostrzegać,
że inni też mają
bardzo wiele dobrych cech

i zachowują naprawdę wiele dobrych i pięknych postaw – i że
inni częstokroć naprawdę
są od nas lepsi!

Pod wieloma względami! I trzeba to uznać, trzeba to również u
nich docenić.
Z
pewnością, my też
jesteśmy pod wieloma względami lepsi od innych.

I to także trzeba uznać, wiedzieć o tym, natomiast jeśli idzie o
publikację tego faktu, to… tu jest właśnie przestrzeń
dla naszej wspaniałomyślności i wysokiego poziomu osobowości.
A
będzie to polegało na tym, że nie
będziemy się z tym obnosić,

a całą wdzięczność za tę sytuację złożymy w ręku Boga. On
już będzie wiedział co z tym zrobić!

Kochani,
gdybyśmy tak potrafili żyć
i postępować –
jakże inaczej wyglądałyby nasze międzyludzkie relacje!
Przypominałyby one wówczas ową ucztę, o której Jezus mówi w
Ewangelii: ucztę, na której człowiek
podejmuję
biednych i ubogich, niczego
się w zamian od nich nie spodziewając.
W
każdej bowiem
takiej
sytuacji sam Bóg
ma szerokie „pole do popisu”,

bo to On właśnie przejmuje nas siebie obowiązek odpłaty za dobroć
ludzkiego serca…
A
ta nagroda z całą pewnością – jest wielka!

3 komentarze

  • Wielką radość odczułam dziś, gdy wracając z cmentarza, wstąpiłam na 15 minut do kaplicy adoracji, której był sam Jezus. Podziękowałam mojemu Aniołowi Stróżowi za dobre natchnienie i odmówiłam Koronkę do Ducha Świętego, ale niestety ze smutkiem wyszłam, zostawiając Jego samego. Wierzę jednak że obecność w kaplicy Matki Najświętszej i świętej Faustyny jest rzeczywista, nie tylko na obrazach, czy figurce.

  • Byłoby dobrze, gdyby przed Jezusem Eucharystycznym trwali na modlitwie ludzie, chodzący jeszcze po świecie, bo co do obecności Świętych Pańskich to nie ma wątpliwości… Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.