Boża chwała – w Europie?…

B
Szczęść Boże! Moi Drodzy, na wstępie powiem tylko tyle, że wczoraj byłem bardzo dumny z tego, że jestem członkiem Kościoła Rzymskokatolickiego. I że moim zwierzchnikiem jest Papież – właśnie ten Papież, którego wczoraj tak uważnie słuchała cała Europa, a który mówił jej tak jasno, konkretnie i odważnie o tym, co najbardziej podstawowe i najważniejsze. To tyle na wstępie. Reszta – w rozważaniu.
                       Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Środa
34 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Ap 15,1–4; Łk 21,12–19
CZYTANIE
Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Ja,
Jan, ujrzałem na niebie znak inny, wielki i godzien podziwu: siedmiu
aniołów trzymających siedem plag, tych ostatecznych, bo w nich się
dopełnił gniew Boga.
I
ujrzałem jakby morze szklane, pomieszane z ogniem, i tych, co
zwyciężają Bestię i obraz jej, i liczbę jej imienia, stojących
nad morzem szklanym, mających harfy Boże. A taką śpiewają pieśń
Mojżesza, sługi Bożego, i pieśń Baranka w słowach:
Dzieła
Twoje są wielkie i godne podziwu, Panie, Boże wszechwładny.
Sprawiedliwe i wierne są Twoje drogi, o Królu narodów. Któż by
się nie bał, o Panie, i Twego imienia nie uczcił? Bo Ty sam jesteś
Święty, bo przyjdą wszystkie narody i padną na twarz przed Tobą,
bo słuszne Twoje wyroki stały się jawne”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Podniosą na was ręce i będą
was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z
powodu mojego imienia wlec was będą przed królów i namiestników.
Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa.
Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja
bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych
prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić.
A
wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i
niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia
będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie
zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie”.
Pierwsze
dzisiejsze czytanie zawiera w sobie majestatyczną pieśń
chwały,
wyśpiewaną na cześć Najwyższego Boga przez wielki
chór zwycięzców Bestii. A śpiewają oni pieśń Mojżesza i
Baranka, w takich oto słowach: Dzieła
Twoje są wielkie i godne podziwu, Panie,

Boże
wszechwładny. Sprawiedliwe i wierne są Twoje drogi, o Królu
narodów. Któż by się nie bał, o Panie, i Twego imienia nie
uczcił? Bo Ty sam jesteś Święty, bo przyjdą wszystkie narody i
padną na twarz przed Tobą, bo słuszne Twoje wyroki stały się
jawne.
Obraz
ten, pełen dostojeństwa i jakiegoś niezmiernego blasku, zdaje się
kontrastować
z tym obrazem, jaki sam Jezus ukazał w dzisiejszej Ewangelii:
obrazem
prześladowań, jakie przyjdą na Jego uczniów.

Jednak, jeśli wczytamy się tak uważniej, to przekonamy się, że
nawet ta – nazwijmy
ją tak delikatnie – mało
optymistyczna zapowiedź
zawiera w sobie elementy
bardzo pozytywne.
Oto
bowiem po pierwszej zapowiedzi prześladowań słyszymy: Postanówcie
sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam
wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie
będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić.

A
z kolei po stwierdzeniach
dotyczących
prześladowań we własnym domu i własnej rodzinie – następuje
kolejne
„złagodzenie” i pocieszenie, wyrażone w słowach: Ale
włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie
wasze życie.

Możemy
nawet powiedzieć o swoistym przeplataniu
się
elementów
negatywnych, zapowiedzi prześladowań i cierpień – z elementami
pozytywnymi, z zapowiedziami optymistycznymi, wyraźnie wskazującymi
na to, że Bóg
sam weźmie w obronę swoich uczniów i swoich wyznawców.

A
zatem, Boża chwała, która w apokaliptycznej wizji Świętego Jana
przybiera wyraz
tak potężny i majestatyczny,

w ewangelicznej zapowiedzi Jezusa pojawia się na
tle cierpień i doświadczeń.

Jednak, jak się wydaje, i tu także jaśnieje bardzo wyraźnie. Bo
ci, w usta których Bóg
wkłada swoją wymowę i mądrość,
i
którzy – dzięki temu – będą wprost
i bezpośrednio mówili słowami Bożymi,

z całą pewnością będą wspaniałymi
świadkami Bożej chwały, potęgi i mocy

wobec świata, zagubionego w swoich nieprawościach i mrokach swoich
grzechów.
I
w tym momencie
nasuwa
się wręcz automatycznie skojarzenie z tym powiewem
nadziei i ewidentnym blaskiem Bożej chwały,

jaki
wczoraj zajaśniał w dwóch unijnych instytucjach,
które
ze wszystkim nam się chyba mogą kojarzyć, ale nie z promocją
Bożej chwały i Bożych zasad. A oto wczoraj, właśnie w tych
instytucjach,
wobec zgromadzonych tam polityków i urzędników różnych opcji i
poglądów, Ojciec
Święty Franciszek – w sposób bardzo wyrazisty i rzetelny –
mówił w imieniu Boga!
Z
całą pewnością możemy stwierdzić, że choć kontekst był
zupełnie inny, bo Papież nie był tam wczoraj prześladowany, a
wręcz momentami adorowany, to jednak spełniła się na nim
obietnica Jezusa z dzisiejszej Ewangelii, że otrzyma
wymowę i mądrość, której doprawdy trudno się oprzeć,

a prawdziwość i rzetelność wypowiedzianych przez
niego słów
– trudno negować.
I
chociaż nie należy się spodziewać, że z powodu tego wystąpienia
zmieni się od razu polityka Unii Europejskiej w wielu sprawach, to
jednak trzeba wyrazić
radość – i dostrzec promyk nadziei –

z tego właśnie powodu, że w tym miejscu, gdzie wartości
ewangeliczne zazwyczaj są tak otwarcie negowane, wczoraj zostały
tak
wyraźnie i wprost, jasno i konkretnie, przypomniane i podkreślone.

Jest
to
wyraźny
znak Bożej chwały, jaśniejącej także w naszym, tak bardzo
pogubionym,
zbiurokratyzowanym, a nieraz wręcz zepsutym świecie.
Stąd
też samo
wręcz wyrywa się z serca uwielbienie, które dziś tak przepięknie
wybrzmiało w pierwszym czytaniu: Dzieła
Twoje są wielkie i godne podziwu, Panie, Boże wszechwładny.
Sprawiedliwe i wierne są Twoje drogi, o Królu narodów. Któż by
się nie bał, o Panie, i Twego imienia nie uczcił? Bo Ty sam jesteś
Święty, bo przyjdą wszystkie narody i padną na twarz przed Tobą,
bo słuszne Twoje wyroki stały się jawne.

Niech
Bóg będzie uwielbiony za to, że Jego wyroki stały się w dniu
wczorajszym tak
czytelne
i
jawne
wobec narodów!
A
oto przemówienie Ojca Świętego Franciszka, wygłoszone w Parlamencie Europejskim:

Panie
Przewodniczący, Panie i Panowie Wiceprzewodniczący, Dostojni
Eurodeputowani, Szanowni Państwo z różnych tytułów pracujący w
tej Izbie, Drodzy przyjaciele!
Dziękuję
Wam za zaproszenie, by zabrać głos na forum tej fundamentalnej
instytucji życia Unii Europejskiej i za daną mi przez Was szansę
zwrócenia się za Waszym pośrednictwem do reprezentowanych przez
Was ponad pięciuset milionów obywateli dwudziestu ośmiu państw
członkowskich. Szczególną wdzięczność pragnę wyrazić Panu,
Panie Przewodniczący Parlamentu, za Pańskie serdeczne słowa
powitania, skierowane do mnie w imieniu wszystkich członków
Zgromadzenia.
Moja
wizyta ma miejsce ponad ćwierć wieku od tej, jaką złożył Papież
Jan Paweł II. Wiele się zmieniło od tamtych czasów w Europie i na
całym świecie. Nie ma już przeciwstawnych bloków, które wówczas
dzieliły kontynent na dwie części i powoli spełnia się
pragnienie, aby „Europa suwerenna i wyposażona w wolne instytucje
rozszerzyła się kiedyś aż do granic, jakie wyznacza jej
geografia, a bardziej jeszcze historia”.
Oprócz
rozszerzonej Unii Europejskiej jest również bardziej złożony i
mocno zmieniający się świat. Jest on coraz bardziej wzajemnie
powiązany i globalny, a więc mniej „eurocentryczny”.
Obszerniejszej i posiadającej większy wpływ Unii zdaje się jednak
towarzyszyć wizerunek Europy trochę podstarzałej i przytłumionej,
skłonnej, by czuć się mniej uczestniczącą w świecie, który
patrzy na nią z dystansem, nieufnością, a niekiedy z
podejrzliwością.
Zwracając
się dziś do Was i wychodząc od mojego powołania jako pasterza,
chciałbym skierować do wszystkich obywateli Europy orędzie nadziei
i zachęty.
Orędzie
nadziei, którego podstawą jest ufność, że trudności mogą stać
się silnymi katalizatorami jedności, by przezwyciężyć wszelkie
obawy, jakie Europa przeżywa razem z całym światem. Nadzieję w
Panu, który przekształca zło w dobro, a śmierć w życie.
Zachęty,
by powrócić do stanowczego przekonania Ojców
Założycieli
Unii Europejskiej, którzy pragnęli przyszłości opierającej się
na zdolności do wspólnego działania na rzecz przezwyciężenia
podziałów i krzewienia pokoju i jedności wśród wszystkich
narodów kontynentu. W centrum tego ambitnego projektu politycznego
było zaufanie do człowieka, nie tyle jako obywatela ani też
podmiotu ekonomicznego, ale do człowieka jako osoby obdarzonej godnością transcendentną.
Bardzo
zależy mi na podkreśleniu ścisłego związku między tymi dwoma
słowami: „godność” i „transcendentna”.
„Godność”
to słowo – klucz, które charakteryzowało odbudowę po II wojnie
światowej. Nasza historia najnowsza wyróżnia się z powodu
niewątpliwie centralnego miejsca krzewienia ludzkiej godności wobec
różnego rodzaju przemocy i dyskryminacji, których na przestrzeni
wieków nie brakowało również w Europie. Dostrzeganie znaczenia
praw człowieka rodzi się właśnie jako wynik długiej drogi, na
którą składały się również liczne cierpienia i ofiary.
Przyczyniła się ona do uświadomienia sobie wartości, wyjątkowości
i niepowtarzalności każdej poszczególnej osoby ludzkiej. Ta
świadomość kulturowa znajduje swój fundament nie tylko w
wydarzeniach historii, ale przede wszystkim w myśli europejskiej,
wyróżniającej się bogactwem spotkania, którego liczne źródła
pochodzą „z Grecji i Rzymu, ze źródeł celtyckich, germańskich
i słowiańskich oraz z chrześcijaństwa, które ją dogłębnie
ukształtowało”, dając właśnie miejsce pojęciu „osoby”.
Dzisiaj
promowanie praw człowieka odgrywa kluczową rolę w ramach
zaangażowania Unii Europejskiej na rzecz wspierania godności osoby,
zarówno w jej wnętrzu, jak i w relacjach z innymi państwami. Jest
to zaangażowanie ważne i godne podziwu, bo wciąż istnieje nazbyt
wiele sytuacji, w których istoty ludzkie są traktowane jak
przedmioty, których koncepcję, strukturę i przydatność można
zaprogramować, a które następnie można wyrzucić, gdy nie są już
potrzebne, gdyż stają się słabe, chore lub stare.
Jaka
bowiem godność istnieje rzeczywiście, kiedy nie ma możliwości
swobodnego wyrażania swej myśli czy wyznawania bez ucisku swej
wiary religijnej? Jaka godność jest możliwa bez jasnych ram
prawnych, ograniczających panowanie siły i sprawiających wyższość
prawa nad tyranią władzy? Jaką godność może w ogóle posiadać
mężczyzna lub kobieta, którzy stali się przedmiotem jakiejkolwiek
dyskryminacji? Jaką godność może mieć kiedykolwiek osoba, która
nie ma pożywienia czy minimum niezbędnego do życia, czy co gorsza,
pracy, która namaszcza ją godnością?
Krzewienie
godności osoby oznacza uznanie, że posiada ona niezbywalne prawa,
których nie może być pozbawiona arbitralnie przez nikogo, a tym
mniej, na rzecz interesów ekonomicznych.
Trzeba
jednak zwracać uwagę, aby nie popaść w pewne dwuznaczności,
które mogą wynikać z niezrozumienia idei praw człowieka i ich
paradoksalnego nadużywania. Istnieje dziś bowiem skłonność, by
rościć sobie coraz więcej praw indywidualnych. Tendencja ta skrywa
koncepcję osoby ludzkiej oderwanej od wszelkiego kontekstu
społecznego i antropologicznego, niemal jako „monady” (μονάς),
coraz bardziej nieczułej na inne otaczające ją „monady”.
Koncepcji prawa zdaje się już nie towarzyszyć równie istotna i
dopełniająca koncepcja obowiązku, tak że w końcu dochodzi do
potwierdzenia praw jednostki, nie uwzględniając, że każda istota
ludzka jest związana z pewnym kontekstem społecznym, w którym jej
prawa i obowiązki są połączone z prawami i obowiązkami innych i
z dobrem wspólnym społeczeństwa.
Dlatego
też uważam, że ważniejsze niż kiedykolwiek jest dziś
pogłębienie takiej kultury praw człowieka, która mogłaby
roztropnie łączyć wymiar indywidualny, czy – lepiej – osobowy,
z wymiarem  dobra wspólnego,
z owym „nas – wszystkich”,
czyli poszczególnych osób, rodzin oraz grup pośrednich, tworzących
wspólnotę społeczną. Faktycznie, jeśli prawo każdego nie jest
harmonijnie podporządkowane dobru większemu, to w ostateczności
pojmowane jest ono jako prawo bez ograniczeń, a tym samym staje się
źródłem konfliktów i przemocy.
Mówienie
o transcendentnej godności człowieka oznacza
zatem odwoływanie się do jego natury, jego wrodzonej zdolności do
odróżniania dobra od zła, do owej „busoli”, wpisanej w nasze
serca, którą Bóg odcisnął na całym stworzeniu; oznacza nade
wszystko spoglądanie na człowieka nie jako na absolut, lecz jako na istotę relacyjną.
Jedną z najczęstszych chorób, jakie dostrzegam w dzisiejszej
Europie, jest samotność,
właściwa osobom pozbawionym więzi. Jest ona szczególnie widoczna
u ludzi w podeszłym wieku, często pozostawionych własnemu losowi,
a także w młodych pozbawionych punktów odniesienia i szans na
przyszłość. Jest ona widoczna w wielu osobach ubogich,
zamieszkujących w naszych miastach; widać ją w zagubionych oczach
imigrantów, którzy tu przybyli w poszukiwaniu lepszej przyszłości.
Samotność
ta uległa zaostrzeniu przez kryzys gospodarczy, którego skutki
wciąż utrzymują się z dramatycznymi konsekwencjami ze społecznego
punktu widzenia. Można również zauważyć, że w ostatnich latach,
oprócz procesu rozszerzenia Unii Europejskiej, rośnie nieufność
obywateli do instytucji uznanych za odległe, trudniące się
ustanawianiem przepisów postrzeganych jako dalekie od wrażliwości
poszczególnych narodów, jeśli nie wręcz za szkodliwe. Z wielu
stron odnosi się ogólne wrażenie zmęczenia i starzenia się
Europy – babci, już bezpłodnej i nie tętniącej życiem. Z tego
względu wydaje się, że wielkie ideały, które inspirowały
Europę, straciły siłę przyciągania, na rzecz biurokratycznych
mechanizmów technicznych swoich instytucji.
Dołączają
się do tego pewne nieco egoistyczne style życia, charakteryzujące
się bogactwem nie do utrzymania, a często obojętnym wobec
otaczającego świata, zwłaszcza najuboższych. Ze smutkiem
stwierdzamy, że w centrum debaty politycznej przeważają kwestie
techniczne i ekonomiczne kosztem autentycznej orientacji
antropologicznej. Istocie ludzkiej grozi sprowadzenie do bycia
jedynie trybikiem w mechanizmie, który traktuje ją na równi z
dobrem konsumpcyjnym, którego można używać, tak że – jak to
niestety często widzimy – gdy życie nie odpowiada potrzebom tego
mechanizmu, jest odrzucane bez większego wahania, jak w przypadku
nieuleczalnie chorych, ludzi starszych, opuszczonych i pozbawionych
opieki lub dzieci zabitych przed urodzeniem.
Jest
to wielkie nieporozumienie, które ma miejsce „kiedy bierze górę
absolutyzacja techniki”, doprowadzająca do „pomieszania środków
i celów”. Jest ona nieuniknionym wynikiem „kultury odrzucenia” i „agresywnego konsumizmu”.
Przeciwnie, potwierdzenie godności osoby oznacza uznanie, że życie
ludzkie jest cenne, że jest nam ono darmo dane, a zatem nie może
być przedmiotem handlu czy sprzedaży. Wy, jako parlamentarzyści,
jesteście powołani także do wielkiej misji, choć może się ona
wydawać nieużyteczna: do troski o kruchość narodów i osób.
Zatroszczenie się o kruchość oznacza siłę i tkliwość, oznacza
walkę i owocność w kontekście modelu funkcjonalistycznego i
prywatności, który nieuchronnie prowadzi do „kultury odrzucenia”.
Zatroszczenie się o kruchość osób i narodów oznacza
pielęgnowanie pamięci i nadziei; oznacza wzięcie na siebie ciężaru
chwili obecnej w jej sytuacji najbardziej marginalnej i niepokojącej
oraz bycie zdolnymi do namaszczenia jej godnością.
Jak
zatem przywrócić nadzieję na przyszłość, aby wychodząc od
młodych pokoleń odnaleźć ufność, by dążyć do wielkiego
ideału Europy zjednoczonej, żyjącej w pokoju, twórczej i
przedsiębiorczej, szanującej prawa i świadomej swoich obowiązków?
Pozwólcie,
że odpowiadając na to pytanie, posłużę się obrazem. Jednym z
najbardziej znanych fresków Rafaela, znajdujących się w Watykanie,
jest tak zwana Szkoła Ateńska. W jego centrum znajdują się Platon
i Arystoteles. Pierwszy – z palcem wskazującym w górę, ku światu
idei – można powiedzieć ku niebu; drugi wyciąga rękę do
przodu, w kierunku widza, ku ziemi, ku konkretnej rzeczywistości.
Wydaje mi się, że obraz ten dobrze opisuje Europę i jej historię,
na którą składa się ciągłe spotkanie między niebem a ziemią,
gdzie niebo wskazuje otwarcie na transcendencję, na Boga, które od
zawsze wyróżniało Europejczyków, zaś ziemia przedstawia zdolność
praktyczną i konkretną poradzenia sobie z sytuacjami i problemami.
Przyszłość
Europy zależy od odkrycia żywotnego i nierozerwalnego powiązania
między tymi dwoma elementami. Europa, która nie jest już w stanie
otworzyć się na transcendentny wymiar życia, jest Europą, której
powoli grozi zatracenie swej duszy, a także tego „ducha
humanistycznego”, którego także kocha i broni.
Właśnie
wychodząc od potrzeby otwartości na transcendencję, pragnę
podkreślić centralne miejsce osoby ludzkiej, która w przeciwnym
razie byłaby na łasce i niełasce mody i aktualnych władz. Dlatego
uważam, że fundamentalne znaczenie ma nie tylko dziedzictwo, jakie
chrześcijaństwo pozostawiło w przeszłości w kształtowaniu
społeczno–kulturowym kontynentu, ale nade wszystko wkład, jaki
zamierza wnieść dziś i w przyszłości do jego rozwoju. Taki wkład
nie stanowi zagrożenia dla świeckiego charakteru państwa i dla
niezależności instytucji Unii, ale ubogacenie. Wskazują na to
ideały, jakie ją kształtowały od samego początku, takie jak
pokój, zasada pomocniczości i solidarności, humanizm koncentrujący
się na poszanowaniu godności osoby.
Dlatego
pragnę ponowić zapewnienie o gotowości Stolicy Apostolskiej i
Kościoła katolickiego, za pośrednictwem Komisji Episkopatów
Wspólnoty Europejskiej (COMECE), do prowadzenia owocnego, otwartego
i przejrzystego dialogu z instytucjami Unii Europejskiej. Jestem
również przekonany, że Europa, która byłaby w stanie docenić
swoje korzenie religijne, umiejąc wydobyć ich bogactwo i potencjał,
mogłaby być także bardziej odporna na tak wiele ekstremizmów,
jakie plenią się we współczesnym świecie, także z powodu
wielkiej pustki ideowej, z jaką mamy do czynienia na tak zwanym
Zachodzie, ponieważ „to właśnie zapominanie o Bogu, a nie Jego
uwielbienie, rodzi przemoc”.
Nie
możemy w tym miejscu nie wspomnieć o wielu niesprawiedliwościach i
prześladowaniach, jakie codziennie wymierzone są w mniejszości
religijne, zwłaszcza chrześcijan, w różnych częściach świata.
Wspólnoty i osoby, będące przedmiotem barbarzyńskiej przemocy:
wypędzani ze swoich domów i ojczyzn; sprzedawani jako niewolnicy;
zabijani, ścinani, ukrzyżowani i spaleni żywcem przy haniebnym i
sprzyjającym milczeniu wielu.
Motto
Unii Europejskiej brzmi: Jedność w różnorodności. Ale jedność nie oznacza uniformizmu politycznego, gospodarczego,
kulturalnego czy myśli. W istocie każda autentyczna jedność żyje
bogactwem tworzących ją różnorodności: jak rodzina, która jest
o tyle bardziej zjednoczona, o ile każdy z jej członków może bez
lęku być dogłębnie sobą. W tym sensie uważam, że Europa
powinna być rodziną narodów, które mogłyby odczuć bliskość
instytucji Unii Europejskiej, o ile będą one w stanie umiejętnie
połączyć ideał pożądanej jedności z właściwą każdemu
różnorodnością, doceniając poszczególne tradycje; zdając sobie
sprawę ze swej historii i korzeni; uwalniając się od wielu
manipulacji i fobii. Umieszczenie w centrum osoby ludzkiej oznacza
przede wszystkim zezwolenie, aby wyrażała ona swobodnie swe oblicze
i swoją kreatywność, zarówno na poziomie jednostki, jak i narodu.
Z
drugiej strony, szczególne właściwości każdego stanowią
autentyczne bogactwo, o ile służą wszystkim. Zawsze należy
przypominać architekturę właściwą Unii Europejskiej, u której
podstaw tkwią zasady solidarności i pomocniczości, aby dominowała
wzajemna pomoc i możliwe było podążanie naprzód, ożywiane
wzajemnym zaufaniem.
W
tej dynamice jedności – partykularności staje przed Wami,
Panie i Panowie eurodeputowani, także konieczność podjęcia
odpowiedzialności za troskę o żywotność demokracji narodów
Europy. Nie da się ukryć, że koncepcja homologacyjna globalizacji
oddziałuje na żywotność systemu demokratycznego, osłabiając
bogaty, owocny i konstruktywny spór organizacji i partii
politycznych między sobą. W ten sposób pojawia się ryzyko życia
w sferze idei, samego słowa, obrazu, sofizmatów – aż do mylenia
rzeczywistości demokracji z nowym nominalizmem politycznym.
Utrzymanie w Europie żywej demokracji wymaga unikania wielu
„globalizujących sposobów” rozwadniania rzeczywistości:
angelicznych puryzmów, dyktatury relatywizmów, fundamentalizmów
antyhistorycznych, etycyzmów bez dobroci, intelektualizmów
pozbawionych mądrości.
Zachowanie
żywotności demokracji jest wyzwaniem tego momentu dziejowego,
unikając, aby ich realna siła – ekspresywna siła polityczna
narodów – była osłabiana w obliczu presji interesów
wielonarodowych nieuniwersalnych, które je osłabiają i
przekształcają w uniformujące systemy władzy finansowej, służące
nieznanym imperiom. Jest to wyzwanie, przed którym stawia Was dziś
historia.
Dawanie
Europie nadziei oznacza nie tylko uznawanie centralnego miejsca osoby
ludzkiej, ale oznacza również promowanie jej talentów. Chodzi więc
o inwestowanie w nią i w miejsca, gdzie jej talenty się kształtują
oraz przynoszą owoce. Pierwszym takim obszarem jest zdecydowanie
edukacja, wychodząc od rodziny, komórki podstawowej i cennego
elementu każdego społeczeństwa. Rodzina zjednoczona, płodna i
nierozerwalna, wnosi z sobą elementy fundamentalne, by dać nadzieję
na przyszłość. Bez tej solidności dochodzi się do budowania na
piasku, z poważnymi konsekwencjami społecznymi. Z drugiej strony,
podkreślanie znaczenia rodziny nie tylko pomaga dawać perspektywę
i nadzieję nowym pokoleniom, ale także wielu osobom starszym,
często zmuszonym do życia w warunkach samotności i opuszczenia, bo
nie ma już ciepła ogniska domowego, które byłoby w stanie im
towarzyszyć i wspierać ich.
Oprócz
rodziny, są też instytucje edukacyjne: szkoły i uniwersytety.
Edukacja nie może ograniczać się do zapewnienia jakiegoś zbioru
wiedzy technicznej, ale powinna sprzyjać bardziej złożonemu
procesowi rozwoju człowieka w jego całości. Dzisiejsza młodzież
chce mieć możliwość formacji odpowiedniej i pełnej, aby spojrzeć
na przyszłość z nadzieją, a nie z rozczarowaniem. Istnieje też
wielki potencjał twórczy Europy w różnych dziedzinach poszukiwań
naukowych, z których niektóre nie zostały jeszcze w pełni
zbadane. Wystarczy pomyśleć na przykład o alternatywnych źródłach
energii, których rozwój w znacznym stopniu przyniósłby korzyść
ochronie środowiska.
Europa
zawsze stała na pierwszej linii chwalebnego zaangażowania na rzecz
ekologii. Nasza ziemia wymaga rzeczywiście stałej opieki i uwagi, a
każdy jest osobiście odpowiedzialny za strzeżenie stworzenia,
cennego daru, który Bóg umieścił w rękach ludzi. Oznacza to z
jednej strony, że natura jest do naszej dyspozycji, możemy się z
niej cieszyć i dobrze wykorzystywać; z drugiej jednak strony
oznacza, że nie jesteśmy jej panami. Stróżami, ale nie panami.
Dlatego też mamy ją miłować i szanować, a „tymczasem często
kierujemy się pychą, dążąc do panowania, posiadania,
manipulowania, wykorzystywania; nie «doglądamy go», nie szanujemy,
nie uważamy za bezinteresowny dar, nad którym trzeba mieć pieczę…”

Poszanowanie
środowiska oznacza więc nie tylko ograniczanie się i uniknie jego
oszpecenia, ale również wykorzystywanie go dla dobra. Myślę
przede wszystkim o sektorze rolniczym, który jest powołany, by dać
człowiekowi wsparcie i pokarm. Nie można się godzić, by miliony
ludzi na całym świecie umierały z głodu, podczas gdy codziennie
tony artykułów żywnościowych wyrzuca się z naszych stołów.
Ponadto, poszanowanie przyrody przypomina nam, że sam człowiek jest
jej podstawową częścią. Oprócz ekologii środowiska, potrzebna
jest ta ekologia ludzka, na którą składa się poszanowanie osoby,
o czym chciałem przypomnieć, zwracając się do Was
dzisiaj.
Drugim
obszarem, na którym rozwijają się talenty człowieka, jest praca.
Nadszedł czas, aby wspierać politykę zatrudnienia, ale przede
wszystkim trzeba przywrócić godność pracy, zapewniając także
odpowiednie warunki do jej realizacji. Oznacza to – z jednej strony
– znalezienie nowych sposobów, by łączyć elastyczność rynku z
potrzebą stabilności i pewnością perspektyw zatrudnienia,
niezbędnych dla ludzkiego rozwoju pracowników; z drugiej strony,
oznacza krzewienie odpowiedniego kontekstu społecznego, który nie
zmierza do wyzysku ludzi, ale zapewnienia poprzez pracę możliwości
budowania rodziny i wychowywania dzieci.
Podobnie,
konieczne jest wspólne stawienie czoła problemowi migracji. Nie
można się godzić z tym, by Morze Śródziemne było wielkim
cmentarzem! Na łodziach, które codziennie docierają do wybrzeży
europejskich, są mężczyźni i kobiety potrzebujący gościnności
i pomocy. Brak wzajemnego wsparcia w Unii Europejskiej grozi
zachęcaniem do rozwiązań partykularnych problemu, które nie biorą
pod uwagę ludzkiej godności imigrantów, sprzyjając pracy
niewolniczej i nieustannym niepokojom społecznym. Europa będzie w
stanie poradzić sobie z problemami związanymi z imigracją, jeśli
będzie umiała jasno zaproponować swoją tożsamość kulturową i
wprowadzić w życie odpowiednie ustawodawstwo, które potrafiłoby
jednocześnie chronić prawa obywateli europejskich i zapewnić
gościnność dla imigrantów; jeśli będzie umiała przyjąć
politykę poprawną, odważną i konkretną, która pomoże krajom
ich pochodzenia w rozwoju społeczno – politycznym i
przezwyciężeniu konfliktów wewnętrznych – głównej przyczyny
tego zjawiska – zamiast polityki interesów, która zwiększa i
podsyca te konflikty. Trzeba zająć się przyczynami, a nie tylko
skutkami.Panie
Sekretarzu Generalny, Pani Przewodnicząca, Ekscelencje, Panie i
Panowie deputowani! Świadomość
własnej tożsamości jest też konieczna, aby prowadzić kreatywny
dialog z państwami, które zwróciły się o przystąpienie w
przyszłości do Unii Europejskiej. Myślę szczególnie o krajach
bałkańskich, dla których wejście do Unii Europejskiej będzie
mogło służyć realizacji ideału pokoju w tym regionie, który
poważnie ucierpiał z powodu konfliktów w przeszłości. Wreszcie,
świadomość własnej tożsamości jest niezbędna w kontaktach z
innymi sąsiadującymi państwami, szczególnie leżącymi nad Morzem
Śródziemnym, z których wiele cierpi z powodu konfliktów
wewnętrznych i presji fundamentalizmu religijnego oraz
międzynarodowego terroryzmu.
Do
Was,
ustawodawców, należy zadanie zachowania i rozwoju tożsamości
europejskiej, aby obywatele odzyskali zaufanie do instytucji Unii i
do projektu pokoju i przyjaźni, który jest jej fundamentem.
Wiedzcie, że „im bardziej wzrasta potęga ludzi, tym bardziej
rozszerza się ich odpowiedzialność, czy to w przypadku jednostek,
czy zbiorowości”. Zachęcam was więc do pracy, aby Europa na nowo
odkryła swą dobrą duszę.
Pewien
anonimowy Autor z II wieku pisał, że „czym jest dusza w ciele,
tym są w świecie chrześcijanie”. Zadaniem duszy jest wspieranie
ciała, bycie jego sumieniem i pamięcią historyczną. A historia
dwóch tysięcy lat wiąże Europę i chrześcijaństwo. Historia nie
wolna od konfliktów i błędów, ale zawsze ożywiana pragnieniem
zbudowania dobra. Widzimy to w pięknie naszych miast, a jeszcze
bardziej w pięknie wielu dzieł miłosierdzia i wspólnego
wzrastania, które kształtują kontynent. Ta historia w dużej
części jest jeszcze do napisania. Jest ona naszą teraźniejszością
i także naszą przyszłością. Jest ona naszą tożsamością. A
Europa bardzo potrzebuje odkrycia na nowo swojego oblicza, aby się
rozwijać, zgodnie z duchem swoich Ojców Założycieli, w pokoju i
zgodzie, bo sama nie jest jeszcze wolna od konfliktów.
Drodzy
eurodeputowani, nadeszła pora, aby wspólnie budować Europę, która
nie obraca się wokół gospodarki, ale wokół świętości osoby
ludzkiej, wartości niezbywalnych; Europę śmiało obejmującą
swoją przeszłość i z ufnością spoglądającą na swoją
przyszłość, aby w pełni i z nadzieją żyć swoją
teraźniejszością. Nadeszła chwila, aby porzucić ideę Europy
przestraszonej i zamkniętej w sobie, aby rozbudzić i krzewić
Europę uczestniczącą, niosącą wiedzę, sztukę, muzykę,
wartości humanistyczne, a także wartości wiary. Europę
kontemplującą niebo i dążącą do ideałów; Europę, która
opiekuje się, broni i chroni człowieka; Europę podążającą po
ziemi bezpiecznej i solidnej, będącą cennym punktem odniesienia
dla całej ludzkości!

6 komentarzy

  • Boże dopomóż, Boże spraw, by prawda zawarta w stwierdzeniu „czym jest dusza w ciele, tym są w świecie chrześcijanie” inspirowała nas chrześcijan do wytężonej pracy nad uświęceniem siebie samych i drugiego człowieka. Obudź w nas gorliwość dzieci Bożych. Uczyń nas solą ziemi i światłością świata. Amen.

  • Podzielam dumę Ks. Jacka z przynaleznosci do KK, chociaz moze nie tylko w odniesieniu do wystapienia papieza w PE ☺. Dziekuje Ksiedzu za zamieszczenie pelnego tekstu przemowienia. Mam pytanie: czy papiez wystepowal jako glowa panstwa Watykan czy jako glowa KK?

    • To nie było wprost stwierdzone, ale jeśli wziąć pod uwagę ton przemówień powitalnych w jednej i drugiej instytucji, to raczej podkreślano autorytet Papieża jako duchowego przewodnika, w związku z czym domyślam się, że traktowano go jako głowę Kościoła, a nie przywódcę małego państewka. To jeśli idzie o oficjalny odbiór. Bo tak zwani "zwykli" ludzie – jestem o tym przekonany – słuchali go jako głowę Kościoła.
      Dziękuję Wszystkim za wypowiedzi! Ks. Jacek

    • Dla mnie jest to o tyle istotne, że o ile przemówienie dyplomatyczne (a tak je znajduję) porusza bardzo istotne kwestie i bolączki Europy w odniesieniu do ujęcia historycznego i filozoficznego i religinego (o dziwo własnie w tej kolejnosci), to jak na przemowienie głowy KK staram się policzyć ile razy padło słowo chrzescijanstwo i Jezus Chrystus, o Bogu nie wspominając. Wiem, że papież był w samej wilczej jamie, wśród zgłodniałych wilków, z tego powodu wiele rozumiem – dlatego odwagi Piotrze naszych czasów, jestesmy z Tobą! Św. JP II przyjmował do konca życia ciosy za swoją stanowczą "cywilizację śmierci" – życzę naszemu Ojcu Świetemu podobnej stanowczości w kwestiach bezkompromisowych. Nie wiem czy to dobry pomysł, żebyśmy odniesli się do problemów podniesionych przez Franciszka i własnymi słowami napisali jak je rozumiemy i dlaczego papież o tym mówił? A może to spowoduje niepotrzebne roztrząsanie spraw…? Jak myslicie?

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.