Jaką wartość ma czas?

J
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, pozdrawiam po raz kolejny – tym razem, w Dniu Pańskim – ze Szklarskiej Poręby. Mszę Świętą – wraz z mieszkańcami okolicy – przeżywamy dzisiaj w pobliskiej kaplicy ośrodka Caritas, dawnego Domu Rekolekcyjnego Seminarium Legnickiego. A wczoraj warunki narciarskie były lepsze, niż w poprzednich dniach, dlatego moja Ekipa spędziła na stoku więcej, niż zwykle, czasu… Ale się wyjeździli! A ja – jak zwykle… Spokojny spacer…
       A dzisiaj kończy się Tydzień Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan. Jednak modlić się w tej intencji trzeba zawsze, nie tylko przez tydzień. Modlić się – i praktycznie budować tę jedność!
      Na głębokie i religijne przeżywanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                        Gaudium et spes!  Ks. Jacek

3
Niedziela zwykła, B,
do
czytań: Jon 3,1–5.10; 1 Kor 7,29–31; Mk 1,14–20
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA JONASZA:
Pan
przemówił do Jonasza po raz drugi tymi słowami: „Wstań, idź do
Niniwy, wielkiego miasta, i głoś jej upomnienie, które Ja ci
zlecam”. Jonasz wstał i poszedł do Niniwy, jak Pan powiedział.
Niniwa
była miastem bardzo rozległym – na trzy dni drogi. Począł więc
Jonasz iść przez miasto jeden dzień drogi i wołał, i głosił:
„Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona”.
I
uwierzyli mieszkańcy Niniwy Bogu, ogłosili post i oblekli się w
wory od największego do najmniejszego.
Zobaczył
Bóg czyny ich, że odwrócili się od swojego złego postępowania.
I ulitował się Bóg nad niedolą, którą postanowił na nich
sprowadzić, i nie zesłał jej.
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO
PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Mówię
wam, bracia, czas jest krótki.
Trzeba
więc, aby ci, co mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, a
ci, co płaczą, tak jakby nie płakali, ci zaś, co się radują,
tak jakby się nie radowali; ci, co nabywają, jak gdyby nie
posiadali; ci, co używają tego świata, tak jakby z niego nie
korzystali.
Przemija
bowiem postać tego świata.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MARKA:
Gdy
Jan został uwięziony, przyszedł Jezus do Galilei i głosił
Ewangelię Bożą. Mówił: „Czas się wypełnił i bliskie jest
królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”.
Przechodząc
obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego,
Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. Jezus
rzekł do nich: „Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie
rybakami ludzi”. I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim.
Idąc
nieco dalej, ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana,
którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Zaraz ich powołał, a
oni zostawili ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi i
poszli za Nim.
Bardzo
chyba dużo daje do myślenia to, co Paweł mówi do Koryntian: Mówię
wam, bracia, czas jest krótki. Trzeba więc, aby ci, co mają żony,
tak żyli, jakby byli nieżonaci; a ci, co płaczą, tak jakby nie
płakali; ci zaś, co się radują, tak jakby się nie radowali; ci,
co nabywają, jak gdyby nie posiadali; ci, co używają tego świata,
tak jakby z niego nie korzystali. Przemija bowiem postać tego
świata
.
Cóż
to jednak znaczy, że ci, co mają żony, powinni żyć tak, jakby
byli nieżonaci? Jak to rozumieć? Czy to nie jest zbyt duże
wymaganie?
Czy żonaci mają zapomnieć, że mają żony i zacząć
udawać ludzi stanu wolnego? A ci, którzy płaczą, mają nagle –
nie wiadomo dlaczego – zapomnieć o powodzie swego zmartwienia i
zacząć się śmiać wniebogłosy?
Chyba
jednak nie tak trzeba nam rozumieć Pawłowe przesłanie.
Bardzo znaczącym dla jego właściwego zrozumienia jest tutaj zdanie
ostatnie: Przemija bowiem postać tego świata. To
chyba o to chodzi. Po prostu: nic na tym świecie nie jest wieczne.
Nic nie jest na tym świecie ostateczne i absolutne. I
używanie świata, i sam świat, i radości, i zmartwienia, i nawet
różne sprawy małżeńskie, różne sprawy rodzinne – to wszystko
przeminie, to wszystko się skończy. Bo – jak mówi Paweł –
czas jest krótki. Najpełniejszym zaś
komentarzem do tego przesłania są dwa wydarzenia, które ukazuje
nam dzisiaj liturgia słowa.
W
pierwszym czytaniu słyszymy o nawróceniu mieszkańców
Niniwy. Z polecenia Bożego Prorok Jonasz głosi bardzo poważne
ostrzeżenie: Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie
zburzona.
Precyzyjnie określony został czas, po którym
dokona się rzecz straszna, jeżeli nie nastąpi wyraźna poprawa. I,
jak się okazało, poprawa ta nastąpiła.
Mieszkańcy
Niniwy zorientowali się, że czas jest krótki. A dla nich
ten czas jest wręcz bardzo krótki, oznaczony co do jednego dnia: po
prostu – czterdzieści dni! Rozpoznali czas ostatniej szansy
i dlatego się uratowali. Rozpoznali czas, w którym Bóg zapalił
dla nich „światełko ostrzegawcze”, nie zmarnowali tej
szansy.
Tej
szansy nie zmarnowali także Apostołowie, o których mówi
dzisiejsza Ewangelia. Kiedy usłyszeli z ust Jezusa stanowcze
stwierdzenie: Czas się wypełnił i bliskie jest Królestwo
Boże
. Nawracajcie się i wierzcie
w Ewangelię, a następnie – skierowane
już bezpośrednio do siebie: Pójdźcie za Mną, to –
jak relacjonuje Ewangelista Marek – natychmiast
zostawili sieci i poszli za Nim. Natychmiast!
Rozpoznali
bowiem, że ten moment jest dla nich momentem przełomowym, jakimś
momentem szczególnym, momentem granicznym. Taki moment może się
już nie powtórzyć. Takiej szansy mogą już nie mieć! Sam
Jezus zaprosił ich do siebie – to coś niezwykłego; coś, co
przerasta ludzki sposób pojmowania. Nie można tego nie zauważyć,
pominąć, zlekceważyć!
I dlatego natychmiast zostawili
sieci. A Jakub i Jan zostawili również w jednym momencie ojca swego
razem z najemnikami i poszli za Jezusem.
Ktoś
w tym momencie mógłby zarzucić Jezusowi, że zbyt dużo wymaga
od prostych ludzi
. W innym miejscu naucza o szacunku dla
rodziców, zresztą – mówi o tym czwarte przykazanie Dekalogu, a i
sam Jezus dawał wielokrotnie przykład szacunku wobec swojej Matki i
przybranego Ojca, a tymczasem wymaga takiej rzeczy, jak pozostawienie
ojca i wszystkich spraw rodzinnych w jednym momencie.
Oczywiście,
mając już pewne doświadczenie w słuchaniu, a może i czytaniu
Pisma Świętego, domyślamy się, że – jak zawsze – nie
chodzi tu o dosłowność.
Być może – i tak było
prawdopodobnie – Apostołowie mieli jakiś czas na to, aby
„pozamykać” pewne sprawy rodzinne i pożegnać się ze swymi w
domu. Ewangelista natomiast chce nam tu powiedzieć, że w
sprawach Bożych człowiek nie może zwlekać
i to słowo
„natychmiast” ma kolosalne znaczenie. Inne sprawy nie mogą nam
przysłonić Boga i Jego wezwania.
I
to także wynika z całej dzisiejszej liturgii słowa. Taka nauka
płynie dla nas z tego, co Bóg dzisiaj do nas mówi: czas jest
krótki!
Czas płynie szybko. Dlatego nawracajcie się!
mówi Jezus. Zwróćmy, Kochani, uwagę, że Jezus nie mówi:
nawróćcie się! Raz – a dobrze! Mówi: nawracajcie się!
A więc chodzi tu o jakiś stały proces.
A
jeżeli Jezus mówi to do wszystkich, to wyciągamy z tego
jednoznaczny wniosek, że nie chodzi Mu jedynie o tych, którzy żyją
w jakimś ciężkim grzechu i mają się nawrócić, mają porzucić
dotychczasowy styl życia i wszystko całkowicie w swoim życiu
pozmieniać. Jeżeli Jezus swoje zaproszenie kieruje do nas
wszystkich,
to oznacza, że każdemu z nas – w jakiś sposób –
to nawracanie jest potrzebne.
A
nawracanie, o którym mowa, będzie polegało nie na czymś innym,
jak na ciągłym pokonywaniu w sobie grzechu i pokus do grzechu.
Na wytrwałej pracy nad pokonaniem w sobie wady głównej i
innych słabości. Na ciągłym podejmowaniu dobrych postanowień
i ich realizacji. Na ciągłym zbliżaniu się do Boga, pomimo
różnych przeszkód, których nie szczędzi nam świat i ludzie. Na
ciągłym pogłębianiu w sobie ducha modlitwy, pomimo zapracowania i
zabiegania wśród codziennych spraw.
Mówiąc
krótko – nawracanie, o którym dzisiaj Jezus mówi, polegać
będzie na stałej trosce o to, aby iść prostą drogą do
zbawienia,
a gdyby zdarzyło się gdzieś zejść na jakąś
boczną uliczkę, na jakąś błędną drogę, to znakiem naszego
nawracania się będzie natychmiastowy powrót na drogę właściwą.

Bo
naprawdę, Kochani, czas jest krótki. A niekiedy wydaje się,
że nie wszyscy mają tego jasną świadomość. I dlatego chodzą po
owych błędnych drogach, wychodząc z założenia, że na Pana Boga
i Jego sprawy będzie jeszcze czas. Teraz trzeba się
„wyszumieć”, a o Panu Bogu jeszcze „się pomyśli”, kiedy
już innych ciekawszych zajęć nie będzie.
Otóż,
moi Drodzy, wiemy to dobrze – nawet z naszych osobistych obserwacji
– że tego „później” może nie być! Widzimy, jak
niespodziewanie ludzie odchodzą, widzimy jak wielu młodych Pan
odwołuje do siebie. I na pewno każdy z nich miał jeszcze tyle
planów i ambitnych zamierzeń. I cóż?
Trzeba było wszystko
pozostawić.
Moi
Drodzy! Czas jest krótki! Nie możemy sobie pozwolić na to,
aby go marnować, nie możemy ani jednej minuty stracić dla Jezusa.
My, chrześcijanie, nie możemy sobie pozwolić na tak zwane
„przerwy w życiorysie”.
Niestety, zdarza nam się – idąc
nawet naszymi ulicami – widzieć takich ludzi, którzy żyją w
stanie przedłużonej „przerwy w życiorysie”.
Są na tyle
zamroczeni, że nie bardzo wiedzą, kiedy się dzień zaczyna, a
kiedy kończy – i jaki w ogóle dzień jest dzisiaj. Dla nich
każdy dzień jest bardzo podobny do drugiego i każdy tak samo
zmarnowany.
Ale
nie tylko ci, których widzimy na ulicach, żyją w stanie owej
„przerwy w życiorysie”. Myślę, że tak samo można powiedzieć
o każdym, kto żyje w grzechu; o każdym, kto nie myśli o Bogu i
o zbawieniu
, a oddaje się różnym grzesznym sprawom, albo żyje
tak, jakby Pan Bóg był naprawdę tematem do podjęcia za
dwadzieścia lat.
Każdy,
kto żyje w grzechu, kto przez dłuższy czas nie przystępuje do
Komunii Świętej, kto nie walczy ze swoimi nałogami, kto nie chce
pokonywać w sobie swoich grzechów, na czele z wadą główną;
mówiąc krótko – każdy kto nie chce się nawracać, marnuje
czas!
A dla Jezusa i dla zbawienia nie wolno nam zmarnować
ani minuty, ani sekundy!
Naturalnie,
powiedzmy raz jeszcze, że nie chodzi tu o ciągłe odmawianie
pacierzy i siedzenie godzinami w kościele. Tu chodzi o to, aby
natychmiast pójść za Jezusem. Aby nie koncentrować całej
uwagi na tej łodzi, którą płyniemy, a więc na tych ziemskich
sprawach i problemach, których nam chyba nigdy nie zabraknie i
nigdy nie będziemy mogli powiedzieć, że już mamy je „z głowy”.

Niestety, zawsze te problemy będą nas jakoś dotykać.
Dlatego
nie można na nich koncentrować całej uwagi, bo na nich świat
się nie kończy –
 jest przecież jeszcze Jezus, do którego mamy się zwracać ze wszystkim; Jezus, za
którym mamy pójść natychmiast, a nie na stare lata.
Kochani,
nie wolno nam marnować czasu dla zbawienia. Nie wolno nam
pozwalać sobie na „przerwy w życiorysie”.
Mieszkańcy
Niniwy może dlatego wygrali całą sprawę, że pomimo, iż dużo
tego czasu zmarnowali na zło i grzech, to jednak kiedy dostali
wyraźny sygnał od Boga, zrozumieli, że to już nie są żarty i
że po prostu trzeba się będzie za siebie wziąć, trzeba
coś z tym problemem zrobić. I – jak słyszeliśmy – ich
postanowienie było bardzo radykalne: podjęli surowy post, podjęli
natychmiastowe nawrócenie.
Nam
też trzeba pamiętać, że nasz czas jest naprawdę krótki. Nawet
jeżeli żyjemy osiemdziesiąt czy sto lat, to jednak widzimy, że
czas nasz upływa bardzo szybko. Nie wiedzieć, kiedy –
mijają kolejne dni, tygodnie i miesiące… Nie wiedzieć, kiedy –
upłynęło już tyle lat… Oto chodziło się samemu do szkoły, a
tu już dzieci prawie dorosłe, a zaraz i dzieci mają swoje dzieci –
i tak dalej. I tylko przychodzi refleksja: kiedy ten czas tak
szybko minął?
Właśnie
krótki jest ten nasz czas. Krótkie są nasze dni. Nie
wolno nam ich marnować, bo raz zmarnowane, na pewno nie wrócą.
Trzeba nam żyć Ewangelią teraz, trzeba zacząć nią żyć
już od teraz, od zaraz, od dzisiaj.
Myślę,
że dość ciekawą ilustracją tego, o czym tu dziś mówimy, jest
tekst, który ktoś mi przed laty podarował, a ja zupełnie
przypadkiem odnalazłem go teraz w swoich papierach. Składa się on
z kilku bardzo interesujących pytań i odpowiedzi:
Jaką
wartość ma jeden rok?
Zapytaj studenta, który nie zdał
decydującego egzaminu. Jaką wartość ma jeden miesiąc?
Zapytaj matkę, która urodziła za wcześnie dziecko. Jaką
wartość ma jeden tydzień?
Zapytaj wydawcę tygodnika. Jaką
wartość ma jeden dzień?
Zapytaj robotnika, który znalazł
jednodniową pracę i ma dzieci do wykarmienia. Jaką wartość ma
jedna godzina?
Zapytaj zakochanych, czekających na spotkanie.
Jaką wartość ma jedna minuta? Zapytaj biznesmena, który
spóźnił się na samolot, mający go zawieźć na spotkanie, mogące
mu przynieść fortunę. Jaką wartość ma jedna sekunda?
Zapytaj osobę, która uniknęła wypadku. Jaką wartość ma
jedna milisekunda?
Zapytaj osobę, która po wielu latach
ciężkich treningów i wyrzeczeń zdobyła srebrny medal na
olimpiadzie.” Dobre, co? I mądre…
Kochani!
Czas jest krótki! Nawracajcie się i wierzcie w
Ewangelię…
W
świetle tych refleksji, pomyślmy:
– Czy
w pełni wykorzystuję czas?
– Czy
mądrze wykorzystuję czas?
– Czy
dobre postanowienia realizuję natychmiast?

I
uwierzyli mieszkańcy Niniwy Bogu…

6 komentarzy

  • Nie wczoraj bo juz nie zmienie tego co było, nie jutro bo nie wiadomo czy będę żyć ale TERAZ! Z takim zapałem, z takim pragnieniem świętości jak by każdą chwilę jedna minuta miała oddzielić od śmierci…. bo "Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia" 2 Kor 6, 2
    S. Stella

  • Byłam kiedyś na "jakichś" rekolekcjach podczas których mówiąc o dobrym wykorzystaniu i planowaniu czasu rekolekcjonista zaproponował takie małe ćwiczenie: otóż polecił, by przez kilka kolejnych dni wyznaczyć sobie konkretny czas na chwilę odpoczynku i konkretny czas na wykonanie określonej pracy, a potem popatrzeć czym zapełniają się nam pozostałe godziny dnia… Pamiętam, że ta próba pokazał mi coś bardzo ciekawego: narzekam często na brak czasu, a tymczasem w ciągu dnia sporo cennych minut "przecieka przez palce" i jest niewykorzystana lub źle wykorzystana… Oczywiście nie da się zaplanować każdej chwili dnia, ale wiem jedno: jeśli planuję umieszczając w tym planie czas dla Pana Boga na ogół wszystko mi się mieści i przestaję narzekać na to, że doba jest za krótka (nawet przy sporej ilości codziennych spraw). Pozdrawiam serdecznie. J.B.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.