Jezus hojny – aż do rozrzutności!

J
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym, w Parafii Najświętszej Maryi Panny – Matki Kościoła w Łukowie, odbędzie się pogrzeb ś.p. Siostry Patrycji Kłusek, Nazaretanki, pochodzącej w mojej pierwszej Parafii w Radoryżu Kościelnym, a przez ostatnie piętnaście lat posługującej właśnie w Łukowie, w charakterze katechetki. Znałem Siostrę Patrycję i chociaż spotykaliśmy się dość rzadko, to jednak ceniłem Jej pogodę ducha i gorliwość w pełnieniu posługi. Nie wiedziałem, że od kwietnia ubiegłego roku zmagała się z chorobą nowotworową. Zmarła dwa dni temu. Miała sześćdziesiąt lat. Niech Pan da Jej wieczny odpoczynek…
       Dziękuję Księdzu Markowi za wczorajsze słówko. Rozmawialiśmy wczoraj przez chwilę. Otóż, Marek raz jeszcze wspomniał o tym, o czym napisał na początku swego rozważania, że uśmiecha się, kiedy w naszych mediach słyszy w prognozach pogody o mroźnej nocy, w czasie której ma być minus sześć stopni. U nich taka temperatura – to już odwilż… No, cóż – co kraj, to obyczaj! U nas zima taka „niezimowa”…
          Zapraszam Wszystkich do rozważenia dzisiejszego słowa Bożego!
                                        Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Środa
3 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Św. Tomasza z Akwinu, Kapłana i Doktora Kościoła,
do
czytań: Hbr 10,11–18; Mk 4,1–20
CZYTANIE
Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Każdy
kapłan Starego Przymierza staje codziennie do wykonywania swej
służby, wiele razy te same składając ofiary, które żadną miarą
nie mogą zgładzić grzechów. Jezus Chrystus przeciwnie, złożywszy
raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, zasiadł po prawicy Boga,
oczekując tylko, „aż nieprzyjaciele Jego staną się podnóżkiem
nóg Jego”. Jedną bowiem ofiarą udoskonalił na wieki tych,
którzy są uświęceni.
Daje
nam zaś świadectwo Duch Święty, skoro powiedział: „Takie jest
przymierze, które zawrę z nimi w owych dniach, mówi Pan: dając
prawa moje w ich serca, także w umyśle ich wypiszę je. A grzechów
ich oraz ich nieprawości więcej już wspominać nie będę”.
Gdzie
zaś jest ich odpuszczenie, tam już więcej nie zachodzi potrzeba
ofiary za grzechy.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Jezus
znowu zaczął nauczać nad jeziorem i bardzo wielki tłum ludzi
zebrał się przy Nim. Dlatego wszedł do łodzi i usiadł w niej na
jeziorze, a cały lud stał na brzegu jeziora. Uczył ich wiele w
przypowieściach i mówił im w swojej nauce:
Słuchajcie:
Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedno ziarno padło na drogę;
i przyleciały ptaki, i wydziobały je. Inne padło na miejsce
skaliste, gdzie nie miało wiele ziemi, i wnet wzeszło, bo gleba nie
była głęboka. Lecz po wschodzie słońca przypaliło się i nie
mając korzenia, uschło. Inne znów padło między ciernie, a
ciernie wybujały i zagłuszyły je, tak że nie wydało owocu. Inne
w końcu padły na ziemię żyzną, wzeszły, wyrosły i wydały
plon: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stukrotny”. I
dodał: „Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha”.
A
gdy był sam, pytali Go ci, którzy przy Nim byli razem z Dwunastoma,
o przypowieści. On im odrzekł: „Wam dana jest tajemnica królestwa
Bożego, dla tych zaś, którzy są poza wami, wszystko dzieje się w
przypowieściach, aby patrzyli oczami, a nie widzieli, słuchali
uszami, a nie rozumieli, żeby się nie nawrócili i nie była im
wydana tajemnica”.
I
mówił im: „Nie rozumiecie tej przypowieści? Jakże zrozumiecie
inne przypowieści?
Siewca
sieje słowo. A oto są ci posiani na drodze: u nich sieje się
słowo, a skoro je usłyszą, zaraz przychodzi szatan i porywa słowo
zasiane w nich. Podobnie na miejscach skalistych posiani są ci,
którzy gdy usłyszą słowo, natychmiast przyjmują je z radością;
lecz nie mają w sobie korzenia i są niestali. Gdy potem przyjdzie
ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamują.

inni, którzy są zasiani między ciernie: to są ci, którzy
słuchają wprawdzie słowa, lecz troski tego świata, ułuda
bogactwa i inne żądze wciskają się i zagłuszają słowo, tak że
zostaje bezowocne. W końcu na ziemię żyzną zostali posiani ci,
którzy słuchają słowa, przyjmują je i wydają owoc:
trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny”.
Wśród
wielu płaszczyzn, na których kapłaństwo Chrystusa absolutnie
przewyższa
kapłaństwo Starego Przymierza, jest także i ta, na
której dokonuje się składanie Bogu ofiary. Otóż – jak
słyszeliśmy w pierwszym czytaniu – każdy
kapłan Starego Przymierza staje codziennie do wykonywania swej
służby, wiele razy te same składając ofiary, które żadną miarą
nie mogą zgładzić grzechów. Jezus Chrystus przeciwnie, złożywszy
raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, zasiadł po prawicy Boga,
oczekując tylko, „aż nieprzyjaciele Jego staną się podnóżkiem
nóg Jego”. Jedną bowiem ofiarą udoskonalił na wieki tych,
którzy są uświęceni
.
Oczywiście,
wiemy, o jakiej Ofierze jest tu mowa. Wskutek tej Ofiary zostały
ludziom odpuszczone grzechy, a gdzie
[…]
jest
ich odpuszczenie, tam już więcej nie zachodzi potrzeba ofiary za
grzechy.

Ale
j
eżeli
tak się sprawy mają, to dlaczego
ludzie jednak brną w grzech,

a obraz dzisiejszego świata z jego rozlicznymi konfliktami,
niesprawiedliwością i krzywdą ludzką zdają się wprost
zaprzeczać

temu, o czym w omawianym czytaniu poucza nas Autor Listu do
Hebrajczyków? Dlaczego tak jest?
Wydaje
się, że odpowiedź na
tak postawione pytanie
wynika wprost z przesłania dzisiejszej Ewangelii. Słyszymy w niej
przypowieść o siewcy i o ziarnie, padającym na różną glebę.
Niestety, nie
jest to wyłącznie gleba żyzna.

to też kamienie, są też ciernie, jest to też ziemia wydeptana i
jałowa… Prawdziwy plon dało tylko
to ziarno, które padło na ziemię żyzną,

ale z dzisiejszej przypowieści wynika, że jest to – jeśli
dokładnie policzyć – jedna
czwarta posianego ziarna.
Trzy
czwarte
zostały w taki czy inny sposób zmarnowane. I tylko ostatnia
część posianego ziarna trafiła na podatny grunt.
Czy
zatem nie zadziwia nas, Kochani, owa niezwykła
hojność

– chciałoby się aż powiedzieć: hojność
posunięta do rozrzutności

– która każe siewcy siać ziarno pomimo tego, że trzy z czterech
jego części zostaną zmarnowane? Czy nie zadziwia nas bezmiar
miłosierdzia Najwyższego Kapłana,

który każe Mu złożyć ofiarę ze swego życia, pomimo
że tylu ludzi w ogóle z tego daru nie skorzysta,

bo pozostaną uparci w swoim grzechu i nie poddadzą się działaniu
Bożego Miłosierdzia, nie zrezygnują ze swego egoizmu, pychy i
przewrotności?
Moi
Drodzy, musimy to chyba jasno powiedzieć, że to,
co tak bardzo wynosi na wyżyny
Osobę
naszego Zbawiciela,

a więc Jego przeogromne miłosierdzie, łaskawość i hojność, to
samo nas
zobowiązuje

i jest dla nas wielkim
egzaminem z chrześcijańskiej dojrzałości:
na
ile potrafimy i chcemy z
tych darów skorzystać,
w
jakim stopniu jesteśmy w stanie dary te w sobie pomnożyć
i rozwijać

– tak, aby stawały się w nas zaczątkiem zbawienia?
Jest
to dla nas prawdziwie wielkim egzaminem z dojrzałości, a w
przypadku zmarnowania, zlekceważenia lub nawet niezauważenia tych
darów – będzie
to dla nas wielkim
oskarżeniem!

Dlatego
nie
możemy zmarnować Bożych darów!

Nie wolno nam! Ale też – dlaczego
mielibyśmy je marnować? W imię czego?

Przecież wszystkie one są dla nas wielką szansą i jakimś wielkim
dobrem! Czymże bowiem
innym
jest dla nas dar przebaczenia grzechów, dar łaski uświęcającej,
czy też dar Bożego Słowa, jeżeli nie wielkim
duchowym bogactwem, które nas uświęca, uszlachetnia,

uwzniośla?
W
imię czego można z tego zrezygnować, dla jakich większych
wartości można to poświęcić?… Co człowiek na tym wygra? Czy
raczej – totalnie nie przegra?
Kochani,
nie
wolno nam zmarnować wielkiej szansy, jaką Pan sam nam daje.

Bo Jezus wysłużył nam i podarował wielki duchowy potencjał.
Naszym zadaniem jest jak najpełniej go
rozwinąć.
A
przykład tego, jak można to konkretnie w swoim życiu uczynić,
daje nam Patron
dnia dzisiejszego, Święty
Tomasz.
Urodził się około roku 1225 w Aquino.

Oddany na wychowanie benedyktynom na Monte Cassino, pobierał nauki w
szkole klasztornej, a następnie studiował w Neapolu. Wstąpił
do zakonu dominikanów

i dalsze studia odbył w Paryżu i w Kolonii pod kierunkiem Świętego
Alberta Wielkiego. Wykładał
filozofię i teologię,
zadziwił
wszystkich jasnością wykładów, wymową i głębią. Stworzył
własną metodę, polegającą na tym, że najpierw wysuwał
trudności i argumenty przeciw danej prawdzie, a potem je kolejno
zbijał i dawał pełny wykład.
Napisał
znakomite dzieła z tego zakresu.
Zmarł
w opactwie cystersów Fossanova pod Terraciną, dnia 7 marca 1274
roku. Dnia
28 stycznia 1369 roku przeniesiono jego ciało do Tuluzy


i ten dzień uznano za datę jego liturgicznego wspomnienia.
Prawdziwie
wielki Święty! Przez
czterdzieści osiem lat pracowitego życia dokonał więcej, niż
inni przez sto osiem!
Nie
zmarnował danego sobie czasu, nie zmarnował talentów, ani całego
ogromnego potencjału,
który
Pan w niego włożył. Wykorzystał to wszystko – dla dobra
Kościoła.
I
właśnie w kontekście jego pięknego świadectwa, jak też w
kontekście powyższych rozważań, pomyślmy:

Czy
realizacji dobra w swoim życiu nie odkładam na później?

Czy
słowo Boże, którego słucham, ma realny wpływ na moje życie?

Czy
każde otrzymane przebaczenie grzechów traktuję jako zobowiązanie
do przemiany życia?

W
końcu na ziemię żyzną zostali posiani ci, którzy słuchają
słowa, przyjmują je i wydają owoc: trzydziestokrotny,
sześćdziesięciokrotny i stokrotny… 

2 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.