Daj, Panie, abym był jak ścierka…

D
bł. Jerzy Matulewicz

Wspomnienie bł. Jerzego Matulewicza, biskupa


(Hbr 10,1-10)
Prawo, posiadając tylko cień przyszłych dóbr, a nie sam obraz rzeczy, przez te same ofiary, corocznie ciągle składane, nie może nigdy udoskonalić tych, którzy się zbliżają. Czyż bowiem nie przestano by ich składać, gdyby składający je raz na zawsze oczyszczeni nie mieli już żadnej świadomości grzechów? Ale przez nie każdego roku [odbywa się] przypomnienie grzechów. Niemożliwe jest bowiem, aby krew cielców i kozłów usuwała grzechy. Przeto przychodząc na świat, mówi: Ofiary ani daru nie chciałeś, aleś Mi utworzył ciało; całopalenia i ofiary za grzech nie podobały się Tobie. Wtedy rzekłem: Oto idę – w zwoju księgi napisano o Mnie – abym spełniał wolę Twoją, Boże. Wyżej powiedział: ofiar, darów, całopaleń i ofiar za grzech nie chciałeś i nie podobały się Tobie, choć składa się je na podstawie Prawa. Następnie powiedział: Oto idę, abym spełniał wolę Twoją. Usuwa jedną [ofiarę], aby ustanowić inną. Na mocy tej woli uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze.


(Mk 3,31-35)
Nadeszła Matka Jezusa i bracia i stojąc na dworze, posłali po Niego, aby Go przywołać. Właśnie tłum ludzi siedział wokół Niego, gdy Mu powiedzieli: Oto Twoja Matka i bracia na dworze pytają się o Ciebie. Odpowiedział im: Któż jest moją matką i /którzy/ są braćmi? I spoglądając na siedzących dokoła Niego rzekł: Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Witam Was serdecznie i pozdrawiam z Syberii. Chciałbym Was zapytać jak wytrzymaliście noc, bo wczoraj w wiadomościach TV-Trwam, w prognozie pogody słyszałem słowa – czeka nas w Polsce mroźna noc, nawet do – 6 )) Trzymajcie się tam jakoś.

Z poważniejszych tematów, o jakich słyszę we wszystkich wiadomościach w Rosji – dziś rocznica wyzwolenia obozu w Oświęcimiu. Od kilku dni ten temat brzmi bardzo mocno we wszystkich mediach w Rosji. Jestem trochę zaskoczony ilością tego tematu w mediach i tonem w jakim jest to przekazywane…

Trzeba się chyba pomodlić, nie tylko za ofiary i tych, którzy tam działali, ale i o to, aby ta tragedia nie była i dziś powodem jakichś uprzedzeń, wrogości i nienawiści.

A dziś w słowie Bożym temat, mogło by się wydawać oczywisty i ogólny, ale niezwykle ważny – pełnić Bożą wolę.

W pierwszym czytaniu słyszymy: „Oto idę – w zwoju księgi napisano o Mnie – abym spełniał wolę Twoją, Boże”.

Refren Psalmu brzmi: „Przychodzę, Boże, pełnić Twoją wolę”

W Ewangelii Jezus mówi: „kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką”.

Kiedy patrzymy na Oświęcim, na wojnę na Ukrainie, na różne rozboje i morderstwa związane z prześladowaniem chrześcijan zabijaniem ich, działalnością tzw. państwa islamskiego, nie mamy wątpliwości – to jest Boża wola czy nie..?

Jednak kiedy popatrzymy na swoje życie, czasem trudno jest pojąć co jest wolą Bożą a co nie – jaka jest wola Boża względem nas. Często zadajemy sobie to pytanie podejmując ważne decyzje życiowe, zwłaszcza wybór życiowego powołania.

Wtedy rzeczywiście modlimy się o światło Ducha Świętego i staramy się dokładnie rozeznać wolę Bożą. I jeśli rzeczywiście się modlimy, szukamy, staramy się rozeznać, jesteśmy otwarci na Boże światło, Boże znaki, raczej się nie mylimy.

Jednak jest nasza codzienność i codzienne drobne wybory, przy których nawet często nie zastanawiamy się – co jest tutaj Bożą wolą?

Spróbujmy dziś się nad tym pozastanawiać – w codziennych wyborach, w codziennym życiu – w pracy szkole, na studiach, w domu… czego chce Pan Bóg ode mnie? Co jest Jego wolą względem mnie w tym momencie?

I może czasem trudno będzie jasno odpowiedzieć.

Jednak jeśli wieczorem spojrzymy na nasz dzień podczas wieczornego rachunku sumienia, tam już, na wiele spraw możemy spojrzeć jaśniej. Widzimy dobro jakie zrobiliśmy, nasze życiowe obowiązki, którym byliśmy wierni, obowiązki wynikające z naszego powołania, którym byliśmy wierni – wtedy jest to dla nas jasne – tak, to Boża wola, Bóg tego dziś chciał ode mnie i ja to zrobiłem.

Jednak trzeba nam spojrzeć i z drugiej strony, na nasz grzech, pokusy, którym ulegliśmy czy ulegamy, zaniedbanie dobra, gdy nam się czegoś nie chciało i nie zrobiliśmy tego, nasze uciekanie od obowiązków, od trudu, odkładanie na potem…

I tu możemy jasno powiedzieć – nie, tu ja Bożej woli nie wypełniałem, tu była moja wola, mój egoizm.

I może na razie odłóżmy sporne tematy – co powinienem robić, jaką drogą pójść – jeśli nie wiemy, znaczy jeszcze nie mamy potrzebnego światła, trzeba poczekać i modlić się o mądre rozeznanie.

A może jeszcze wcześniej pytanie – czy ja chcę pełnić Bożą wolę, czy może mnie to nie interesuje – będę żył jak mi się podoba?

Jeśli to drugie – dalej nie czytaj, ale jeśli chcesz żyć Bożą wola, wypełniać Bożą wolę, to jedziemy dalej…

Spróbujmy dziś zatrzymać się nad tym, co nie jest Bożą wolą w naszym życiu – grzechy, zaniedbania, złe skłonności i przyzwyczajenia, złe kontakty, złe wykorzystanie czasu… Od czego trzeba odejść, co zostawić, co przerwać. W niedzielę, gdy rozważaliśmy powołanie uczniów, czytaliśmy, że oni natychmiast zostawili sieci poszli za nim. W pełnieniu Bożej woli, niezwykle ważne jest owo „zostawienie”. Spróbujmy w tym być konkretni, radykalni, a najpierw poprośmy, aby to Jezus nas od tego wyzwolił, uwolnił, uzdrowił.

Pięknym przykładem pełnienia woli Bożej jest dzisiejszy patron, bł. Jerzy Matulewicz. Jest mi on o tyle znany o bliski, że jest to założyciel Zgromadzenia Sióstr Eucharystek, z którymi kilka lat współpracowaliśmy w Tomsku (szkoda, że ich nie ma w Surgucie), a z którymi nadal współpracujemy na naszym rosyjskim blogu, one bardzo dużo w tym dziele pomagają.

Chciałbym abyśmy przeczytali słowa, które czytamy w dzisiejszej Liturgii Godzin, w Godzinie Czytań, w II czytaniu, słowa, które również wpisują się w nasz dzisiejszy temat – pełnienia woli Bożej.

Poniżej owo czytanie, a ja już dziękuję i pozdrawiam.

Z Dziennika duchowego bł. Jerzego, biskupa


Dla Kościoła pracować, znosić trudy i cierpienia

Hasłem moim niech będzie: we wszystkim szukać Boga, wszystko czynić na większą chwałę Bożą, we wszystko wnosić ducha Bożego, wszystko przepajać duchem Bożym. Bóg i Jego chwała niech się stanie ośrodkiem całego mojego życia, osią, dokoła której mają się obracać wszystkie moje myśli, uczucia, pragnienia i czyny.

Całuję rękę Twej Opatrzności i całkowicie Tobie się oddaję, Panie. Prowadź mnie, Ojcze niebieski, czyń ze mną, co Ci się podoba. Dziwną drogą upodobałeś sobie prowadzić mnie, Panie, lecz któż odgadnie Twoje drogi i zamiary? Oto ja sługa Twój, poślij mnie, dokąd zechcesz. Rzucam się jak dziecko w Twoje objęcia, nieś mnie! Upodobałeś sobie wieść mnie drogą trudów, cierpień i ciężarów. Dzięki Ci za to, wielkie dzięki! Spodziewam się, że idąc tą drogą niełatwo zbłądzę, gdyż jest to droga, którą szedł mój najmilszy Zbawiciel, Jezus Chrystus.

Spraw, abym coraz bardziej zapierał się samego siebie, a Ciebie coraz więcej miłował. Udziel mi odwagi i męstwa, abym dla wywyższenia Twego Imienia i dla dobra Twojego Kościoła nie ugiął się przed żadnymi trudnościami, przeszkodami, ani rąk nie opuścił; żebym szedł odważnie, wszędzie się wciskał, gdzie tylko można dla Ciebie pracować i cierpieć.

Czyż nie powinniśmy iść tam, gdzie można jak najwięcej zyskać dla Boga, gdzie można jak najwięcej dusz zbawić, to jest tam, gdzie największe bezbożnictwo, zepsucie, obojętność w wierze, oddalenie od Kościoła? Czyż nie powinniśmy usiłować wszędzie się przedostać, wcisnąć, gdzie tylko można zdobyć coś dla Chrystusa i Kościoła? Jeżeli jedne drzwi zamknięte, przebijmy sobie inne, aby wpuścić światło.

Święty Kościele katolicki, prawdziwe królestwo Chrystusowe na ziemi, najgorętsze moje ukochanie! Jeślibym ciebie zapomniał, niech będzie zapomniana prawica moja. Niech przyschnie do podniebienia język mój, jeślibym o tobie nie pamiętał, jeślibym ciebie nie uważał za najmilszą Matkę moją, za największą pociechę moją. Niech ten okrzyk będzie ustawicznym wołaniem serca mego. Jeśli wolno prosić, to daj, Panie, abym w Twoim Kościele był jak ścierka, którą wszystko wycierają, a po zużyciu wyrzucają gdzieś w najciemniejszy, ukryty kąt. Niech i mnie tak zużyją i wykorzystają, aby tylko w Twoim Kościele przynajmniej jeden kącik był lepiej oczyszczony, aby tylko w Twoim domu było czyściej i schludniej. Niech mnie potem rzucą gdziekolwiek, jak tę brudną, zużytą ścierkę. Daj, bym został wzgardzony, bym się zdarł, zużył, byle tylko Twoja chwała rosła i rozszerzała się, bylem się przyczynił do wzrostu i umocnienia Twojego Kościoła. Dozwól mi, abym mógł pracować i cierpieć dla Ciebie i Twojego świętego Kościoła, i jego widzialnej głowy – Ojca świętego.

Daj to, Boże, byśmy zostali porwani tą jedyną wielką myślą: dla Kościoła pracować, znosić trudy i cierpienia, tak się sprawami Kościoła przejmować, aby cierpienia, troski i rany Kościoła były naszymi troskami, cierpieniami i ranami serca; byśmy porwani tym jednym pragnieniem niczego tu na ziemi się nie spodziewali, niczego nie szukali, żadnej innej zapłaty nie oczekiwali, lecz tylko tego pragnęli, by życie swoje poświęcić Bogu i Kościołowi, zedrzeć się i zużyć w pracach, uciskach i walkach dla Kościoła; byśmy mieli to wielkie męstwo, aby żadnych przeszkód ze strony świata i jego potęg się nie lękać, żadnej bojaźliwości się nie poddawać, lecz iść odważnie do walki i pracy dla Kościoła, zwłaszcza tam, gdzie władza świecka prześladuje Kościół i zakony, gdzie organizacje i instytucje kościelne najbardziej krępuje. Jednego tylko się lękajmy: aby nie umrzeć, nie skosztowawszy cierpień, ucisków i trudów dla Kościoła, dla zbawienia dusz, dla rozszerzenia chwały Bożej. Obyśmy nasze myśli, pragnienia i zamiary kierowali ku temu jednemu, aby wszędzie wnosić Chrystusa, wszystko przepajać Jego duchem, wszędzie wywyższać imię Kościoła.

Dzięki Ci, Panie, za udzielone mi szczególne uczucie miłości względem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Jakże słodko jest modlić się przypadłszy do Jej stóp i zatapiać się w modlitwie. Dusza zdaje się omdlewać, owładnięta najsłodszymi uczuciami, ciało zaś przenikają dziwne, niepojęte i nie dające się wyrazić dreszcze. Prawie tego samego doświadczam, gdy Twój krzyż święty do serca i piersi przyciskam.

13 komentarzy

  • "…………… Co uczynić, jak ktoś doznaje demonicznego zniewolenia lub opętania? Z opętania uwolnić może jedynie wyznaczony przez biskupa egzorcysta i sam biskup, jak również może to uczynić pobożność i świętość osoby święcie żyjącej, pokutniczo. Nie może to być pobożność na pokaz, bo wówczas jest bez wartości, jałowa.

    Osoba zniewolona (papierosy, alkohol, kawa, komputer, pornografia, itp.) sama sobie nie poradzi. Chcąc pomóc takiej osobie, powinniście to uczynić w grupie modlitewnej poprzez modlitwę, post, jałmużnę, oraz innymi dobrymi uczynkami. Przy walce o takie osoby, musicie uzbroić się w cierpliwość. Im więcej osób wam w tym pomoże, tym szybciej osoba zniewolona będzie uwolniona.

    Często bywa, że ktoś doznaje kuszenia o różnej sile intensywności. Kusi zawsze demon, ale lubi posłużyć się czasem do tego drugim człowiekiem. Kuszenie to element, który hartować ma waszą duszę i zasługiwać na waszą wieczność, gdy pokusy te pokonacie. Grzech rodzi się w umyśle osoby kuszonej, a dawane są przez waszych demonicznych „opiekunów”. Gdy zauważycie, że myśl, która świta w waszym umyśle może doprowadzić was do grzechu, od razu powinniście ją odrzucić, na siłę wypchnąć ze swojego umysłu.

    Gdy nie walczycie z pokusą, otwiera się wówczas brama waszej duszy na jej działanie. Powinniście jak najszybciej w takim momencie domknąć wszystkie wrota waszej duszy, aby nie upaść. Jedynie na działanie Ducha Świętego i jego świętych natchnień otwierajcie na oścież swoje serca, aby Mógł w nim zagościć.

    Gdy podtrzymujecie myśl grzeszną, zaczyna się ona w was gwałtownie rozwijać, a przez to dajecie demonom dostęp do wnętrza waszej duszy. Wielką rolę w kuszeniu ma wzrok. Poprzez niego rodzą się w umyśle człowieka, wszelkie pożądliwości ciała i ducha. Chcąc uniknąć grzechu, człowiek musi odwrócić swój wzrok od obiektu pożądliwości, aby uniknąć grzechu i jego skutków. Otwórzcie zatem swoje serca i umysły wyłącznie na Boże Światło i natchnienia, ale siłą woli powstrzymajcie wszelkie najmniejsze nawet impulsy złego ducha…………"

    Dasiek

  • Dziękuję x. Marku za to rozważanie. Akurat dzisiaj jest mi bardzo pomocne :). Rocznicy wyzwolenia niemieckiego (nie żadnego " nazistowskiego" ) obozu zagłady nie tylko Żydów w Oświęcimiu – komentował nie będę .

    • Przykre to. Ale wydaje mi się, że możemy tu codziennie przytaczać mnóstwo najróżniejszych przykładów takich i podobnych sytuacji. Nie wiem, czy warto – bo przecież tak się będzie cały czas działo, dopóki nie zmieni się władza: z obecnej na taką, która zacznie bronić polskiej racji stanu i polskiego interesu narodowego. Dopóki to się nie stanie, to chyba szkoda naszej energii na mówienie i pisanie na próżno. Lepiej się pomodlić… Ks. Jacek

    • A może właśnie aktywność ludzi w tej dziedzinie, nagłaśnianie prawdy historycznej już jest wynikiem modlitw? Może właśnie podnoszenie głowy, coraz szerzej przyswajane wartości patriotyczne wśród młodych ludzi są odpowiedzią Boga na modlitwy? Może nasza bierność jest brakiem odpowiedzi na Boży Głos? Jest Ksiądz pewien, że nie? Jest Ksiądz pewien, że szkoda naszej energii? W 1920 roku Bóg nie dokonał "Cudu nad Wisłą" zsyłając armię Niebiańskich Zastępów, ale poprzez i za sprawą działań ludzkich i tak jest od wieków. No i nie do końca jest to kwestia władzy: podczas zaborów i okupacji władza była, mówiąc delikatnie, nieprzychylna polskości na polskich ziemiach – ale nie tylko dzięki modlitwom, a może bardziej w ich wyniku – polskość przetrwała w symbiozie z wiarą katolicką dzięki żywej pamięci przekazywanej z pokolenia na pokolenie, dzięki aktywnej pracy i woli Polaków, którym się chciało, nie dzięki tym, którym szkoda było energii na mówienie i pisanie na próżno. Dlatego szanuję i podziwiam takich ludzi jak p. Maciej Świrski z Reduty Dobrego Imienia, jak p. Leszek Żebrowski z akcją "Goń z pomnika bolszewika", animator przywracania pamięci "Żołnierzy Wyklętych" i wielu, wielu innych, którym się jeszcze (albo nareszcie) chce :).
      Chociaż z drugiej strony rozumiem wszystkich, których dopada zniechęcenie i apatia, zwłaszcza po uświadomieniu sobie, że to co nas otacza jest jakby fantasmagorią, powtarzającym się snem wariata, rzeczywistością nierzeczywistą 😉 – i jak mawiają w okolicach pochodzenia mojej żony (Drohiczyn) mam już tego "po samą jedę" 🙂

    • Chyba nie do końca zostałem zrozumiany – być może nieprecyzyjnie się wyraziłem. Nie chodzi mi o bierność i apatię. Ja także wysoko cenię i Macieja Świrskiego, i Leszka Żebrowskiego, i wielu, wielu innych, którzy robią, co mogą, aby bronic prawdy. Ja też w sumie właśnie to staram się robić na blogu. Ale nawet wczorajsze "Rozmowy niedokończone' w Telewizji TRWAM, w których brał udział Pan Profesor Jan Szyszko uświadomiły mi – po raz kolejny – że obecna władza w sposób zaplanowany i metodyczny niszczy kraj. W sposób wręcz celowy! Z miejsca torpeduje wszelkie inicjatywy i działania opozycji – nawet najbardziej sensowne – tylko dlatego, że zgłasza je opozycja. I dlatego uważam, że wszelką naszą aktywność obecnie powinniśmy spożytkować na budzenie w ludziach – zwykłych ludziach, Polakach – świadomości tego, co się u nas dzieje. A wszystko to po to, aby zmobilizować ludzi do udziału w wyborach i do dokonania wyboru mądrego. Bo dopóki będzie ta władza, to wszelkie inne działania z góry będą skazane na niepowodzenie, gdyż będą po prostu storpedowane… O to mi – mniej więcej – chodziło… Pozdrawiam+! Ks. Jacek

  • "Hasłem moim niech będzie: we wszystkim szukać Boga, wszystko czynić na większą chwałę Bożą, we wszystko wnosić ducha Bożego, wszystko przepajać duchem Bożym. Bóg i Jego chwała niech się stanie ośrodkiem całego mojego życia, osią, dokoła której mają się obracać wszystkie moje myśli, uczucia, pragnienia i czyny. "
    Niech i moim hasłem będą te słowa bł. Jerzego. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.
    Szczęść Boże ks. Marku i ks. Jacku!
    Maria M.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.