Wspólnota nierozerwalna

W
Szczęść Boże! Witam i pozdrawiam po raz kolejny z Domu Rodzinnego, gdzie przebywam od wtorku, załatwiając różne osobiste, urzędowe sprawy. zapraszam do rozważenia dzisiejszego Bożego słowa i jego przepięknego przesłania. Życzę też Wszystkim błogosławionego, pięknego i owocnego dnia!
                                   Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek
5 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Rdz 2,18–25; Mk 7,24–30

CZYTANIE
Z KSIĘGI RODZAJU:
Pan
Bóg rzekł: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię
mu zatem odpowiednią dla niego pomoc”.
Ulepiwszy
z gleby wszelkie zwierzęta ziemne i wszelkie ptaki powietrzne, Pan
Bóg przyprowadził je do mężczyzny, aby przekonać się, jaką on
da im nazwę. Każde jednak zwierzę, które określił mężczyzna,
otrzymało nazwę „istota żywa”. I tak mężczyzna dał nazwy
wszelkiemu bydłu, ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu
polnemu, ale nie znalazła się pomoc odpowiednia dla mężczyzny.
Wtedy
to Pan sprawił, że mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie,
i gdy spał, wyjął jedno z jego żeber, a miejsce to zapełnił
ciałem. Po czym Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny,
zbudował niewiastę. A gdy ją przyprowadził do mężczyzny,
mężczyzna powiedział:
Ta
dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała. Ta
będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta”.
Dlatego
to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze
swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem.
Chociaż
mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali nawzajem wstydu.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Jezus
udał się w okolice Tyru i Sydonu. Wstąpił do pewnego domu i
chciał, żeby nikt o tym nie wiedział, lecz nie mógł pozostać w
ukryciu.
Wnet
bowiem usłyszała o Nim kobieta, której córeczka była opętana
przez ducha nieczystego. Przyszła, upadła Mu do nóg, a była to
poganka, Syrofenicjanka rodem, i prosiła Go, żeby złego ducha
wyrzucił z jej córki.
Odrzekł
jej: „Pozwól wpierw nasycić się dzieciom; bo niedobrze jest
wziąć chleb dzieciom i rzucić psom”.
Ona
Mu odparła: „Tak, Panie, lecz i szczenięta pod stołem jadają z
okruszyn dzieci”.
On
jej rzekł: „Przez wzgląd na te słowa idź, zły duch opuścił
twoją córkę”. Gdy wróciła do domu, zastała dziecko leżące
na łóżku, a zły duch wyszedł.

Przepiękne
wydarzenie opisuje Autor Księgi Rodzaju w usłyszanym przed chwilą
fragmencie. Oto pierwszy mężczyzna poszukuje – wśród
stworzonych przez Boga i podarowanych mu istot żywych – istoty
sobie najbliższej i najbardziej ukochanej.
I oto przed jego
oczami przechodzą kolejne zwierzęta, a mężczyzna wszystkim im
przygląda się, poznaje je i nazywa. Okazuje się jednak, że żadne
z nich nie jest tym najbliższym i najbardziej ukochanym.
Jakkolwiek
bowiem każda z istot żywych, zaprezentowanych mężczyźnie, była
mu bliska przez fakt stworzenia przez tego samego Boga, to
jednak człowiek wyczuwał, że żadna z nich nie jest mu bliska w
stopniu najwyższym.
Przeto dopiero kiedy powołana została do
życia niewiasta – a sposób jej zaistnienia Autor biblijny
ukazuje nam w sposób niezwykle plastyczny i oryginalny – wówczas
dopiero mężczyzna mógł z największym przekonaniem powiedzieć:
Ta
dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała. Ta
będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta.
Oczywiście,
mając na uwadze specyfikę biblijnej symboliki i pamiętając, że
zapis biblijny nie jest zapisem reporterskim, możemy w tym
usłyszanym przed chwilą opisie doszukać się bardzo istotnego
przekazu: tego właśnie, że mężczyzna
i kobieta

równi sobie w godności,

a jeżeli tworzą wspólnotę małżeńską, to wspólnota
ta staje się nierozerwalna.

Ową
czystą i piękną harmonię pomiędzy nimi wyraża ostatnie zdanie
dzisiejszego czytania: Chociaż
mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali nawzajem wstydu.

Tak,
pierwsi ludzie patrzyli na siebie
w sposób czysty,

nie zakłócony żadnym balastem grzechu. Dlatego mogli patrzeć na
siebie z zachwytem i bez wstydu. Dopiero
grzech tę czystość i tę harmonię brutalnie zburzył.

W
zamyśle jednak Stwórcy owa bliskość osób ludzkich, mężczyzny i
kobiety, ma tworzyć wspólnotę nierozerwalną. Stąd
też
już w tym miejscu, na pierwszych kartach Pisma Świętego, zapisane
zostało fundamentalne zdanie: Dlatego
to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze
swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem.

Zdanie
to w swoim nauczaniu przytaczał Jezus, potwierdzając jego
aktualność. I jest ono aktualne
do dziś.
Tak
mocną wspólnotę pomiędzy ludźmi zawiązał Bóg.
Przy
czym – musimy to zauważyć – wspólnota ta była taką mocną i
silną dotąd, dokąd
była jednocześnie wspólnotą z Bogiem.

Kiedy wkradł się grzech, to i wspólnota z Bogiem, i pomiędzy
ludźmi, bardzo na tym ucierpiała.
Bohaterka
dzisiejszej Ewangelii, Syrofenicjanka, zatroskana o los swojej chorej
córeczki, zwraca się o pomoc do Jezusa. W sumie, moglibyśmy
powiedzieć, swoją
postawą zawstydzi
ła
ona

wielu tych, którzy na co dzień z Jezusem przebywali i Go słuchali.
Ona – poganka – pokazała wielką
wiarę w moc Bożą.

I nawet nie zraziła się dość surowym zdaniem, które – zapewne
na próbę – skierował do niej Pan. W
obliczu tak wielkiej wiary – dokonał się wielki cud.
Możemy
w tym przypadku mówić o nawiązaniu bardzo
szczególnej więzi owej kobiety z Bogiem

– więzi, która zaowocowała uwolnieniem córeczki od złego
ducha.
Kochani,
dzisiejsza liturgia słowa poucza nas, że wspólnota
między ludźmi – żeby była mocna i trwała – musi
być jednocześnie wspólnotą z Bogiem.

A wspólnota z Bogiem – żeby była autentyczna i szczera – musi
wyrażać się także poprzez wspólnotę z ludźmi.

Zasada ta obowiązuje nade wszystko w małżeństwie, ale także w
każdej społeczności i grupie ludzi – zawsze wtedy, gdy ludzie
chcą razem tworzyć jakiekolwiek dobro.
W
tym kontekście pomyślmy:

Czy
na nikogo nie patrzę z góry, myśląc o nim z pogardą?

Czy
staram się dostrzegać w innych dobro i życiową mądrość?

Czy
pamiętam o tym, że we mnie i w każdym drugim człowieku jest obraz
i podobieństwo do Boga?

Nie
jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem
odpowiednią dla niego pomoc…

22 komentarze

    • Smutne to… Mam jednak nadzieję, że nie będzie potrzeby sprzeciwiania się Papieżowi, bo nie będzie On zmieniał nauki Kościoła. Jestem tego pewien! Ks. Jacek

    • Zastanawiające jest, że tego typu listy i informacje zamieszczane są na tym jednym portalu… Oba cytaty z niego pochodzą. Nie przesądzając kwestii autentyczności tych wypowiedzi – bo nie ma powodu w to wątpić – to jednak chętnie posłuchałbym w tej kwestii także zdania "drugiej strony"… A w kwestii teorii na temat rezygnacji Benedykta XVI naprawdę wskazana jest daleko posunięta ostrożność… Pozdrawiam+! Ks. Jacek

    • List jest zamieszczony na kilku portalach. Terlikowski mówił o nim w TV Republika. Rzeczywiście, dziwi mnie dlaczego nie zamieszczono go na KAI :).

    • Przeczytałem owe artykuły i przyznam szczerze, że jestem zdziwiony, przede wszystkim buntowniczym nastrojem tych biskupów. W pierwszym przypadku, nie ma na razie powodów do obaw, jest to walka z jakimś najczarniejszym wariantem wydarzeń, wydarzeń które jeszcze nie nastąpiły. Myślę, że ów hierarcha stracił wiarę, wiarę w asystencje Ducha Świętego w Kościele.
      W drugim przypadku, bp. Lenga, (po przeczytaniu ucieszyłem się, że jest już na emeryturze..) jest to taki krzyk protestu. Czego mi tam jednak brakuje to:
      1. Przeciwko czemu i komu on protestuje – konkretny problem, konkretny człowiek…
      2. Propozycje zmian, pozytywne propozycje. Krytykować jest zawsze łatwiej niż budować.
      Jakoś mi w tych wypowiedziach brakuje autentycznej troski o Kościół. Bardziej mi to wygląda na rozbijanie Kościoła, niż na autentyczną troską, pod przykrywką czego owi hierarchowie występują.
      Takich kilka moich myśli na ten temat.

    • Drogi Ks. Marku. Tytuł listu abp. Lengi brzmi: "Refleksje na temat niektórych aktualnych problemów kryzysu Kościoła Katolickiego" – to nie jest raport, to nie jest dokument opracowania "strategii naprawczej" :). Najwyraźniej są to przemyślenia biskupa dotyczące zjawisk, które jak wiemy i z innych źródeł (nie jest to głos osamotniony, chociaż mocno tłumiony jak widać) mają w naszym Kościele miejsce. dlatego nie widzę potrzeby, aby w takim liście otwartym podawać gotowe rozwiązania czy pisać "po nazwisku" (już widzę ten skowyt w prasie "jasnej strony mocy" gdyby takie padły). Moim zdaniem dość jasno brzmi intencja biskupa przeciwko czemu są kierowane jego słowa (a przeciwko komu? Ano przeciwko tym pasterzom, którzy rozmiękczają naszą wiarę, to oczywiste). Cieszy mnie, że z syberyjskiej perspektywy ma Ksiądz trochę inne pole widzenia :). Być może ma Ksiądz rację, a nasze "wariowanie" w obronie rodziny (abp. Gądecki na synodzie i listy w jego obronie), życia poczętego, sprzeciwu wobec aborcji i małżeństw homoseksualnych, to trud zbyteczny, bo i tak w dynamicznym procesie zmian jesteśmy skazani na porażkę. Jeśli zależy Księdzu na nazwiskach biskupów, którzy zaczynają podchodzić – na razie ciutkę "liberalniej" do wymienionych spraw, to można ją przygotować, bez większego wysiłku. Cieszy się Ksiądz, że bp. Lenga jest na emeryturze – ja bym się cieszył gdyby kilku innych biskupów i kardynałów również było na emeryturach 🙂 – najbardziej z emerytowania Warszawy i Krakowa :). Nie zwalajmy wszystkiego na barki Ducha Świętego, bo jak doskonale wiemy Kościół borykał się, boryka i będzie borykał z różnymi problemami. Owszem Jezus obiecał, że szatan go nie przemoże, ale nie mówił, że nie będzie go atakował – wręcz przeciwnie. Duch Święty musi często nieźle napracować, żeby wyprostować to, co człowiek powygina :). Ileż to żywotów świętych zawiera treść o działaniach świętego w celu "naprawy Kościoła", "odnowy Kościoła", "przywrócenia wiary w Kościele" itp. itd. – świadczy to dobitnie o tym, że Kościół jest w permanentnym stanie i upadania i powstawania :). To jest najlepszy dowód na działanie w nim Ducha Świętego. Dlatego jestem spokojny o wynik tego "meczu", ale nie zwalnia mnie to z obserwowania "zawodników" i martwi zachowanie niektórych z nich ;).

  • Poganka kochała swoje dziecko, mimo iż mieszkał w nim szatan. Ona nie znała Boga, nie kochała Jezusa – Człowieka, słyszała tylko o Nim że czyni cuda a jednak Jezus zauważył coś w jej postawie, czego my często nie widzimy w katolikach a więc braciach w wierze, nie widzimy Oblicza Boga, mimo iż Bóg wszystkich nas stworzył "na obraz i podobieństwo swoje." Kochajmy człowieka, każdego a Syn Boży ulituje się nad nami i nad dziećmi naszymi…

  • – 1944 – 14 września. Kościół we Fresne. Godzina święta. –
    "Weź moje serce, wyciśnij krew na Francję, na świat, aby siła oczyszczająca zmieniła postać rzeczy.
    Wiesz, że wszystko może służyć Dobru, nawet zło.
    A Ja mogę kazać służyć mojej chwale nawet tym, którzy szukają zamętu i gwałtu.
    Ale trzeba się modlić.
    Widzisz, że zawsze proszę o współpracę ze Mną. I w tym także nie pozostawiajcie Mnie samego. Czy nie lubisz Mi pomagać? Próbuj. Zobaczysz, że pomogę ci pomagać Mi… Ależ tak, pomagam ci zawsze, moja córeczko… choć tego nie dostrzegasz. "
    Gabriela Bossis "On i ja" ( tom 2 , nr 295)

    Maria M.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.