Słowo, które ma wartość…

S
Szczęść Boże! Moi Drodzy, przeżywamy kolejny dzień Wielkiego Postu. Pamiętajmy o realizacji postanowień, postarajmy się też o więcej ciszy w naszym otoczeniu… Proszę też, abyśmy nie zapominali o modlitwie – w intencji ratowania świata przed samozniszczeniem, do którego prowadzi nakręcająca się coraz bardziej spirala nienawiści i przemocy, a także w intencji naszej Ojczyzny – o odnowę moralną, społeczną i gospodarczą. A przede wszystkim – o przemianę myślenia Polaków.
                                      Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wtorek
1 Tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Iz 55,10–11; Mt 6,7–15
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
To
mówi Pan Bóg: „Podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam
nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie
zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla
jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich: nie wraca do
Mnie bezowocnie, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie
spełni pomyślnie swego posłannictwa”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Na modlitwie nie bądźcie
gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe
wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich.
Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go
poprosicie.
Wy
zatem tak się módlcie:
Ojcze
nasz, któryś jest w niebie: święć się imię Twoje, przyjdź
królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi.
Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj; i odpuść nam nasze
winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom; i nie dopuść, abyśmy
ulegli pokusie, ale nas zbaw ode złego.
Jeśli
bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec
wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz
nie przebaczy wam waszych przewinień”.
Słowo
Boże ma w sobie niezwykłą moc. Jeżeli porównać je do ulewy i
śniegu, które nawadniają ziemię i przyczyniają się do wzrostu
roślin, z których potem jest pożywienie dla człowieka – to
możemy mówić o „żyzności” tegoż słowa i o jego mocy
„karmiącej”.
Tak bowiem, jak deszcz i śnieg radykalnie
zmieniają sytuację na świecie
– a w przypadku wielkich
opadów zmiana ta jest wręcz bardzo radykalna – tak też i słowo,
które wypowiada Bóg i które kieruje do człowieka, radykalnie
zmienia sytuację
tego ostatniego i sytuację w świecie, w
którym on żyje.
Owszem,
zaraz zapewne pojawią się pytania i wątpliwości, o jakiej
skuteczności mówimy, skoro tylu ludzi tego słowa w ogóle nie
słucha,
a inna część – także niemała – słucha co
prawda, ale tym słowem nie żyje,
jaka więc jest jego prawdziwa
skuteczność?
Myślę,
że odpowiadając na te wątpliwości, warto pójść dalej w
analogii do opadów atmosferycznych i zauważyć, że ich
skuteczność nie jest zwykle natychmiastowa.
Owszem, deszcz
nawadnia glebę, ale potrzeba czasu, aby na tej glebie coś wyrosło,
a potem potrzeba kolejnego czasu, aby z tego, co wyrosło, był chleb
lub inny pokarm.
Podobnie
jest z Bożym słowem: ono pada na glebę serc ludzkich w różnym
czasie, z różnym natężeniem i z różnym skutkiem. Jednak słowo
to ma w sobie wewnętrzną moc, to słowo jest naprawdę
wyjątkowe, dlatego wpływa na relacje międzyludzkie i na bieg
spraw, dziejących się w świecie. Dokonuje się to oczywiście
przede wszystkim poprzez konkretną postawę ludzi żyjących tym
słowem
i realizujących jego wskazania w swojej codzienności.
A
dla tych, którzy tego słowa nie znają i go nie słyszeli –
najczęściej jedynie udają oni, że go nie znają i go nie
słyszeli
– słowo to staje się wyrzutem sumienia, a nieraz
także „solą w oku”, bo obnaża ich niecne postępki i
uporczywie zmusza do zmiany postępowania.
I
nawet, jeżeli patrzymy na to wszystko, co dzieje się aktualnie na
świecie, a co wydaje się zupełnie zaprzeczać nauce, zawartej w
Bożym słowie, to jednak zauważamy, że to słowo tu i ówdzie
pobrzmiewa
– często dość mocno i wyraźnie – burząc
„święty spokój” tych, którzy chcieliby budować świat bez
Boga. Nie da się ze sfery publicznej żadnego z państw dzisiejszego
świata tak zupełnie wyeliminować Bożego słowa – nie da
się go zagłuszyć, stłamsić, oszukać.
To
słowo będzie w jakiejś formie zawsze obecne i będzie
brzmiało w każdej rzeczywistości politycznej i społecznej. Bo
zawsze będą ludzie, którzy to słowo będą wyraźnie i
odważnie wypowiadać, jest też tyle ksiąg i tyle różnego rodzaju
środków audiowizualnych, którymi słowo to dociera do wszystkich,
którzy tylko chcą je odczytać, usłyszeć i przyjąć. Jest
to z pewnością inicjatywa samego Boga, który dba o to, aby Jego
słowo wszędzie docierało, a kiedy dotrze – aby skutecznie
oddziaływało.
Oczywiście, zawsze potrzeba współpracowników
Boga w tym dziele – i to my także takimi współpracownikami
mamy być.
Jezus
w Ewangelii uczy nas dzisiaj dostrzegania i doceniania wartości
słowa. Także tego, które wypowiadamy w ramach modlitwy. Nasze
słowa, jakie do Boga kierujemy, mają mieć sens i treść,
to nie może być wielomówstwo, gadanina „bez ładu i składu”.
Chcąc
dać przykład modlitwy, Jezus uczy nas dzisiaj tego przepięknego
wołania, będącego dla wszystkich wierzących w Niego na
przestrzeni wszystkich wieków niejako chlebem powszednim
takim chlebem, o który w tej modlitwie ludzie mają prosić Boga.
Już sama ta modlitwa jest chlebem powszednim każdej modlitwy,
jest pierwszą modlitwą, jaką wierzący w Chrystusa odmawiają i
jakiej uczą się już w dzieciństwie. A dlaczego jest ona tak
wyjątkowa?
Z
pewnością dlatego, że nauczył nas jej Jezus Chrystus. Ale
także dlatego, że każde zawarte w niej słowo ma swoją wielką
wartość, swoją treść i swój najgłębszy sens
– tam nie
ma słowa niepotrzebnego, nie ma pustej „paplaniny”, wielosłowia,
pustosłowia… Każde słowo ma tam wartość! A przecież ta
modlitwa – to także Boże słowo. Bo uczył jej i sam się
nią modlił Bóg Człowiek.
Kochani,
bądźmy współpracownikami Boga w promowaniu we współczesnym
świecie – w naszym świecie, w jakim żyjemy; w naszym „tu i
teraz” – Bożego słowa. Niech to słowo będzie przez nas jak
najczęściej czytane, medytowane i głoszone. Niech jak
najczęściej pojawia się na naszych ustach.
Ale
też – co wydaje się w tym kontekście bardzo ważne – niech
każde nasze słowo, jakie wypowiadamy do Boga i do drugiego
człowieka, ma wartość! Niech z naszych ust nigdy nie
wychodzą słowa obraźliwe, kłamliwe, słowa przekleństw… Niech
z naszych ust wychodzą tylko słowa dobre i budujące. Bo
tylko w ten sposób będziemy autentycznymi i wiarygodnymi świadkami
Bożego słowa…
W
tym kontekście zastanówmy się:
– Czy
odmawiając Modlitwę Pańską, staram się myśleć nad każdym jej
słowem, czy wypowiadam ją bezwiednie i bez skupienia?
– Czy
każde moje słowo ma wartość – czy nie rzucam słów na wiatr?
– Czy
moje słowa budują, czy niszczą?

Wy
zatem tak się módlcie: Ojcze nasz, któryś jest w niebie…

4 komentarze

  • Małe dziecko mówiąc "dzia Bozi" nie rozumie słów, ale powtarza za mamą, tatą, babcią … Potem znak krzyża nieudolnie wykonany…, potem "Aniele Boży"…To jest szkoła modlitwy najbliższych…potem Jezus staje się Ogrodnikiem naszej wiary i modlitwy; podlewa, pielęgnuje, daje łaskę wzrostu poprzez Sakramenty i my jako dorośli, dojrzali musimy współpracować z Panem w naszym wspólnym ogrodzie. Modlitwa indywidualna powinna "rosnąć", dojrzewać razem z wiekiem ale powinna pozostać po dziecinnemu ufna. Pomaga nam w tym Duch Święty, bo " gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami."

    • Roman Brandstaetter

      "O, daj nam Panie, natchnienie do wiary"

      O, daj nam, Panie, natchnienie do wiary,
      Albowiem wiara jest trudną twórczością,
      Która wymaga czujności sumienia,
      Ognia, pokory i woli, bez której
      Nie ma modlitwy ani nie ma skruchy
      I świadomości popełnionych grzechów.

      Bo wiara w Ciebie powinna być tworzywem,
      W którym się człowiek cały wypowiada
      Jak malarz w barwie, jak poeta w słowie,
      Jak kompozytor w układaniu dźwięków.
      Każdy z nas musi tę wiarę kształtować
      Według wymogów swojej twórczej woli,
      Według potrzeby swojej osobowości.

      I ten wysiłek nawet nie wystarczy,
      Bo chcąc naprawdę wierzyć w Ciebie, Boże,
      Musimy zostać artystami wiary
      I nieustannie tę wiarę zdobywać,
      I wciąż od nowa zdobywać jej głębię,
      Jak zdobywa się nowe słowo w wierszu,
      Jak zdobywa się nowy dźwięk w muzyce
      I nowe barwy na płótnie obrazu.

      Każda rutyna i każda maniera
      Są śmiercią wiary i śmiercią sumienia.

      O, daj nam, Panie, natchnienie do wiary!

      — Roman Brandstaetter – polski pisarz, poeta, dramaturg i tłumacz; znawca Biblii. Urodził się w Tarnowie – 3 stycznia 1906 r. w żydowskiej rodzinie inteligenckiej. W wieku 34 lat przeszedł na wiarę katolicką. Zmarł w Poznaniu – 28 września 1987 roku. —

    • Wybrany cytat pochodzi z dramatu tegoż Poety, zatytułowanego: "Dzień gniewu", w którym miałem przyjemność – w czasach licealnych – grać rolę Przeora. Bardzo dziękuję za to przypomnienie. Pozdrawiam+! Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.