We wspólnocie eucharystycznej – bądźmy razem!

W
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, rozpoczynamy Święte Triduum Paschalne – najważniejszy liturgicznie czas w ciągu całego roku. Wczorajsze słówko z Syberii Księdza Marka – za które gorąco dziękuję – już nas wprowadziło w atmosferę tego czasu. 
         A ja zapraszam Was dzisiaj do refleksji, którą na Mszy Świętej Wieczerzy Pańskiej wygłoszę w Parafii w Miastkowie. Natomiast o godzinie 10.00 w katedrze siedleckiej będę koncelebrował – wraz z Biskupami siedleckimi i innymi kapłanami – Mszę Krzyżma, w czasie której odnowimy kapłańskie przyrzeczenia. Ja tę Mszę Świętą będę sprawował w intencji Wszystkich, których Pan postawił na mojej kapłańskiej drodze. 
       A wracając jeszcze do tematu Świętego Triduum Paschalnego, to zachęcam, abyście na naszym blogu znaleźli wpis z 1 kwietnia 2012 roku, gdzie zamieszczona została charakterystyka poszczególnych dni tego czasu – i całego Okresu Wielkanocnego. 
         Nie zapominajmy także o przypadającej dziś dziesiątej rocznicy przejścia do Domu Ojca Świętego Jana Pawła II – podziękujmy Bogu za przykład i świadectwo życia tego nadzwyczajnego Kapłana.
          Na głębokie przeżywanie dzisiejszego dnia – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                                    Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wielki
Czwartek – Msza Wieczerzy Pańskiej,
do
czytań: Wj 12,1–8.11–14; 1 Kor 11,23–26; J 13,1–15
CZYTANIE
Z KSIĘGI WYJŚCIA:
Bóg
powiedział do Mojżesza i Aarona w ziemi egipskiej: „Miesiąc ten
będzie dla was początkiem miesięcy, będzie pierwszym miesiącem
roku. Powiedzcie całemu zgromadzeniu Izraela tak:
«Dziesiątego
dnia tego miesiąca niech się każdy postara o baranka dla rodziny,
o baranka dla domu. Jeśliby zaś rodzina była za mała do spożycia
baranka, to niech się postara o niego razem ze swym sąsiadem, który
mieszka najbliżej jego domu, aby była odpowiednia liczba osób.
Liczyć je zaś będziecie dla spożycia baranka według tego, co
każdy może spożyć. Baranek będzie bez skazy, samiec,
jednoroczny; wziąć możecie jagnię albo koźlę. Będziecie go
strzec aż do czternastego dnia tego miesiąca, a wtedy zabije go
całe zgromadzenie Izraela o zmierzchu. I wezmą krew baranka, i
pokropią nią odrzwia i progi domu, w którym będą go spożywać.
I tej samej nocy spożyją mięso pieczone w ogniu, spożyją je z
chlebem niekwaszonym i gorzkimi ziołami.
Tak
zaś spożywać go będziecie: Biodra wasze będą przepasane,
sandały na waszych nogach i laska w waszym ręku. Spożywać
będziecie pospiesznie, gdyż jest to Pascha na cześć Pana.
Tej
nocy Ja przejdę przez Egipt, zabiję wszystko pierworodne w ziemi
egipskiej od człowieka aż do bydła i odbędę sąd nad wszystkimi
bogami Egiptu. Ja Pan. Krew będzie wam służyła do oznaczenia
domów, w których będziecie przebywać. Gdy ujrzę krew, przejdę
obok i nie będzie pośród was plagi niszczycielskiej, gdy będę
karał ziemię egipską.
Dzień
ten będzie dla was dniem pamiętnym i obchodzić go będziecie jako
święto dla uczczenia Pana. Po wszystkie pokolenia w tym dniu
świętować będziecie na zawsze»”.
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Ja
otrzymałem od Pana to, co wam przekazuję, że Pan Jezus tej nocy,
kiedy został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy połamał i
rzekł: „To jest Ciało moje za was wydane. Czyńcie to na moją
pamiątkę”. Podobnie skończywszy wieczerzę, wziął kielich,
mówiąc: „Kielich ten jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej.
Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę”.
Ilekroć
bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską
głosicie, aż przyjdzie.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Było
to przed Świętem Paschy. Jezus widząc, że nadeszła Jego godzina
przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie,
do końca ich umiłował.
W
czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza
Iskarioty, syna Szymona, aby Go wydać, widząc, że Ojciec dał Mu
wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, wstał od
wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło, nim się
przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom
nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany.
Podszedł
więc do Szymona Piotra, a on rzekł do Niego: „Panie, Ty chcesz mi
umyć nogi?” Jezus mu odpowiedział: „Tego, co Ja czynię, ty
teraz nie rozumiesz, ale później to będziesz wiedział”. Rzekł
do Niego Piotr: „Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał”.
Odpowiedział
mu Jezus: „Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze
Mną». Rzekł do Niego Szymon Piotr: «Panie, nie tylko nogi moje,
ale i ręce, i głowę”.
Powiedział
do niego Jezus: „Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo
cały jest czysty. I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy”.
Wiedział bowiem, kto Go wyda, dlatego powiedział: „Nie wszyscy
jesteście czyści”.
A
kiedy im umył nogi, przywdział szaty, i gdy znów zajął miejsce
przy stole, rzekł do nich: „Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy
Mnie nazywacie «Nauczycielem» i «Panem» i dobrze mówicie, bo nim
jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i
wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem
przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem”.

W
uroczysty i podniosły sposób Święty Paweł Apostoł mówi dziś
do wiernych Koryntu, ale i do nas wszystkich: Ja
otrzymałem od Pana to, co wam przekazuję, że Pan Jezus tej nocy,
kiedy został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy połamał i
rzekł: „To jest Ciało moje za was wydane. Czyńcie to na moją
pamiątkę”. Podobnie skończywszy wieczerzę, wziął kielich,
mówiąc: „Kielich ten jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej.
Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę”.

Świętego
Pawła nie było w Wieczerniku, kiedy Jezus wypowiadał nad chlebem
słowa: To
jest Ciało moje,
a
nad kielichem pełnym wina: Kielich
ten jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej.
Nie
było go wówczas z Apostołami, bo sam jeszcze nie był Apostołem.
I nie od razu miał nim zostać. Najpierw był przeciwnikiem,
prześladowcą, niszczycielem Kościoła.

Kiedy jednak wszedł na drogę przyjaźni z Jezusem, wówczas sam
zaczął brać do ręki chleb i wino, aby – mocą słów Jezusa –
czynić
je Eucharystią.
I
podobnie pozostali Apostołowie, i ich następcy, i ich następcy –
i tak aż do dzisiaj. My wszyscy, kapłani
Kościoła Chrystusowego –

każdego dnia, w różnych miejscach świata, na wszystkich
szerokościach geograficznych; w wielkich, zabytkowych
świątyniach,

przy kapiących złotem ołtarzach, jak i w maleńkich kapliczkach, a
czasami na otwartej przestrzeni – wypowiadamy
we wszystkich możliwych językach te słowa,

mocą których sam Jezus, cicho i dyskretnie, ale bardzo konkretnie i
skutecznie przychodzi
do swoich dzieci,

do swego Kościoła, do swoich wyznawców, do swoich braci i sióstr,
nierzadko doświadczanych prześladowaniami,
cierpieniem i odrzuceniem…
Jezus
do nich wszystkich przychodzi, aby być z nimi, aby nie czuli się
osamotnieni, przestraszeni, zapomniani. Choćby bowiem cały świat o
nich zapomniał – a dzisiejszy świat łatwo
i szybko zapomina o uczniach Chrystusa,

na tylu miejscach prześladowanych i zabijanych – to sam Jezus
nigdy nie zapomina!

On jest z
nimi.

On jest z
nami

– bo po to właśnie ustanowił
Eucharystię, aby pozostać z nami!

Pomimo
tego, że miał już niedługo odejść w swej
ludzkiej postaci do Nieba, chciał
jednak ze swymi przyjaciółmi pozostać!

I znalazł na to sposób – musimy przyznać – po prostu
niezwykły! Bo pozostał w
kilku okruszynach

zwykłego chleba powszedniego i w
kilku kroplach wina…

Już
samo to – to niezwykłe uniżenie – było znakiem Jego
bezgranicznej
miłości

do każdego bez wyjątku człowieka. Chociaż dowodów tej miłości
dał bardzo wiele, to jeszcze w tym momencie, zanim ustanowił
Eucharystię, chciał o niej swych uczniów przekonać.
Jak słyszeliśmy przed chwilą w Ewangelii: W
czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza
Iskarioty, syna Szymona, aby Go wydać, widząc, że Ojciec dał Mu
wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, wstał od
wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło, nim się
przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom
nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany.

Po
co to zrobił? Czy był potrzebny jeszcze ten gest – czyż mało
było dotychczas znaków owej miłości? Jezus sam to swoim uczniom
wyjaśnił, mówiąc: Czy
rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie «Nauczycielem» i
«Panem» i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i
Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem
umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili,
jak Ja wam uczyniłem.

A
zatem, to nie medialny popis,
czy gra, obliczona na zdobycie taniej popularności – jak to
widzimy dzisiaj w działaniach polityków i ludzi ze „świecznika”.
To prawdziwy znak
miłości i lekcja miłości.
Jezus
niczego nie musiał udawać i do niczego tak naprawdę nie musiał
przekonywać. On
był sobą,
On
zawsze tak właśnie postępował, On zawsze kochał, a jak mówi
dzisiaj Jan Ewangelista, Jezus
widząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do
Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował.

Kochani,
czy słyszymy dobrze te słowa? Do
końca ich umiłował…

Do
końca – i od samego początku. Od początku swej misji na ziemi,
nieustannie tę miłość potwierdzał. Ale wiemy, że nie
wtedy

miłość
ta miała swój początek.

Cały Stary Testament jest zapisem nieustannej troski Boga o
człowieka i nieustannych zabiegów, aby człowieka
wyzwalać:

wyzwalać z różnych niewoli, w jakie wplątywał się on przez
swoją przewrotność i grzechy.
Oto
dzisiaj, w pierwszym czytaniu, słyszymy opis
wieczerzy paschalnej,

a więc tej, którą Izraelici spożywali w
noc wyjścia

z
niewoli

egipskiej – i potem co roku, na pamiątkę tamtej nocy. Aż do tej,
do której Jezus
zasiadł w tamte
n
Wielki Czwartek:

do swej ostatniej z Uczniami Wieczerzy – ostatniej przed Męką i w
jakimś sensie ostatniej w Starym Przymierzu, a jednocześnie
pierwszej
Uczty
Nowego Przymierza, czyli pierwszej
Msz
y
Święt
ej.

Cały
ten dziejowy ciąg – to historia wielkiej troski Boga o człowieka,
wielkiej miłości
Boga do człowieka.

I
właśnie w tę misję, w ten wielki dziejowy ciąg wydarzeń,
znamionujących wspaniałą

wspólnotę miłości Boga do
człowieka,
wpisuje
się także nasze sprawowanie i przeżywanie Mszy Świętej.

Mówię
celowo: sprawowanie
i przeżywanie,

bowiem zarówno ci, którzy sprawują
Mszę Świętą, a więc wszyscy kapłani, jak i ci, którzy w
niej uczestniczą,

a więc wszyscy wierni – po to są na

niezwykłą
Ucztę
zaproszeni, aby poprzez uczestnictwo w niej uczyć
się wzajemnej miłości bliźniego,

wzajemnego – żeby raz jeszcze wspomnieć gest Jezusa – umywania
sobie nóg.

Przecież
to była
czynność,
jaką
wówczas wykonywali niewolnicy,
albo słudzy najniższego szczebla. I takimi właśnie
najpokorniejszymi
sługami
dla siebie nawzajem

mamy stawać się my wszyscy – dzięki temu, że uczestniczymy we
Mszy Świętej, że ją pobożnie przeżywamy i że przyjmujemy Ciało
i Krew Chrystusa w Komunii Świętej. Dlatego właśnie tak ważne
jest stałe,
systematyczne,
najlepiej
dokonujące się na każdej Mszy Świętej – przyjmowanie
Komunii Świętej.
Ale
jest też ważne, aby pomiędzy uczestnikami Uczty Eucharystycznej
nawiązywała się prawdziwa
wspólnota serc!

Pomiędzy wszystkimi uczestnikami – zarówno duchownymi,
jak i świeckimi.

I aby ta wspólnota eucharystyczna miała później przełożenie na
życie – na konkret
naszej codzienności.
Moi
Drodzy, to naprawdę bardzo ważne, aby zawsze duchowni i świeccy
żyli ze sobą w jedności i we wspólnocie, która nawzajem
się wspiera!

To wsparcie przede wszystkim wyraża się w
modlitwie
jednych za drugich,

ale wyraża się ono także w tym, że jedni o drugich dobrze
mówią

i że chcą dla siebie nawzajem dobra, a nie patrzą tylko, kiedy to
temu czy tamtemu potknie się noga.
Drodzy
moi, my – księża, już od początku naszej seminaryjnej formacji,
jesteśmy uczeni i przygotowywani do tego, aby Wam
służyć całym sercem,

całym swoim czasem
i wszystkimi talentami.
Mamy być do Waszej dyspozycji, mamy być wyczuleni na Wasze potrzeby
i – o czym już było wspomniane, a co jest chyba najważniejsze –
mamy
się z
a
Was modlić.
Tego
macie prawo od nas oczekiwać, jak również tego, że będziemy mieć
dla Was czas, dobre słowo i że chętnie, z zapałem, będziemy Wam
służyć, głosząc
słowo Boże i sprawując Sakramenty.

Mamy być dla Was znakami
i świadkami
Boga,
czy – jak to ktoś stwierdził – „specjalistami”
od
spraw
Bożych
.
Nie powinniśmy być specjalistami od wielu innych spraw i zadań,
ale właśnie przede wszystkim – od
spraw Bożych!
Naszym
zadaniem jest odnoszenie spraw Bożych do rzeczywistości ziemskiej,
co w praktyce oznacza odważne
i jednoznaczne stawanie po stronie prawdy,

głoszenie prawdy, także – obrona prawdy. Z tego też względu nie
zawsze będzie się Wam podobało

to, co będziemy głosić. Nie miejcie do nas o to pretensji – my
naprawdę nie możemy inaczej!
Owszem,
może się Wam nie podobać – i nawet powinno się nie podobać –
niemoralne
zachowanie księdza, brak gorliwości,
duchowe
„wypalenie się”,

ewentualnie chciwość, czy inne słabości.

Tego nie można usprawiedliwić, ani zamiatać pod dywan. Kiedy
jednak ksiądz nie podoba się dlatego, że staje w obronie prawdy,
to wiedzcie, że nie
może inaczej.

Bo
o wiele bardziej zaszkodzi Wam i na złe drogi sprowadzi ten kapłan,
który
za wszelką cenę będzie się chciał wszystkim
podobać

i przemilczy pewne prawdy, albo
je będzie w
nieuprawniony sposób łagodził,

niż ten, kto będzie ich bronił i w ich imię będzie upominał i
zachęcał do zmiany postępowania.
Niestety,
dzisiaj nie jest modne takie jednoznaczne
stawianie sprawy, żyjemy w epoce totalnego rozmycia
pojęć i 
tworzenia
prawd
na zamówienie”,
dlatego
tym bardziej trzeba cenić księdza, który ma odwagę nazywać
czarne – czarnym, a białe – białym, unikając
przy tym
wszelkich odcieni szarości. Jeżeli
bowiem
któryś ksiądz chce być za
wszelką cenę „fajnym” księdzem,

to taki na pewno dobrym księdzem nie będzie. Ksiądz, który się
wszystkim i zawsze podoba, musi przemyśleć
swoją posługę

– czy aby na pewno idzie dobrą drogą.
I
nie chodzi o to wcale, że musi na siłę prowokować czy wywoływać
konflikty, czy czepiać się o wszystko po kolei. Ksiądz powinien
być – tak zwyczajnie i po ludzku – uprzejmy,
życzliwy, pogodny, otwarty.

Przychodzą jednak takie dni i takie wydarzenia, kiedy ksiądz musi
wypowiedzieć
się ostro, bardzo wyraźnie, konkretnie

– także za cenę utraty popularności, czy powszechnej sympatii. I
to taki ksiądz jest naprawdę dobrym księdzem.
Bo
to właśnie na tym – szczególnie
dzisiaj – polega owo umywanie nóg,

o którym mowa jest w Ewangelii. Nie na „nadskakiwaniu” ludziom,
nie na dopasowywaniu się do powszechnie uznawanej linii czy mody,
ale – jeśli jest taka potrzeba – na płynięciu
pod prąd i wbrew wszystkim opiniom!
Dlatego
prawdziwie dobry kapłan to ten, który swoim wiernym stawia wysokie
wymagania moralne

oczywiście, pod warunkiem, że najpierw stawia
je sobie.

Bo dobry kapłan nie tylko słowami, ale
także przykładem

– a
może
nawet bardziej przykładem, niż słowami – prowadzi ludzi do Boga:
przykładem codziennej, żarliwej modlitwy;
przykładem uczciwego
i prawego życia;

przykładem życiowej mądrości
i roztropności;

przykładem życzliwości
i
uprzejmości,
a jeżeli do tego ma jeszcze trochę poczucia
humoru

– to także
i tym ma służyć i dawać dobry przykład.
O
takich właśnie kapłanów, moi Drodzy, módlcie
się każdego dnia!

Bo przecież kapłani nie skądinąd, ale spośród
Was wychodzą:

z Waszych rodzin, z Waszego sąsiedztwa – to są ludzie z krwi i
kości; ludzie,
których znacie,
z
którymi razem wychowywaliście się, chodziliście do szkoły,
spotykaliście się przy wielu okazjach. Dzisiaj oni spełniają tę
wyjątkową i zaszczytną; bardzo wzniosłą,
ale
jednocześnie bardzo
trudną posługę

– licząc na modlitewne wsparcie ze
strony swoich
rodzin, swoich bliskich, swoich przyjaciół.
Kochani,
nigdy nie żałujcie księżom tego wsparcia! Bo
takich będziecie mieli kapłanów, jakich sobie wymodlicie.

A ktoś kiedyś – z pewnym przekąsem – powiedział, że takich
ludzie mają księży, na jakich zasługują. A z całą pewnością
mieliby dużo lepszych, niż czasami mają, gdyby tyle energii, ile
poświęcają na „gadanie”
i narzekanie na księży

poświęcili
na modlitwę za nich.
Na
tę Waszą modlitwę, moi Drodzy, dzisiaj bardzo liczymy i zawsze –
ale szczególnie dzisiaj – bardzo za nią dziękujemy!
Kochani,
wspierajmy
się nawzajem życzliwością,
nie
słuchajmy złośliwych mediów, które chcą między Was a nas wbić
klin podejrzliwości czy wrogości.

Niestety, przekaz medialny na temat duchownych jest zasadniczo
zmanipulowany
i
zafałszowany.
Koncentruje się on bowiem najczęściej na
błędach
i potknięciach
księży. I nie w tym jest nieprawdziwy, że takie potknięcia
pokazuje.
Może
nawet powinno się o tym mówić, bo my księża po
to weszliśmy na świecznik, żeby świecić, a nie kopcić.

Dlatego, jeżeli ksiądz wybrał taką drogę życia, jaką wybrał i
nie jest krystalicznie czysty, a daje wręcz zgorszenie, to
musi
liczyć się z tym, że ściągnie na swoją głowę gromy.
Nie
w tym jednak ów przekaz jest nieprawdziwy, że takie przypadki
nagłaśnia, ale w tym, że nie
są zachowane proporcje.

Jeżeli
bowiem nagłaśnia się jeden, czy kilka przypadków nagannego
zachowania księdza, powinno się – dla uczciwości – pokazać
wielokrotnie więcej

ofiarnego, angażującego
serce, wszystkie talenty i siły, a nierzadko także niemałe
pieniądze, posługiwania duszpasterskiego! Jeżeli się jednak tego
nie czyni,
nie
powinno się także „trąbić” o wadach i upadkach, bo jest to
nieuczciwe, niesprawiedliwe, a jako
półprawda – jest to całym kłamstwem.
Bardzo
dużo dzisiaj, niestety, takiego nieuczciwego przekazu. Przy czym
można mówić o różnych „falach” i różnych tematach owych
manipulacji. Kiedyś księża przegrywali w karty swoje samochody.
Byli już też
pijakami
i mieli po kilkoro dzieci. Dzisiaj jest „na topie” mówienie o
księżach
pedofilach.

Z tego powodu wielu księży boi
się nawet pogłaskać po główce dziecko
w
czasie zbierania tacy, żeby nie być posądzonym o molestowanie.
Kochani,
nie dajmy się zwariować! Patrzmy na te wszystkie sprawy w mądry
sposób. Owszem,
księża nie
są wolni od różnych ludzkich błędów i słabości.

I nie chodzi o to, żeby to teraz łatwo usprawiedliwiać. Ale
przecież ksiądz – jak każdy człowiek – może być tak po
ludzku zmęczony, rozdrażniony, zdenerwowany, przepracowany…

Czasami może się czuć niezrozumiany, a czasami bardzo samotny.
Rzecz
jasna, nie
powinien się temu wszystkiemu poddawać – w obliczu takich
trudności powinien jeszcze
bardziej wzmacniać swój kontakt z Bogiem.
Ale
potrzebne mu jest w tym wszystkim także – takie zwyczajne,
ludzkie wsparcie,

odrobina życzliwości i wyrozumiałości. Ale i on także w taki
właśnie sposób do ludzkich słabości powinien się odnosić.
Dlatego,
Kochani, wspierajmy
się i

módlmy się za siebie nawzajem: my za Was, a Wy – za nas!
Abyśmy
my
byli
takimi kapłanami, jakich
Wy
najbardziej potrzebujecie na drodze do zbawienia! Abyśmy
byli tymi kapłanami,
którzy wypowiadając ze wzruszeniem i najgłębszym przejęciem
słowa: „To jest bowiem ciało moje”, „To jest moja Krew” –
będą
rzeczywiście
ciało
swoje i krew swoją razem z Chrystusem oddawali Kościołowi.

Bez
reszty – i bez zastrzeżeń!
I
którzy swoim
siostrom i braciom będą
nogi
umywać

– poprzez swoją ofiarną i pracowitą posługę!

7 komentarzy

  • Dziś otaczam modlitwą wszystkich Kapłanów, szczególnie tych których w jakikolwiek sposób postawił i postawi na mojej drodze, a więc od Chrztu Świętego aż po ostatni Sakrament Pokuty i Pojednania, Wiatyk i ceremonię pogrzebową. W Ich intencji będę uczestniczyć we wieczornej Eucharystii i za Nich ofiaruję swoją Komunię Świętą. Księże Jacku i Księże Marku Bogu dziękuję i Wam za wszelkie dobro i każde słowo tu wypowiedziane. Szczęść Wam Boże.

  • Szczesc Boze.
    Dzis w sposob szczegolny pamietam o Ksiedzu i Ksiedzu Marku w modlitwie. Zycze Wam serca ubogiego, czyli takiego, ktore zna swoje ubostwo i jest gotowe poswiecic sie dla drugiego. Zycze odwagi, nie tyle by umywac nogi ale by pozwolic umyc sobie.
    Pozdrawiam z Tluszcza
    s. Ania

  • Właśnie minęła 10 rocznica godziny śmierci kapłana, papieża, św. Jana Pawła II. Przyłączam się i ogarniam modlitwą naszych kapłanów: Ks. Jacka i Ks. Marka, jak również innych kapłanów, których znam i których nie znam.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.