Wielki Piątek – przesłanie nadziei!

W
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, serdecznie dziękuję za wszystkie życzenia, wyrazy pamięci i modlitewnego wsparcia, jakie różnymi drogami wczoraj do mnie docierały: zarówno na blogu, jak i smsami, czy też drogą rozmowy telefonicznej, czy wreszcie – w czasie osobistych spotkań. Wielkie dzięki! Jak wspomniałem w rozważaniu wczorajszym, na tym stoimy – my, księża, ale też cała nasza wspólnota ludzi wierzących stoi na modlitwie, na niej się buduje. Bardzo dziękuję tym, którzy pamiętają, a niektórym tak szczególnie dziękuję, że jeszcze pamiętają, czym sprawili mi wczoraj niemałą niespodziankę. 
      Dzisiaj Wielki Piątek, ale też imieniny Ryszarda. Życzę więc w tym szczególnym Dniu – zarówno mojemu Stryjowi, Ryszardowi Jaśkowskiemu, jak i Księdzu Doktorowi Ryszardowi Federczykowi, posługującemu na Ukrainie – aby w Krzyżu Chrystusa odnajdywali całą swoją nadzieję, w duchu słów, którymi pierwsi chrześcijanie nawzajem umacniali się w wierze: Ave Crux – spes unica nostra!, co się tłumaczy: Witaj, Krzyżu, jedyna nasza nadziejo! Niech dla Drogich Solenizantów właśnie Krzyż Chrystusa będzie podporą i źródłem wszelkiej nadziei!
       Na głębokie, religijne, bardzo skupione i pobożne przeżywanie dzisiejszych Misterium – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                                     Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wielki
Piątek,
do
czytań: 52,13–53,12; Hbr 4,14–16;5,7–9; J 18,1–19,4
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Oto
się powiedzie mojemu Słudze, wybije się, wywyższy i wyrośnie
bardzo. Jak wielu osłupiało na Jego widok – tak nieludzko został
oszpecony Jego wygląd i postać Jego była niepodobna do ludzi –
tak mnogie narody się zdumieją, królowie zamkną przed Nim usta,
bo ujrzą coś, czego im nigdy nie opowiadano, i pojmą coś
niesłychanego. Któż uwierzy temu, cośmy usłyszeli? na kimże się
ramię Pańskie objawiło?
On
wyrósł przed nami jak młode drzewo i jakby korzeń z wyschniętej
ziemi. Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć,
ani wyglądu, by się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez
ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim
się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic.
Lecz
On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a
myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego.
Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy.
Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze
zdrowie.
Wszyscyśmy
pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej
drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich. Dręczono Go,
lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak
baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją,
tak On nie otworzył ust swoich.
Po
udręce i sądzie został usunięty; a kto się przejmuje Jego losem?
Tak! Zgładzono Go z krainy żyjących; za grzechy mego ludu został
zbity na śmierć. Grób Mu wyznaczono między bezbożnymi, i w
śmierci swej był [na równi] z bogaczem, chociaż nikomu nie
wyrządził krzywdy i w Jego ustach kłamstwo nie postało.
Spodobało
się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem. Jeśli On wyda swe życie na
ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży, a wola
Pańska spełni się przez Niego. Po udrękach swej duszy, ujrzy
światło i nim się nasyci. Zacny mój Sługa usprawiedliwi wielu,
ich nieprawości On sam dźwigać będzie.
Dlatego
w nagrodę przydzielę Mu tłumy, i posiądzie możnych jako zdobycz,
za to, że Siebie na śmierć ofiarował i policzony został pomiędzy
przestępców. A On poniósł grzechy wielu, i oręduje za
przestępcami.
CZYTANIE
Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Mając
więc arcykapłana wielkiego, który przeszedł przez niebiosa,
Jezusa, Syna Bożego, trwajmy mocno w wyznawaniu wiary. Nie takiego
bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym
słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze
podobieństwo, z wyjątkiem grzechu. Przybliżmy się więc z
ufnością do tronu łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i
znaleźli łaskę w stosownej chwili.
Chrystus
bowiem z głośnym
wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił gorące prośby i
błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został
wysłuchany dzięki swej uległości.
A
chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co
wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia
wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają.
MĘKA
NASZEGO PANA JEZUSA CHRYSTUSA WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Po
wieczerzy Jezus wyszedł z uczniami swymi za potok Cedron. Był tam
ogród, do którego wszedł On i Jego uczniowie. Także i Judasz,
który Go wydał, znał to miejsce, bo Jezus i uczniowie Jego często
się tam gromadzili. Judasz, otrzymawszy kohortę oraz strażników
od arcykapłanów i faryzeuszów, przybył tam z latarniami,
pochodniami i bronią. A Jezus wiedząc o wszystkim, co miało na
Niego przyjść, wyszedł naprzeciw i rzekł do nich: „Kogo
szukacie?” Odpowiedzieli Mu: „Jezusa z Nazaretu”. Rzekł do
nich Jezus: „Ja jestem”. Również i Judasz, który Go wydał,
stał między nimi. Skoro więc rzekł do nich: Ja jestem, cofnęli
się i upadli na ziemię.
Powtórnie
ich zapytał: „Kogo szukacie?” Oni zaś powiedzieli: „Jezusa z
Nazaretu”. Jezus odrzekł: „Powiedziałem wam, że Ja jestem.
Jeżeli więc Mnie szukacie, pozwólcie tym odejść”. Stało się
tak, aby się wypełniło słowo, które wypowiedział: Nie utraciłem
żadnego z tych, których Mi dałeś. Wówczas Szymon Piotr, mając
przy sobie miecz, dobył go, uderzył sługę arcykapłana i odciął
mu prawe ucho. A słudze było na imię Malchos. Na to rzekł Jezus
do Piotra: „Schowaj miecz do pochwy. Czyż nie mam pić kielicha,
który Mi podał Ojciec?”
Wówczas
kohorta oraz trybun razem ze strażnikami żydowskimi pojmali Jezusa,
związali Go i zaprowadzili najpierw do Annasza. Był on bowiem
teściem Kajfasza, który owego roku pełnił urząd arcykapłański.
Właśnie Kajfasz poradził Żydom, że warto, aby jeden człowiek
zginął za naród.
A
szedł za Jezusem Szymon Piotr razem z innym uczniem. Uczeń ten był
znany arcykapłanowi i dlatego wszedł za Jezusem na dziedziniec
arcykapłana, podczas gdy Piotr zatrzymał się przed bramą na
zewnątrz. Wszedł więc ów drugi uczeń, znany arcykapłanowi,
pomówił z odźwierną i wprowadził Piotra do środka. A służąca
odźwierna rzekła do Piotra: „Czy może i ty jesteś jednym
spośród uczniów tego człowieka?” On odpowiedział: „Nie
jestem”. A ponieważ było zimno, strażnicy i słudzy rozpaliwszy
ognisko stali przy nim i grzali się. Wśród nich stał także Piotr
i grzał się.
Arcykapłan
więc zapytał Jezusa o Jego uczniów i o Jego naukę. Jezus mu
odpowiedział: „Ja przemawiałem jawnie przed światem. Uczyłem
zawsze w synagodze i w świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy
Żydzi. Potajemnie zaś nie uczyłem niczego. Dlaczego Mnie pytasz?
Zapytaj tych, którzy słyszeli, co im mówiłem. Oto oni wiedzą, co
powiedziałem.” Gdy to powiedział, jeden ze sług obok stojących
spoliczkował Jezusa, mówiąc: „Tak odpowiadasz arcykapłanowi?”
Odrzekł mu Jezus: „Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było
złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?” Następnie
Annasz wysłał Go związanego do arcykapłana Kajfasza.
A
Szymon Piotr stał i grzał się. Powiedzieli wówczas do niego: „Czy
i ty nie jesteś jednym z Jego uczniów?” On zaprzeczył mówiąc:
„Nie jestem.” Jeden ze sług arcykapłana, krewny tego, któremu
Piotr odciął ucho, rzekł: „Czyż nie ciebie widziałem razem z
Nim w ogrodzie?” Piotr znowu zaprzeczył i natychmiast kogut
zapiał.
Od
Kajfasza zaprowadzili Jezusa do pretorium. A było to wczesnym
rankiem. Oni sami jednak nie weszli do pretorium, aby się nie
skalać, lecz aby móc spożyć Paschę. Dlatego Piłat wyszedł do
nich na zewnątrz i rzekł: „Jaką skargę wnosicie przeciwko temu
człowiekowi?” W odpowiedzi rzekli do niego: „Gdyby to nie był
złoczyńca, nie wydalibyśmy Go tobie.” Piłat więc rzekł do
nich: „Weźcie Go wy i osądźcie według swojego prawa.”
Odpowiedzieli mu Żydzi: „Nam nie wolno nikogo zabić.” Tak miało
się spełnić słowo Jezusa, w którym zapowiedział, jaką śmiercią
miał umrzeć.
Wtedy
powtórnie wszedł Piłat do pretorium, a przywoławszy Jezusa rzekł
do Niego: „Czy Ty jesteś Królem żydowskim?” Jezus
odpowiedział: „Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli
ci o Mnie?” Piłat odparł: „Czy ja jestem Żydem? Naród Twój i
arcykapłani wydali mi Ciebie. Coś uczynił?”
Odpowiedział
Jezus: „Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo
moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został
wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd.” Piłat
zatem powiedział do Niego: „A więc jesteś królem?”
Odpowiedział Jezus: „Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem
i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy,
kto jest z prawdy, słucha mojego głosu.” Rzekł do Niego Piłat:
„Cóż to jest prawda?”
To
powiedziawszy wyszedł powtórnie do Żydów i rzekł do nich: „Ja
nie znajduję w Nim żadnej winy. Jest zaś u was zwyczaj, że na
Paschę uwalniam wam jednego więźnia. Czy zatem chcecie, abym wam
uwolnił Króla żydowskiego?” Oni zaś powtórnie zawołali: „Nie
tego, lecz Barabasza!” A Barabasz był zbrodniarzem.
Wówczas
Piłat wziął Jezusa i kazał Go ubiczować. A żołnierze uplótłszy
koronę z cierni, włożyli Mu ją na głowę i okryli Go płaszczem
purpurowym. Potem podchodzili do Niego i mówili: „Witaj, królu
żydowski!” I policzkowali Go. A Piłat ponownie wyszedł na
zewnątrz i przemówił do nich: „Oto wyprowadzam Go do was na
zewnątrz, abyście poznali, że ja nie znajduję w Nim żadnej
winy.”
Jezus
więc wyszedł na zewnątrz, w koronie cierniowej i płaszczu
purpurowym. Piłat rzekł do nich: „Oto Człowiek.” Gdy Go
ujrzeli arcykapłani i słudzy, zawołali: „Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!”
Rzekł do nich Piłat: „Weźcie Go i sami ukrzyżujcie! Ja bowiem
nie znajduję w Nim winy.” Odpowiedzieli mu Żydzi: „My mamy
Prawo, a według Prawa powinien On umrzeć, bo sam siebie uczynił
Synem Bożym.”
Gdy
Piłat usłyszał te słowa, uląkł się jeszcze bardziej. Wszedł
znów do pretorium i zapytał Jezusa: „Skąd Ty jesteś?” Jezus
jednak nie dał mu odpowiedzi. Rzekł więc Piłat do Niego: „Nie
chcesz mówić ze mną? Czy nie wiesz, że mam władzę uwolnić
Ciebie i mam władzą Ciebie ukrzyżować?” Jezus odpowiedział:
„Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z
góry. Dlatego większy grzech ma ten, który Mnie wydał tobie.”
Odtąd Piłat usiłował Go uwolnić. Żydzi jednak zawołali:
„Jeżeli Go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem Cezara. Każdy, kto
się czyni królem, sprzeciwia się Cezarowi.”
Gdy
więc Piłat usłyszał te słowa, wyprowadził Jezusa na zewnątrz i
zasiadł na trybunale, na miejscu zwanym Lithostrotos, po hebrajsku
Gabbata. Był to dzień Przygotowania Paschy, około godziny szóstej.
I rzekł do Żydów: „Oto król wasz!” A oni krzyczeli: „Precz!
Precz! Ukrzyżuj Go!” Piłat rzekł do nich: „Czyż króla
waszego mam ukrzyżować?” Odpowiedzieli arcykapłani: „Poza
Cezarem nie mamy króla.” Wtedy więc wydał Go im, aby Go
ukrzyżowano.
Zabrali
zatem Jezusa. A On sam dźwigając krzyż wyszedł na miejsce zwane
miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go
ukrzyżowano, a z Nim dwóch innych, z jednej i drugiej strony,
pośrodku zaś Jezusa. Wypisał też Piłat tytuł winy i kazał go
umieścić na krzyżu. A było napisane: Jezus Nazarejczyk, Król
Żydowski. Ten napis czytało wielu Żydów, ponieważ miejsce, gdzie
ukrzyżowano Jezusa, było blisko miasta. A było napisane w języku
hebrajskim, łacińskim i greckim. Arcykapłani żydowscy mówili do
Piłata: „Nie pisz: Król Żydowski, ale że On powiedział: Jestem
Królem Żydowskim.” Odparł Piłat: „Com napisał, napisałem.”
Żołnierze
zaś, gdy ukrzyżowali Jezusa, wzięli Jego szaty i podzielili na
cztery części, dla każdego żołnierza po części; wzięli także
tunikę. Tunika zaś nie była szyta, ale cała tkana od góry do
dołu. Mówili więc między sobą: „Nie rozdzierajmy jej, ale
rzućmy o nią losy, do kogo ma należeć.” Tak miały się
wypełnić słowa Pisma: Podzielili między siebie szaty, a los
rzucili o moją suknię. To właśnie uczynili żołnierze.
A
obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego,
Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał
Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do
Matki: „Niewiasto, oto syn Twój.” Następnie rzekł do ucznia:
„Oto Matka twoja.” I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.
Potem
Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło
Pismo, rzekł: „Pragnę.” Stało tam naczynie pełne octu.
Nałożono więc na hizop gąbkę pełną octu i do ust Mu podano. A
gdy Jezus skosztował octu, rzekł: „Wykonało się!” I
skłoniwszy głowę oddał ducha.
Ponieważ
był to dzień Przygotowania, aby zatem ciała nie pozostawały na
krzyżu w szabat – ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem
– Żydzi prosili Piłata, aby ukrzyżowanym połamano golenie i
usunięto ich ciała. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie
tak pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Nim byli ukrzyżowani.
Lecz
gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu
goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i
natychmiast wypłynęła krew i woda. Zaświadczył to ten, który
widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi
prawdę, abyście i wy wierzyli. Stało się to bowiem, aby się
wypełniło Pismo: Kość jego nie będzie złamana. I znowu na innym
miejscu mówi Pismo: Będą patrzeć na Tego, którego przebili.
Potem
Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy
przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. A
Piłat zezwolił. Poszedł więc i zabrał Jego ciało. Przybył
również i Nikodem, ten, który po raz pierwszy przyszedł do Jezusa
w nocy, i przyniósł około stu funtów mieszaniny mirry i aloesu.
Zabrali więc ciało Jezusa i obwiązali je w płótna razem z
wonnościami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania.
A
na miejscu, gdzie Go ukrzyżowano, był ogród, w ogrodzie zaś nowy
grób, w którym jeszcze nie złożono nikogo. Tam to więc, ze
względu na żydowski dzień Przygotowania, złożono Jezusa, bo grób
znajdował się w pobliżu.
Kiedy
dzisiaj słuchamy opisu Męki Pańskiej z Ewangelii Świętego Jana i
kiedy wraz z Jezusem przechodzimy kolejne etapy Jego
poświęcenia i cierpienia, to w tym kontekście – właśnie w
kontekście Jego Drogi Krzyżowej – widzimy także swoją
codzienną drogę krzyżową. Drogę życiową.
Kiedy
bowiem widzimy Jezusa opuszczonego i osamotnionego w chwili
pojmania w Ogrójcu, to od razu przypominają się nam te wszystkie
sytuacje, w których i nas opuścili najbliżsi i przyjaciele –
sytuacje, w których doświadczyliśmy niezrozumienia, osamotnienia i
wzgardy…
A
kiedy widzimy Jezusa niesłusznie oskarżonego na podstawie
fałszywych zarzutów, stawianych przez fałszywych świadków, to od
razu przypominamy sobie wszystkie plotki, obmowy i oszczerstwa, jakie
na nasz temat wypowiadali nieraz ludzie, którym ufaliśmy i na
których liczyliśmy.
A
kiedy znowu widzimy Jezusa, stojącego przed tłumem tych
ludzi, którym tak wiele dobra uczynił i słyszymy, jak ten tłum z
dziką nienawiścią wrzeszczy, by Go ukrzyżować, to przypominają
się nam wszystkie te sytuacje, w których – jak się nam wydaje –
wszystko się przeciw nam sprzysięga i wszyscy wydają się być
wrogo do nas nastawieni.
A
kiedy widzimy Jezusa dźwigającego krzyż na Kalwarię, to od
razu myślimy o naszej codzienności, pełnej trudności, zmagania o
utrzymanie, problemów z pracą, cierpień spowodowanych chorobami –
i wiele innych.
A
kiedy widzimy Jezusa krzyżowanego na Kalwarii i tam znoszącego
cierpienia
trudne wręcz do wyobrażenia i opisania, wówczas
przywołujemy w pamięci wszystkie te sytuacje, w których wydawało
się nam, że świat się nam już zupełnie zawalił i żadnej
nadziei już dla nas nie ma…
I
kiedy to wszystko sobie przypomnimy, i spojrzymy na to przez pryzmat
tego, co w tamten Wielki Piątek wydarzyło się w Jerozolimie
i na jej obrzeżach, czyli na Kalwarii, wówczas zobaczymy, że to
nie my jesteśmy pierwsi w znoszeniu takich cierpień,
przeciwności, totalnego odrzucenia i niezrozumienia. Nie my jesteśmy
pierwsi. Bo przed nami już był Ktoś…
I
to On już to wszystko przeszedł, wszystkiego tego
doświadczył, wziął to na siebie, chociaż – powiedzmy to
jasno – niczym na to nie zasłużył. Dlatego też nasza droga
krzyżowa – jak ciężką by ona nie była – jest już kroczeniem
Jego śladami,
szlakiem Jego Drogi Krzyżowej. A to z pewnością
jest dla nas źródłem wielkiej nadziei.
I
może tylko jedna myśl nie daje nam w tym wszystkim spokoju – ta
mianowicie, że niekiedy odnajdujemy siebie nie tylko po stronie
tych, którzy cierpią, ale też po stronie oprawców… Być
może i z taką refleksją trzeba nam się jakoś zmierzyć…
W
każdym razie, Kochani, przesłanie Wielkiego Piątku – to nie
przesłanie żałoby,
jak dzisiaj słyszałem w porannym kanale
informacyjnym Telewizji Polskiej. Przesłanie Wielkiego Piątku –
to przesłanie wielkiej miłości i wielkiej nadziei!
Nadziei,
która płynie od Jezusa, a konkretnie z tego faktu, że On się
obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy
Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz On
był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła
Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie.

A
z tego wynikają dla nas bardzo konkretne wnioski: Mając więc
arcykapłana wielkiego, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa,
Syna Bożego, trwajmy mocno w wyznawaniu wiary. Nie takiego bowiem
mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym
słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze
podobieństwo, z wyjątkiem grzechu. Przybliżmy się więc z
ufnością do tronu łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i
znaleźli łaskę w stosownej chwili.
Tak,
Kochani, przybliżmy się… Przybliżmy się już dzisiaj. Niech
pierwszym etapem, pierwszym krokiem tego przybliżania, będzie
dzisiaj głęboka refleksja nad tajemnicą dzisiejszego dnia.
Z
całego serca zachęcam do udziału w wieczornej Liturgii Męki
Pańskiej w swojej Parafii. Ośmielam się prosić nawet o to, aby
podjąć pewien wysiłek w tym celu, aby móc w niej
uczestniczyć – nawet spróbować zwolnić się nieco wcześniej z
pracy, o ile jest taka możliwość. I proponuję także przeżyć
wieczorem nabożeństwo Drogi krzyżowej z rzymskiego Koloseum.

Transmisja będzie w Telewizji TRWAM i w programie pierwszym
Telewizji Polskiej.
Zachęcam
do osobistej adoracji Najświętszego Sakramentu: w ciągu
dnia w Ciemnicy, a po liturgii wieczornej – w Grobie Pańskim.
I
wreszcie, zachęcam także do tego, aby dzisiaj, w ciągu dnia,
posłużyć się tekstami liturgii słowa, przeznaczonymi na
Wielki Piątek,
a więc tymi, które mamy tutaj zamieszczone, a
które usłyszymy w kościołach właśnie dzisiaj. Proponuję nawet
kilka razy spokojnie je sobie przeczytać. Niech to będzie dzisiaj
naszą modlitwą. Także wieczorny pacierz możemy zastąpić
pobożnym odczytaniem tych tekstów:
spokojnie, powoli, w
wyciszeniu, ewentualnie – na podkładzie stosownej, refleksyjnej
muzyki.
Spróbujmy
raz jeszcze odnieść to wszystko, co się tamtego Dnia wydarzyło –
do tego, co każdego dnia dzieje się w naszym życiu. Zobaczmy w
Drodze Krzyżowej Jezusa – swoją osobistą drogę krzyżową.
Drogę życiową… 

4 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.