Co mam, to ci daję…

C
Szczęść
Boże! Moi Drodzy, zamiast własnego komentarza do tego, co wczoraj
wydarzyło się w sprawie Zamachu Smoleńskiego – a więc rzekomego
nowego oczytania zapisu z czarnych skrzynek – zamieszczam tekst
Macieja Pawlickiego, jaki znalazłem na portalu „wpolityce.pl”.
Podobnie, jak to było w sprawie wyroku na Mariusza Kamińskiego, tak
i tutaj – w pełni identyfikuję się z zaprezentowanymi w tym
artykule poglądami, dlatego w całości zamieszczam wypowiedź
Macieja Pawlickiego. Oto ona:
„W
p
odmoskiewskim
studio nagrań praca jest spokojna, pośpiechu nie ma. Pięć lat
minęło? No i co? Paliaczki taki mają rząd, że minie drugie pięć
lat i trzecie, a ich premierzyna i tak nie ośmieli się nawet
podnieść wzroku na cara.
Spokojnie
więc powstają kolejne wersje „prawdziwej zawartości czarnych
skrzynek”. Są gotowe na kolejne okazje, gdy pojawi się taka
potrzeba. Potrzeba się pojawiła, nasz prezydent głupoty gada i na
krzesła włazi, trzeba go wspomóc. Więc kolejna z „nowych wersji
odczytu” została odpalona.
I
od rana kagiebowscy pułkownicy turlają się ze śmiechu, że w
Polszy reżimowe przekaziory tak karnym chórem i z tak nabożną
czcią powtarzają wyprodukowane
pod Moskwą rewelacje. A zasklepione lemingi porumieniały z
podniecenia,
że znowu można dowieść swej nowoczesności, nie kwestionując
nowych „ustaleń” i oburzając się na sceptycznych oszołomów.
Wolny
świat zażenowany, że tak liczni Polacy na serio biorą nowe
moskiewskie cuda? To i dobrze, niech świat widzi, że Paliaczki
mózgów używać nie potrafią i godności za grosz nie mają. Niech
świat widzi, że z takim poziomem służalczego dygotu i
samozakłamania
nie mogą być partnerem dla nikogo w żadnej sprawie.
Wszak
polscy prokuratorzy „uczestniczyli w odsłuchiwaniu nagrań z
kokpitu” w ten oto sposób, że Rosjanie mieli na uszach słuchawki
i odsłuchiwali, a polski prokurator Grzywna patrzył jak oni
odsłuchują. I nie śmiał ten polski prokurator poprosić, by i
jemu rosyjscy koledzy dali słuchawki. A potem wpisał do protokołu
ów prokurator, że „uczestniczył w odsłuchiwaniu”.
W
normalnym kraju za tego rodzaju kłamstwo zostałby zdegradowany i
postawiony w stan oskarżenia za mataczenie, by ukryć przyczyny
śmierci swego prezydenta. Ale w Kraju Priwislanskim ten prokurator
ma się świetnie, podobnie jak jego liczni, jeszcze bardziej
zasłużeni koledzy. Jak choćby minister spraw zagranicznych, który
uznał, że by ustalić przyczynę śmierci prezydenta, wrak
samolotu, w którym on zginął – jest niepotrzebny.
W
podmoskiewskim studio nagrań trwa spokojna praca. Przed wyborami
parlamentarnymi zostaną ujawnione kolejne nieznane fragmenty nagrań.
Dowiemy się, że tuż przed katastrofą w kokpicie Tu-154 trwała
dzika balanga, rzucano butelkami o ściany, dziewczyny siadały
pilotom na kolanach, a zamroczeni alkoholem i narkotykami generałowie
recytowali dzieła Lenina oraz śpiewali na głosy „Podmoskownyje
wiecziera”.
Polacy
nie uwierzą? Ależ oczywiście, że uwierzą. TVN, Wyborcza i inne
moskiewskie tam-tamy wbiją Paliaczkom w łepetyny, że to właśnie
odczytali biegli, a kto wątpi ten szaleniec i wojenny podżegacz.” Tyle z artykułu.
Smutna
konstatacja. Zresztą, całość artykułu też nie napawa optymizmem
– niestety. Ale tak właśnie widzi całe to wczorajsze
szalbierstwo wolna Polska. Więcej wolnych i mądrych wypowiedzi,
bezlitośnie demaskujących wczorajszy medialny bełkot – na
wspomnianym już portalu. Odsyłam do niego, Kochani, żebyśmy nie
dali sobie wmówić wszystkiego i robić wody z mózgu!
A
swoją drogą, jest jakąś nadzieją i pocieszeniem, że są ludzie,
którzy mają odwagę myśleć inaczej, niż politycznie „myśleć
należy”…

Gaudium
et spes! Ks. Jacek
Środa
w Oktawie Wielkanocy,
do
czytań: Dz 3,1–10; Łk 24,13–35
CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Gdy
Piotr i Jan wchodzili do świątyni na modlitwę o godzinie
dziewiątej, wnoszono właśnie pewnego człowieka, chromego od
urodzenia. Kładziono go codziennie przy bramie świątyni, zwanej
Piękną, aby wstępujących do świątyni prosił o jałmużnę.
Ten, zobaczywszy Piotra i Jana, gdy mieli wejść do świątyni,
prosił ich o jałmużnę.
Lecz
Piotr wraz z Janem przypatrzywszy mu się powiedzieli: „Spójrz na
nas”. A on patrzył na nich, oczekując od nich jałmużny. Piotr
powiedział: „Nie mam srebra ani złota, ale co mam, to ci daję: W
imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź!” I ująwszy go za
prawą rękę, podniósł go. Natychmiast też odzyskał władzę w
nogach i stopach. Zerwał się i stanął na nogach, skacząc i
wielbiąc Boga.
A
cały lud zobaczył go chodzącego i chwalącego Boga. I rozpoznawali
w nim tego człowieka, który siadał przy Pięknej Bramie świątyni,
aby żebrać, i ogarnęło ich zdumienie i zachwyt z powodu tego, co
go spotkało.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
W
pierwszy dzień tygodnia dwaj uczniowie Jezusa byli w drodze do wsi,
zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy.
Rozmawiali oni ze sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak
rozmawiali i rozprawiali ze sobą, sam Jezus przybliżył się i
szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie
poznali.
On
zaś ich zapytał: „Cóż to za rozmowy prowadzicie ze sobą w
drodze?” Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas,
odpowiedział Mu: „Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w
Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało”.
Zapytał ich: „Cóż takiego?”
Odpowiedzieli
Mu: „To, co się stało z Jezusem z Nazaretu, który był prorokiem
potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak
arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali.
A myśmy się spodziewali, że właśnie On miał wyzwolić Izraela.
Teraz zaś po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to
stało. Co więcej, niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: Były
rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i
opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż
On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko
tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli”.
Na
to On rzekł do nich: „O nierozumni, jak nieskore są wasze serca
do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie
miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?” I zaczynając
od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we
wszystkich Pismach odnosiło się do Niego.
Tak
przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał,
jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: „Zostań z
nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił”.
Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u
stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i
dawał im. Wtedy otworzyły się im oczy i poznali Go, lecz On
zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: „Czy serce nie
pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam
wyjaśniał?”
W
tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali
zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: „Pan
rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi”. Oni
również opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak Go poznali przy
łamaniu chleba.
Człowiek
chromy, żebrzący przy Pięknej Bramie świątyni jerozolimskiej,
chciał jałmużny, wsparcia materialnego, najpewniej –
czegoś do zjedzenia… Otrzymał zaś coś zaskakująco innego
i jednocześnie – coś nieporównywalnie większego.
Otrzymał bowiem łaskę pełnego powrotu do zdrowia.
Z
kolei, przerażeni uczniowie, zdążający – a może nawet
lepiej powiedzieć: uciekającyz Jerozolimy do Emaus,
nie wiadomo na co tak naprawdę liczyli i o czym myśleli.
Ewangelista informuje nas tylko, że w
pierwszy dzień tygodnia dwaj uczniowie Jezusa byli w drodze do wsi,
zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy.
Rozmawiali oni ze sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło.

I
to właśnie wtedy zdarzyło się coś zaskakującego.
Oto
bowiem gdy
tak rozmawiali i rozprawiali ze sobą, sam Jezus przybliżył się i
szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie
poznali.

Można
by chyba powiedzieć, że każdego w tym momencie i w tym miejscu
mogli się spodziewać, ale nie Jezusa. Dlatego Go nie poznali. A
trzeba
jeszcze wziąć pod uwagę fakt tajemniczo
odmiennego, niż dotychczas, wyglądu

uwielbionego Ciała Jezusa po Jego Zmartwychwstaniu.
Natomiast
czynnikiem w głównej
mierze decydującym o takim stanie rzeczy było owo
bezgraniczne
zaskoczenie,

które zresztą Apostołowie wyrazili w momencie, kiedy Jezus dał
już im się poznać przy
łamaniu chleba
.
Dlaczego
akurat na ten moment zaskoczenia i na fakt takiego
niespodziewanego
obdarowania
zwracamy
sobie dzisiaj uwagę? Z pewnością, inspiracją do tego są słowa,
wypowiedziane przez Apostoła Piotra do człowieka chromego: Nie
mam srebra ani złota, ale co mam, to ci daję.

Otóż
właśnie!
Uczeń
Chrystusa, Jego przyjaciel i współpracownik, bardzo często nie
może się pochwalić jakimiś wielkimi
majętnościami,

a jeżeli nawet żyje na wyższym poziomie materialnym, to zasadniczo
– jeżeli jest dobrym
chrześcijaninem i prawdziwym przyjacielem Jezusa

– nie przywiązuje do tego większej wagi. Natomiast prawdziwy
uczeń i przyjaciel Jezusa ma do zaoferowania innym coś znacznie
bardziej drogocennego
i znakomitego,

chociaż
dla nich samych nie zawsze oczekiwanego i spodziewanego:
wsparcie
samego Jezusa.

I
to właśnie dzisiaj, Kochani, powinniśmy sobie uświadomić: my,
przyjaciele Jezusa, możemy obdarzać ludzi z naszego otoczenia naszą
wiarą
w
Chrystusa, naszą nadzieją
w Jego Boską moc i naszą miłością,
jakiej od Niego się uczymy.
My
też, podobnie jak Piotr – możemy powiedzieć: Nie
mam srebra ani złota, ale co mam, to ci daję.
I
zaoferować modlitwę, zaoferować
dobre słowo, zaoferować cichą, dyskretną bliskość w chwili
czyjegoś cierpienia lub opuszczenia… Tyle możemy dać. Mało
to, czy dużo?…

To jedno pytanie, na które każdy sam sobie musi odpowiedzieć.
Pojawia
się jednak także drugie pytanie – o wiele bardziej w tym miejscu
celowe i
zasadne:
Jakiego wsparcia, jakiego
obdarowania ludzie dzisiaj najbardziej potrzebują?

Czy aby na pewno tylko materialnego? Jeżeli tak, to dlaczego tak
wielu ludzi, żyjących jak przysłowiowy „pączek w maśle”,
czyli opływających we wszelkiego rodzaju dostatki i życiowe
udogodnienia, wcale
nie jest szczęśliwymi?…

Dlaczego
tak wielu żyjących na wysokim, materialnym poziomie ludzi – także
młodych – targa
się na swoje życie?…

Ilu
z nich nie uczyniłoby tego, gdyby ktoś zechciał im powiedzieć:
Nie
mam srebra ani złota, ale co mam, to ci daję

a
oni zechcieliby to usłyszeć
i przyjąć?

Tymczasem okazuje się, że właśnie tego srebra i złota mają oni
w nadmiarze, a nie
mają tego „czegoś”.

Czego?…
Dlatego,
moi Drodzy, jeżeli żyjemy w prawdziwej przyjaźni z Jezusem, to
nigdy nie możemy popadać w jakiekolwiek
kompleksy

z tego powodu, że żyjemy na niższym od innych materialnym
poziomie. Jeżeli żyjemy w pełnej
i prawdziwej przyjaźni

z Jezusem Zmartwychwstałym, to jesteśmy ludźmi naprawdę bardzo,
bardzo bogatymi. I mamy innym naprawdę bardzo
dużo do zaoferowania!
W
tym kontekście pomyślmy:
– Co
dla mnie osobiście – ale tak szczerze! – jest największym
bogactwem w życiu?

Czy
nie ma we mnie grzesznego pożądania bogactw materialnych?

Jak
staram się ubogacać swego ducha?

Gdy
zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił
błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy otworzyły się
im oczy i poznali Go…

43 komentarze

  • Piękny dar Piotra i jaka wdzięczność obdarowanego człowieka… Nawet gdy nic nie mamy, zawsze możemy obdarować Bożym błogosławieństwem.

  • Język godny m e n e l a. spod dawnego kiosku z piwem. "Zamach Smoleński"…"wbiją Paliaczkom w łepetyny"… "paliaczki"…"premierzyna"… "Kraj Priwislanski"… To pisze p o l s k i ksiądz i polski o b y w a t e l czy zapiekły w nienawiści obwieś w sutannie, bezrobotny nadliczbowy kościelny "czynownik" przerzucany z parafii do parafii? Naszych Pradziadów uczono kiedyś – "Polska – Matką Twoją. O Matce nie wolno mówić źle"… Ta "Polsza" cię, człowieku, wychowała, dała ci formalną wiedzę, wychowania i szacunku dla Współobywateli i Niej najwyraźniej zaniechała wpoić- niestety. Wstyd…Rakka!

    • A ten język kogo jest godny? Jak można komuś coś zarzucać, jeżeli właśnie samemu epatuje się taką nienawiścią i pogardą? Ale, cóż… Wcale się nie dziwię temu oburzeniu. Prawda boli. Ks. Jacek

    • Nasz Anonimowy gość chyba jednak mało dokładnie przeczytał co zostało napisane:
      1. tego nie pisze "polski Ksiądz", ten Ksiądz jedynie cytuje to co napisał M. Pawlicki
      2. Chyba trochę bałabym się mówić, że moje pokolenie, czy pokolenie Księdza Jacka "wychowała Polska", raczej nie, bo gdybyśmy żyli tak jak próbowała nas wychować socjalistyczna Ojczyzna, to do dziś pewnie śpiewalibyśmy pieśni pochwalne na temat Lenina i socjalizmu i mieli poważny problem z rozróżnieniem prawdy i fałszu. Nie mamy takich problemów bo wychowali nas nasi Rodzice, którzy nauczyli nas wielu rzeczy, a pośród nich szacunku dla Kościoła i chrześcijańskich wartości
      3. Zgadzam się z tym, że o "Matce" nie mówi się źle, ale jeśli Matka popełnia błędy, postępuje niewłaściwie to obowiązkiem dzieci jest ją upomnieć.
      Pozdrawiam serdecznie.
      J.B.

    • "1. tego nie pisze "polski Ksiądz", ten Ksiądz jedynie cytuje to co napisał M. Pawlicki" – i to mówi samo za siebie o poziome lemingozy pierwotnej czyli durnoty wtórnej autora chamskiego i zarazem idiotycznego, podszytego politycznym trollowaniem, ataku na wpis Ks. Jacka.

    • J.B i Robercie..Ksiądz Jacek umieścił wpis z takimi słowami "w pełni identyfikuję się z zaprezentowanymi w tym artykule poglądami, dlatego w całości zamieszczam wypowiedź Macieja Pawlickiego"
      Dla mnie to równoznaczne, że poglądy Pana Macieja i Ks Jacka w tej konkretnej sprawie są takie same, dla mnie nie do przyjęcia,
      Wpis anonimowego autora może i jest chamski ale nie taki idiotyczny, podszyty polityką tak samo jak wpis do którego się odnosił.
      Ania

    • Witam.
      Od polityki Aniu nie da sie uciec,kazdy tekst w mniejszym lub wiekszym stopniu bedzie nia podszyty.Tutaj chodzi o skale klamstw ktore sa ciagle i ciagle powtarzane.Media glownego nurtu dwoja sie i troja aby utrwalic te brednie.
      Tu nie maja znaczenia sympatie polityczne.
      Kazdy w miare uwaznie sledzacy sytuacje czlowiek widzi ze to sie nie trzyma kupy.
      Pozdrawiam
      Robson

    • No więc Aniu może zacznijmy odnosić się do poruszanych spraw merytorycznie, a nie w sposób jaki zaprezentował gość, który raz jest wolna wola, raz anonimowy, kiedyś wypisywał złośliwe dyrdymały pod różnymi innymi nickami. Jeśli twierdzisz, że to co napisał p. Pawlicki jest nie do przyjęcia, to co konkretnie? Mam też prosbę do Ks. Marka o próbę nawiązania dialogu z tym haterem ks. Jacka.

    • Jeszcze jedna rzecz: mimo tego, że Ks. Jacek we wstępie pisze, iż identyfikuje się z tekstem, to jednak jego nie napisał i kierowanie do niego tego typu tekstu "To pisze p o l s k i ksiądz i polski o b y w a t e l czy zapiekły w nienawiści obwieś w sutannie, bezrobotny nadliczbowy kościelny "czynownik" przerzucany z parafii do parafii? " – jest dla mnie, upieram się, chamstwem i idiotyzmem 🙂

  • Mozemy obdarowac Bozym blogoslawienstwem, ale rowniez modlitwa. Ja modle sie za roznych braci, ksiezy i biskupow, ktorych dostalam w modlitwie " Margaretkowej". Przez kilka lat modlilam sie rowniez za ksiedza, ktory potrzebowal tej modlitwy, a kartke dostalam w Wielki Czwartek przed kosciolem we Wroclawiu i modlitwa byla na 30 dni a pozniej mozna bylo przekazac komus innemu. Do tej listy wlaczylam ksiedza Jacka i tez polecam go Bogu.Tak wypadlo, ze akurat nie udalo mi sie zlozyc mu zyczen w dniu ich swieta/ w Wieki Czwartek/, czy tez z okazji Zmartwychwstania Pana Jezusa. Nie udalo mi sie wyslac, bo korzystam z czyjegos komputera. Czytam jednak wszystkie rozwazania i komentarze innych.
    W marcu bylam na czuwaniu wspolnot 24 godzinnym we Wroclawiu. Udalo mi sie byc w piatek i odkrylam tam taka radosc u osob tam czuwajacych, ze tylko Ci ktorzy sa z Panem blisko moga ja odczuwac. Szczera, prawdziwa radosc, ze Jezus jest z nami.
    Wiesia.

  • Robson, uważam, że na blogu prowadzonym przez Księdza polityki powinno wcale nie być albo powinna być ograniczona do minimum, tu jest inaczej ale to Ksiadz Jacek jest gospodarzem..piszesz o ciągle powtarzanych kłamstwach, bredniach, że to wszystko nie trzyma się kupy..dla mnie największą brednią jest teoria o zamachu..i w sumie mogłabym za Tobą powtórzyć "Niektóre Media dwoją się i troją aby utrwalić te brednie".

    Robercie..to co napisał Pan Maciej to wymysł jego wyobraźni przedstawiony nader złośliwie i obraźliwie wobec osób, które mają inne poglądy niż on sam

    chamstwem i idiotyzmem jest dla Ciebie to ,że ktoś dosłownie i na poważnie odczytał słowa Ks Jacka, że on się identyfikuje z zamieszczonym tekstem? czy chamstwem i idiotyzmem nazywasz reakcję anonimowego, zbulwersowanego człowieka na to co przeczytał w zamieszczonym tekście Pana Macieja

    posiłkując się zdrowym rozsądkiem, opierając na wiedzy zaczerpniętej od męża wojskowego, słuchając opinii innych wojskowych, jak to do tej pory wyglądało..jestem daleka od przypisywania tej tragicznej w skutkach katastrofie znamion zamachu..a to o czym teraz się mówi dla wojskowych było oczywiste od samego początku

    Ania

  • Aj, jak fajnie było na pustyni: bez bruksel, kremlów, waszyngtonów 🙂 – cuda :).
    Aniu:
    "polityki powinno wcale nie być albo powinna być ograniczona do minimum, tu jest inaczej " – Widzisz, ja jestem konserwa, ale uważam, że mariaż tronu z ołtarzem zawsze jest ze szkodą dla ołtarza :). Tutaj jednak chodzi o coś zupełnie innego. Mianowicie o to, że działania polityków i polityczne działania można, a nawet trzeba komentować w kontekście dobra i zła wynikającego z zasad chrześcijańskich. Jezus Chrystus , którego podobno staramy być się uczniami, dawał równo po uszach Faryzeuszom i innym kolesiom "trzymającym władzę", że nie wspomnę za co głowę dał Jan Chrzciciel :).
    "Robercie..to co napisał Pan Maciej to wymysł jego wyobraźni przedstawiony nader złośliwie i obraźliwie wobec osób, które mają inne poglądy niż on sam" – to jest jego wizja odnosząca się do tego, co w dużej mierze widać (nie zgadzam się w pełni z tą wizją, ale wiele spraw w ciągu czasowym między 2005 a 2015 wskazuje na sporo dozę stanu faktycznego).
    "chamstwem i idiotyzmem jest dla Ciebie to ,że ktoś dosłownie i na poważnie odczytał słowa Ks Jacka, że on się identyfikuje z zamieszczonym tekstem? czy chamstwem i idiotyzmem nazywasz reakcję anonimowego, zbulwersowanego człowieka na to co przeczytał w zamieszczonym tekście Pana Macieja" – napisałem tak jasno, że jaśniej się nie da: zacytowałem nieszczęśnika i do cytatu się odniosłem. Masz takie samo stanowisko jak Ks. Jacek, tylko stopisz na przeciwległym biegunie. Wy oboje wiecie co się stało: Ks. Jacek, że był zamach, Ty, że go nie było. A ja nie wiem ani tego, ani tego 🙂 – i nie będę wiedział, chyba, że komuś w Waszyngtonie albo na Kremlu (w co wątpię) zechce się dla osiągnięcia politycznych celów coś tam odtajnić :). Natomiast jestem przekonany i wiem o wielu negatywnych rzeczach, które działy się w Polsce po 10.04.2010 i to mnie najbardziej wkurza. Wymowny jest fakt, że kobieta bez twarzy (w żargonie ludzi honorowych, ktoś kto stracił twarz z powodu nikczemnych kłamstw lub postępków) została premierem kraju – chyba nie muszę przypominać kłamstw mówionych z mównicy sejmowej? Czy muszę?
    "posiłkując się zdrowym rozsądkiem, opierając na wiedzy zaczerpniętej od męża wojskowego, słuchając opinii innych wojskowych, jak to do tej pory wyglądało..jestem daleka od przypisywania tej tragicznej w skutkach katastrofie znamion zamachu..a to o czym teraz się mówi dla wojskowych było oczywiste od samego początku" – wiem, wiem. Też mam znajomych wojskowych i o dziwo część z nich też wszystko wiedziało już w godzinę po katastrofie, podobnie jak rosyjskie media :). Ale część ma zdanie takie jak ja, albo nawet takie jak ks. Jacek :). Najśmieszniejsze, że im dalej od polskiej granicy, tym wojskowi bardziej podzielają zdanie ks. Jacka ;). Stare egipskie papirusy niosły już tę prawdę, którą powtarzał Napoleon: nie ma większego burdelu niż w wojsku. Nie wiem, czy Twój mąż się zgadza – pewnie nie :). Jasne, winny jest gen. Blasik, Lech Kaczyński i Jarosław Kaczyński – wszak wszyscy z jasnej strony wiedzieli o tym już w kilka godzin po katastrofie na czele z p. Anodiną :). A wiedzą może coś o katastrofie, w której zginął Sikorski? Chętnie posłucham :).
    Widzisz, ja zgadzam się z Tobą, że manipulacja bywa dwustronna: z jednej strony Giewu, tvn-y i publiczna tv, oraz inne media, którym władza daje kasę bezpośrednio lub pośrednio vs. prasa niezależna od władzy (chociaż zapewne zależna od innych rzeczy), no ale chyba przyznasz, że strona Twojego światopoglądu i stanowiska ma jednak miażdżącą przewagę ? Chyba, że i tego nie widzisz…..

  • Robert..ja naprawdę nie zamierzam się kłócić..niczego nie jestem pewna, nikomu nie odbieram prawa do własnego zdania ale również proszę o to samo..wiesz jaki jest mój światopogląd? taki, że nie wyobrażam sobie,żeby ktoś z premedytacją chciał zabić niewinnych ludzi..i dopóki to nie zostanie komuś udowodnione to słowo "morderca", "zbrodnia", "zamach" jest kłamstwem. Może i jestem naiwna..czy takie podejście do sprawy ma miażdżącą przewagę? nie sądzę..

    obiecywać nie będę ale postaram się już nie wtrącać w dyskusje pod postami Księdza
    z Panem Bogiem
    Ania

    • Aniu, a kto tutaj chce się kłócić? Nie wiem jaki jest Twój światopogląd, wiem jakie są jego elementy, które można wywnioskować z wypowiedzi :). Nie mam nic do niego, nie moja to sprawa :). Wymieniając poglądy ani nie używamy inwektyw, ani innych form przykrego ataku ad personam, w rodzaju kolegi, który tutaj od czasu do czasu wrzuci gorzkiego grzyba do barszczu, a wypowiedzi którego akceptujesz (z moimi bywa gorzej). Wiem popełniłem grzech niewybaczalny z krytyką bohatera narodowego Wojciecha Jaruzelskiego. I tutaj małe zapętlenie: nie wierzysz w to, żeby ktoś z premedytacją zabił niewinnych ludzi – masz rację, przecież ludzie są dobrzy. Dobrze w to wierzyć. Sam bym tak chciał. Chciałbym wierzyć w to, że nie ma i nie było zamachów, ks. Popiełuszko sam się zabił, a chodzący po Polsce ostatnimi czasy seryjny samobójca to zwykła choroba pochodzenia bakteryjnego. Tylko…..jakoś trudno mi w to wierzyć….
      pozdrawiam serdecznie i liczę na dalsze konwersacje. R.

  • Dziękuję za tę wymianę zdań. Proszę się nie obrażać i nie wycofywać – dlaczego nie możemy mieć odmiennego zdania i pozostać przy swojej opinii? I dlaczego ja, jako ksiądz, nie mogę swego zdania wyrażać, bo będzie to odbierane przez kogoś negatywnie?
    Powiem tak: gdyby ktoś zechciał uczciwie odpowiedzieć na tyle pytań, które niezależni dziennikarze stawiali od samego początku, to przyjąłbym tłumaczenie strony rządowej. Jeżeli natomiast jedyną odpowiedzią na kolejne pytania było stopniowe pozbywanie się kolejnych niewygodnych dziennikarzy z mediów publicznych, a tłumaczenia strony rządowej urągają zdrowemu rozsądkowi i mojej inteligencji, to muszę nazywać rzeczy po imieniu, zgodnie z tym, do czego jestem przekonany – i co potwierdza opinia prawdziwych ekspertów, którzy przekonują mnie swoim profesjonalizmem.
    Dlatego jeszcze raz potwierdzam: jestem najgłębiej przekonany, że 10 kwietnia 2010 roku miał miejsce zamach, a w ocenie całej sytuacji w Polsce i jej relacji z Rosją identyfikuję się w pełni z opinią Macieja Pawlickiego. Co nie jest dla mnie pretekstem do urągania komukolwiek, ale do modlitwy za naszą Ojczyznę. I jednocześnie jeszcze raz deklaruję: zawsze chcę stawać po stronie prawdy, także niewygodnej – i nawet pomimo tego, że będę za to krytykowany. Ks. Jacek

    • Proszę Księdza ja się nie obrażam, już nie raz to mówiłam ale powtórzę…oczywiście,że możemy mieć różne zdania, możemy dyskutować..tylko,że ja czuje się w tej dyskusji na straconej pozycji..bo Ksiądz nie wypowiada się na blogu jako prywatna osoba tylko jak sam nieraz zaznaczył jako osoba duchowna, która stoi na straży prawdy, walki ze złem..więc jak ja mam się czuć mając odmienne zdanie od Księdza? jako ktoś kto stoi po stronie kłamstwa i zła?
      przesadzam? proszę wrócić do początku swojego wpisu …wolne i mądre wypowiedzi to takie które podzielają poglądy Księdza, reszta to bełkot a wszyscy, którzy myślą inaczej dali sobie wmówić głupoty i pozwolili zrobić wodę z mózgu…

      dlatego uważam, że osoba duchowna powinna być poza polityką, może mieć swoje zdanie ale wypowiadać je prywatnie..mówiąc kazanie czy pisząc w internecie teksty do wielu osób jako przedstawiciel Kościoła słowa księdza powinny łączyć ludzi, zachęcać do zastanowienia nad życiem duchowym, do pogłębienia wiary i ufności w Słowo Boże..

      z Panem Bogiem
      Ania

    • I to jest właśnie problem całej sytuacji katolików w Polsce: mogą być sobie katolikami, ale prywatnie. Nie mogą stawiać żadnych trudnych pytań, czy domagać się prawdy, bo to grzech, bo to nie przystoi, nie wypada… I księdzu nie wypada wypowiedzieć się ostrzej, bo dzieli, bo nie łączy. Ale co to za jedność i co to za łączenie, jeżeli ma być budowane na niedomówieniach: nie ruszajmy trudnych spraw, bo to podzieli ludzi. Zamiećmy pod dywan, żeby była zgoda – zgoda za wszelką cenę. I święty spokój. Przepraszam za to stwierdzenie, ale taki święty spokój – jak to ktoś stwierdził – jest tylko na cmentarzu. Nie zamierzam takiego spokoju zachowywać. Będę poruszał trudne sprawy – na kazaniach i na tym blogu. Aczkolwiek na blogu – tak uważam – mogę napisać więcej, niż w kazaniu, bo kontekst liturgiczny nie pozwoliłby mi na przykład na zamieszczenie artykułu Pana Pawlickiego. Dlatego ten blog jest dla mnie przestrzenią, gdzie mogę się wypowiadać w sposób wolny i swobodny. I nikomu z moich Gości (Domowników) tego nie zabraniam – przecież na przestrzeni tych lat nie usunąłem ani jednego wpisu! Naprawdę! Zdarzyło się to co prawda jeden raz, ale była to pomyłka, program "antyspamowy" błędnie odczytał jedną wiadomość, która jednak po interwencji Autora została przywrócona. I tak zamierzam realizować dalej to dzieło. Nie zabraniam nikomu wypowiadać swoich poglądów, ale proszę nie oczekiwać ode mnie, że będę pisał tylko ciepłe i okrągłe słówka, żeby tylko nikogo nie zdenerwować. Tak nie będzie. I polityka na blogu też będzie – polityka rozumiana jako troska o dobro wspólne. Nie da się polityki bowiem oddzielić od moralności chrześcijańskiej. Gdybyśmy mieli tak robić, to wrócilibyśmy do smutnego czasu PRL. Nie zamierzam się na to zgodzić – polityka także podlega ocenie moralnej.
      A co do samej sprawy smoleńskiej, to bardzo boli mnie, że ci, którzy w tej sprawie prezentują poglądy inne od "oficjalnych" – nawet, jeżeli na poparcie tych poglądów mają tyle argumentów – nie mają najmniejszych szans przebicia się do oficjalnych mediów, opłacanych także z ich podatków. A jeżeli nawet są dopuszczani, tylko po to, aby ich ośmieszyć i pokazać jako oszołomów. Dlatego ten blog będzie przestrzenią, gdzie takie "niepoprawne" poglądy będą prezentowane! Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za wypowiedzi. Ks. Jacek

    • zupełnie się nie rozumiemy…czy rezygnacja z zajmowania się polityką na rzecz ratowania dusz ludzkich, w konsekwencji walka o życie wieczne to według Księdza pragnienie z mojej strony świętego spokoju i oczekiwanie miłych słówek? czy walka wewnętrzna, od której zależy moja wieczność jest mniej ważna od tego kto wygra wybory? jakie to ma znaczenie kto jest u władzy..ja mam trzymać się Dekalogu, to jest moje prawo, ustawy pozwalają na wiele ale nie zobowiązują mnie do robienia czegoś czego sama nie chcę…tak mam mieć ukształtowane sumienie,żeby ze względu na Jezusa mieć odrazę do grzechu..mam nie grzeszyć nie dlatego,że ustawa mi zabrania..tylko dlatego,że kocham swojego Zbawiciela i nie chcę Go ranić..a kapłani, moim zdaniem, tak mi się do tej pory wydawało, zostali powołani przez Najwyższego do tego aby pomóc ludziom nauczyć się kochać, wierzyć i ufać Panu Bogu..

      i to był mój ostatni wpis..
      Ania

    • Ustawami z pewnością nikogo nie zmusi się do wiary. W ogóle narzucanie wiary siłą nie służy ani wierze, ani wiernym :). Zaskoczę: zgadzam się i z Ani Wypowiedzią i wypowiedzią Ks. Jacka – nie widzę w nich sprzeczności 🙂

    • Ja też nie mam na myśli narzucania wiary ustawami. Ale nie zgadzam się na twarde rozgraniczenie jakąś "grubą kreską" moralności od polityki. Już o tym pisałem, nie chcę się powtarzać. Przecież nasza chrześcijańska codzienność rozgrywa się w konkretnych realiach społecznych i politycznych – tego nie da się nie zauważyć. Nasze życie nie przebiega w jakimś zawieszeniu, bez odniesienia do konkretnych sytuacji społecznych. I jeszcze raz podkreślam: polityka, jako rzeczywistość dotykająca wszystkich ludzi, podlega ocenie moralnej. Oczywiście, kwestią dyskusyjną i ewentualnie do zmiany może być taka lub inna forma tej oceny – język ostry lub bardziej "wygładzony" – natomiast co do treści, to wszystko to, co ma być ze strony księdza powiedziane, bezwzględnie musi być powiedziane! Co do ostatniego słowa! Ks. Jacek

    • I dlatego nie można być katolikiem w niedzielę, święta i np. wieczorami, a od 8.00 do 16.00 – jestem zwolniony z katolicyzmu, z chrześcijaństwa, bo jestem w pracy ;).

    • Tu chodzi raczej o tym że dobry wybór jak w swym życiu tak i w życiu calego państwa przychodzi z ukształtowanego sumienia, nie z polityki. Też jeszcze nie zrozumiałam doskonalnie czy Panie Księże przynosi organizację duchową w spawy polityki, czy chaos polityczny w życie duchowe. :-). Helena.

  • Już oddawna tu nie byłam, i nado ż było to wszystko przeczytać.

    Nie tylko prawda boli. Boli kłamstwo, nienawiść, głupota, chamstwo, niesprawiedliwość. Czy Jezusu nie bolało? Ból nie jest wskazówką prawdy, tylko grzechów.

    Prawdą nie będzie powtarzać słowy z prasy, tylko dlatego że prasa jest antyrosyjską, antyamerykańską czy antyrządową. Prawdą będą tylko dowody – fakty udowodniony. żadnego faktu oprócz emocij z powodu sensacij prasowych w tamtym blogu nie zobaczyłam.

    Prawdą będzie mówić o konkretnim grzechie grzeszniku, nie ludzi wokół siebie, który z tym grzechiem nie są związane. Naprzykład trzeba mówić wszystkim że zbójstwo jest grzechiem, ale nie wolna mówić promiędzy siebie zrobiła czy nie ta kobieta aborcją. Bo to będzie raczej kłótnią niż prawdą, czy chęcią zemsty, czy oskarżeniem faryseusza, czy może być chęcią usprawiedliwienia czegoś z wewnątrz. Tak samo w politykie. Lepiej powiedzić konkretnemu człowieku z miasteczkowej władzy o czymś niech maleńkim, ale konkretnim, niż powtarzać za prasej tego czego nie wiem.

    Tak mowić "zbojca" można tylko kiedy fakt tego jest udowodniony, a nie temu (czy promiędzy sobą o tym!) o kim nie wiadomo robił tego czy nie. Inaczej grzech zbójstwa i kłamstwa może lec na demaskającego grzech.

    Helena

    • Heleno, faktu nie trzeba udowadniać bo jest faktem:zdarzeniem, które miało miejsce. Udowodnić trzeba np. mordercy dokonanie czynu zbrodni :), a jak to zrobić kiedy np. dowody zbrodni są sprytnie ukrywane lub np. nie ma świadków, albo są tylko boją się zeznawać itd. itp. Czy to oznacza że faktu zabójstwa nie było, bo nie ma dowodów? Chyba nie tędy droga. Z drugiej strony: ileż to fałszywie skazanych pokutowało za nie swoje winy?

    • Robiercie, trzeba udowadniać doskonalnie czy rzeczywiście ten człowiek czy to państwo zrobiło zło o którem krzyczą miedia. Kiedy konkretnych faktów przetiwko nich u mnie nie ma, dlaczego wydawać za prawdę to co powtarzamy za miedia? Szukajcie chociaż faktów kiedy nie ma chęci szukać miłoserdia. Helena.

    • Ja nie piszę o państwach (Państwa nikogo nie mordują, mordują ludzie). Nie wiem o czym piszesz? O smoleńsku 2010? Ja nie wiem co tam się stało, mam pewne domysły i to wszystko, a ty Heleno wiesz? Wiem natomiast ze 100% pewnoscią co stało się w Katyniu w 1940 roku 🙂 – i o tym mogę dyskutować i o miłosierdziu i o wielu innych sprawach również 🙂

    • Piszę o wypowiedzi Macieja Pawlickiego. Nie zobaczyłam żadnego faktu tylko podejrzenia, wskazówki, ataki, nieufność – emocji. Na tych emocjach zaczynaliśmy swoją duchowną pracę 8 kwietnia i probujemy zbódować dyskusję disiaj.
      Proszę tylko w tych dyskusjach pamiętać że przy tem samym systemu było zabito miljony rosjan. Jak i polaki rosjanie mają dużo męczników tego systemu.
      Miłoserdjem będzie szukać tego co łączy pamiętając o tym co było, a nie z podejrzeniem shukać krzywdy tam gdzie jej może nie być (to ja znów o artyklu, nie o Was Robercie).

      Panie Księże, oczy otwiera mądrość Boża, nie miedia, sam ton których może dużo powiedzić o źródle informacji i o jej celu. Helena

    • W tekście Pawlickiego jest sporo emocji, ale to jest felieton. Autor przekazuje w nim pewną wizję, z którą można się zgadzać w pełni – tak jak ks. Jacek lub nie zgadzać – tak jak Ania. Można też zgadzać się częściowo. Nie wiem czy dobrze rozumiem, ale czy chodzi o fakty dotyczące tej tragedii? Pisze o pewnych faktach. Pawlicki opisuje sytuację, która ma miejsce w Polsce, tuż przed wyborami prezydenckimi – co nie jest bez znaczenia :).
      Co do komunizmu, zbrodniczego systemu: oczywiście, w pełni się z Tobą zgadzam – najbardziej od niego ucierpieli Rosjanie i oni ponieśli największy ciężar ofiar, wraz z narodami, które wchodziły w skład Związku Sowieckiego. Ja to wiem i nigdy nie negowałem tej ogromnej tragedii narodu rosyjskiego. Ale tym bardziej dziwi mi brak woli rozliczenia tych okropności, dziwi mnie wszechobecność pomników ojców założycieli tego szatańskiego projektu i dziwi mnie jeszcze kilka innych rzeczy.

    • Pro brak woli nie zrozumiałam, ale pro pomniki lekko. Trzeba pomnić. Kiedy nic z tego nie zostawimy – można zapamiętać. Mój syn kiedy miał koło 7 lat zapytał mnie: kto to jest – o pomnikie Lenina, bo już nikt im nic nie mówił o tym. Zdiwiłam się bardzo że tego nie wie – powiedziałam, dzięki pomniku. Trzeba pomnić, a jeżeli wszystko niżczyć – to rany nie leczy, tylko nienawiść rośni. Pomnik – to nie tylko wielka chwała i cześć, to może być pamięć. Jeśli zachcymy stracić pamięć – zło od tego nie zginie. Helena

    • Nie, z tym się nie zgadzam. Nie te pomniki powinny świadczyć o pamięci tamtych czasów – te pomniki były stawiane ku czci, ku wywyższeniu, stawianiu na piedestał. To jest po prostu brak rozliczenia się z przeszłością :).

    • Nie, to jest mądrość i śmiałość – nie bojać się przeszłości, nie uciekać, to jest duchowa dojrzałość – to było, chcemy to przyznać czy nie. brakiem rozliczenia się z
      przeszłością było by postawić teraz nowy pomnik Leninu czy Banderie czy Hitleru. Oto będzie brakiem. H.

    • Najwyraźniej inaczej rozumiemy i mądrość i śmiałość. Jeśli to jest "mądrość i śmiałość", to ja wolę, żeby mój naród był "głupi i lękliwy" i zwalał pomniki katów, zbrodniarzy czy okupantów :). Na to jest miejsce w "pomnikach pamięci" w postaci pozostałości obozów koncentracyjnych lub obozów pracy – dla przekazania następnym pokoleniom, w muzeach zbrodni reżimów XX w. itp. I doprawdy nie widzę w braku zerwania z przeszłością żadnego duchowego heroizmu czy dojrzałości.

    • 🙂
      Też nie widzę w braku zerwania z przeszłością żadnego duchowego heroizmu czy dojrzałości. Ale nie widzę zerwania z przeszłością w zniszczeniu pomników, tylko strach przed przeszłością i wymieszczenie tego strachu i gniewu na pomnikach. Ktoś w internecie mówił: "Nie jest dobrem czynienie zła złu". Uzdrowienia czy ocalenia zniszczenie nigdy nie da. Jestem pewna że przeszłość w takim razie pozostaje się w "muzeum" serca – schowaną od siebie samego w podświadomości. Helena

    • "Uzdrowienia czy ocalenia zniszczenie nigdy nie da" – Heleno, ale jeżeli nie oczyści się jątrzącej rany, nie usunie się nowotworu żrącego organizm, nie wytnie się go, to organizm będzie drążony przez chorobę aż do końca. Całe chrześcijaństwo opiera się na odnowieniu, odrodzeniu się odrzucając zło. Dla mnie symbolem zła są również pomniki stawiane złym ludziom i wolałbym, aby w moim otoczeniu ich nie było :). Ale nic mi do pomników w Rosji :). Podobnie jak Rosjanom nie powinno nic być do pomników w moim kraju :). W jakim mieście mieszkasz Heleno? Chciałbym je zobaczyć chociaż na zdjęciach. Pozdrawiam serdecznie. Robert

    • Dla mnie jest dobrym znakiem że budujemy kościoły, a pomniki zostawiłi nareszcie w odpoczynku, czytam to jak rzeczywiście odnowienie, bo to coś nowe dla nas.
      Jestem z Samary. A skąd Ty jesteś? Helena.

  • A tak smutno podsumowując kwestię z 10.04 w Niedzielę Miłosierdzia Bożego:
    Niezależnie od tego co było przyczyną tej tragedii, pewne jest jedno: słabość, lichość państwa polskiego, brak elit, brak woli działania społeczeństwa i jego ogromna podatność na wszelkie manipulacje (z każdej strony). To mnie poraża i przyprawia troski o nasze dalsze losy jako wolnych ludzi….Boże miej miłosierdzie dla nas i całego świat!

    • Miłosierdzie zawsze musi być związane z prawdą! Zawsze! Zgadzam się z opinią Roberta, że miłosierdzie bez prawdy, to zakładanie opatrunku na brudną ranę. Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.