Posłuchajcie mnie, bracia!

P
Szczęść Boże! Moi Drodzy, tylko trzy dni dzielą nas od wyborów prezydenckich. Wszystkich, którym zależy na dobru naszej Ojczyzny i na tym, by się w niej coś wreszcie zmieniło, wzywam do wielkiej, ofiarnej, wręcz gigantycznej modlitwy w tych dniach! 
      Uczyńmy, moi Drodzy, tę właśnie intencję – dobro Ojczyzny i przemianę sytuacji, w jakiej się znalazła – pierwszą intencją wszystkich naszych modlitw! Sam się do tego zobowiązuję i wszystkich o to proszę! Litania Narodu Polskiego, modlitwa Księdza Piotra Skargi, Różaniec Święty, Koronka do Miłosierdzia Bożego – to tylko niektóre propozycje. Ale też warto w tej intencji ofiarować udział w nabożeństwie majowym, czy wreszcie – przyjąć Komunię Świętą. 
       Módlmy się przez te dni – i potem, przed przewidywaną drugą turą – może nawet nie tylko o to, żeby wygrał ten lub inny kandydat (chociaż wskazanie na Andrzeja Dudę jest rzeczywiście wyraźne i w tym momencie jedyne realistyczne), ale przede wszystkim módlmy się o gruntowną zmianę myślenia Polaków! 
     Aby naprawdę wyrwali się z tego miażdżącego wszystko przeświadczenia, że tak, jak jest, musi być – i nic się nie da zmienić. Albo – co jeszcze gorsze – że tak, jak jest, jest dobrze. Nie jest dobrze, o czym mówiłem w homilii, zamieszczonej na blogu w niedzielę. Nie będę już tych wątków rozwijał, tylko proszę Wszystkich, którym na Polsce zależy: ZJEDNOCZMY SIĘ W POTĘŻNEJ MODLITWIE!
                                  Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek
5 Tygodnia wielkanocnego,
do
czytań: Dz 15,7–21; J 15,9–11
CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
W
Jerozolimie, po długiej wymianie zdań, przemówił Piotr do
apostołów i starszych:
Wiecie,
bracia, że Bóg już dawno wybrał mnie spośród was, aby z moich
ust poganie usłyszeli słowa Ewangelii i uwierzyli. Bóg, który zna
serca, zaświadczył na ich korzyść, dając im Ducha Świętego tak
samo jak nam. Nie zrobił żadnej różnicy między nami a nimi,
oczyszczając przez wiarę ich serca.
Dlaczego
więc teraz Boga wystawiacie na próbę, wkładając na uczniów
jarzmo, którego ani ojcowie nasi, ani my sami nie mieliśmy siły
dźwigać. Wierzymy przecież, że będziemy zbawieni przez łaskę
Pana Jezusa tak samo jak oni”.
Umilkli
wszyscy, a potem słuchali opowiadania Barnaby i Pawła o tym, jak
wielkich cudów i znaków dokonał Bóg przez nich wśród pogan.
A
gdy i oni umilkli, zabrał głos Jakub i rzekł: „Posłuchajcie
mnie, bracia! Szymon opowiedział, jak Bóg raczył wybrać sobie lud
spośród pogan. Zgadzają się z tym słowa proroków, bo napisano:
«Potem
powrócę i odbuduję przybytek Dawida, który znajduje się w
upadku. Odbuduję jego ruiny i wzniosę go, aby pozostali ludzie
szukali Pana i wszystkie narody, nad którymi wzywane jest imię
moje, mówi Pan, który to sprawia. To są Jego odwieczne wyroki».
Dlatego
ja sądzę, że nie należy nakładać ciężarów na pogan,
nawracających się do Boga, lecz napisać im, aby się wstrzymali od
pokarmów ofiarowanych bożkom, od nierządu, od tego, co uduszone, i
od krwi. Z dawien dawna bowiem w każdym mieście są ludzie, którzy
co szabat czytają Mojżesza i wykładają go w synagogach”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
JANA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i
Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie
zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej,
tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości.
To
wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza
była pełna”.
Słuchając
pierwszego czytania, uświadamiamy sobie, że uczestniczymy w
obradach pierwszego w historii Kościoła Soboru powszechnego
– tak zwanego Soboru Jerozolimskiego. I zapewne dobrze znane nam
jest meritum podjętego wówczas i rozstrzyganego sporu: chodziło o
to, czy poganom, starającym się o włączenie do
wspólnoty młodego Kościoła, można pozwolić na przyjęcie
Chrztu bez konieczności wcześniejszego przechodzenia przez
judaizm,
czy jednak trzeba tę „kolejność” zachować.
Dzisiaj słyszymy, że nie ma takiej konieczności. Takie właśnie
rozstrzygnięcie zapadło.
A
mówiąc bardziej precyzyjnie: takie rozstrzygnięcie zaproponował
Jakub,
na co wszyscy się zgodzili. A wcześniej Piotr
opowiedział, jak Pan sam dawał mu znaki, aby poganom
otwierać podwoje Kościoła i zapraszać ich do wspólnoty. A wręcz
z wielką siłą i chyba też z niejakim wyrzutem Apostoł
przekonywał: Bóg,
który zna serca, zaświadczył na ich korzyść, dając im Ducha
Świętego tak samo jak nam. Nie zrobił żadnej różnicy między
nami a nimi, oczyszczając przez wiarę ich serca.
Dlaczego
więc teraz Boga wystawiacie na próbę, wkładając na uczniów
jarzmo, którego ani ojcowie nasi, ani my sami nie mieliśmy siły
dźwigać. Wierzymy przecież, że będziemy zbawieni przez łaskę
Pana Jezusa tak samo jak oni.

Po
tych mocnych słowach Piotra, głos zabrali Barnaba i Paweł,
opowiadając
zebranym o tym, jak
wielkich cudów i znaków dokonał Bóg przez nich wśród pogan.

Można
zatem powiedzieć, że na
to
ostateczne,
tak korzystne
dla pogan rozstrzygnięcie, złożyło się wiele
różnych głosów i opinii,

a cała sprawa zaczęła się tak w ogóle – jak czytamy w Księdze
Dziejów Apostolskich – od niemałych
sporów

pomiędzy uczniami Pana! Jednak to nie spory zdominowały wówczas
rzeczywistość Kościoła, a konstruktywna
debata!
Jakże
to obecnie „modne” określenie! Ale tak właśnie Duch
Święty działał w młodym Kościele

– i tak dzisiaj działa. W różnorodności opinii kształtuje się
wspólny
pogląd.

W dyskusji, w której każdy z uczestników niejako dokłada od
siebie małą
„cegiełkę”

– jakiś argument, jakieś doświadczenie, przemyślenie,
obserwację – buduje się jedno
silne stanowisko,

niczym solidny gmach na trwałych fundamentach. Tak właśnie
uczestnicy Soboru Jerozolimskiego kształtowali swoje rozstrzygnięcie
w
pierwszej trudnej kwestii,
w
której trzeba było podjąć jednoznaczną i autorytatywną decyzję.

Zobaczmy,
to nie była decyzja, wynikająca z opinii jednego
człowieka

– choćby tak ważnego w Kościele, jak Święty Piotr, czy Święty
Jakub. Ta decyzja była mocna
bogactwem

doświadczeń, przemyśleń i sugestii, podarowanych przez różnych
uczestników.
Nie
wiemy dokładnie, ilu
z nich zabrało głos

i co jeszcze było powiedziane, jakie jeszcze doświadczenia zostały
przywołane. Wszak słyszymy dzisiaj, że owe rozstrzygające
stwierdzenia
Piotra i Jakuba zostały wygłoszone po
długiej wymianie zdań!

Raczej
nie była to wymiana bardzo
spokojna i „słodka”,

skoro
wcześniej była mowa o sporach ostrych.
Ale udało się zbudować jedno, wspólne, solidne, a do tego
jeszcze:
tak bardzo – po ludzku patrząc – satysfakcjonujące
wszystkich

stanowisko. Pomimo takiej różnorodności – taka jedność! A
dokładniej: jedność
w różnorodności.

Dlaczego
tak się stało? Może dlatego, że wszyscy uczestnicy
tego sporu, tej dyskusji, tej debaty – czuli
się naprawdę wspólnotą…

Wszak byli rzeczywiście wspólnotą – wspólnotą Kościoła. A
może dlatego, że to bycie wspólnotą wówczas wiązało się z
wielkim entuzjazmem

– takim, jaki zawsze towarzyszy czemuś nowemu i świeżemu, a w
przypadku młodego Kościoła
entuzjazm ten był wprost
nieprawdopodobny!

A
może wreszcie brzmiały
im jeszcze w sercach

słowa Jezusa, który tak mocno zachęcał ich do miłości Boga i
miłości wzajemnej, jak chociażby w dzisiejszej Ewangelii, w której
mówił: Jak
Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w
miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania,
będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem
przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości.
To
wam powiedziałem, aby radość

moja
w was była i aby radość wasza była pełna.

I
– rzeczywiście – ta radość była pełna. A do tego –
działanie
bardzo skuteczne.
Także
i nasze działania, Kochani, i nasze debaty mogą być bardzo
skuteczne

– nawet pomimo bardzo ostrej różnicy zdań – jeżeli
podejmowane działania będą wspólnym
budowaniem,

a nie wzajemnym szkodzeniem sobie, atakowaniem
wzajemnym,
czy budowaniem własnej
pozycji czyimś kosztem.
A
przecież można wspólnie
budować, wspólnie czynić prawdziwe dobro –
wszystko tak naprawdę zależy
od wewnętrznego nastawienia

każdego z nas. Nawet prezentując zdanie całkowicie odmienne od
innych, albo podejmując działania całkowicie różne
od tych, które podejmują inni – z nastawieniem jednak
na
wspólne dobro, na wspólne budowanie – można
bardzo
wiele dobra osiągnąć i wiele wspólnie zbudować
.

Bo
wszystko –
żeby
to jeszcze raz bardzo mocno podkreślić
– zależy
tak
naprawdę od
wewnętrznego nastawienia i osobistej intencji: czy
kieruję się egoizmem
i chęcią postawienia na swoim

za wszelką cenę, czy właśnie pragnieniem dobra i wspólnego
budowania, czyli miłością
Boga i drugiego człowieka.

Jeżeli tak właśnie
jest,
wówczas nawet największe różnice i odrębności – mogą się
okazać największym
bogactwem!
W
tym kontekście pomyślmy:

Czy
przedstawiając własne zdanie w jakiejś sprawie, chcę tak naprawdę
osiągnąć coś dobrego, czy jednak bezwzględnie
udowodnić
swoją rację?

Czy
stać mnie na to, aby zrezygnować ze swego zdania i uznać rację
drugiego?

Czy
umiem w ogóle życzliwie słuchać innych, czy tylko mówię,
uznając,
że tylko ja mam rację?

A
gdy i oni umilkli, zabrał głos Jakub i rzekł: Posłuchajcie
mnie, bracia!

7 komentarzy

    • Właśnie o tym napisałem. Przy czym wybory będą – właśnie – w niedzielę, a modlić się trzeba zawsze, codziennie, ale w tych dniach szczególnie! Ks. Jacek

  • Mam sprawdzoną wiadomość, że separatyści szykują ofensywę. Gromadzą sprzęt wojskowy do ataku na Mariupol. Pan Duda zgodnie z wolą USA zaangażuje w tą wojnę Polskę. Poniesiemy wszystkie konsekwencje tej wojny. Posłuchajcie kochani tego co na ten temat mówi Grzegorz Braun i komu pragnie zawierzyć naszą przyszłość.

    Dasiek

  • Oczywiste jest to, że Rosja nie odpuści dopóki nie przejmie wschodniej Ukrainy lub przynajmniej nie wyrąbie korytarza lądowego na Krym. Ale znajduję jako bardzo wątpliwą (chociaż nie nieprawdopodobną) teorię, o tym, że dyskusyjny klub NATO będzie angażował się po stronie Ukrainy wysyłając tam wojsko. Tymczasem zaprotestujmy przeciw "czerwonej zarazie" rodem z Kuby:
    http://www.protestuj.pl/nie-dla-che-w-szkole-jezykowej-emailing-1,41,k.html

    • Chociaż, z drugiej strony anglosaska umiejętność załatwiania spraw cudzymi rękami ma wielowiekową tradycję i jest na bardzo wysokim poziomie, więc zakładam, że i scenariusz wysłania "durnych Polaków" w wir bojowy może być brany pod uwagę. Niech nas Chrystus przed tym broni, a Matka Najświętsza strzeże! Ale łączenie tego tylko z Dudą jest nie do końca zasadne.

    • Dlatego ja namawiam do intensywnej modlitwy. A co do zaproponowanego powyżej protestu – to już rano zaprotestowałem. I także Wszystkich zachęcam! Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.