Sprawa Jezusa – sprawa człowieka…

S
Szczęść Boże! Moi Drodzy, dzisiaj w nocy, dokładnie o 1.24 dostałem wiadomość, że Ksiądz Marek ze swoją Ekipą dotarli już na miejsce – to znaczy, na Syberię, powróciwszy z Ziemi Świętej. Spróbuję w ciągu dnia wyciągnąć jakieś szczegóły – co i jak…
        A wczoraj – przepiękny występ Uczniów Szkoły Podstawowej im. Jana Pawła II w Tłuszczu, na temat Patrona. W tej Szkole – jak już nieraz pisałem – na bardzo wysokim poziomie prowadzi się szeroko rozumianą działalność kulturalną: śpiew, taniec, inscenizacje teatralne… Kieruje tym wszystkim kilka Pań Nauczycielek, a koordynuje to wszystko i twórczo mobilizuje Pani Dyrektor Beata Dzięcioł. 
        Jednak wszystko to może odbywać się także dlatego, że w Szkole tej panuje naprawdę dobra i piękna atmosfera, której ja sam doświadczyłem, a za którą jestem wdzięczny całemu Gronu Pedagogicznemu, a także wszystkim Pracownikom. Wczoraj, po raz kolejny, mogłem tej atmosfery doświadczyć, a występem Dzieciaków – występem niezwykle profesjonalnie przygotowanym, wielowątkowym i trwającym ponad godzinę! – mogłem się naprawdę ubogacić. Składam za to wielkie podziękowanie i raz jeszcze wypowiadam słowa szczerego uznania!
       A przed wizytą w Szkole odwiedziłem przemiłe Siostry od Aniołów, z którymi – poza omówieniem bieżących spraw ze światowej polityki – modliłem się w intencji Ojczyzny. W ciągu zaś dnia czyniłem to także w Kodniu, przed Obliczem Matki Bożej. Dzisiaj – ciąg dalszy modlitwy. Zapraszam do współpracy w tym zbożnym dziele! Jesteśmy naprawdę na ostatniej prostej do wyboru – oby szczęśliwego wyboru na przyszłość. Na lepszą przyszłość Polski!
        I jeszcze jednak radosna wiadomość: dzisiaj swoje […] urodziny obchodzi Moderator naszego forum, Krzysztof Fabisiak. Drogi Krzysiu, Moderatorze, ad multos annos! Niech Cię Pan prowadzi! I niech już wreszcie wybrzmią te długo oczekiwane zapowiedzi! Wspieram modlitwą!
                                          Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Piątek
7 Tygodnia wielkanocnego,
do
czytań: Dz 25,13–21; J 21,15–19
CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Król
Agryppa i Berenike przybyli do Cezarei powitać Festusa. Gdy
przebywali tam dłuższy czas, Festus przedstawił królowi sprawę
Pawła. Powiedział: „Feliks pozostawił w więzieniu pewnego
człowieka. Gdy byłem w Jerozolimie, arcykapłani i starsi żydowscy
wnieśli przeciw niemu skargę, żądając dla niego wyroku
skazującego. Odpowiedziałem im: «Rzymianie nie mają zwyczaju
skazywania kogokolwiek na śmierć, zanim oskarżony nie stanie wobec
oskarżycieli i nie będzie miał możności bronienia się przed
zarzutami».
A
kiedy przybyli tutaj bez żadnej zwłoki, sprawując następnego dnia
sądy, kazałem przyprowadzić tego człowieka. Oskarżyciele nie
wnieśli przeciwko niemu żadnej skargi o przestępstwa, które
podejrzewałem. Mieli z nim tylko spory o ich wierzenia i o jakiegoś
zmarłego Jezusa, o którym Paweł twierdzi, że żyje.
Nie
znając się na tych rzeczach, zapytałem, czy nie zechciałby udać
się do Jerozolimy i tam odpowiadać przed sądem w tych sprawach.
Ponieważ Paweł zażądał, aby go zatrzymać do wyroku Cezara,
kazałem go strzec, dopóki go nie odeślę do Najdostojniejszego”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
JANA:
Gdy
Jezus ukazał się swoim uczniom i spożywał z nimi śniadanie,
rzekł do Szymona Piotra: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie
więcej aniżeli ci?” Odpowiedział Mu: „Tak, Panie, Ty wiesz, że
Cię kocham”. Rzekł do niego: „Paś baranki moje”.
I
powtórnie powiedział do niego: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz
Mnie?” Odparł Mu: „Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”.
Rzekł do niego: „Paś owce moje”.
Powiedział
mu po raz trzeci: „Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?”
Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: „Czy
kochasz Mnie?” I rzekł do Niego: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty
wiesz, że Cię kocham”. Rzekł do niego Jezus: „Paś owce moje.
Zaprawdę,
zaprawdę powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i
chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz
ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz”.
To
powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A
wypowiedziawszy to, rzekł do niego: „Pójdź za Mną!”
Niewiele
znaczących treści – jak nam się zapewne wydaje – wnosi
pierwsze dzisiejsze czytanie do naszej ogólnej refleksji o Jezusie i
o Jego Zmartwychwstaniu. Bo słyszymy, że żydowski król rozmawia z
rzymskim prokuratorem, który – wśród wielu zapewne spraw, jakie
w rozmowie poruszyli – opowiada mu też o Pawle i o swoistym
zamieszaniu,
jakie wywołał on swoim działaniem i nauczaniem. I
cóż dowiadujemy się z tego dzisiejszego przekazu?
Jak
zaznaczyliśmy przed chwilą – niezbyt wiele. Tyle właściwie, że
Paweł został postawiony przed sądem i że skorzystał ze swego
prawa, które mu jako rzymskiemu obywatelowi przysługiwało, aby
odwołać się do sądu samego Cezara. Festus kończy swą
dzisiejszą wypowiedź stwierdzeniem, że będzie Pawła strzegł w
więzieniu, dopóki go do Rzymu nie odeśle. I to właściwie
wszystko. Jaką zatem znaczącą treść przekazuje nam taka
relacja?
Zapewne
zauważamy, że w trakcie tej rozmowy pada stwierdzenie, które może
nawet niejako ginie wśród innych, mało istotnych
stwierdzeń, ale które jednak powinno dać nam do myślenia. Oto
bowiem Festus mówi, że „sprawa Pawła” koncentruje się
tak naprawdę wokół „sprawy Jezusa”, a mówiąc
precyzyjnie: wokół jakiegoś
zmarłego
Jezusa, o którym Paweł twierdzi, że żyje.

I
potem wypowiedź rzymskiego prokuratora idzie dalej w kierunku oceny
sytuacji prawnej Pawła.
Ale
to krótkie stwierdzenie, wypowiedziane w imię rzymskiej,
prokuratorskiej rzetelności, a jednocześnie stwierdzenie, do
którego sam Festus raczej nie
przywiązywał większej wagi,

może nam nasunąć pewne skojarzenia. Może
nam bowiem uświadomić, że „sprawa Jezusa” – tak, jak
wówczas, w tamtej rozmowie i w tamtym kontekście, tak i dzisiaj –
ginie
w hałasie i natłoku

zwykłych, codziennych ludzkich spraw. Jest sprawa taka, jest sprawa
inna, jest sprawa jeszcze inna, a pomiędzy nimi – gdzieś tam
zagubiona
i całym tym hałasem zagłuszona

– jest
„sprawa
Jezusa”… Czyli – mówiąc dokładniej – sam
Jezus.

Dla
wielu ludzi – chyba zbyt wielu, także chrześcijan, także
katolików – Jezus Chrystus jest „jakimś
tam” Jezusem,

jest „zmarłym
Jezusem”,

a tym kontekście to nawet nie ma większego znaczenia, że ktoś tam
gdzieś twierdzi, iż Jezus żyje… Możemy zatem stwierdzić, że
ustami Festusa – w sposób z całą pewnością nie zamierzony –
wypowiedział
się cały ówczesny i nasz dzisiejszy świat,

dla którego także Jezus jest „jakimś” tam Jezusem… Zmarłym
Jezusem…
Ale
– pomimo tego wszystkiego – nie
możemy nie zauważyć, że jednak
dzisiaj
mówimy o Jezusie

i że wbrew
tym
wszystkim
tendencjom,
o których tu sobie wspomnieliśmy, „sprawa Jezusa” nie
została całkiem zagłuszona,

a wręcz została przez rzymskiego prokuratora wydobyta
na światło dzienne. Dlaczego mogło się tak stać?
Dlatego,
że poruszona została „sprawa Pawła”, a „sprawa Pawła”
była bardzo
mocno i bezpośrednio związana – ze „sprawą Jezusa”!
Tak,
moi Drodzy, „sprawa Jezusa” wypłynęła na światło dzienne
razem
ze „sprawą Pawła”,
niejako
na kanwie tejże sprawy. Bo były to sprawy już tak ze sobą
związane i tak ze
sobą tożsame,

że już nie było sposobu na ich rozdzielenie. I
dlatego „sprawa Pawła” była powodem,
dla którego mogła także wypłynąć „sprawa Jezusa”. Dzięki
„sprawie Pawła” pojawiła się też „sprawa Jezusa”.

I
to jest, moi Drodzy, bardzo konkretne wskazanie i bardzo konkretne
zadanie dla nas: my także mamy być takimi znakami
Jezusa dla swego otoczenia.
Aby
nasza postawa i nasze zaangażowanie, a wręcz samo nasze imię
kojarzyło
się ludziom – ze „sprawą Jezusa”!
Aby
nawet w tej sytuacji, w której imię Jezusa jest zapominane i
pomijane, a nauka Jezusa wyśmiewana i lekceważona, to kiedy ktoś
wspomni na nasze imię, albo wprost z nami się spotka, mógł od
razu przypomnieć sobie o Jezusie

i być przekonanym – albo chociaż zachęconym – do
zainteresowania
się Nim.

To jest na dzisiaj nasze zadanie, moi Drodzy!
Bo
nikt tak nie przekona do Jezusa i do Jego sprawy, czyli do całego
Jego dzieła, jak ten, kto się już
przekonał

i kto z tą sprawą związał
swoje życie.
Tak,
jak Święty Paweł – ale też i Święty Piotr, o którym mowa
dzisiaj w Ewangelii.
Zauważmy,
w przypadku jednego, jak i drugiego, owo przejmowanie się „sprawą
Jezusa” trwało
dość długo i nie obyło się bez dramatycznych zawirowań.
Paweł
na początku prześladował Kościół i „sprawa Jezusa”
kojarzyła mu się właśnie z czymś dokładnie odwrotnym, niż to,
o czym sobie dzisiaj mówimy. Dla niego na początku „sprawa
Jezusa” to była sprawa
oskarżeń i nienawiści,
powód
brutalnych
i krwawych prześladowań.

Z
kolei, Piotr żywiołowo Jezusa pokochał, związał się z Nim,
bardzo często żywiołowo
reagował na Jego słowa i czyny,

żywiołowo
zapewniał, że Go nigdy nie zdradzi, aby
potem – równie żywiołowo
– przekonywać, że
Go zupełnie nie zna.

Ale oto dzisiaj słyszymy, że Jezus, przekonawszy się tej jego
żywiołowości i jego dobrej woli, na nowo niejako związuje
go ze sobą, ze swoją sprawą;

na nowo utożsamia się z nim, a jego ze sobą – tym razem w
sposób nieodwracalny.
Bo
wiemy, że od tego momentu Piotr – tak jak Paweł – niczym
nie zdradził Jezusa i był Jego znakiem,

Jego świadkiem, Jego ambasadorem. I – jak w przypadku „sprawy
Pawła” – także „sprawa Piotra” wszystkim
wokół kojarzyła się ze „sprawą Jezusa”.
A
było tak dlatego, że ani dla Pawła, ani dla Piotra, Jezus nie był
„jakimś tam” Jezusem, nie był „zmarłym Jezusem”, ale
właśnie Jezusem
zwycięskim – i zmartwychwstałym!
W
tym kontekście pomyślmy:

Czy
spotykając się lub rozmawiając ze mną inni mogą zainteresować
się „sprawą Jezusa”, czy się od niej odwrócić?

Czy
moje świadectwo o Jezusie nie jest jednak zbyt nachalne, przesadnie
egzaltowane i przez to nieznośne?

Czy
mam odwagę dla „sprawy Jezusa” ponosić przykrości i trudności?

Zaprawdę,
zaprawdę powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i
chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz
ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.