Jezus Chrystus – pamiętajcie!

J
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, dzisiaj w Miastkowie – dzień bardzo misyjny. Przez całą niedzielę bowiem będzie się z nami dzieliła doświadczeniami z pracy na dalekich misjach Siostra Cecylia Rypina, Siostra rodzona jednej z pracujących w Miastkowie Sióstr zakonnych (mam nadzieję, że zrozumieliście, o co mi chodzi…). Siostra Cecylia przebywa na urlopie, na który przyjeżdża do Polski co trzy lata, i dzisiaj podzieli się z nami chociaż odrobiną ze swego bogatego doświadczenia. My zaś będziemy wspierać Ją modlitwą, będą też zbierane ofiary pieniężne na wsparcie tego pięknego dzieła.
         Dzisiaj także Parafia Miastków pożegna Księdza Łukasza Kulika, który jako Wikariusz pracował w niej trzy lata, a od 1 lipca będzie Wikariuszem w Parafii Sobienie Jeziory. Do Miastkowa natomiast przybędzie Ksiądz Adam Potapczuk. 
      Niech Pan obficie błogosławi Siostrze Cecylii, Księdzu Łukaszowi i Księdzu Adamowi.
      I także na przeżywanie dzisiejszego Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                                     Gaudium et spes!  Ks. Jacek

13
Niedziela zwykła, B,
do
czytań: Mdr 1,13–15;2,23–24; 2 Kor 8,7.9.13–15; Mk 5,21–43
CZYTANIE
Z KSIĘGI MĄDROŚCI:
Bóg
nie uczynił śmierci i nie cieszy się ze zguby żyjących. Stworzył
bowiem wszystko po to, aby było, i byty tego świata niosą zdrowie:
nie ma w nich śmiercionośnego jadu ani władania Otchłani na tej
ziemi. Bo sprawiedliwość nie podlega śmierci.
Dla
nieśmiertelności bowiem Bóg stworzył człowieka, uczynił go
obrazem swej własnej wieczności. A śmierć weszła na świat przez
zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą.
CZYTANIE
Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Podobnie jak obfitujecie we wszystko, w wiarę, w mowę, we wszelką
gorliwość, w miłość naszą do was, tak też obyście i w tę
łaskę obfitowali.
Znacie
przecież łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, który będąc
bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić.
Nie
o to bowiem idzie, żeby innym sprawić ulgę, a sobie utrapienie,
lecz żeby była równość. Teraz więc niech wasz dostatek
przyjdzie z pomocą ich potrzebom, aby ich bogactwo było wam pomocą
w waszych niedostatkach i aby nastała równość według tego, co
jest napisane: „Nie miał za wiele ten, kto miał dużo. Nie miał
za mało ten, kto miał niewiele”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Gdy
Jezus przeprawił się z powrotem łodzią na drugi brzeg, zebrał
się wielki tłum wokół Niego, a On był jeszcze nad jeziorem.
Wtedy przyszedł jeden z przełożonych synagogi, imieniem Jair. Gdy
Go ujrzał, upadł Mu do nóg i prosił usilnie: „Moja córeczka
dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła”.
Poszedł więc z nim, a wielki tłum szedł za Nim i zewsząd Go
ściskali.
A
pewna kobieta od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi. Wiele
przecierpiała od różnych lekarzy i całe swe mienie wydała, a nic
jej nie pomogło, lecz miała się jeszcze gorzej. Słyszała ona o
Jezusie, więc zbliżyła się z tyłu między tłumem i dotknęła
się Jego płaszcza. Mówiła bowiem: „Żebym się choć Jego
płaszcza dotknęła, a będę zdrowa”. Zaraz też ustał jej
krwotok i poczuła w ciele, że jest uzdrowiona z dolegliwości.
Jezus
także poznał zaraz w sobie, że moc wyszła od Niego. Obrócił się
w tłumie i zapytał: „Kto dotknął się mojego płaszcza?”
Odpowiedzieli
Mu uczniowie: „Widzisz, że tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz:
Kto się Mnie dotknął?” On jednak rozglądał się, aby ujrzeć
tę, która to uczyniła. Wtedy kobieta przyszła zalękniona i
drżąca, gdyż wiedziała, co się z nią stało, upadła przed Nim
i wyznała Mu całą prawdę.
On
zaś rzekł do niej: „Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w
pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości”.
Gdy
On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i
donieśli: „Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz
Nauczyciela?”
Lecz
Jezus słysząc, co mówiono, rzekł przełożonemu synagogi: „Nie
bój się, tylko wierz”. I nie pozwolił nikomu iść z sobą z
wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego.
Tak
przyszli do domu przełożonego synagogi. Wobec zamieszania, płaczu
i głośnego zawodzenia wszedł i rzekł do nich: „Czemu robicie
zgiełk i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi”. I
wyśmiewali Go.
Lecz
On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca, matkę dziecka
oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało.
Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: „Talitha kum”,
to znaczy: „Dziewczynko, mówię ci, wstań”. Dziewczynka
natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I
osłupieli wprost ze zdumienia. Przykazał im też z naciskiem, żeby
nikt o tym nie wiedział, i polecił, aby jej dano jeść.
Słuchając
uważnie dzisiejszej Ewangelii, odnajdujemy w niej powiązane ze
sobą czasowo,
a nawet – w jakiś sposób – „zachodzące na
siebie” historie dwóch uzdrowień: córki Jaira i kobiety
cierpiącej na krwotok. Mówimy, że historie te wzajemnie się
przeplatają, bo – rzeczywiście – kiedy Jezus usłyszał prośbę
przełożonego synagogi i wyruszył z nim w kierunku jego domu, to
„po drodze” jeszcze uzdrowił schorowaną kobietę. Kiedy
zaś doszedł do domu Jaira, dokonał cudu wobec jego córki.
A
zaznaczyć należy, że obie historie, chociaż są cudowne – jak
wiele innych w działalności Jezusa – to jeszcze mają w sobie
sporą dozę fantazji i oryginalności. W historii kobiety
cierpiącej na krwotok, oryginalność Jezusa wyraziła się w
pytaniu, które w osłupienie wprawiło jego uczniów. Oto bowiem
usłyszeli oni od swego Mistrza słowa: Kto dotknął się
mojego płaszcza?,
w
sytuacji, w której całe mnóstwo ludzi napierało na Niego z każdej
strony, tworząc faktyczny tłok
i utrudniając zrobienie choćby jednego kroku.
Szybko
jednak miało się okazać, że w całym tym tłumie była jedna
osoba, która dotknęła płaszcza w sposób bardzo celowy
i z wielką miłością,
ale i
z wielką nadzieją
na uzdrowienie. Zresztą, została uzdrowiona.
A
w domu Jaira kolejna odsłona
Jezusowej oryginalności. Kiedy okazało się, że dziewczynka
zmarła, Jezus najspokojniej w świecie zapytał: Czemu
robicie zgiełk i płaczecie?,
po
czym zakomunikował: Dziecko
nie umarło, tylko śpi.
Oczywiście,
że dziecko faktycznie zmarło, tyle że nasza ludzka
śmierć nie
stanowi dla Jezusa żadnej przeszkody w działaniu
i – niczym
zwyczajny sen – może
się zakończyć przebudzeniem. Tak zresztą było w tym przypadku.
Jezus
po raz kolejny objawił swoją chwałę,
po raz kolejny ukazał swoją Boską moc
i po raz kolejny docenił ludzi,
którzy wykazali się wielką wiarą,
nie mniejszym uporem
w dążeniu do osiągnięcia upragnionego celu, a do tego wszystkiego
także – całkiem sporą odpornością psychiczną.
Wyobraźmy sobie bowiem
sytuację, w której tłum zewsząd na kogoś naciska albo gdzieś na
coś napiera, a tu w tym tłumie jeszcze się ktoś
rozpycha
i usiłuje dokądś
się dostać… Przecież taką osobą pozostali „przepychający
się” mogliby dosłownie wynieść!
Albo
też spróbujmy zobaczyć sytuację, w której wielu ludzi chce się
dostać do jednego, ważnego człowieka,
na pomoc którego w jakiś sposób wszyscy liczą i już nawet
stworzyła się kolejka oczekujących, a tu ktoś nagle zawraca
temuż ważnemu człowiekowi głowę

sprawą, która i tak już została zakończona, rozstrzygnięta,
powiedzielibyśmy nawet – przegrana…
Przecież tak było w przypadku córki Jaira, o śmierci której
wyraźnie poinformowano ojca.
A
jednak – pomimo tych wszystkich niekorzystnych okoliczności –
Jair pozostał przy Jezusie, nie zrezygnował ze swojej prośby i
niepomny na reakcje otoczenia, oczekiwał na pomoc.
A Jezus tę pomoc mu okazał,
wcześniej jeszcze utwierdzając go w wierze.
Podobnie
też zauważył i docenił kobietę, która tak usilnie starała się
do Niego dostać i bodaj Go dotknąć… I dotknęła. I
wyzdrowiała.
Jej upór,
nieustępliwość i silna wiara
zostały nagrodzone.
Jezus
zaś w ten sposób realizował ów
piękny program, jaki Autor
Księgi Mądrości zawarł dzisiaj we fragmencie swego
dzieła, w pierwszym
czytaniu, w tych oto słowach: Bóg nie uczynił śmierci
i nie cieszy się ze zguby żyjących. Stworzył bowiem wszystko po
to, aby było, i byty tego świata niosą zdrowie…

Oczywiście, należy tu
poczynić pewne zastrzeżenia interpretacyjne odnośnie do sposobu
rozumienia słów Autora natchnionego, bo dobrze wiemy, że nie
możemy zapisanych w Piśmie
Świętym stwierdzeń
rozumieć dosłownie,
w oderwaniu od kontekstu,
ale właśnie w świetle
całej nauki Pisma Świętego i Kościoła.
Niemniej
jednak, wątpliwości nie ulega
kwestia opieki Boga nad człowiekiem
i troski Boga o człowieka. Zresztą,
na ten temat wypowiada się także Święty Paweł w drugim
dzisiejszym czytaniu, mówiąc
do Koryntian, ale i do nas wszystkich: Znacie przecież
łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, który będąc bogaty, dla was
stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić.
Z
tej postawy Jezusa – jak dalej czytamy – Koryntianie winni
wyprowadzić bardzo praktyczne wnioski i okazać konkretną
pomoc
swoim siostrom i braciom
w wierze.
Tyle
– aż tyle! – ma dla chrześcijanina wynikać ze wzoru, jaki
swoją postawą daje mu Jezus. Bo Jezus pochyla się nad
konkretnym człowiekiem
i
udziela mu konkretnej pomocy. Dostrzega
człowieka nawet w tłumie i nie pozwala nawet najbardziej
zgiełkliwemu otoczeniu
zagłuszyć cichej
prośby o pomoc…
Zachęceni
taką postawą naszego Mistrza możemy – i powinniśmy – z wielką
wiarą i głębokim przekonaniem zwracać się do Niego o
pomoc w każdej naszej potrzebie.

Bez względu na okoliczności i opinie otoczenia – zawsze
i we wszystkich sprawach
mamy
się zwracać do Pana! Nawet – dobijać się do Bram Nieba o pomoc!
Ale też musimy pamiętać, że i sami nie możemy być
głusi,
jeżeli inni będą się
z prośbą o pomoc zwracali do nas. Bo tego właśnie uczy nas Jezus!
Niech
w głębszym przemyśleniu tych spraw
pomoże nam refleksja Błogosławionego Ojca
Świętego Pawła VI,

wygłoszona w Manili, w dniu 29 listopada 1970 roku.
Osoby modlące się na Brewiarzu odnajdują te słowa w dzisiejszej
Godzinie czytań. Oto one:
Biada
mi, gdybym nie głosił Ewangelii
.
Od
Niego bowiem – od samego Chrystusa – otrzymałem to polecenie.
Jestem apostołem, jestem świadkiem. Im odleglejszy cel, im
trudniejsze zadanie, tym gorętsza jest miłość,
która przynagla nas.
Mam
obowiązek głosić Jego imię: Jezus jest Chrystusem,
Synem Boga żywego.

On to objawił nam niewidzialnego Boga, On jest pierworodnym wobec
wszelkiego stworzenia, w Nim wszystko istnieje.
On
Nauczycielem
ludzi i Odkupicielem;
dla nas narodził się, umarł i zmartwychwstał.
On
jest ośrodkiem dziejów świata. On zna nas i miłuje. On
towarzyszem i przyjacielem w życiu, Mąż
boleści i nadziei.

On przyjdzie ponownie, aby być naszym Sędzią
oraz – jak ufamy – wiekuistą pełnią życia i
naszym szczęściem.
Obym
nigdy nie przestał o Nim mówić: On jest światłem, On prawdą,
owszem – drogą,
prawdą i życiem.

On chlebem i źródłem wody żywej: zaspokaja głód i gasi
pragnienie. On pasterzem, przewodnikiem, wzorem, naszą pociechą i
bratem.
Tak
jak my – owszem, bardziej niż my – był zapoznany, ubogi,
pogardzany, utrudzony, prześladowany, doznający cierpień. Dla nas
przemawiał, czynił cuda, założył
nowe królestwo,
w
którym ubodzy są błogosławieni, gdzie pokój jest podstawą życia
wspólnotowego; gdzie ci, którzy są czystego serca i którzy
płaczą, będą wywyższeni
i pocieszeni, gdzie łaknący sprawiedliwości będą nasyceni, gdzie
grzesznicy mogą uzyskać przebaczenie, gdzie wszyscy są sobie
braćmi.
Oto
Jezus Chrystus,
o
którym już słyszeliście – owszem, większość z was należy do
Niego, bo jesteście
chrześcijanami.

Wam przeto, o chrześcijanie, powtarzam Jego imię, do wszystkich zaś
ludzi wołam: Jezus
Chrystus jest początkiem i końcem, alfą i omegą,

Królem nowego świata, tajemnym i ostatecznym wyjaśnieniem
naszego losu i dziejów ludzkości.
On
jest pośrednikiem, jakby mostem między Niebem
a ziemią. On jest Synem
Człowieczym

w najpełniejszy i najdoskonalszy sposób, ponieważ jest Synem
Boga,
odwiecznym,
nieskończonym, oraz Synem
Maryi,

błogosławionej między niewiastami Jego Matki według ciała i
naszej Matki przez łączność z Duchem Ciała Mistycznego.
Jezus
Chrystus! Pamiętajcie:
Jego
to głosimy wam na wieczność; chcemy, by imię Jego rozbrzmiewało
aż po krańce świata i na wieki wieków.” Tyle
z homilii Ojca Świętego.
Niech
puentą
całego dzisiejszego naszego rozważania będą
właśnie te słowa, które z taką mocą wypowiedział Paweł VI:
Jezus
Chrystus – pamiętajcie! 

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.