Wydobywać rzeczy nowe i stare…

W
Szczęść Boże! Pozdrawiamy – wraz z Markiem – z Domu rodzinnego. Podróż przebiegła sprawnie. Dziękuję Wszystkim za wsparcie!
      Moi Drodzy, pod wczorajszym moim rozważaniem pojawiły się trzy komentarze. Tylko trzy, a każdy wniósł tyle treści. Serdecznie dziękuję Marii za świadectwo, zachętę i namiary, Dawidowi – za przepiękne świadectwo o swojej Żonie, a Gosi – za ciepłe i życzliwe podsumowanie. 
        A z okazji wczorajszego dnia Patronki, życzymy Pani Marcie, aby – tak jak od sześciu lat – przez następne sześćset lat była dla swego Męża, dla swej Rodziny i całego otoczenia taką właśnie Dobrą Martą! Niech Pan we wszystkim błogosławi!
                                      Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek
17 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Wj 40,16–21.34–38; Mt 13,47–53

CZYTANIE
Z KSIĘGI WYJŚCIA:
Mojżesz
wykonał wszystko tak, jak mu to Pan nakazał uczynić. Wzniesiono
przybytek dnia pierwszego, miesiąca pierwszego roku drugiego.
Postawił Mojżesz przybytek, założył podstawy, ustawił dach,
umieścił poprzeczki oraz ustawił słupy. I rozciągnął namiot
nad przybytkiem i nakrył go przykryciem namiotu z góry, jak to
nakazał Pan Mojżeszowi. Następnie wziął Świadectwo i położył
je w Arce, włożył też drążki do pierścieni Arki i przykrył z
wierzchu przebłagalnią. Wniósł następnie Arkę do przybytku i
zawiesił zasłonę zakrywającą i okrył nią Arkę Świadectwa,
jak nakazał Pan Mojżeszowi.
Wtedy
to obłok okrył Namiot Spotkania, a chwała Pana napełniła
przybytek. I nie mógł Mojżesz wejść do Namiotu Spotkania, bo
spoczywał na nim obłok i chwała Pana wypełniała przybytek. Ile
razy obłok wznosił się nad przybytkiem, synowie Izraela wyruszali
w drogę, a jeśli obłok nie wznosił się, nie ruszali w drogę, aż
do dnia uniesienia się obłoku. Obłok bowiem Pana za dnia zakrywał
przybytek, a w nocy błyszczał jak ogień w oczach całego domu
izraelskiego w czasie całej ich wędrówki.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Jezus
powiedział do tłumów: „Podobne jest królestwo niebieskie do
sieci zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju.
Gdy się napełniła, wyciągnęli ją na brzeg i usiadłszy, dobre
zebrali w naczynia, a złe odrzucili. Tak będzie przy końcu świata:
wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych i
wrzucą w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Zrozumieliście
to wszystko?”
Odpowiedzieli
Mu: „Tak jest”.
A
On rzekł do nich: „Dlatego każdy uczony w Piśmie, który stał
się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny,
który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare”.
Gdy
Jezus dokończył tych przypowieści, oddalił się stamtąd.

Poznajemy
dziś – słuchając pierwszego czytania – wygląd Namiotu
Spotkania:
jego wyposażenie, sposób urządzenia i ustawienia. I
może nawet dziwi nas nieco szczegółowość, a wręcz
drobiazgowość
Autora biblijnego, opisującego, jak to zostały
ustawione słupy, a jak poprzeczki, a jak wreszcie drążki, które
włożone zostały w pierścienie Arki. Tak jednak określił to
wszystko sam Bóg,
dlatego Mojżesz tak to dokładnie wykonał,
a Autor natchniony – precyzyjnie opisał.
Bóg
sam określił, jak ma wyglądać miejsce Jego przebywania wśród
ludu. I nawet pomimo tego, że nie była to stała, monumentalna
świątynia, ale namiot, ustawiony na pustyni, to Bóg sam chciał
niejako wszystkiego dopilnować, dlatego wszystko w
szczegółach określił. Bo to był w końcu Jego przybytek, znak
Jego obecności. A potwierdzeniem tego był ów obłok, który
zaraz po wykonaniu całości przez Mojżesza, okrył Namiot.
Był
on znakiem chwały Bożej, która napełniła to miejsce. Wskutek
tego – jak słyszeliśmy – nie
mógł Mojżesz wejść do Namiotu Spotkania, bo spoczywał na nim
obłok i chwała Pana wypełniała przybytek. Ile razy obłok wznosił
się nad przybytkiem, synowie Izraela wyruszali w drogę, a jeśli
obłok nie wznosił się, nie ruszali w drogę, aż do dnia
uniesienia się obłoku. Obłok bowiem Pana za dnia zakrywał
przybytek, a w nocy błyszczał jak ogień w oczach całego domu
izraelskiego w czasie całej ich wędrówki.

I
właśnie po to było Bogu potrzebne to miejsce – aby jak
najserdeczniejszą
opieką
otoczyć swój lud

i osobiście niejako poprowadzić go przez pustynię do Ziemi
Obiecanej. Unoszący się, lub pozostający nad przybytkiem obłok,
był wyraźnym
znakiem,
czy
Izraelici mają ruszać w drogę, czy pozostać. I kiedy pozostawali
na miejscu,
to Namiot
Spotkania był znakiem i przypomnieniem,

że Bóg jest z nimi w tym miejscu obecny. Kiedy zaś szli, obłok
prowadził ich i w ten sposób także byli
pewni, że Pan jest z nimi.
A
ta precyzja,
a wręcz drobiazgowość,
z
jaką określone zostały przez
Boga
wszystkie szczegóły, dotyczące wyglądu przybytku, z całą
pewnością świadczyła
o tym, że Bóg
bardzo poważnie

traktuje
swą
obecność wśród ludzi i bardzo poważnie traktuje samych ludzi,
nad którymi roztacza opiekę.
Ale
jednocześnie
– wysyła jasny sygnał ludziom, że powinni
również
bardzo
poważnie traktować swego Boga!

Nie
lekceważyć Jego słowa i Jego woli, nie traktować jako jednego z
wielu partnerów do rozmowy, którego zdania albo się posłucha,
albo nie posłucha – ale jako
Boga,

którego słowo jest życiem,
mądrością i drogowskazem.
Boga
nie można lekceważyć, z Boga nie można sobie stroić żartów. A
słowa Bożego i innych Bożych darów nie można traktować jako
jednego
z wielu towarów na półce w supermarkecie

towaru, który się przejrzy,
poprzebiera
i spośród różnych promocji coś tam się wreszcie
do koszyka włoży…
Boga
nie można tak traktować!

To
znaczy – można.
Bo
kto może tego zabronić wolnemu człowiekowi?… Ale
trzeba się liczyć z następstwami tego wyboru. Jeżeli bowiem
ktoś
świadomie
odrzuci Boga,

jeżeli ktoś potraktuje Go niepoważnie, nie będzie się z Nim
liczył, to musi wiedzieć, że Bóg jego
wybór i jego postawę uszanuje. Na całą wieczność.

Jezus
dzisiaj w Ewangelii mówi bardzo jasno, bez ogródek, nie bawiąc się
w żadną dyplomację, czy nowomowę: Przy
końcu świata wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród
sprawiedliwych i wrzucą w piec rozpalony; tam będzie płacz i
zgrzytanie zębów.
Jasno
i konkretnie. Tu nie ma niedomówień. W tym ostatecznym dniu,
człowiek po prostu będzie musiał podjąć – w sposób całkowity
i definitywny
konsekwencje
sw
oich
życiowych
wyborów!
Na
tym właśnie polega poważne traktowanie człowieka przez Boga.
Człowiek
jest istotą wolną
i rozumną,
sam
decyduje o sobie. I dlatego może skorzystać z Bożej propozycji,
ale może ją w
całości odrzucić.
Bóg
wychodzi ze swoim
zaproszeniem i jasno określa, na czym polega Jego propozycja.
Udziela też wszystkich
pomocy
potrzebnych
do tego, by człowiek mógł Jego propozycję zrealizować. Pozwala
mu – niczym owemu ewangelicznemu ojcu rodziny – wydobywać
ze skarbca swoich życiowych doświadczeń

rzeczy nowe i stare.
I
na każdym kroku daje do zrozumienia, że traktuje
człowieka
bardzo
poważnie

i liczy się z jego zdaniem, z jego potrzebami, z realiami jego życia
i doświadczenia. Jeżeli jednak człowiek
swego Boga nie traktuje poważnie

i się z Nim
nie liczy, to Bóg stanowisko takie uszanuje. Z przykrością – ale
jednak.
Tylko żeby wtedy nie
do Boga

człowiek kierował swoje żale i pretensje…
Pomyślmy:

Czy
w swoim życiu kieruję się dokładnie tymi wskazaniami, jakie dał
Bóg, czy takimi, do których naniosłem swoje „poprawki”?

Czy
zawsze zależy mi na poznaniu pełnego stanowiska Boga – wyrażonego
w nauczaniu Kościoła – w każdej sprawie?

Czy
Bóg jest dla mnie Panem – czy „kumplem”?

Zrozumieliście
to wszystko?

2 komentarze

  • Od kumpla przyjmuje się wszystko – dobro i zło, gdy konieczne, bo to przecież kumpel i jakże takiemu nie zawierzyć? Od "pana" natomiast… No właśnie… Pana potrzebują zazwyczaj [i boją się też zazwyczaj] tylko upodlone duszyczki niewolnicze, a i kochać z całego serca tego, kogo się boimy, jest raczej trudno… Ja ufam Kumplowi [przez olbrzymie K].

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.