Jeśli bowiem wierzymy…

J
Szczęść Boże! Moi Drodzy, wczoraj wieczorem uczestniczyłem w bardzo miłym spotkaniu z Członkami jednej ze Wspólnot młodzieżowych, z którą miałem przyjemność współpracować przed laty. Dzisiaj są to już dorośli ludzie, często żyjący w małżeństwach, pracujący lub studiujący. Miło było powspominać wszystkie wspólne działania i wyjazdy, ale jednocześnie – nawiązać kontakt na nowo. We wczorajszym spotkaniu uczestniczyli: Weronika, Ewa i Gośka, oraz Michał i Przemek, jednak wiedzieli o nim i chcieli być – chociaż niestety nie mogli – także inni. Bardzo mnie to spotkanie ucieszyło, bo potwierdziło, że jeszcze wiele dobrego nas łączy. Na pewno – wspólna modlitwa.
      Życzę Wszystkim błogosławionego dnia! A naszym młodszym Przyjaciołom życzę jak najbardziej intensywnego przeżycia ostatniego dnia wakacji…
                                     Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek
22 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: 1 Tes 4,13–18; Łk 4,16–30

CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO
PAWŁA APOSTOŁA DO TESALONICZAN:
Nie
chcemy, bracia, waszego trwania w niewiedzy co do tych, którzy
umierają, abyście się nie smucili jak wszyscy ci, którzy nie mają
nadziei. Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i
zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg
wyprowadzi wraz z Nim.
To
bowiem głosimy wam jako słowo Pańskie, że my, żywi, pozostawieni
na przyjście Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy pomarli. Sam bowiem
Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk
trąby Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi. Potem my,
żywi i pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na
obłoki naprzeciw Pana, i w ten sposób zawsze będziemy z Panem.
Przeto wzajemnie się pocieszajcie tymi słowami.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
ŁUKASZA:
Jezus
przyszedł do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał
się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu
Księgę proroka Izajasza.
Rozwinąwszy
księgę, natrafił na miejsce, gdzie było napisane: „Duch Pański
spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym
ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a
niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnych, abym
obwoływał rok łaski od Pana”. Zwinąwszy księgę oddał słudze
i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione.
Począł
więc mówić do nich: „Dziś spełniły się te słowa Pisma,
któreście słyszeli”.
A
wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom,
które płynęły z ust Jego. I mówili: „Czy nie jest to syn
Józefa?”
Wtedy
rzekł do nich: „Z pewnością powiecie Mi to przysłowie:
«Lekarzu, ulecz samego siebie»; dokonajże i tu, w swojej ojczyźnie
tego, co się wydarzyło, jak słyszeliśmy, w Kafarnaum”.
I
dodał: „Zaprawdę powiadam wam: Żaden prorok nie jest mile
widziany w swojej ojczyźnie. Naprawdę mówię wam: Wiele wdów było
w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte
przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w
całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko
do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w
Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został
oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman”.
Na
te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwali Go z
miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na
której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić.
On
jednak przeszedłszy pośród nich oddalił się.

Święty
Paweł w pierwszym dzisiejszym czytaniu daje mocne pouczenie,
dotyczące życia po śmierci oraz powtórnego przyjścia
Pana,
zwanego Paruzją. Paweł odpowiada w swym Liście na dość
powszechne wśród Tesaloniczan przekonanie, że dzień ostatecznego
przyjścia Pana nastąpi bardzo szybko. Kiedy jednak nie
następował, a ludzie w ich otoczeniu zwyczajnie umierali, pojawił
się niepokój, co się z nimi stanie w wieczności – czy przyjście
Pana ich w jakiś sposób nie „ominie”…
Paweł
porządkuje rozumienie całej sprawy. Wykorzystując takie symbole,
jak dźwięk trąby, ogień, czy obłoki, podkreśla doniosłość
owego jedynego i wyjątkowego dnia, który z pewnością nastąpi.
Nie wskazuje jednak, kiedy nastąpi, a w wielu swoich
późniejszych pismach będzie jasno odcinał się od twierdzeń
tych, którzy ostateczne pojawienie się Pana zapowiadali już w
najbliższej przyszłości.
Paweł
jasno uświadamia, że dzień ten nie jest znany, natomiast niejako
uspokaja Tesaloniczan zapewnieniem, że Pan, kiedy się pojawi,
wezwie do siebie wszystkich – zarówno żyjących, jak i
tych, którzy już umarli. Najważniejszym jest, aby chrześcijanie
nie tracili wiary w Zmartwychwstanie Pana, aby zachowali
nadzieję
na swoje wieczne przebywanie z Panem – i aby
czuwali.
Takie jest przesłanie nauczania Świętego Pawła w tej
ważnej kwestii.
Jest
to zatem swoista przestroga, skierowana do wyznawców Chrystusa, aby
nie sprowadzali najważniejszych kwestii, związanych z Bogiem i z
życiem wiecznym, do jakichś uproszczonych i zbyt ogólnych
poglądów,
ale aby spojrzeli na wszystko głębiej i przez
pryzmat wiary.
Właśnie
takiego głębszego spojrzenia zabrakło – jak słyszeliśmy w
Ewangelii – mieszkańcom Nazaretu. Oni w Jezusie widzieli tylko
syna Józefa,
którego znali. I dlatego Jezus, poprzez
przywołanie przykładów wdowy z Sarepty Sydońskiej oraz Syryjczyka
Naamana, przestrzega ich, że szczęścia wiecznego dostąpią ci,
którzy patrzą głębiej, w duchu wiary i z otwartym sercem, a
nie tylko pobieżnie i na zasadzie pierwszego skojarzenia. Tak nie
można patrzeć na sprawy wiary, tak nie można patrzeć na Boga.
Oczywiście,
na takie słowa Jezusa wszyscy
w synagodze unieśli się gniewem. Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go
z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było
zbudowane, aby Go strącić.
On
jednak przeszedłszy pośród nich oddalił się.
Na
nic zdało się całe ich oburzenie, gdyż
prawda była taka, jaka była: mieszkańcy Nazaretu wiele
tracili
na
tym, że nie
potrafili – nie chcieli – spojrzeć głębiej,

mądrzej, bardziej po Bożemu, a wszystko spłycali tylko do tego, co
zewnętrzne i pobieżne.
Tesaloniczanie
– jak ufamy – uwierzyli Pawłowi i już nie powtarzali, że
Paruzja nastąpi jutro, tylko wzięli
się do swojej zwyczajnej pracy,

która miała być dla nich przygotowaniem
i czuwaniem

przed owym dniem.
A
my, Kochani, czy staramy się na sprawy Boże, na sprawy wiary, na
sprawy Kościoła – patrzeć
głębiej?

Czy staramy się widzieć w życiu Kościoła
i w znakach czasu, których tak wiele ciągle jest wokół nas –
znaki
działania
samego Boga?

Czy może wszystko sprowadzamy do takiego spojrzenia, jakiego uczą
nas bulwarowe gazetki czy komercyjne stacje telewizyjne?…
Nie
jest bowiem żadnym odkryciem, ani też żadną tajemnicą, że po
sposobie postrzegania i po samych wypowiedziach konkretnego człowieka
bardzo
wyraźnie widać i słychać,
czy
jest to człowiek Kościoła, czy jest to ktoś z Kościołem
niewiele mający wspólnego. Najbardziej chyba takim newralgicznym
momentem i najbardziej czytelnym kryterium jest ocena
błędów, popełnianych przez ludzi Kościoła,

czy jakichś
niedociągnięć w jego strukturze lub funkcjonowaniu.
Takie
rzeczy zdarzały się, zdarzają i – niestety – prawdopodobnie
będą się zdarzały, ale to właśnie ich ocena wyraźnie
pokazuje,
jakie
kto stanowisko zajmuje na obszarze wiary

i spraw duchowych.
Jakże
bowiem inaczej wygląda stanowisko osoby prawdziwie
zatroskanej,
której
zależy na rzeczywistym dobru Kościoła, która się o to dobro
modli, która też modli się za ludzi błądzących, aby się
nawrócili, opamiętali i już więcej Kościołowi nie szkodzili –
od stanowiska osoby żądnej
sensacji,

która na błędach Kościoła po prostu żeruje, mając w nich
pożywkę dla formułowania bezsensownych,
a często wręcz bałamutnych i głupich teorii,
oczywiście
wygłaszanych pod pozorem zatroskania o Kościół… Naprawdę,
Kochani, widać i słychać, kto co w swoim sercu nosi.
Ale
widać to i słychać także w codziennych
rozmowach i zwykłych zachowaniach ludzi,

inaczej bowiem postrzega świat i wszystko wokół człowiek głęboko
zżyty z Bogiem, a inaczej tak zwany letni katolik albo człowiek
wierzący „po swojemu”…
Ten
pierwszy wszystko odnosi do Boga i po
Bożemu ocenia,

ten drugi – wszystko odnosi do siebie i ocenia
po swojemu.
Ten
pierwszy stara się dostrzegać
i odczytywać znaki działania Bożego

i sygnały, które Pan wysyła, ten drugi – wszystko jakoś
tam sobie wytłumaczy,

tak jednak, aby nie dotknąć rzeczywistości najgłębszej i nie
wejść w
zbyt bliskie relacje z Bogiem, bo to wiązałoby się z konkretnymi
wymaganiami, które musiałby sobie postawić.

Jednak
człowiek, który chce swój czas na ziemi przeżyć mądrze
i sensownie,

a w wieczności przebywać
z Bogiem

– nie ma żadnych wątpliwości, którą opcję powinien
przyjąć: wiecznie
oglądać Boga może bowiem ten, kto
już teraz Go dostrzega.

I cieszyć się na wieki bliskością Boga będzie mógł ten, kto
już
teraz po Bożemu myśli, mówi i żyje…

W
tym kontekście pomyślmy:

Jak
ja osobiście odbieram i oceniam błędy ludzi Kościoła?

Czym
tak w ogóle Kościół dla mnie jest: wspólnotą wiary, do której
i ja należę, czy zimną i odległą instytucją?

Co
sam z siebie robię, aby mój Kościół był święty i duchowo
mocny?

Jeśli
bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i zmartwychwstał, to
również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim.

4 komentarze

  • Interesujący quiz…
    1. WYROZUMIALE; przecież wysoko postawieni tzw "ludzie Kościoła" wykonują skutecznie tytaniczną pracę w celu ośmieszenia tej Instytucji, która w świetle ich postaw dawno przestała mieć cokolwiek wspólnego z Bogiem.
    2. LODOWIEC jest przy nim wnętrzem Słońca.
    3.NIC… a nic…Od dawna bowiem nie jest ani święty, ani duchowo mocny, choć w ogóle ciągle jeszcze MOCNY.

    Lubię być z Bogiem sam na sam. Odnoszę wrażenie, że się wtedy wzajemnie rozumiemy.

    Ksiądz Jacek Jaśkowski pisze o Kościele jak rasowy agitator PZPR szczebla gminnego pisał ongiś o swojej Partii. Wg takiego agitatora Partia także nigdy nie błądziła [szczegolnie jej sekretarze – coś na kształt biskupów] – błądzili tylko ludzie Partii [szeregowi członkowie – coś na kształt "trzódki"]….

    Tymczasem "głęboko zżyty z Bogiem" nie musi oznaczać "głeboko zżyty z Kościolem" [czytaj – posłuszny klerowi]…

    A teraz czekam na insynuacje i obelgi w miejsce rzeczowych argumetów wykazujących mój błąd…

  • ad 1 Nie oceniam błędów popełnionych przez zwierzchników kościoła.modlę się za kapłanów
    ad 2 Kościół jest dla mnie wspólnotą osób wierzących
    ad 3 Zachęcam do zmiany myślenia i zobaczenia tego co niewidzialne..czyli owoce nawrócenia cuda duchowe życie św O Pio czy św Faustyny

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.