Nie jesteście synami nocy, ani ciemności…

N
Szczęść Boże! Moi Drodzy, dzisiaj przeżywamy bolesną rocznicę wybuchu Drugiej Wojny Światowej. Niech w naszych modlitwach nie zabraknie pamięci o tych, którym odebrała ona życie i których na całe życie poraniła, ale też – szczerej prośby o pokój, aby to wielkie nieszczęście, jakie siedemdziesiąt sześć lat temu ludzie sobie zgotowali, już nigdy się nie powtórzyło. A widzimy, że nie brakuje ludzi nikczemnych, którzy znowu dążą do konfrontacji i budowania swej imperialnej pozycji kosztem innych. Niech Bóg uchroni nas od wojny – niech obdarzy nasze czasy swoim pokojem! Bo tylko On może dać prawdziwy pokój – taki, jakiego świat nie jest w stanie dać…
      Dzisiaj także dzień uroczystego rozpoczęcia roku szkolnego. Boję się stwierdzić, czy jest to dzień radosny, czy nie – żeby się komuś przypadkiem nie narazić! Tak, czy owak, nowy rok szkolny lubiłem zawsze porównywać do czystej kartki, którą już od pierwszego dnia będzie się zapisywało kolejnymi osiągnięciami i sukcesami, albo też… Zostańmy może na sukcesach! Niech Pan, Najwyższy Nauczyciel, błogosławi i prowadzi Uczniów, Rodziców, Nauczycieli i Wychowawców!
         Dzisiaj również Marek, po ponad miesięcznym pobycie w Polsce, powraca na Syberię. Jak to zwykle bywało w czasie jego poprzednich urlopów, także i teraz zabrakło czasu na wiele jeszcze planowanych spotkań i zamierzeń. Jako Rodzina, cieszymy się jednak, że udał nam się wspólny wyjazd do Szklarskiej Poręby i że chociaż przez dwa dni Marek mógł być na spływie kajakowym. Proszę, abyśmy wszyscy dzisiaj towarzyszyli modlitwą Jego podróży. A ponieważ samolot z lotniska w Warszawie ma wystartować – według planu – o godzinie 19.40, przeto doskonałą formą łączności będzie nasze „Ojcze nasz” o 20.00. Bardzo o to proszę i już z góry dziękuję! A Markowi dziękuję za ten miesiąc wśród nas.
            Wszystkim życzę błogosławionego dnia!
                                           Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wtorek
22 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Bł. Bronisławy, Dziewicy,
do
czytań: 1 Tes 5,1–6.9–11; Łk 4,31–37

CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO
PAWŁA APOSTOŁA DO TESALONICZAN:
Nie
potrzeba wam, bracia, pisać o czasach i chwilach. Sami bowiem
dokładnie wiecie, że dzień Pański przyjdzie tak, jak złodziej w
nocy.
Kiedy
bowiem będą mówić: „Pokój i bezpieczeństwo”, tak
niespodzianie przyjdzie na nich zagłada, jak bóle na brzemienną, i
nie ujdą. Ale wy, bracia, nie jesteście w ciemnościach, aby ów
dzień miał was zaskoczyć jak złodziej. Wszyscy wy bowiem
jesteście synami światłości i synami dnia. Nie jesteście synami
nocy ani ciemności. Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i
bądźmy trzeźwi.
Ponieważ
nie przeznaczył nas Bóg, abyśmy zasłużyli na gniew, ale na
osiągnięcie zbawienia przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który
za nas umarł, abyśmy czy żywi, czy umarli, razem z Nim żyli.
Dlatego zachęcajcie się wzajemnie i budujcie jedni drugich, jak to
zresztą czynicie.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
ŁUKASZA:
Jezus
udał się do Kafarnaum, miasta w Galilei, i tam nauczał w szabat.
Zdumiewali się Jego nauką, gdyż słowo Jezusa było pełne mocy.
A
był w synagodze człowiek, który miał w sobie ducha nieczystego.
Zaczął on krzyczeć wniebogłosy: „Och, czego chcesz od nas,
Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić? Wiem, kto jesteś:
Święty Boży”.
Lecz
Jezus rozkazał mu surowo: „Milcz i wyjdź z niego”. Wtedy zły
duch rzucił go na środek i wyszedł z niego nie wyrządzając mu
żadnej szkody.
Wprawiło
to wszystkich w zdumienie i mówili między sobą: „Cóż to za
słowo? Z władzą i mocą rozkazuje nawet duchom nieczystym, i
wychodzą”.
I
wieść o Nim rozchodziła się wszędzie po okolicy.

Nawet,
jeżeli dzień Pański ma przyjść jak złodziej w nocy, czyli
zupełnie niespodziewanie, nie powinien być dla chrześcijan
zaskoczeniem. Święty Paweł tak to uzasadnia: Wy,
bracia, nie jesteście w ciemnościach, aby ów dzień miał was
zaskoczyć jak złodziej. Wszyscy wy bowiem jesteście synami
światłości i synami dnia. Nie jesteście synami nocy ani
ciemności. Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy
trzeźwi.

I
właśnie ostatnie zdanie stanowi zasadnicze sedno całego tego
rozumowania: chrześcijanie mają być tymi, którzy ciągle
czuwają,
którzy są w stałej gotowości na
spotkanie z Panem, dlatego dzień ostatecznego rozstrzygnięcia nie
będzie dla nich żadnym zaskoczeniem.

Bo
Bóg nie jest policjantem
z drogówki,

który chowa się za krzakami, albo za zakrętem, aby możliwie
najskuteczniej ukryć się przed kierowcą i możliwie najpewniej go
złapać – zaznaczając przy tym sprawiedliwie, że nie wszyscy
policjanci z drogówki tacy właśnie są. Bóg na pewno nie jest
kimś takim, On nie chce niczyjego
potępienia,

jest jednak
Władcą
czasu i to do Niego należy decyzja, kiedy nastąpi ostateczne
rozstrzygnięcie.
Dlatego
mamy stale czuwać, stale być w gotowości – naturalnie, nie
z jakimś strachem w oczach,

ale w duchu radości i nadziei, w duchu prawdziwej miłości
do Boga.
A
wówczas ów dzień będzie dniem szczęścia i spełnienia naszych
najgłębszych oczekiwań. Dlaczego tak właśnie będzie? Święty
Paweł odpowiada: Ponieważ
nie przeznaczył nas Bóg, abyśmy zasłużyli na gniew, ale na
osiągnięcie zbawienia przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który
za nas umarł, abyśmy czy żywi, czy umarli, razem z Nim żyli.

Stąd
wypływa wniosek, że Boga nie należy się bać – oczywiście, na
sposób lęku. Bo bojaźń Boża, rozumiana
jako szacunek, uwielbienie

i uznanie nad sobą majestatu Bożego, jest czymś jak najbardziej
wskazanym, a do tego jeszcze – czymś
pięknym.

Jakkolwiek
niektórzy zarzucają duszpasterzom, mówiącym o piekle i o wiecznym
potępieniu jako konsekwencji odwracania się od Boga – że straszą
Bogiem, że straszą piekłem,

że straszą jakimiś zabobonnymi obrazami czy doświadczeniami, to
jednak
tu nie chodzi o straszenie, ani o zabobon.
Piekło
nie jest zabobonem – piekło jest faktem,

o którym wielu może się przekonać na własnej skórze. Niestety.
I jeśli odrobina
nawet lęku

przed piekłem miałaby sprawić, że zrobiliby oni
wszystko,
aby go uniknąć, to taki lęk z pewnością nie byłby niczym złym.
Lepiej jednak, jeżeli chrześcijanin
nie żyje w lęku, w psychozie strachu,

w ciągłej niepewności, czy Bóg czymś go nie zaskoczy. To nie
jest właściwy styl życia chrześcijanina.
Chrześcijanin
to człowiek
radości i szczęścia

i do tego właśnie jest powołany! On nie ma żyć w lęku przed
piekłem, ale w
radości i nadziei na spotkanie z Panem!
W
aktywnym i pracowitym oczekiwaniu na to spotkanie, w pełnym
miłości pragnieniu

tegoż spotkania!
I
jeżeli tak będzie żył, to już nie będzie w
jego sercu

miejsc
a
na lęk.
Bo
jego akurat
piekło
nie będzie w ogóle obchodziło, jako że będzie żył tak, aby
piekło nie
miało go w swoim zasięgu,

nie
miało do niego w ogóle dostępu, a tym samym – nie
mogło mu w niczym
zaszkodzić. I to właśnie taki styl życia oznaczają słowa
Apostoła Pawła, skierowane do Tesaloniczan: Nie
jesteście synami nocy ani ciemności. Nie śpijmy przeto jak inni,
ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi.

Jeżeli
zatem będziemy ciągle czuwali, jeżeli będziemy stale
zjednoczeni z Jezusem

– nie tylko od święta – i z Nim będziemy przeżywać wszystko,
co niesie życie, z pewnością będziemy zwyciężali
wszelkie zakusy złego ducha.
Jak
bowiem przekonuje nas epizod, opisany w dzisiejszej Ewangelii, zły
duch nie ma najmniejszych
szans w starciu z Jezusem!
Zresztą,
tu nawet nie ma mowy o żadnym starciu, bo szatan przegrywa
już na starcie.

I
tak samo może przegrywać w naszym życiu, o ile tylko będziemy
żyli w bezpiecznej
bliskości Jezusa,

a w bezpiecznej
odległości od szatana.
Wtedy
naprawdę nie będziemy się musieli niczego bać. A nawet, możemy
stwierdzić, że szatan tym będzie od nas bardziej odległy i tym
trudniejszy
będzie miał do nas dostęp,

tym mniej skuteczne będą jego pokusy, im bardziej
radosne i pełne nadziei na zwycięstwo

będzie nasze świadectwo i nasza wiara.
Chrześcijaństwo
bowiem – prawdziwe chrześcijaństwo – to nie
religia strachu,

ale to postawa radosnej
wiary,
wzmacnianej
nadzie
,
a
budowanej
na fundamencie miłości.
Takie
właśnie duchowo mocne świadectwo dawała swoją postawą Patronka
dnia dzisiejszego, Błogosławiona
Bronisława.
Spokrewniona ze Świętym Jackiem i Błogosławionym Czesławem,
urodziła
się około roku 1200.
W
młodym wieku wstąpiła do klasztoru norbertanek na Zwierzyńcu pod
Krakowem. W
życiu zakonnym odznaczała się wielką gorliwością.
Znana
też była z wielkiej dobroci i współczucia, co wyraziło się w
niesieniu
przez nią pomocy
ofiarom licznych wojen,

jakie wtedy miały miejsce w Polsce, a także – ofiarom
zarazy,

panującej w roku 1224.
Ponadto,
wszystkie biografie dzisiejszej naszej Patronki akcentują jej
wielkie nabożeństwo do Męki Pańskiej.
To właśnie rozważanie
tej tajemnicy wzniosło ją na najwyższe szczyty kontemplacji. Celem
przypodobania się Chrystusowi podejmowała różne pokuty i
umartwienia.
Umiała też na różne dramatyczne wydarzenia,
towarzyszące jej życiu, spojrzeć z perspektywy wiary. W
swoim czasie otrzymała widzenie, w którym Chrystus obiecał jej:
„Bronisławo, Krzyż Mój jest twoim, lecz i chwała Moja twoją
będzie”.
Ciągle
utrzymywała kontakt ze Świętym Jackiem.
I to od niego właśnie
nauczyła się modlitwy różańcowej, którą wzbogaciła duchowość
swojego zakonu. Gdy zaś Święty Jacek umierał, Bronisława doznała
wizji tryumfalnego wprowadzenia go przez Matkę Bożą do Nieba.
Ona zaś sama umarła 29 sierpnia 1259 roku. Jej kult
rozpoczął się bardzo wcześnie, wkrótce po jej śmierci – i
zawsze wzmagał się, gdy następowały czasy trudne dla Krakowa lub
Ojczyzny.
Papież
Grzegorz XVI,
dekretem
z dnia 23
sierpnia 1839 roku, zatwierdził tenże pradawny kult

oddawany Bronisławie, nadając jej tym samym tytuł Błogosławionej.
Mając
na uwadze głębokie i przekonujące świadectwo wiary tej
Błogosławionej Patronki, oraz w świetle dzisiejszego Bożego
słowa, odpowiedzmy sobie w sercu na takie oto pytania:

Czy
wiara to dla mnie coś więcej, niż tylko system nakazów i zakazów?

Czy
moje świadectwo wiary jest radosne, czy wciąż jeszcze lękliwe i
zakompleksione?

Czy
głównym motywem mojego świadectwa nie jest tylko strach przed
grzechem i piekłem?

Wtedy
zły duch rzucił go na środek i wyszedł z niego nie wyrządzając
mu żadnej szkody…

4 komentarze

  • Przyłączam się do prośby Ks. Jacka: mija 76 rocznica napaści Niemców na Polskę, pamiętajmy o tym w modlitwach. Módlmy się za ofiary wojen i prześladowań prosząc Boga o oddalenie od nas tragicznych doświadczeń naszych antenatów.

  • Prezydent Duda przybył dziś na Westerplatte,
    by swą Osobą uczcić wiekopomną datę,
    a przybywszy – sam na to Czytelniku popatrz –
    ujrzał niemiłą sobie panią Premier Kopacz,
    więc – by nie kalać wzroku niemiłą osobą –
    zwrócił się do Niej du*ą, [ czyli samym sobą].

    WNIOSEK: Nim stanowisko zechcesz objąć jakie
    – wpierw poćwicz kindersztubę, bo będziesz burakiem…

  • No tak. Polityk może być łgarzem, oszustem, malwersantem, ale nie daj Bóg aby był z TEJ partii "prawicowej" sami wiecie której (biorę w cudzysłów "prawicowej" ponieważ obecny prezydent nie wywodzi się z partii tradycyjnie określanych tym mianem). Na nic wpadki byłego prezydenta, obecnej p. premier (kobiety, mocno kontrowersyjnej w kwestii prawdomówności) – pisanie o tamtych sprawach to oczywiście internetowe hejterstwo ludzi chorych z nienawiści, co innego walenie w obecnego prezydenta – w tego można bo faszysta.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.