Tylko Jezus! W Nim cała nasza radość i nadzieja!

T
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym mój Brat cioteczny, Piotr Nowicki, wraz ze swą Żoną Agnieszką, przeżywają ósmą rocznicę zawarcia sakramentalnego Małżeństwa. Życzę Im, aby z Bożą pomocą pokonywali wszystkie trudności i coraz bardziej przekonywali się każdego dnia, że Pan opiekuje się nimi i sam ich prowadzi. Do życzeń dołączam serdeczną modlitwę!
    Kochani, dzisiaj Ojciec Święty finalizuje kubańsko-amerykańskie pielgrzymowanie. O godzinie 22.00 naszego czasu sprawować będzie Mszę Świętą w intencji rodzin. Transmisję przeprowadza Telewizja TRWAM i Radio Maryja. Jeżeli tylko czas Wam pozwoli, zechciejcie włączyć się w przeżywanie tego wielkiego wydarzenia. Niech to będzie nasza wspólna modlitwa w intencji zbliżającego się synodu o rodzinie, ale bardziej jeszcze – w intencji rodzin, aby mogły się wszędzie bez przeszkód rozwijać, zgodnie z zamysłem Bożym.
          Dzisiaj także nasza Ojczyzna otrzyma dar nowej Błogosławionej – Siostry Klary Ludwiki Szczęsnej. Transmisja z tego wydarzenia zaplanowana jest z kolei w telewizyjnej „Jedynce”, o godzinie 10.30. Będzie to relacja z Beatyfikacji, której w Krakowie dokona Kardynał Angelo Amato, Prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. 
         Zachęcając do obejrzenia owych transmisji, jednocześnie przypominam, że żadna z nich nie zastąpi naszego osobistego udziału we Mszy Świętej niedzielnej – jeżeli oczywiście na przeszkodzie nie stoją jakieś obiektywne, usprawiedliwiające nieobecność okoliczności.
        Wstawiennictwu nowej Błogosławionej polecam wszystkie trudne sprawy naszej Ojczyzny, Europy i świata.
    A na religijne przeżywanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                                          Gaudium et spes!  Ks. Jacek

26
Niedziela Zwykła, B,
do
czytań: Lb 11,25–29; Jk 5,1–6; Mk 9,38–43.45.47–48
CZYTANIE
Z KSIĘGI LICZB:
Pan
zstąpił w obłoku i mówił z Mojżeszem. Wziął z ducha, który
był w nim, i przekazał go owym siedemdziesięciu starszym. A gdy
spoczął na nich duch, wpadli w uniesienie prorockie. Nie powtórzyło
się to jednak.
Dwóch
mężów pozostało w obozie. Jeden nazywał się Eldad, a drugi
Medad. Na nich też zstąpił duch, bo należeli do wezwanych, tylko
nie przyszli do namiotu. Wpadli więc w obozie w uniesienie
prorockie.
Przybiegł
młodzieniec i doniósł Mojżeszowi: „Eldad i Medad wpadli w
obozie w uniesienie prorockie”. Jozue, syn Nuna, który od młodości
swojej był w służbie Mojżesza, zabrał głos i rzekł: „Mojżeszu,
panie mój, zabroń im”. Ale Mojżesz odparł: „Czyż zazdrosny
jesteś o mnie? Oby tak cały lud Pana prorokował, oby mu dał Pan
swego ducha”.
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO JAKUBA APOSTOŁA:
Teraz
wy, bogacze, zapłaczcie wśród narzekań na utrapienia, jakie was
czekają. Bogactwo wasze zbutwiało, szaty wasze stały się żerem
dla moli, złoto wasze i srebro zardzewiało, a rdza ich będzie
świadectwem przeciw wam i toczyć będzie ciała wasze niby ogień.
Zebraliście w dniach ostatecznych skarby.
Oto
woła zapłata robotników, żniwiarzy pól waszych, którą
zatrzymaliście, a krzyk ich doszedł do uszu Pana Zastępów.
Żyliście beztrosko na ziemi i wśród dostatków tuczyliście serca
wasze w dniu rzezi. Potępiliście i zabiliście sprawiedliwego: nie
stawia wam oporu.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Jan
powiedział do Jezusa: „Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie
chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy; i
zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami”.
Lecz
Jezus odrzekł: „Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w
imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem
nie jest przeciwko nam, ten jest z nami.
Kto
wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa,
zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody.
Kto
by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy
wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i
wrzucić go w morze.
Jeśli
twoja ręka dla ciebie jest powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest
dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami
pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest
dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie
chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do
piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je;
lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż
z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera
i ogień nie gaśnie”.
Słowo
Boże, którego przed chwilą wysłuchaliśmy, w sposób szczególny
każe nam się zastanowić
nad naszym
odniesieniem do ludzi,
którzy obok nas czynią dobro,
chociaż
może czynią je inaczej, niż byśmy chcieli, czy
oczekiwali.
Oto
w pierwszym czytaniu, z Księgi Liczb, usłyszeliśmy opis dość
ciekawego wydarzenia: Mojżesz wezwał do siebie siedemdziesięciu
starszych, aby w
jego obecności Bóg mógł im
udzielić ducha prorockiego.
Jak się
jednak okazało – dwóch nie dotarło do Namiotu
Spotkania. I –
rzecz znamienna – nie było to żadną przeszkodą do tego, aby w
miejscu swego przebywania zostali tym duchem obdarzeni.
Jozue,
sługa Mojżesza, a potem jego następca w kierowaniu narodem
wybranym,
zareagował bardzo żywiołowo i
– jak byśmy powiedzieli –
prawidłowo:
Mojżeszu,
panie mój, zabroń im!
Jak mogą
prorokować ci, którzy nie przybyli na wezwanie? Przecież Bóg w
narodzie wybranym
działa tylko przez Mojżesza!
Tak,
to prawda. Jednakże
Mojżesz w tym momencie nieco studzi
gorący zapał młodego Jozuego, mówiąc:
Czyż zazdrosny jesteś o
mnie? Oby tak cały lud Pana prorokował, oby mu dał Pan swego
ducha.
Doświadczony
i mądry Mojżesz wie, że działanie
Boga jest nieskrępowane
i
że o ile rzeczywiście Bóg działa przez niego, to nie
tylko
przez
niego. Może działać swobodnie,
poza nim, w sposób sobie tylko wiadomy, tajemniczy…
Dlatego
owi mężowie, których Bóg napełnił swym duchem poza Namiotem
Spotkania,
również działać będą Jego mocą,
również
są posiadaczami Bożych darów. I
nie należy im tego zazdrościć. Wręcz przeciwnie – należy
cieszyć się z Bożej łaskawości,

z tego, że Bóg obdarza swój lud dobrodziejstwami:
Oby tak cały lud Pana
prorokował,
oby
mu dał Pan swego ducha.
I
w niczym nie zmienia to faktu, że Mojżesz
w dalszym ciągu
pozostanie
pośrednikiem
między
Bogiem a narodem
wybranym,
i
to
przez niego Bóg będzie w tym narodzie
działał, i w
dalszym ciągu będzie to
naturalna droga kontaktu Boga z ludźmi.
Z tej drogi skorzystała – jak
słyszeliśmy – znaczna większość wezwanych mężów.
Ewangelia
dzisiejsza opowiada o sytuacji podobnej, tyle, że zamiast
Mojżesza jest Jezus, a zamiast Jozuego – Jan,
umiłowany
uczeń Jezusa. I tutaj
także pojawił
się ktoś, kto w imię Jezusa wyrzucał złe duchy. Zabranialiśmy
mu

mówi Jan – bo nie chodził
z nami
.
Jezus odpowiada podobnie jak Mojżesz: Nie
zabraniajcie mu
[…]
Kto bowiem
nie jest przeciwko nam, ten
jest z nami
.
Ta
odpowiedź z pewnością zaskoczyła Jana. Przecież
to Chrystus jest jedynym Nauczycielem
i
to On gromadzi przy sobie uczniów,
to On sam posyła
ich na głoszenie Ewangelii, to On
sam upoważnia do wyrzucania złych duchów – a tymczasem ktoś
ośmielił
się
czynić to bez tego wyraźnego upoważnienia! Jakim
prawem?
Okazuje się jednak, że miłość
Chrystusa jest większa i szersza, niż
by się spodziewali nawet Apostołowie.

I
znowu trzeba zauważyć, że był to tylko epizod, pojedynczy
przypadek. Zasadniczo uzdrowień, cudów,
dokonywał sam Jezus
lub
upoważnieni przez Niego Apostołowie. Ale
ten pojedynczy, zaskakujący może przypadek, ma uświadomić
Apostołom, że Chrystus może działać
i przez takich ludzi,
w sposób
swobodny, nieskrępowany…
Jaka
dla nas płynie nauka z tych opisanych wydarzeń?

Czy to znaczy, że możemy potraktować
nieco luźniej nasz związek
z Kościołem, bo i tak zbawienie przyjdzie samo? Z
pewnością nie o to chodzi!
Zbawiania
świata Chrystus dokonuje przez Kościół. To jest ta normalna
i najprostsza droga.
Ale są przecież
ludzie, którzy nigdy o Bogu nie usłyszeli, nikt im nigdy o Nim nie
powiedział, nigdy nie słyszeli o Kościele. Sobór Watykański II
uczy, że ci ludzie również mają
szansę
zbawienia,
jeśli tylko postępują zgodnie z
sumieniem,
z tym wewnętrznym głosem,
który Bóg pozostawił w nich w akcie
stwórczym, a który to głos każe czynić
dobro, a unikać zła; mówić prawdę, a
unikać kłamstwa; postępować
zgodnie ze sprawiedliwością,

domagającą się, aby oddać każdemu to,
co się mu należy – i tak dalej…
Ci
ludzie także mają szansę zbawienia –
jeżeli
tylko pójdą za tym właśnie najbardziej podstawowym i szczerym
odruchem serca. Jest
też wielu takich ludzi, którzy czczą
Boga inaczej, niż my –
nie należą
do Kościoła, ale także
czynią wiele dobra.
oni członkami innych wyznań, innych religii. Są wreszcie i tacy,
którzy są niewierzącymi – a przynajmniej za takich się uważają
– a przecież są często ludźmi o wielkiej dobroci i może nieraz
chętniej podadzą ów ewangeliczny
kubek wody,
niż ci, którzy mają się
za gorliwych katolików… Jak to więc
wreszcie jest z tym dobrem –
i ze
zbawieniem?
Z
pewnością jest to wielka tajemnica – jak w
oczach Bożych wygląda nasza wiara,
nasze
postępowanie, nasze podejmowanie dobra? Nie
chodzi tu bynajmniej o to, aby zniechęcać do Kościoła, aby
skwitować wszystko stwierdzeniem: „Obojętnie, w co się
wierzy, oby tylko
być dobrym
człowiekiem”. Nie,
takie przekonanie nie jest właściwe!
To jest
bardzo
ważne, a
wręcz zasadnicze: w
Kogo wierzymy
i w co wierzymy
Bo
przecież zostaliśmy wychowani w wierze
katolickiej
i to od dziecka. Jesteśmy w tej
szczęśliwej sytuacji, że „od
zawsze” znamy prostą drogę do Boga,

do zbawienia. Dlatego powinniśmy tą drogą pójść, nie szukać
innych, rzekomo bardziej
dogodnych, łatwiejszych dróg…
Mówimy zaś tu dzisiaj o takich, którzy nie
z własnej winy drogi tej nie poznali,

którzy nie zostali w wierze wychowani, którym
nikt nie dał wcześniej przykładu wiary. Dla nich wszystkich
znaczenie naprawdę zasadnicze może mieć przykład
naszej
postawy,
wynikającej z wyznawanej przez nas od dziecka wiary!
Dlatego
trzeba nam bardzo
starać się o to,
aby nasza
wiara miała odniesienie do
życia!
Aby wyrażała się w
konkretnych czynach miłości, aby za
słowami i deklaracjami stało
świadectwo konkretn
ej postawy.
To właśnie my, ludzie wierzący w Chrystusa,
powinniśmy być przykładem
postępowania dobrego i prawego,
a nasz
przykład powinien
mobilizować innych, może właśnie słabiej wierzących…
A
tymczasem nieraz zdarza się, że wierzący
pogardzają tymi słabiej wierzącymi, nie dostrzegają w nich dobra,

uważają ich za ludzi gorszych. Dlatego, aby do tego nie dopuścić,
trzeba w pokorze uznać własną słabość
i grzeszność,
trzeba pamiętać o
swoich licznych potknięciach i
upadkach.
Bo
często – niestety – zdarza się i tak,
że postawa wierzących jest zgorszeniem
dla
wierzących słabiej lub niewierzących.
I dzisiaj Chrystus ostrzega: Kto
by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy
wierzą,
temu
byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w
morze.
A
Święty Jakub mówi w drugim czytaniu: Teraz
wy, bogacze, zapłaczcie wśród narzekań na utrapienia, jakie was
czekają. Bogactwo wasze zbutwiało,
[…]
złoto wasze i srebro
zardzewiało…
Dlaczego tak
się stało? Słyszymy:
Oto woła zapłata robotników,
żniwiarzy pól waszych, którą zatrzymaliście,

a krzyk ich doszedł do uszu Pana
Zastępów. Potępiliście i zabiliście sprawiedliwego…

Sytuacja,
którą opisuje, a jednocześnie gromi Święty Jakub, jakże
często znajduje odzwierciedlenie w naszej rzeczywistości.
Oby
nie w
naszej postawie! Bo
nasza postawa ma być przykładem
dla innych,

szczególnie – podkreślmy to raz jeszcze bardzo mocno – dla
słabiej wierzących lub niewierzących! Staniemy
się ten sposób współpracownikami
Jezusa,

który bardzo pragnie zbawienia wszystkich – wszystkich bez
wyjątku!
On
nikomu tej szansy nie odbiera, uwzględnia i docenia każdy odruch
dobra w sercu człowieka, każdemu
daje nadzieję!

Jezusowe
zaproszenie do zbawienia nie dotyczy tylko garstki wybranych – ono
obejmuje wszystkich! Naprawdę
wszystkich!
Chociaż
każdy będzie zmierzał do niego inną
drogą

– taką, jaką Jezus go poprowadzi. Bo to On daje zbawienie wieczne
w Niebie – i tylko On nadaje sens życiu człowieka tu, na ziemi.
Tylko On – Jezus!
Wbrew
temu wszystkiemu, co dzieje się w Polsce, w Europie, czy na świecie
Jezus pragnie naszego
szczęścia i do szczęścia nas prowadzi.

Obyśmy tylko dali się Mu poprowadzić. Nie politykom, nie
samozwańczym autorytetom, czy
fałszywym przewodnikom – tylko
Jezusowi!
Bo
tylko On pragnie naszego prawdziwego i trwałego szczęścia!
W
Nim cała nasza moc i siła! W Nim – nasza radość i nadzieja!

6 komentarzy

  • Umieścił Ksiądz te swoje codzienne rozważania – powiedzmy że – około godziny ósmej rano, a tu dochodzi dziewiętnasta…I nic?
    Sporo Ksiądz dał do myślenia… Poważnie… – I co? – I nic… – Gdzieś się zapodziały te Księdza spolegliwe blogowe „owieczki” [i te dwa urydzykowione barany]…
    – Pustka… – A dlaczego? – Czy dlatego, że im myśleć nie kazano?… Nauczono ich tylko pobekiwać pochwalnie i aprobująco?…A tu temat nieco zbyt trudny?

    Żal… Przecież bowiem w tym zalewie drętwej, emitowanej z wyżyn swej doskonałości i miejscami zarozumiałej wobec ludzi myślących samodzielnie pisaniny – gadaniny pomieścił Ksiądz wiele słusznych obserwacji dotyczących choćby wzajemnych ludzkich relacji…
    – I co?

    – A może…

    – Gdyby Jezus miał taką siłę przekonywania jak Ksiądz, to do dzisiaj chodziłby po Galilei i szukał tego trzeciego apostoła?… A tu do dwunastu trzeba…Na dodatek niegłupich… Ej, tylko pomarzyć…

    Niechże Ksiądz przeczyta „Folwark zwierzęcy” tego heretyka Orwella. To o takiej „trzódce” [prawda, że wielokroć od tej tu liczniejszej]… i o Księdzu…

    Zapewne dałem Księdzu jak zwykle asumpt do śmiechu. Podobno moje pisanie tylko do tego Księdza pobudza.
    Mógłbym sparafrazować – Poznać [księdza] Jaśkowskiego po śmiechu jego…
    Że zdrowy śmiech też jest jednak wartość pozytywna – cieszę się i z tej Księdza rozrywki…

    Z życzliwym uśmiechem pozostaję…

    (-) Wandaliusz

    P.S.
    Odnoszę wrażenie, że zagubił gdzieś Ksiądz 2/3 Trójcy Świętej – Boga Ojca i Ducha Świętego…
    Od dawana ani słowa od Nich… Jak mam to rozumieć?

    • BTW. G. Orwell w "Folwarku Zwierzęcym" paradoksalnie (w gruncie rzeczy lewak i anarchista, lecz o inteligencji przewyższającej wandaliuszy wielokrotnie) pisał o takich jak ty: żabach, które w wolno podgrzewanej wodzie przez "macherów od losu" nie są w stanie zauważyć momentu kiedy zaczynają się gotować :). Miłego pławienia się w głupocie! Szczęść Boże, z nadzieją poprowadzenia ciebia drogami choć szczypty mądrości!

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.