Bóg tworzy drogi…

B
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym przesyłam najserdeczniejsze życzenia Księdzu Mikołajowi Czerneckiemu, z okazji imienin. Niech coraz gorliwiej prowadzi wiernych do Boga i otwiera przed ludźmi bramy Bożego miłosierdzia. Z okazji urodzin natomiast kieruję dobre słowo do Huberta Maksymiuka i Joanny Zawadki – należących ongiś do moich Wspólnot młodzieżowych – aby przez całe życie podążali tylko drogami Chrystusowymi! Ogarniam modlitwą!
          Drodzy moi, dzisiaj w Parafii w Miastkowie, w której w niedziele i święta pomagam, rozpoczynają się Rekolekcje adwentowe, będące renowacją zeszłorocznych Misji świętych. W związku z tym działania rekolekcyjne potrwają w tym roku nieco krócej, niż na zwykłych misjach, ale nieco dłużej, niż na zwykłych rekolekcjach – czyli od dzisiaj do czwartku włącznie. Prowadzić je będą zeszłoroczni Misjonarze: Ks. Dr Jacek Sereda, Dziekan mojego Kursu, oraz Ks. Dr Marek Paluszkiewicz. Proszę, abyśmy wszyscy, modląc się za wszystkie rekolekcje, odprawiane teraz gdziekolwiek, tak szczególnie pamiętali o Miastkowie. 
         Niech ta intencja – za rekolekcje, za rekolekcjonistów i spowiedników adwentowych – towarzyszy nam przez cały Adwent w trakcie naszych modlitw osobistych i wspólnotowych.
         Na głębokie przeżywanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                                      Gaudium et spes!  Ks. Jacek

2
Niedziela Adwentu, C,
do
czytań: Ba 5,1–9; Flp 1,4–6.8–11; Łk 3,1–6

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA BARUCHA:
Złóż,
Jeruzalem, szatę smutku i utrapienia swego, a przywdziej wspaniałe
szaty chwały, dane ci na zawsze przez Pana. Oblecz się płaszczem
sprawiedliwości pochodzącej od Boga, włóż na głowę swą koronę
chwały Przedwiecznego! Albowiem Bóg chce pokazać twoją
wspaniałość wszystkiemu, co jest pod niebem. Imię twe u Boga, na
wieki będzie nazwane: „Pokój sprawiedliwości i chwała
pobożności!”
Podnieś
się, Jeruzalem! Stań na miejscu wysokim, spojrzyj na wschód,
zobacz twe dzieci, zgromadzone na słowo Świętego od wschodu słońca
aż do zachodu, rozradowane, że Bóg o nich pamiętał. Wyszli od
ciebie pieszo, pędzeni przez wrogów, a Bóg przyprowadzi ich
niesionych z chwałą, jakby na tronie królewskim. Albowiem
postanowił Bóg zniżyć każdą górę wysoką, pagórki odwieczne,
doły zasypać do zrównania z ziemią, aby bezpiecznie mógł
kroczyć Izrael w chwale Pana.
Na
rozkaz Pana lasy i drzewa pachnące ocieniać będą Izraela. Z
radością bowiem poprowadzi Bóg Izraela do światła swej chwały z
właściwą sobie sprawiedliwością i miłosierdziem.

CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO FILIPIAN:
Bracia:
Zawsze,
w każdej modlitwie, z radością zanoszę prośbę za was wszystkich
– z powodu waszego udziału w szerzeniu Ewangelii od pierwszego
dnia aż do chwili obecnej. Mam właśnie ufność, że Ten, który
zapoczątkował w was dobre dzieło, dokończy go do dnia Chrystusa
Jezusa.
Albowiem
Bóg jest mi świadkiem, jak gorąco tęsknię za wami wszystkimi
ożywiony miłością Chrystusa Jezusa. A modlę się o to, by miłość
wasza doskonaliła się coraz bardziej i bardziej w głębszym
poznaniu i wszelkim wyczuciu dla oceny tego, co lepsze, abyście byli
czyści i bez zarzutu na dzień Chrystusa, napełnieni plonem
sprawiedliwości, nabytym
przez Jezusa Chrystusa ku
chwale
i czci
Boga.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Było
to w piętnastym roku rządów Tyberiusza Cezara. Gdy Poncjusz Piłat
był namiestnikiem Judei, Herod tetrarchą Galilei, brat jego Filip
tetrarchą Iturei i kraju Trachonu, Lizaniasz tetrarchą Abileny; za
najwyższych kapłanów Annasza i Kajfasza skierowane zostało słowo
Boże do Jana, syna Zachariasza, na pustyni.
Obchodził
więc całą okolicę nad Jordanem i głosił chrzest nawrócenia na
odpuszczenie grzechów, jak jest napisane w księdze mów proroka
Izajasza:
Głos
wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki
dla Niego! Każda dolina niech będzie wypełniona, każda góra i
pagórek zrównane, drogi kręte niech staną się prostymi, a
wyboiste drogami gładkimi! I wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże”.

Przyszłość,
jaka według Proroka Barucha ma spotkać Święte Miasto Jeruzalem,
spotka wszystkie ludy i narody, gdy Pan przyjdzie. Oczywiście,
ukazane tu obrazy powrotu do miasta jego rozproszonych mieszkańców
– i ogólny rozkwit miasta – ma swoje odniesienia do konkretnych
wydarzeń w historii. Dzisiaj jednak, z całą pewnością, słyszymy
zapowiedź przekraczającą – i to w sposób znaczący – ramy,
wyznaczone przez owe historyczne wydarzenia.
Świadczą
o tym chociażby te słowa: Złóż,
Jeruzalem, szatę smutku i utrapienia swego, a przywdziej wspaniałe
szaty chwały, dane ci na zawsze przez Pana. Oblecz się płaszcz
em
sprawiedliwości pochodzącej od Boga, włóż na głowę swą koronę
chwały Przedwiecznego! Albowiem Bóg chce pokazać twoją
wspaniałość wszystkiemu, co jest pod niebem. Imię twe u Boga, na
wieki będzie nazwane: „Pokój sprawiedliwości i chwała
pobożności!”

Chciałoby
się powiedzieć, że Bóg swoją łaskawość okazuje z
wielkim rozmachem!
Trudno
nie odnieść wrażenia, że tak zarysowany obraz potęgi i blasku
miasta – dosłownie rzuca
na kolana i wprawia w zachwyt!

A
jednocześnie przekonuje o wielkiej miłości Boga, który zrobi
dosłownie wszystko,

aby – używając porównania z Proroctwa Barucha – sprowadzić
mieszkańców z powrotem do ich miasta, czyli zebrać
swój lud przy sobie.

Cóż takiego zamierza w tym celu uczynić Bóg?
Słyszeliśmy
w pierwszym czytaniu: Albowiem
postanowił Bóg zniżyć każdą górę wysoką, pagórki odwieczne,
doły zasypać do zrównania z ziemią, aby bezpiecznie mógł
kroczyć Izrael w chwale Pana.

Bóg
zatem dosłownie prostuje drogi człowiekowi, aby ten mógł bez
przeszkód do Niego przyjść. A właściwie – powrócić.
Jednakże
takie
same niemalże słowa,

jak przytoczone tutaj, zostały dziś wypowiedziane w Ewangelii, na
temat działalności Jana Chrzciciela. Oto usłyszeliśmy taką
relację Ewangelisty Łukasza o
Janie:
Obchodził
więc całą okolicę nad Jordanem i głosił chrzest nawrócenia
na
odpuszczeni
e
grzechów, jak jest napisane w księdze mów proroka Izajasza: „Głos
wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki
dla Niego! Każda dolina
niech
będzie

wypełniona, każda góra i pagórek zrównane, drogi kręte
niech
staną
się prostymi, a wyboiste drogami gładkimi! I wszyscy ludzie ujrzą
zbawienie Boże”.

Zobaczmy,
niemalże te same obrazy, te same zapowiedzi, jednak tutaj to
ludzie są wzywani

do tego, aby – przygotowując drogę Panu – sami
te nierówności prostowali,

a drogi wyboiste czynili drogami
gładkimi.

Naturalnie,
zdajemy sobie sprawę z tego, że człowiek sam nie jest w stanie nic
dobrego uczynić, jeżeli nie będzie współpracował z łaską
Bożą. Dlatego możemy
połączyć

przesłanie pierwszego czytania i przesłanie dzisiejszej Ewangelii w
jeden, spójny przekaz,

mówiący o tym, że to Bóg
przez
nasze działanie, albo przy naszym współdziałaniu – prostuje owe
drogi,
po
których On sam będzie docierał do człowieka, i po których
człowiek będzie docierał do swego Boga.
Mówimy
zatem dzisiaj o jakimś – głęboko duchowo rozumianym – szlaku
komunikacyjnym,

mającym połączyć człowieka z Bogiem. Ten szlak istniał od
zawsze, Bóg
od samego początku wychodził do człowieka

– po to go właściwie stworzył, aby ku niemu wychodzić, aby go
obdarzać pełnią szczęścia i miłości. Od
samego początku Bóg
tworzył drogi,

po których konsekwentnie docierał do człowieka i po których
człowieka prowadził ku sobie.
Ale
człowiek drogi
te niszczył
swoim
grzechem, swoim nieposłuszeństwem wobec Boga. Człowiek wolał
często szukać swoich
własnych dróg

– rzekomo wygodniejszych, rzekomo prostszych, rzekomo mniej
wymagających, a w rzeczywistości zawsze
prowadzących na manowce.
I
dlatego dzisiaj słyszymy o odbudowywaniu
tychże dróg, a prostowaniu dróg krętych – krętych z winy
człowieka – aby już nic nie stało na przeszkodzie w docieraniu
Boga do człowieka i człowieka do Boga.
Taką
właśnie rolę miał do spełnienia Jan Chrzciciel: miał on
przygotować
drogę przychodzącemu Zbawicielowi.

Wiemy dobrze – tak, jak on sam dobrze to wiedział – że to nie
on, w sensie ścisłym, miał te drogi przygotować.

Bo przecież on sam, jeden człowiek, nie był
w stanie uczynić tak wiele, bo
nigdy jeden
człowiek

nie jest w stanie uczynić
za
wszystkich

tego,
co każdy sam, w swoim własnym zakresie i w odniesieniu do siebie,
powinien uczynić.
Ta
zasada zresztą obowiązuje
także i dzisiaj, i to na każdej płaszczyźnie:

ani Papież nie przebuduje
Kościoła, ani prezydent
nie zreformuje państwa, ani rząd nie uzdrowi polityki, ani
nauczyciel nie uczyni swego ucznia uczonym, bo w każdym z tych
przypadków cała
sprawa ostatecznie rozgrywa się na poziomie konkretnego człowieka,

który przyjmuje – albo nie – wskazania Papieża, prezydenta,
premiera, rządu, nauczyciela, spowiednika, rodzica, współmałżonka,
przyjaciela…
Jeżeli
człowiek zatnie
się w swoim uporze,

to nawet najbardziej światły nauczyciel i nawet najbardziej
charyzmatyczny przywódca duchowy czy polityczny – niczego
tak naprawdę nie osiągnie.

Bo nie można nikogo na siłę nawrócić, nie można na siłę
nikogo czegokolwiek nauczyć, nie można na siłę nikogo
uszczęśliwić, nie
można nikogo na siłę zbawić…

Całe sedno problemu, cała – jeśli tak można powiedzieć –
tajemnica sukcesu tkwi w
konkretnym człowieku, w jego sercu…
I
– wracając do głównej myśli naszego
rozważania
– prostowanie dróg, umożliwiających konkretnemu człowiekowi
nawiązanie osobistej więzi i relacji z Bogiem, to zadanie
ciążące osobiście na

tym
człowieku.

Tak było już za czasów Jana Chrzciciela, tak było jeszcze
wcześniej, za czasów Proroków, tak wreszcie było i ciągle jest w
relacji człowieka z Jezusem: człowiek
otrzymuje wskazania, światła, natchnienia, pomoc duchową.

A co z tym wszystkim zrobi – to już jest jego osobista
odpowiedzialność. I jego korzyść – albo strata. I
jego zbawienie – albo…

No,
właśnie…
Dlatego
Paweł, w drugim dzisiejszym czytaniu, zwraca się do Filipian z
jakże pięknymi słowami: Bóg
jest mi świadkiem, jak gorąco tęsknię za wami wszystkimi ożywiony
miłością Chrystusa Jezusa. A modlę się o to, by miłość wasza
doskonaliła się coraz bardziej i bardziej w głębszym poznaniu i
wszelkim wyczuciu dla oceny tego, co lepsze, abyście byli czyści i
bez zarzutu na dzień Chrystusa…

To
jest chyba kierunek, który warto przyjąć przy każdym działaniu,
zmierzającym do prostowania dróg, prowadzących do Boga: dróg
własnych, lub innych.

Bo
wszyscy ci, którzy włączając się w misję Jana Chrzciciela,
Proroków i Apostołów, podejmują
się zadania prostowania dróg innych ludzi do Boga

– a więc, w wymiarze właściwym dla każdego, my
wszyscy

– powinniśmy pamiętać, że możemy w tej sprawie tyle uczynić,
ile możemy; ile
do nas należy i ile od nas zależy.
I
nic więcej!
To znaczy, możemy
wskazać kierunek, podpowiedzieć, upomnieć, przestrzec, doradzić.
Nie
możemy natomiast niczego nakazać, wymuszać,
ani
robić czegokolwiek za kogoś.

Zawsze
natomiast możemy, a wręcz powinniśmy – za przykładem Apostoła
Pawła – modlić
się za innych,
aby
owo trudne dzieło prostowania i wyrównywania duchowych dróg
przyniosło zamierzone owoce. Modlić się zawsze możemy, modlić
się powinniśmy, bo jest
to zawsze niezwykle skuteczne narzędzie i konkretny sposób

na osiągnięcie konkretnego duchowego dobra.
Tego
sposobu nigdy nie wolno nam lekceważyć! Zawsze trzeba go
doceniać i wykorzystywać. W ten sposób naprawdę możemy bardzo,
ale to bardzo
dużo i konkretnie pomóc.

O wiele bardziej, niż wypowiadaniem całej masy niepotrzebnych słów.

Powtórzmy
natomiast raz jeszcze z całą mocą kwestię tu chyba najważniejszą,
że
proces prostowania i wyrównywania dróg, prowadzących do Boga, to
jest zawsze dzieło
tego konkretnego

człowieka,
którego sprawa dotyczy. Bo każdy tak naprawdę ma swoją osobistą
drogę, prowadzącą go do Boga.

I to prostowaniem tejże drogi winien się on zajmować.
Dlatego
działanie innych w tym zakresie sprowadzi się – jak już było
wspomniane – do
udzielenia wskazówek,
wsparcia;
do
modlitwy i do dobrego przykładu.
Ale
zasadniczą część pracy nad prostowaniem swojej drogi do Boga –
człowiek musi wykonać sam. I nie ma możliwości, żeby
go ktoś w tym wyręczył.
Warto
o tym pamiętać przez cały Adwent – i przez całe życie…
I
w tym właśnie kontekście, zastanówmy się:
– Jak
przebiega realizacja mojego adwentowego postanowienia?
– Jakie
„nierówności” na mojej osobistej drodze najbardziej utrudniają
mi spotkanie z Bogiem?
– Czy
moja osobista praca nad swoim postępowaniem może być – lub jest
– przykładem i zachętą dla innych?

Każda
dolina niech będzie wypełniona, każda góra i pagórek zrównane,
drogi kręte niech staną się prostymi, a wyboiste drogami gładkimi!
I wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże… 

4 komentarze

  • "Bóg tworzy drogi " … a człowiek zakręty i dziury 🙁

    Przeszkadzają nam zakręty i dziury na naszej własnej ścieżce ?

    Musimy próbować pokonywać zakręty i różnego rodzaju przeszkody na naszej drodze życiowej. Pokonywać grzech, nie dać się pokusie .

    Jeden z moich ulubionych cytatów: "Nie narzekaj, że masz pod górę skoro zmierzasz na szczyt".
    Nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale trzeba walczyć, bo jest o co !

    Pozdrawiam
    Gosia

    • Kolejny świetny cytat, który podarowała nam Gosia. Poprzedni to ten, który wszędzie i ciągle powtarzam: "Kto chce – szuka sposobu. Kto nie chce – szuka powodu". Wielkie dzięki za jeden i drugi. I za te bezcenne refleksje… Pozdrawiam! Ks. Jacek

    • Tylko Bóg przez posługę Kapłana jest wstanie wyprostować każdy zakręt naszej drogi i zalepić wszelką wyrwę w naszym sercu, nawet taką o której wydawałoby się że zapomnieliśmy. Byłam w listopadzie na rekolekcjach "uzdrawianie wspomnień", które pozwoliły mi odkryć zranienia z dzieciństwa i przez właściwą Bożą terapię całkowicie te rany oczyścić i uzdrowić w Sakramencie Pokuty.

    • Otóż właśnie, potrzebny jest kapłan. Ale potrzebna jest też nasza osobista dobra wola, nasza osobista decyzja, że chcemy się dać wyleczyć, poprowadzić, obdarzyć… Pozdrawiam! Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.