Dziękujmy Bogu! Mamy za co…

D
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, odnosząc się krótko do wczorajszej dyskusji – a mam na myśli tylko te opinie, które były głosem w dyskusji, a nie bełkotem człowieka chorego z nienawiści – chcę zaznaczyć, że w kwestii WOŚP nie obawiam się konkurencji, jaką Kościołowi mogą na odcinku dobroczynności zrobić inne organizacje, czy instytucje. Wprost przeciwnie – im więcej, tym lepiej. Kościół powinien w tych kwestiach współdziałać z różnymi instytucjami – i współdziała. 
     Natomiast w przypadku WOŚP problem polega na całym kontekście, w jakim się to odbywa: brak czytelności rozliczeń zebranych pieniędzy, problem angażowania środków publicznych do przeprowadzania tej akcji, problem zmuszania szkół do udziału w akcji – i całe mnóstwo innych problemów, o których na naszym blogu dyskutowaliśmy właściwie co roku. Dlatego nie chcę już tego tematu szeroko rozwijać – zainteresowane Osoby zachęcam, aby zajrzały do wpisów z drugiej niedzieli stycznia lub dni jej najbliższych, z poprzednich lat, i przeczytały, co tam pisaliśmy. 
          Zachęcam również, aby zajrzeć chociażby na portal wPolityce.pl, gdzie w dziale „Społeczeństwo” jest relacja z procesu sądowego, jaki toczy się między Owsiakiem, a blogerem „Matka Kurka”, zarzucającym mu niejasności w akcji. Jest tam jeszcze kilka innych informacji, które potwierdzą moje wątpliwości.
           Osobiście, mam nadzieję, że ta akcja – dotąd tak medialnie nagłaśniana – zostanie wyciszona. A finansowanie służby zdrowia z zasady nie powinno opierać się na doraźnych akcjach, tylko zostało rozwiązane ustrojowo. Chcę natomiast docenić tych wszystkich, którzy ze szczerego i dobrego serca wkładają do puszek swoje pieniądze, chcąc w ten sposób pomagać innym, chociaż byłoby lepiej, żeby wspierali inne akcje, aby ich pieniądze były na pewno dobrze wydawane…
       Na głębokie i religijne przeżywanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                                    Gaudium et spes!  Ks. Jacek

2
Niedziela zwykła, C,
do
czytań: Iz 62,1–5; 1 Kor 12,4–11; J 2,1–12
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Przez
wzgląd na Syjon nie umilknę, przez wzgląd na Jerozolimę nie
spocznę, dopóki jej sprawiedliwość nie błyśnie jak zorza i
zbawienie jej nie zapłonie jak pochodnia.
Wówczas
narody ujrzą twą sprawiedliwość i chwałę twoją wszyscy
królowie. I nazwą cię nowym imieniem, które usta Pana oznaczą.
Będziesz
prześliczną koroną w rękach Pana, królewskim diademem w dłoni
twego Boga.
Nie
będą więcej mówić o tobie „Porzucona”, o krainie twej już
nie powiedzą „Spustoszona”. Raczej cię nazwą „Moje w niej
upodobanie”, a krainę twoją „Poślubiona”. Albowiem
spodobałaś się Panu i twoja kraina otrzyma męża.
Bo
jak młodzieniec poślubia dziewicę, tak twój Budowniczy ciebie
poślubi, i jak oblubieniec weseli się z oblubienicy, tak Bóg twój
tobą się rozraduje.
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje
posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz
ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkim.
Wszystkim
zaś objawia się Duch dla wspólnego dobra. Jednemu dany jest przez
Ducha dar mądrości słowa, drugiemu umiejętność poznawania
według tego samego Ducha, innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu,
innemu łaska uzdrawiania przez tego samego Ducha, innemu dar
czynienia cudów, innemu proroctwo, innemu rozpoznawanie duchów,
innemu dar języków i wreszcie innemu łaska tłumaczenia języków.
Wszystko
zaś sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu tak, jak
chce.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
W
Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa.
Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów.
A
kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi da Niego: „Nie mają już
wina”. Jezus Jej odpowiedział: „Czyż to moja lub Twoja sprawa,
Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?” Wtedy Matka
Jego powiedziała do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam
powie”.
Stało
zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich
oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy
miary. Rzekł do nich Jezus: „Napełnijcie stągwie wodą”. I
napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział:
„Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu”. Oni zaś
zanieśli.
A
gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem –
nie wiedział bowiem, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy
czerpali wodę, wiedzieli – przywołał pana młodego i powiedział
do niego: „Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się
napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej
pory”.
Taki
to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił
swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.
Następnie
On, Jego Matka, bracia i uczniowie Jego udali się do Kafarnaum,
gdzie pozostali kilka dni.
Można
by się zastanawiać – wsłuchując się w treść dzisiejszego
drugiego czytania – dlaczego jednemu
dany jest przez Ducha dar mądrości słowa, drugiemu umiejętność
poznawania według tego samego Ducha, innemu jeszcze dar wiary w
tymże Duchu, innemu łaska uzdrawiania przez tego samego Ducha,
innemu dar czynienia cudów, innemu proroctwo, innemu rozpoznawanie
duchów, innemu dar języków i wreszcie innemu łaska tłumaczenia
języków?
Dlaczego
tak, a nie – na przykład – odwrotnie? A może ten, komu dany
został dar mądrości słowa, bardziej
chciałby mieć dar czynienia cudów,

a znowu ten, kto ma dar uzdrawiania, wolałby
bardziej dar języków?

Dlaczego te Boże dary zostały tak właśnie rozdzielone, że jeden
ma to, a drugi tamto, a nie odwrotnie?
Myślę,
że takie pytania postawi dzisiejszy człowiek, tak bardzo wrażliwy
na punkcie swoich praw

i chcący
decydować o wszystkim, i zgłaszający tysiące zastrzeżeń,
petycji, protestów, pretensji… Dzisiejszemu człowiekowi mało co
się podoba, dzisiejszy człowiek sam
by wszystko chciał
po
swojemu
ustalać
i ustawiać

– przy czym prawdopodobnie stwierdziłby ostatecznie, że i to mu
się nie podoba…
Niestety,
w naszych międzyludzkich relacjach nie
brakuje

zwykłego
pieniactwa,

czepiania się o drobiazgi, wyszukiwania problemów na siłę i
robienia z igły przysłowiowych wideł. Szczególnie o nas,
Polakach, mówi się, że gdzie
dwóch Polaków – tam trzy zdania,

ale to chyba nie tylko nasza polska specjalność.
Ogólnie,
ludzie dzisiaj są bardzo przewrażliwieni – jako rzekliśmy – na
punkcie swoich praw;
na
punkcie tego, co się komu i ile należy, a jednocześnie jakoś tak
każdy uważa, że to
ten
drugi ma lepiej, ma więcej

i
wszystko temu drugiemu lepiej się układa. A
Święty Paweł jeszcze się dzisiaj
dokłada
do tego niekorzystnego bilansu, bo poucza, że oto Bóg
rozdzielił swoje dary tak, jak sam chciał,

a nie jak chciał człowiek. I
jednemu dał taki dar, a drugiemu inny…
Jeżeli
by
rzeczywiście
chcieć zapytać, dlaczego tak właśnie jest, to odpowiedź jest tu
jasna i konkretna, a udziela jej właśnie Święty Paweł w słowach:
Różne
są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje
posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz
ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkim,

a
następnie: Wszystko
zaś sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu tak, jak
chce.

To
Bóg tak chciał i to Bóg tak wszystko rozplanował, ale
jednocześnie w oczach Bożych ten plan ma pewien głęboki
sens i cel.

Tym
sensem i celem jest
dobro człowieka.
I
dlatego Bóg tak rozdysponował swoimi darami, aby ludzie mieli różne
talenty
i zdolności
,
i aby – dzięki temu – mieli
się czym nawzajem obdar
owywać.

A
w ogóle, to czy wyobrażamy sobie taką sytuację, w której wszyscy
wokół bylibyśmy
identyczni?

Jak bardzo nudny byłby świat, jak monotonny?… I
dlatego dobrze, że jesteśmy tak bardzo różnorodni, że jesteśmy
bogaci
w różne dary!

Warto
za to Bogu szczerze podziękować – właśnie za to wszystko, co
mamy…
Kochani,
kiedy ostatnio – tak szczerze, serdecznie, z głębi
serca – dziękowaliśmy Bogu?
Ale tak naprawdę szczerze –
kiedy? Wiem, że niektórzy z obecnych tutaj może nawet w czoło się
popukają, z takim totalnym niedowierzaniem: o czym on mówi? Za
co dziękować?
Za te wszystkie problemy, za choroby, za
zmartwienia, za biedę?…
Za
to czasami też by należało, bo nieraz człowiek, którego
doświadczyła jakaś choroba lub inna trudność – okazuje się
człowiekiem bardzo mądrym i głębokim,
i na innych otwartym,
życzliwym i powszechnie lubianym. A znowu niejeden taki, który ma
wszystko, co tylko chce i ile tylko chce – okazuje się
rozkapryszonym próżniakiem, z którym po prostu nie idzie
wytrzymać…
Dlatego
ja osobiście, kiedy słyszę w życzeniach, że ktoś życzy mi
zdrowia, bo „zdrowie jest najważniejsze”,
to z uporem
maniaka powtarzam, że zdrowie nie jest najważniejsze.
Oczywiście, dziękuję za te życzenia i bardzo cieszę się, że
generalnie zdrowie mi dopisuje, i chciałbym, żeby tak zawsze było.
I wszystkim wokół także zdrowia życzę.
Ale
zbyt wielu – w ramach swojej kapłańskiej posługi – widziałem
ludzi, którym bardzo brakowało zdrowia, a byli bardzo szczęśliwi
i mieli naprawdę głębokie poczucie sensu życia. I
widziałem też wielu zdrowych, silnych, bogatych, zasobnych we
wszystko – a jednocześnie głęboko nieszczęśliwych. I
dlatego twierdzę, że zdrowie jest ważne, ale nie najważniejsze!
Najważniejszy
jest Bóg w życiu człowieka! Bó
g – i Jego dary.
Właśnie te dary, o których tu sobie mówimy, którymi Bóg nas
hojnie obdarza, a których my nieraz nawet nie zauważamy… I
prosimy o więcej, i więcej; i o nowe dary prosimy – może inne, a
może rzekomo lepsze – a nie doceniamy tego, co mamy. I dlatego tak
mało jest w naszych modlitwach dziękczynienia Bogu.
A
tymczasem, trzeba nam dziękować za dar życia, i za to
wspomniane zdrowie
– tyle, ile go jest; i za atmosferę naszego
domu; i za ludzi, wśród których żyjemy i z którymi codziennie
się spotykamy; i za nasze talenty i zdolności;
i za nasze umiejętności; i za nasze życiowe doświadczenie; i za
dobre słowa, którymi obdarzamy innych i którymi inni nas
obdarzają; i za nasze dobre uczynki, które tak bardzo
pomagają i podnoszą na duchu; i za naszą wiarę; i za naszą
modlitwę;
i za tę coniedzielną Mszę Świętą; i za Komunię
Świętą; i za inne Sakramenty; i za każdy nasz uśmiech; i za
każdą pomoc,
jaką jeden okazuje drugiemu; i za pokarm, którego
dzięki Bogu nam nie brakuje; i za względny spokój na naszych
ulicach i w naszym kraju:
że nie musimy się (jeszcze!) obawiać
zamachów i wybuchów; że nie obawiamy się, iż następnego ranka
nie dożyjemy, bo nas zbombardują; a w ogóle: za każdy kolejny
dzień życia,
za każdą godzinę – za to wszystko, Kochani,
możemy i powinniśmy Bogu dziękować!
Nam
się to wydaje takie oczywiste i normalne, że to wszystko
mamy – a to nie jest takie oczywiste, bo przecież doskonale wiemy,
że tylu ludzi wielu z tych rzeczy nie ma! I my też wiele
rzeczy doceniamy wtedy, kiedy je stracimy. I ludzi też doceniamy,
kiedy ich już nie ma z nami.
Dlatego,
Kochani, dziękujmy! Jak najwięcej i jak najczęściej dziękujmy
Bogu!
Nieraz,
kiedy zdarzało mi się rozmawiać z kimś takim, kto tylko narzekał,
że mu tak źle i że mu tylu różnych rzeczy brakuje, i że mu się
tak totalnie nie wiedzie, i nic nie wychodzi – to właśnie komuś
takiemu zawsze proponowałem modlitwę dziękczynną! A kiedy
ten – co oczywiste – niemalże oburzony pytał: „Ale za co?”,
wtedy proponowałem, żeby wziął do ręki czystą kartkę
papieru
(i to nawet taką trochę większą) i tak na spokojnie
wypisał na niej to wszystko, co mu się w ciągu ostatniego czasu
(powiedzmy: tygodnia) zdarzyło dobrego powiedzieć lub uczynić,
ale też – co mu się zdarzyło od innych dobrego otrzymać lub
usłyszeć.
Ale – wszystko, nawet rzeczy i sprawy
najdrobniejsze i najbardziej oczywiste. A potem – żeby z tą
kartką klęknął do modlitwy i za to, co na niej wypisane, Bogu
podziękował…
Nieraz
naprawdę okazywało się, że miejsca na kartce
brakło
na wypisanie wszystkiego… Bo Bóg naprawdę nie
szczędzi nam dobra. I może nawet rzadziej udziela go w sposób
spektakularny i głośny, a częściej – tak, jak to się
dokonało na weselu w Kanie Galilejskiej…
Zauważmy,
to Maryja pierwsza zobaczyła, że brakuje wina i że będzie z tego
problem, dlatego zwróciła się do Jezusa, a Jezus – zanim
ktokolwiek się spostrzegł – problem rozwiązał.
W taki
właśnie sposób Bóg czuwa nad człowiekiem.
Prorok
Izajasz wyraża to w jakże pięknych słowach, skierowanych do
Świętego Miast Jeruzalem: Nie
będą więcej mówić o tobie „Porzucona”, o krainie twej już
nie powiedzą „Spustoszona”. Raczej cię nazwą „Moje w niej
upodobanie”, a krainę twoją „Poślubiona”. Albowiem
spodobałaś się Panu i twoja kraina otrzyma męża. Bo jak
młodzieniec poślubia dziewicę, tak twój Budowniczy ciebie
poślubi, i jak oblubieniec weseli się z oblubienicy, tak Bóg twój
tobą się rozraduje.
Tak,
moi Drodzy, radością Boga jest dobro człowieka.
Tym dobrem Bóg człowieka hojnie obdarza. Obyśmy
tylko umieli i chcieli je dostrzegać!
Dlatego,
zanim poprosimy Boga w modlitwie o jakieś potrzebne nam dary,
pomyślmy najpierw, czy już podziękowaliśmy za to, co
nam dał:
zarówno za to
wszystko dobro, które jest w nas samych,
jak i to dobro, które wokół nas się dzieje?…
Pomyślmy, czy już odkryliśmy wszystkie talenty i
zdolności,
jakie w nas są –
a może lepiej powiedzieć: jakie w nas drzemią?… Czy już je
odkryliśmy? I czy je wszystkie rozwijamy
– i w pełni wykorzystujemy?…

19 komentarzy

  • Komu i jak rozsądzić, kto w imię partykularnych interesów jest chory z nienawiści do WOŚP i UE? O – ""groby pobielane"…
    Miłej Niedzieli…

  • Ks.Jackowi Dziękuje za odniesienie się do tego co napisałam wczoraj.Wydaje mi się,że ludzie rożne akcje wpierają za każdym razem jak mają ku temu okazję.
    I tak na koniec mam prośbę do Wszystkich tych którzy komentują tego bloga proszę jeśli możecie nie wracajcie i nie komentujcie już Wielkiej Orkiestry w sumie ja to zaczęłam i chciałabym aby w tym monecie to zakończyć.Krótko po prostu nie chce dawać nikomu okazji do obrażania innych Pozdrawiam M

  • Gdzie tu nienawiść do WOŚP? Jak nie daję to znaczy nienawidzę? Czy ja mam wspierać: "Przystanek Woodstock – festiwal muzyczny organizowany przez Fundację Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy z pieniędzy uzyskanych od sponsorów i z datków".(Wkipedia). Ja nie chcę wspierać tego typu imprez.
    ………………………………………………………………
    Panu Bogu staram się dziękować za różne rzeczy, ale tekst ten dał mi do myślenie….za choroby… Nic się nie dzieje bez przyczyny, zawsze coś jest potrzebne, lecz my nie zawsze to rozumiemy. Bóg ma swój plan, nie zawsze zgodny z naszym planem…
    Dziękuję za talenty, które udało mi się odkryć i rozwinąć chociaż nie wszystkie rozwinąłem tak jak potrzeba.
    Dla wszystkich Błogosławionej Bożej niedzieli.

    • W odniesieniu do propozycji M., by nie dyskutować o WOŚP, to ja jednak prosiłbym o dyskutowanie – o wszystkim, co jest dla nas ważne. Nie zgadzam się z opinią, że poruszenie przez kogoś jakiejś trudnej sprawy powoduje obrażanie jednych przez drugich. W końcu, to każdy sam odpowiada za to, co pisze, lub mówi. Nie możemy więc unikać tematów trudnych z powodu tego, że ktoś się może obrazić, albo mieć inne zdanie. Tak więc, dyskutujmy. Jedyne, o co zawsze proszę, to właśnie o to, by innych nie obrażać i nie poniżać, ale to akurat nie zależy od podejmowanych tematów, a od nastawienia konkretnych ludzi… Ks. Jacek

    • Każdy sam odpowiada za to co pisze,lub mówi i tu muszę przyznać Księdzu racje jednak nie jest to miłe kiedy ktoś zaczyna temat i nagle dzieje się to co się stało jak w przypadku WOŚP bo mogę się nie zgadzać z Księdza zdaniem czy z Roberta zdaniem,ale to nie oznacza,że mam Wam ubliżać a,że według mnie trochę nie na ten tor zeszedł temat WOŚP to wolałam skończyć z tym tematem i może nie powinnam tak zrobić bo to Księdza blog jednak uważam,że ludzie mają swoje uczucia.M

    • Powtórzę jeszcze raz to, co napisałem powyżej: Proszę się wypowiadać. Każde nasze zdanie może się komuś nie podobać, ale czy to znaczy, że mamy ze strachu milczeć? Absolutnie! Dlatego bardzo proszę o wypowiadanie się. Problem w naszych dyskusjach leży nie w tym, że są różne opinie, ale że niektórzy nie potrafią dyskutować i wylewają na innych potoki żółci… Ale to jest – jeszcze raz podkreślam – ich problem! Pozdrawiam i dziękuję za dotychczasowe wypowiedzi! Ks. Jacek

  • W dzisiejszej Ewangelii zatrzymały mnie relacje Matki do Syna i Syna do Matki. Matka dostrzega braki ludzi ( wina ) i prosi aby Syn zaradził im. Nie zraża się suchą odpowiedzią, bo zna serce Syna którego wychowała więc prosi sługi by wypełnili wolę Jego gdy przyjdzie czas. Dla Matki też przyszedł czas, by zrozumiała, że urodziła Syna i wychowała nie dla siebie ale dla Boga, dla bożych spraw, że nadszedł czas Ich " rozstania " fizycznego na wzór rozstania " Młodych" po ślubie ze swoimi dotychczasowymi rodzinami. Zawsze jednak pozostanie więź duchowa, zjednoczenie w modlitwie. Relacja Matka-Syn przekształca się w relację Córka – Bóg.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.