Ten lud czci Mnie wargami…

T
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny obchodzi Daria Górska, należąca w swoim czasie do jednej ze Wspólnot młodzieżowych, z którymi miałem przyjemność współpracować. Życzę Drogiej Jubilatce, aby – tak, jak Salomon – wszystko w swym życiu czyniła dla Boga i ze względu na Niego. A On, Bóg Najwyższy – niech Jej błogosławi! O to będę się modlił.
         I tak oto, moi Drodzy, dochodzimy do ostatniego dnia Okresu zwykłego w liturgii i już jutro wchodzimy w bardzo wyjątkowy czas – Wielki Post. Ale o tym już jutro. Przypominam tylko, że czas ten rozpoczyna się dzisiejszej nocy, o północy, należy więc do tej chwili zakończyć wszelkie różne huczne imprezy – jeśli oczywiście ktoś w takich będzie uczestniczył.
           Pozdrawiam, życząc dobrego dnia!
                                   Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wtorek
5 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: 1 Krl 8,22–23.27–30; Mk 7,1–13

CZYTANIE
Z PIERWSZEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ:
Salomon
stanął przed ołtarzem Pana wobec całego zgromadzenia izraelskiego
i wyciągnąwszy ręce do nieba, rzekł:
O
Panie, Boże Izraela! Nie ma takiego Boga jak Ty ani w górze na
niebie, ani w dole na ziemi, tak zachowującego przymierze i łaskę
względem Twoich sług, którzy czczą Cię z całego swego serca.
Czy
jednak naprawdę zamieszka Bóg na ziemi? Przecież niebo i niebiosa
najwyższe nie mogą Cię objąć, a tym mniej ta świątynia, którą
zbudowałem. Zważ więc na modlitwę Twego sługi i jego błaganie,
o Panie, Boże mój, i wysłuchaj to wołanie i tę modlitwę, w
której dziś Twój sługa stara się ubłagać Cię o to, aby w nocy
i w dzień Twoje oczy patrzyły na tę świątynię. Jest to miejsce,
o którym powiedziałeś: «Tam będzie moje imię», tak aby
wysłuchać modlitwę, którą zanosi Twój sługa na tym miejscu.
Dlatego
wysłuchaj błaganie Twego sługi i Twego ludu, Izraela, ilekroć
modlić się będzie na tym miejscu. Ty zaś wysłuchaj na miejscu
Twego przebywania w niebie. Nie tylko wysłuchaj, ale też i
przebacz”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
U
Jezusa zebrali się faryzeusze i kilku uczonych w Piśmie, którzy
przybyli z Jerozolimy. I zauważyli, że niektórzy z Jego uczniów
brali posiłek nieczystymi, to znaczy nieumytymi rękami. Faryzeusze
bowiem i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie
jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. I gdy
wrócą z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze
wiele innych zwyczajów, które przejęli i których przestrzegają,
jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych.
Zapytali
Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: „Dlaczego Twoi uczniowie
nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi
rękami?”
Odpowiedział
im: „Słusznie prorok Izajasz powiedział o was obłudnikach, jak
jest napisane: «Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko
jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad, podanych
przez ludzi». Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się
ludzkiej tradycji, dokonujecie obmywania dzbanków i kubków. I wiele
innych podobnych rzeczy czynicie”.
I
mówił do nich: „Umiecie dobrze uchylać przykazanie Boże, aby
swoją tradycję zachować. Mojżesz tak powiedział: «Czcij ojca
swego i matkę swoją» oraz: «Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech
śmiercią zginie». A wy mówicie: «Jeśli kto powie ojcu lub
matce: Korban, to znaczy darem złożonym w ofierze jest to, co by
ode mnie miało być wsparciem dla ciebie», to już nie pozwalacie
mu nic uczynić dla ojca ni dla matki: I znosicie słowo Boże przez
waszą tradycję, którąście sobie przekazali. Wiele też innych
tym podobnych rzeczy czynicie”.

Tak
wiele starania włożył Salomon w budowę świątyni
Pańskiej! Jak wiemy, już Dawid myślał o jej postawieniu, jednak
wolą samego Boga było, aby budowniczym był syn Dawida, czyli
właśnie Salomon. I tak się właśnie stało!
Ale
oto dzisiaj widzimy go, jak po ukończeniu owego wielkiego dzieła
staje przed Panem i jakby wątpi, czy Bóg naprawdę zamieszka
w tym miejscu, które on, Salomon, przygotował. Słyszymy takie jego
słowa: Czy
jednak naprawdę zamieszka Bóg na ziemi? Przecież niebo i niebiosa
najwyższe nie mogą Cię objąć, a tym mniej ta świątynia, którą
zbudowałem.

Tak,
jakby w momencie, gdy już wszystko zostało ukończone i
monumentalna budowla stanęła, i
Arkę
Pańską do niej przyniesiono – nagle Salomona dopadły
wątpliwości, czy to aby na
pewno jest to, co miało być;

czy to tak powinno wyglądać, czy
jednak nie wybudowano czegoś zbyt małego, niedoskonałego,
niewystarczającego…

I
dlatego król – budowniczy – zwraca się do Boga w słowach: Zważ
więc na modlitwę Twego sługi i jego błaganie, o Panie, Boże mój,
i wysłuchaj to wołanie i tę modlitwę, w której dziś Twój sługa
stara się ubłagać Cię o to, aby w nocy i w dzień Twoje oczy
patrzyły na tę świątynię. Jest to miejsce, o którym
powiedziałeś: «Tam będzie

moje
imię», tak aby wysłuchać modlitwę, którą zanosi Twój sługa
na tym miejscu.

A
zatem, wobec
dokonanego dzieła, Salomon niejako zwraca się do Pana z
pytaniem, co On na to?

Jak postrzega ów dom, który ma być Jego domem? Czy
go akceptuje?
Zapewne,
w
naszych, międzyludzkich relacjach, jesteśmy
przyzwyczajeni
do tego
typu
pytań i ocen
,
bo
kiedy następuje odbiór jakiegoś dzieła, jakiegoś produktu, który
wcześniej został zamówiony, a ma być właśnie
opłacony i odebrany, to
najpierw
jest
oceniany:
czy
wykonano go odpowiednio, zgodnie z zamówieniem, i czy odbiorca jest
zadowolony z tego, co mu się oferuje.
Tutaj
– jak słyszeliśmy – Bóg
zaakceptował dzieło,

wszak we wczorajszym czytaniu dowiedzieliśmy
się,
iż chwała Pańska napełniła świątynię. Natomiast różne
pytania zrodziły się w sercu króla

– i to on sam uznał, że wykonane przezeń dzieło nijak się ma
do wielkości i majestatu Boga.
Ale
może właśnie dlatego to dzieło Bogu się spodobało i może
dlatego zostało przez Boga przyjęte, i może dlatego zechciał On w
nim zamieszkać, iż
było
to dzieło uczynione ze względu na Niego – na Boga –
i
dla Niego
!
Nie ze względu na króla, czy na jego ludzką chwałę, czy
dla pomnożenia dorobku króla w
zakresie budownictwa
– nie! To było dzieło, które Salomon ze
względu na Boga wykonywał i Bogu je oddał.

I
dlatego w oczach Bożych zyskało ono tak
wielką wartość,

że sam Bóg potem wielokrotnie strzegł tej świątyni, jako miejsca
naprawdę ważnego i świętego. Okazało
się w ten sposób – nie po raz pierwszy przecież – że
wszystko, co człowiek
czyni ze względu na Boga, zyskuje ogromną wartość.

I nie ma tutaj znaczenia, czy chodzi o monumentalną
budowlę, czy o „zwykłe” posty i inne praktyki, które Żydzi
mieli wykonywać, w zgodzie z Prawem Mojżeszowym.
Mamy
tu na myśli chociażby zwyczaj, według
którego
faryzeusze
[…]
i
w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie jedzą,
jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. I gdy wrócą
z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze wiele
innych zwyczajów, które przejęli i których 
przestrzegają,
jak
obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych.
Ale
nie tylko to, bo Jezus mówi dziś również o tak ważnym i wręcz
podstawowym przykazaniu, jak to dotyczące czci, okazywanej rodzicom!

Otóż,
nawet przestrzegając
wszystkich tych przepisów – można się Bogu nie podobać!

Nawet zachowując przykazania – można Boga do siebie wręcz
zrażać! Tak, jeżeli wypełnia się jedynie formalne reguły i
realizuje same zapisy,
a
nie ma w tym wszystkim miłości do Boga i do drugiego człowieka.

Właśnie
tym Salomon – jak możemy przypuszczać – zjednał sobie
przychylność Boga, że patrząc na naprawdę monumentalną i
imponującą rozmiarami i wystrojem świątynię, ani
przez moment nie przestał myśleć o Bogu,
a
tym bardziej: nie zaczął myśleć tylko o sobie; nie przyszła mu
myśl, aby przypisywać sobie zasługi, należne Bogu. On, wykonując
dzie
ło
Boże – nie zapomniał o Bogu!

Wydaje
się to takie oczywiste, czym się tu zachwycać? A jednak,
doświadczenie uczy nas, że czasami można
wykonywać dzieła Boże, a o Bogu zapomnieć.
Można
wybudować pięć kościołów i prowadzić piętnaście różnych
akcji charytatywnych i religijnych,
i włączać się w pięćdziesiąt różnych inicjatyw pobożnych,
społecznych, czy różnych innych – a
wszystko to robić na własną chwałę, a nie na Bożą!
I
można wzorcowo przykazań przestrzegać, i praktyki religijne
spełniać, a zgubić
w tym wszystkim istotę,
najgłębszy
sens i cel tego wszystkiego, a więc – odniesienie
do Boga…

Dlatego
podejmując się kiedykolwiek czegokolwiek w sprawach Bożych –
należy
przede
wszystkim pamiętać o Bogu!

Zdaje
się, sprawa to oczywista… A jednak – chyba nie dla wszystkich…
I
nie w każdym przypadku, nie w każdej sytuacji…
Mając
to na uwadze, zastanówmy się:

Czy
każdą swoją czynność, myśl i słowo „adresuję” do Boga,
czy niektóre są tylko „dla mnie”?

Czy
zawsze pytam Boga, jak ocenia moje myśli, słowa i działania?

Czy
potrafię zmienić swoje plany i sposoby działania, jeżeli odkryję,
że są one sprzeczne z oczekiwaniami Bożymi?

Nie
ma takiego Boga jak Ty ani w górze na niebie, ani w dole na ziemi,
tak zachowującego przymierze i łaskę względem Twoich sług,
którzy czczą Cię z całego swego serca!

4 komentarze

  • … Wiemy, że mycie rąk jest rzeczą dobrą i chwalebną, a niesie w sobie higienę konieczną dla zdrowia. Jednak jeśli stanie się to ważniejsze niż sprawiedliwość i miłość? Albo dbanie o zdrowie jest konieczną sprawą, ale kiedy ono stanie się bożkiem to pomieszano hierarchię.

    Czemu mamy pościć? To takie samo pytanie jak po co obmywać ręce przed posiłkiem? Czemu nie przechodzić na czerwonym świetle? Warto zwrócić uwagę, że pytanie w ewangelii nie mówi nic o prawie, a cały czas podkreśla tradycję starszych. Z jaką łatwością i frywolnością świat odrzucił tradycje naszych dziadków i rodziców, ale co włożył na ich miejsce? Podał przeciwieństwa jako ideał. Żyj, pij i popuszczaj pasa. Nie myśl o jutrze, o przyszłości.

    Tak więc stoimy wobec dwóch skrajności rygoryzm do entej potęgi, którego nikt nie jest w stanie do końca ni wypełnić ni wytrzymać i laksyzm bez granic, który tak samo prowadzi do unicestwienia, bo nie stawianie granic kończy się śmiercią. Chrześcijanin prowadzony przez Ducha Świętego unika skrajności. Trzeba zdrowego radykalizmu połączonego z realizmem Bożym. Trzeba zdrowego dystansu, który pozwala patrzeć na świat, na siebie, na rzeczywistość oczyma Boga.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.