Kazimierz nie pragnął ziemskich zaszczytów…

K
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny obchodzi Biskup Kazimierzy Gurda – Pasterz Kościoła Siedleckiego. Modlę się dla Księdza Biskupa o taką wielkość ducha, jakiej przykład dał Jego Patron. 
     Imieniny obchodzi dziś także Ksiądz Prałat Kazimierz Stańczuk, były Proboszcz Parafii Żelechów. Urodziny zaś obchodzi Anna Kępa, należąca w swoim czasie do jednej ze Wspólnot młodzieżowych, z którymi miałem przyjemność współpracować. Modlę się dla świętujących dziś Osób o wszelkie Boże błogosławieństwo.
    Moi Drodzy, dzisiaj w Miastkowie rozpoczynają się Rekolekcje wielkopostne. Prowadzi je Ksiądz Jan Ślepowroński, Rektor Seminarium Duchownego w Kijowie. Ja przez te dni będę posługiwał w konfesjonale. Przy tej okazji zachęcam do modlitwy w intencji wszelkich Rekolekcji, gdziekolwiek teraz prowadzonych. Módlmy się za Rekolekcjonistów i Spowiedników wielkopostnych – o światło, natchnienie i cierpliwość. Dla Uczestników – o trwałe owoce. A dla tych, którzy z różnych powodów uczestniczyć w nich nie mogą lub nie chcą – o specjalną Bożą interwencję.
       Moi Drodzy, przypominam, że wszyscy, którzy uważają się za wierzących, powinni przeżyć Rekolekcje wielkopostne w jakiejkolwiek formie, i gdziekolwiek. W razie zupełnej niemożności uczestnictwa osobistego, można sobie samemu coś zorganizować, choćby z pomocą internetu. Chodzi bowiem o pełne przygotowanie do przeżywania Świąt Paschalnych!
           I jeszcze jedno przypomnienie: dzisiaj pierwszy piątek miesiąca.
                                  Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Święto
Św. Kazimierza, Królewicza,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza:

Syr
51,13–20; albo: Flp 3,8–14; J 15,9–17

CZYTANIE
Z KSIĘGI SYRACYDESA:
Będąc
jeszcze młodym, zacząłem podróżować, szukałem jawnie mądrości
w modlitwie. U bram świątyni prosiłem o nią i aż do końca
szukać jej będę.
Z
powodu jej kwiatów, jakby dojrzewającego winogrona, serce me w niej
się rozradowało, noga moja wstąpiła na prostą drogę, od
młodości mojej idę jej śladami. Nakłoniłem tylko trochę ucha
mego, a już ją otrzymałem i znalazłem dla siebie rozległą
wiedzę.
Postąpiłem
w niej, a Temu, który dał mi mądrość, chcę oddać cześć.
Postanowiłem bowiem wprowadzić ją w czyn, zapłonąłem
gorliwością o dobro i nie doznałem wstydu.
Dusza
moja walczyła o nią i z całą starannością usiłowałem zachować
Prawo. Ręce wyciągałem w górę, a błędy przeciwko niej
opłakiwałem.
Skierowałem
ku niej moją duszę i znalazłem ją dzięki czystości. Z nią od
początku zyskałem rozum, dlatego nie będę opuszczony.
ALBO:
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO FILIPIAN:
Bracia:
wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość
poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego.
Dla
Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym
pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim, nie mając mojej
sprawiedliwości, pochodzącej z Prawa, lecz Bożą sprawiedliwość,
otrzymaną przez wiarę w Chrystusa, sprawiedliwość pochodzącą od
Boga, opartą na wierze, przez poznanie Jego: zarówno mocy Jego
zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach, w nadziei, że
upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego
powstania z martwych.
Nie
mówię, że już to osiągnąłem i już się stałem doskonałym,
lecz pędzę, abym też to zdobył, bo i sam zostałem zdobyty przez
Chrystusa Jezusa.
Bracia,
ja nie sądzę o sobie samym, że już zdobyłem, ale to jedno
czynię: zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku
temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do
jakiej Bóg wzywa w górę w Chrystusie Jezusie.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
JANA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Jak
Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości
mojej. Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie
trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca
mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość
moja w was była i aby radość wasza była pełna.
To
jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja
was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś
życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście
przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję.
Już
was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale
nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co
usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was
wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili
i by owoc wasz trwał, aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go
poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie
miłowali”.
Patron
dnia dzisiejszego, Święty Kazimierz, urodził się 3
października 1458 roku w Krakowie na Wawelu.
Był drugim spośród
sześciu synów króla Polski, Kazimierza Jagiellończyka. Jego matką
była córka cesarza Niemiec, Elżbieta, od opieką której Kazimierz
pozostawał do dziewiątego roku życia. W 1467 roku król powołał
na pierwszego wychowawcę i nauczyciela swoich synów księdza
Jana Długosza,
kanonika krakowskiego, który aż do XIX wieku
uznawany był za najwybitniejszego historyka Polski. I to właśnie
Długosz napisał o Kazimierzu: „Był młodzieńcem szlachetnym,
rzadkich zdolności i godnego pamięci rozumu”.
W
1471 roku brat Kazimierza, Władysław, został koronowany na króla
czeskiego. W tym samym czasie na Węgrzech wybuchł bunt przeciwko
królowi. Na tron zaproszono Kazimierza. Jego ojciec chętnie
przystał na tę propozycję. Kazimierz wyruszył zatem wraz z
dwunastoma tysiącami wojska, by poprzeć zbuntowanych magnatów. Ci
jednak ostatecznie wycofali swe poparcie i Kazimierz wrócił do
Polski bez korony węgierskiej.
Ten zawód dał mu wiele do
myślenia.
Po
powrocie do kraju, królewicz nie przestał interesować się
sprawami publicznymi. Wręcz przeciwnie – został „prawą ręką”
ojca, który upatrywał w nim swego następcę i wciągał go
powoli do współrządzenia.
Podczas dwuletniego pobytu ojca na
Litwie, Kazimierz – jako namiestnik – rządził w Koronie.
Obowiązki państwowe umiał pogodzić z bogatym życiem duchowym.
Wezwany
przez ojca w 1483 roku do Wilna, umarł w drodze z powodu
trapiącej go gruźlicy.
Na wieść o pogorszeniu się zdrowia
Kazimierza, król przybył do Grodna. Właśnie tam – jak zapisał
Ksiądz Piotr Skarga – „opowiedziawszy dzień śmierci swej
tym, którzy mu w niemocy służyli […], ducha Panu Bogu
poleciwszy, odszedł 4 dnia marca Roku Pańskiego 1484, lat mając
dwadzieścia sześć”.
Pochowano go w katedrze wileńskiej, w
kaplicy Najświętszej Maryi Panny, która od tej pory stała się
miejscem pielgrzymek.
Żyjący
współcześnie z nim Autor tak opisał duchową sylwetkę Świętego:
„Niewypowiedziana i najszczersza miłość ku Wszechmogącemu
Bogu w Duchu Świętym
tak bardzo ogarniała serce Kazimierza,
tak obfitowała i wylewała się na zewnątrz z głębi serca ku
bliźnim, iż nic nie było dlań przyjemniejszym, nic bardziej
upragnionym, jak wszystko swoje, a także i siebie samego –
oddać ubogim Chrystusa, podróżnym, chorym, więźniom i
strapionym.
Dla wdów, sierot i uciśnionych był nie tyle
opiekunem i dobroczyńcą, ile ojcem, synem i bratem.
Wiele
zapewne należałoby pisać, gdyby się chciało przedstawić po
kolei jego wszystkie dzieła gorącej wobec Boga i bliźniego
miłości. Trudno wypowiedzieć albo wyobrazić sobie, jak bardzo
przestrzegał sprawiedliwości, ile okazywał roztropności, jak
bardzo jaśniał odwagą i stałością,
a wszystko w tym wieku,
w którym człowiek zazwyczaj skłonny jest do złego. Codziennie
zalecał ojcu przestrzeganie sprawiedliwości w rządach królestwem
i poszczególnymi ludami. A jeśli czasem przez niedopatrzenie czy
ludzką ułomność zdarzały się tutaj zaniedbania, Kazimierz
nie omieszkał nigdy wypomnieć tego z łagodnością i pokorą.
Sprawy
biednych i uciśnionych brał jak swoje własne w obronę, toteż
został przez lud nazwany obrońcą biednych. Nigdy też,
chociaż był synem królewskim i najpierwszego rodu, nie okazał
się przykrym w rozmowie i w spotkaniu z ludźmi prostymi i niskiego
pochodzenia.
Pragnął raczej należeć do łagodnych i ubogich
duchem, których jest Królestwo niebieskie, niż do sławnych i
potężnych na tym świecie. Nie pragnął ziemskich zaszczytów
ani władzy,
nie chciał też nigdy przyjąć ich od ojca, bojąc
się, aby kolce bogactw, które Pan nasz Jezus Chrystus nazwał
cierniami, nie zraniły ducha ani nie spowodowały zakażenia
sprawami świata.
Wszyscy
jego domownicy i zaufani, mężowie czcigodni i szlachetni, którzy
znali go doskonale […] zgodnie poświadczają i stwierdzają, że
Kazimierz zachował dziewictwo przez całe swe życie, aż do
ostatniego dnia.”
Tyle ze
świadectwa, zapisanego przez Autora, współczesnego Kazimierzowi.
To
nie jedyny Święty – zarówno spośród Świętych polskich, jak i
tych innych narodowości – który potrafił połączyć
wysokie, a nawet bardzo wysokie stanowisko

w społecznej hierarchii z prawdziwą pokorą, oddaniem
Bogu
i zatroskaniem o
ludzi;
z głęboką wiarą i
bogatym życiem duchowym. Z całą pewnością, postawa taka nie jest
niczym prostym, bo o tym, jak bardzo władza zmienia
człowieka,
najlepiej świadczy
zachowanie
tych, którzy ją sprawują, oraz opinia tych, którzy na nich
patrzą.
Chociaż
często owi patrzący z boku i krytykujący – nieraz poniekąd
słusznie – sami podobnie zaczynają postępować,
kiedy powierzona im zostanie jakaś władza, choćby niewielka.
Naprawdę, ileż to trzeba mieć w sobie… no, właśnie, czego? –
aby posiąść władzę, zająć wysokie stanowisko, a
jednocześnie pozostać „normalnym” człowiekiem,

otwartym na ludzi, życzliwym i pokornym? Zakładając, że takim się
było przed objęciem władzy…
I
wcale nie chodzi tu bynajmniej o to, aby zajmując już owo
stanowisko, wszystkim „na siłę” dogadzać, wszystkich
„głaskać” i za wszystko chwalić,

przymykać oko na zło, bać się narażenia komukolwiek… To nie o
to chodzi! Zwykle bowiem ta rozsądniej myśląca część świata
oczekuje od tych, którzy już podjęli się sprawowania
jakiejkolwiek władzy, aby byli jednoznaczni, konkretni,
sprawiedliwi, a jeśli trzeba – także surowi i wymagający.

Odnosząc
się do sprawujących w danej społeczności władzę, człowiek ma
prawo oczekiwać, że wezmą
go oni w
obronę, że wskażą mu
kierunek, że mądrze wyznaczą
mu zadania – i że w ogóle
będą dla niego punktem odniesienia. Dlatego
ci, którzy decydują się zająć takie czy inne stanowisko, nie
mogą potem „chować głowy w piasek”, nie mogą problemów
„zamiatać pod dywan” i tylko wysłuchiwać na swoją
cześć patetycznych laudacji,

a rozwiązywanie trudności cedować na innych.

Nie,
to właśnie ci, którzy władzę sprawują, mają ją spełniać w
sposób – jako rzekliśmy – śmiały, odważny,
jednoznaczny, konkretny.

Natomiast nie mogą w tym wszystkich szukać siebie, swojej chwały,
swego prestiżu, ani – tym bardziej – poniżać innych,
wyżywać się na
d innymi,
demonstrować przed innymi swojej rzekomej
wyższości i swego
rzekomo większego
znaczenia.
I
myślę, moi Drodzy, że każdy z nas jest w stanie
tylko i wyłącznie na podstawie życiowego doświadczenia, bez
specjalistycznych studiów psychologicznych – odróżnić tego, kto
sprawuje władzę w sposób mądry i w duchu służby,
od zarozumialca lub
karierowicza, który
panoszy się
i nad innych
wywyższa, szukając przy tym nierzadko materialnych
korzyści.
Ale
oczywiście, będzie on na każdym kroku zapewniał – mowa o tym
ostatnim – że on absolutnie niczego dla siebie nie chce, on
naprawdę się poświęca i cały spala się dla dobra
społeczności.
Tymczasem,
jedyne „spalanie”, o jakim w przypadku takiego człowieka można
mówić, to spalanie się ze wstydu,
kiedy wyjdą na jaw wszystkie jego machlojki. Chociaż ludzie tego
pokroju nie okazują zwykle
wstydu, ani jakiegokolwiek samokrytycyzmu, tylko idą w zaparte. Ale
to już inna historia.
Nam
natomiast, którym przychodzi podejmować jakąkolwiek, choćby
najmniejszą – na przykład,
realizowaną w rodzinie –
odpowiedzialność za innych,
niech przyświeca przykład Świętego Kazimierza, a programem
realizacji tej odpowiedzialności niech będzie dzisiejsze Boże
słowo, które raz jeszcze trzeba spokojnie przeczytać i przemyśleć
– zdanie po zdaniu.
W
chwili ciszy zastanówmy się:
– Czy
podejmując jakąkolwiek odpowiedzialność za innych ludzi –
choćby w swojej własnej rodzinie – staram się realizować styl,
jaki swoim życiem zaprezentował Święty Kazimierz?
– Co
robię, aby unikać pokusy wywyższania się nad innymi?
– Czy
w rozmowach z innymi nie unikam tematów trudnych i niewygodnych –
czy staram się je podejmować w sposób chrześcijański?

Nie
wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na
to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał…

22 komentarze

  • … Można żyć w świecie, być narażonym na niebezpieczeństwa i wytrwać przy Bogu. Nie trzeba iść za modami tego świata. Nie trzeba poddawać się presji światowej. Nie jest łatwo, ale jest to możliwe. Zależy od fundamentalnego wyboru, który każdy z nas podejmuje, od opowiedzenia się za Jezusem Chrystusem

    On przyszedł nie po to, by znieść przykazania, ale by je wypełnić, by nadać im jeszcze głębszy sens. Bóg nie przychodzi, by niszczyć, by wylać dziecko z kąpielą. Nie robi grubej kreski, bo wie, że ona nic nie załatwi. Bierze na siebie i odbudowuje ukazując pełnię, której nasze grzeszne oczy nie widzą. Przykazanie miłości jest jak „koryto”, którym płynie rzeka. Bez niego rozlewa się i zamiast użyźniać niszczy, zamiast nieś życie przynosi śmierć

    Dopiero mieszcząc się w owym „korycie rzeki” człowiek jest w stanie do końca umiłować, tak, bardzo, że jeśli będzie trzeba odda życie za przyjaciół swoich. Dla Pana Jezusa każdy jest przyjacielem. On umarł za wszystkich. Tam, na Golgocie widział twarz każdego z nas! Widział poranioną twarz dziecka, syna, córki. Widział oblicze grzesznika, który pilnie potrzebuje pomocy. Tylko miłość jest zdolna do takiego czynu! Tylko trwanie w miłości Ojca daje siłę, by go podjąć, a dokładnie daje ogarnąć „słabość”, której się doświadcza.

    W miłości ważny jest początek i środek, jednak najważniejszy jest koniec. To stopniowanie jest dojrzewaniem w miłości. Umiłowany nie jest sługą. Wie o tym miłujący, ale my niekiedy potrzebujemy czasu by to odkryć, by w to uwierzyć, by stało się to siłą na naszej drodze. Pan Jezus oddał za nas, przyjaciół, swoje życie! Nazywa nas przyjaciółmi, albowiem oznajmił nam wszystko, co usłyszał od Ojca mego.

    Zostaliśmy wybrani przez Pana Jezusa, abyśmy szli i owoc przynosili, a jest to owoc miłości, i by owoc nasz trwał …

    • Nie wiem, czy przemawia do mnie porównania do koryta rzeki. Wszak miłość Boga nie podlega żadnym ograniczeniom i ramom – ona właśnie rozlewa się na prawo i lewo, jednak nie po to, aby niszczyć, ale po to, by użyźniać… Ks. Jacek

    • Myślę, że na to pytanie odpowiada Franciszek Kucharczak w komentarzu, znajdującym się pod tym artykułem. W kwestii świeckości Francji – zgadzam się z argumentacją Pana Kucharczaka. Ks. Jacek

    • Pytanie o świeckość państwa zadałem żartobliwie, ale mimo wszystko uważam, że powinnością chrześcijanina (nie wspominając o głowie KK) jest nawracanie, przyciąganie do Chrystusa :). Sporo jest takich komentarzy, że ludzie nie rozumieją, co papież "ma na myśli". I jedni sobie interpretują w tę stronę, inni w tamtą :). Fajnie, gdyby słowa papieża nie musiały być "interpretowane" aż tak często 🙂

    • Osobiście zgadzam się z tym, bo sam staram się nazywać rzeczy po imieniu, jasno i konkretnie (może nieraz nawet za jasno), natomiast każdy ma swój styl i w sumie trudno go za to winić. Natomiast raz jeszcze chcę podkreślić, że w tej zacytowanej tu wypowiedzi Papieża naprawdę nie widzę niczego szkodliwego. Ks. Jacek

  • Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał…Super kolejna bajka jaki to Bóg jest dobry dla nas a my jak bardzo tego nie doceniamy co to za Bóg,który pozwala krzywdzić innych.Pozdrawiam M

    • A jak niby Bóg miałby nie pozwalać krzywdzić innych skoro u zarania dał człowiekowi wolna wolę? Albo wolna wola albo rygorystyczny determinizm :). Nie martw się M – jeśli wolna wola wyboru między dobrem a złem jest nośnikiem ludzkich zachowań tutaj, w tym niedoskonałym świecie ludzkich relacji, to z całą pewnością po przejściu w stan życia po śmierci fizycznej już nie będzie miał miejsca 😉

    • Dziękuje Robert jednak zanim tak się stanie o ile wogóle się stanie.To ja znienawidzę ludzi do końca i nie tylko ludzi a do tego dam odczuć innym,że zemsta jest słodka.

    • M. przemawia przez Ciebie gorycz, dlaczego? Bóg nie jest przyczyną zła na świecie. Prędzej doszukamy się zła w człowieku, skłonnym do grzechu.

    • Aniu widać już tak mam.I może masz racje prędzej doszukamy się zła w człowieku niż w Bogu bo Bóg jest idealny a człowiek nie.M

    • Trochę trudno dyskutować z takim nastawieniem, jakie prezentuje M… Obiecuję modlitwę o to, aby Bóg po prostu przekonał do siebie… Ks. Jacek

    • Każdy potrzebuje modlitwy. Każdy. Ja też. A jeśli ktoś mówi, że jej nie potrzebuje – to znaczy, że potrzebuje jej tym bardziej… Ks. Jacek

    • Mi też i dziękuje Robert.Jeśli zaś chodzi o Ks.Jacka odpowiedz to zapytam po prostu nie bierze Ksiądz pod uwagę tego,że istnieją wyjątki od reguły?.I,że być może właśnie ja jestem takim wyjątkiem który nie potrzebuje modlitwy.M

    • Wyjątki od różnych reguł się zdarzają, ale jeśli idzie o potrzebę modlitwy – to wyjątku nie ma! W stu procentach! Każdy potrzebuje modlitwy! Każdy!
      Proszę zauważyć, że Papież Franciszek, na zakończenie każdego spotkania z wiernymi, prosi o modlitwę w swojej intencji. Poprzedni Papieże też o to prosili – i bardzo za tę modlitwę dziękowali. Ks. Jacek

  • "To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem." Kochać osobę kochaną, nie jest trudno, ale Ty Jezu mówisz również o miłości nieprzyjaciół a to już heroizm.

    " Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich." Oddać życie za bliską osobę, to sprawdzian ludzkiej miłości a oddać życie za wroga, nieprzyjaciela, to Boża miłość miłosierna.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.