Nie bać się!

N
Chrzest w Wigilię Paschalną w Surgucie

(Dz 5,27-33)
Gdy słudzy przyprowadziwszy apostołów, stawili ich przed Sanhedrynem, arcykapłan zapytał: Zakazaliśmy wam surowo, abyście nie nauczali w to imię, a oto napełniliście Jerozolimę waszą nauką i chcecie ściągnąć na nas krew tego Człowieka? Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi – odpowiedział Piotr i Apostołowie. Bóg naszych ojców wskrzesił Jezusa, którego straciliście, zawiesiwszy na drzewie. Bóg wywyższył Go na prawicę swoją jako Władcę i Zbawiciela, aby dać Izraelowi nawrócenie i odpuszczenie grzechów. Dajemy temu świadectwo my właśnie oraz Duch Święty, którego Bóg udzielił tym, którzy Mu są posłuszni. Gdy to usłyszeli, wpadli w gniew i chcieli ich zabić.

(J 3,31-36)
Jezus powiedział do Nikodema: Kto przychodzi z wysoka, panuje nad wszystkimi, a kto z ziemi pochodzi, należy do ziemi i po ziemsku przemawia. Kto z nieba pochodzi, Ten jest ponad wszystkim. Świadczy On o tym, co widział i słyszał, a świadectwa Jego nikt nie przyjmuje. Kto przyjął Jego świadectwo, wyraźnie potwierdził, że Bóg jest prawdomówny. Ten bowiem, kogo Bóg posłał, mówi słowa Boże: a z niezmierzonej obfitości udziela /mu/ Ducha. Ojciec miłuje Syna i wszystko oddał w Jego ręce. Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne; kto zaś nie wierzy Synowi, nie ujrzy życia, lecz grozi mu gniew Boży.

Chrystus Zmartwychwstał!

Witam Was i pozdrawiam znów z Syberii.

Syberia płynie, topi się, plusowa temperatura już prawie zawsze, dużo jeszcze śniegu ale też dużo wody i błota. Cieszy, że od Wielkanocy codziennie jest słońce. Czuje się wiosnę.

Jeszcze raz wyrażam wielką wdzięczność za figurę Matki Bożej Fatimskiej i mam nadzieję, że cała ta inicjatywa – akcja, będzie miała swój szczęśliwy finał tu, w Surgucie.

Jeśli ktoś nie widział wiadomości na ten temat w Tv Trwam, to zapraszam tu:

http://www.radiomaryja.pl/multimedia/informacje-dnia-05-04-2016-1000/

A co dziś w słowie?

Piękne świadectwo Piotra i innych Apostołów.

„Arcykapłan zapytał: Zakazaliśmy wam surowo, abyście nie nauczali w to imię, a oto napełniliście Jerozolimę waszą nauką i chcecie ściągnąć na nas krew tego Człowieka?”

Nie daje mi spokoju pytanie – jak oni to robili, że w tak krótkim czasie – napełnili Jerozolimę tą nauką?

To już nie było tylko kilka osób, mała garstka, święta reszta… – Napełnili Jerozolimę swoją nauką.

Oczywiście, to było po Zesłaniu Ducha Świetego, to wiele tłumaczy – nie siłą, nie mocą naszą, lecz mocą Ducha Świętego!

A jednak – przecież i ja przyjąłem Ducha Świętego w sakramencie bierzmowania – czemu tak trudno napełnić choćby jedno miasto tą nauką? A przecież w mojej parafii tych miast jest dużo…

Warto popatrzeć na ten fragment i odnaleźć to, co może być ową tajemnicą sukcesu.

„Zakazaliśmy wam surowo, abyście nie nauczali w to imię, a oto …”

Piotr i inni Apostołowie nic sobie nie robili z zakazów głoszenia słowa – nie bali się, głosili…

Odważnie, publicznie, głosili.

Myślę, że problemem nas, współczesnych apostołów jest tchórzostwo, brak odwagi. Może pod pięknym tłumaczeniem czasów, dyplomacji, że tak nie wypada, chowamy pod korcem światło Ewangelii.

Wigilia Paschalna

Spójrzmy, co dalej robią Apostołowie..?

„Bóg naszych ojców wskrzesił Jezusa, którego straciliście, zawiesiwszy na drzewie. Bóg wywyższył Go na prawicę swoją jako Władcę i Zbawiciela, aby dać Izraelowi nawrócenie i odpuszczenie grzechów. Dajemy temu świadectwo my właśnie oraz Duch Święty, którego Bóg udzielił tym, którzy Mu są posłuszni.”

Co robią? – głoszą Ewangelię! Głoszą Zmartwychwstałego, głoszą kerygmat.

Komu głoszą? – tym którzy im zabraniają, tym, którzy ich sądzą, tym, którzy ich prześladują.

Niesamowite, oni nie tylko się nie boją, i nie tylko nie mówią, że już więcej tak nie będą, ale robią to wprost im – głoszą Ewangelię swoim prześladowcom, ludziom, którzy ich wezwali, żeby im zabronić to robić. Trudno się dziwić, że ich to tak rozwścieczyło.

Wobec słowa Ewangelii, wobec świadectwa wiary nie da się przejść obojętnie – albo trzeba przyjąć, albo zniszczyć tych, którzy głoszą.

Każdy spotkany człowiek, nawet nasz prześladowca powinien od nas usłyszeć jakąś myśl z Ewangelii, powinien dostać od nas drogocenny prezent, piękny kwiat – nasze świadectwo wiary.

Rozmawiam z człowiekiem, piszę do człowieka, można pomyśleć chwilę, pomodlić się do Ducha Świętego i spróbować w tej rozmowie zawrzeć jakąś myśl wiary, podzielić się jakimś doświadczeniem wiary.

Tak piszę to rozważanie i przyszedł sms. Parafianie z Kogałymu, miasta (185 km. od Surgutu) do którego jeżdże co dwa tygodnie umawiają się na spotkanie. Zaskoczył mnie ów sms teraz. Piszą – czekamy na was i na Boga… Pięknie napisali.

W jednym sms-ie wyrazili swoją wiarę, zachwycili, zbudowali tym mnie a może i Was. Podzielili się swoją wiarą – tak prosto…

Nie bać się!

Wczoraj przez internet rozmwaialiśmy na jakimś czacie z dzieczyną z Magadanu. Pytam ją, czy nie wybiera się na ŚDM do Krakowa. Ona odpowiada – nasz ksiądz zrezygnował z organizowania grupy, ponieważ boi się ataku terrostycznego…

Taaak… Można i tak wyznawać wiarę i ją głosić…

Czego taki człowiek uczy? W kogo wierzy? Chyba bardziej w Allaha niż w Jezusa Chrystusa jedynego Zbawiciela Świata.

Trudno iść za takimi przestraszonymi apostołami.

Żeby głosić Ewangelię, trzeba być samemu przepłnionym Bogiem, wiarą w Niego, obecnością Zmartwychwstałego i żywego Jezusa.

Piotr już nie pierwszy raz powtarza – „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi”.

Słuchać Boga…

A Jezus do Nikodema mówi: „Kto przychodzi z wysoka, panuje nad wszystkimi, a kto z ziemi pochodzi, należy do ziemi i po ziemsku przemawia”. Mocno brzmią te słowa – kto należy do ziemi… To określenie bardziej mi się kojarzy z umarłymi – należy do ziemi…

Człowiek, który nie wierzy, który nie wsłuchuje się w Boże słowo, który nie przyjmuje Jezusa do swojego życia, który nie głosi Jezusa, który się boi głosić Jezusa i mówi tylko po ziemsku, po ludzku, i nie ma w jego słowach świadectwa wiary – to człowiek martwy – człowiek należący do ziemi, pochodzący z ziemi.

Jakimi my jesteśmy? Jakim ja jestem?

Piękne świadectwo dają nam święci. Dziś wspominamy świętego Jana Chrzciciela de la Salle. Przyznam, że kiedy przeczytałem jego życiorys wydał mi się pięknym świętym, ale jakoś tak mało znanym. Mało się o nim słyszy, a szkoda…

Proponuję krótką lekturę jego życiorysu:

http://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/04-07.php3

Pozdrawiam

Pożegnania i wyjazd z Uraju (720 km.)

19 komentarzy

  • Wierzyć, podążać za Jezusem, starać się, to nie wszystko. Nam jest ciężko przekonać do wiary ludzi w swoim najbliższym gronie. A co dopiero "dalsze" osoby. Za bardzo boimy się " co ludzie powiedzą". A czasem chociaż odwagi nam nie brakuje, to argumentów już tak.

    Już kiedyś przytoczyłam tą historię tu na blogu :

    Był wypadek samochodowy. Sprawca wypadku jechał tak szybko, że uderzając w drugi samochód zabił rodzinę. I pytali księdza czemu Bóg na to pozwolił? A ksiądz odpowiedział : Co miał Bóg zrobić ? Piorunem strzelić w ten pojazd?

    I takich pytań jest pełno. Jak Bóg pozwala na to wszystko, na wypadki, wojny, kataklizmy itp. Jakby to była Jego wina. I jak takiego człowieka przekonać? To można równie dobrze porozmawiać sobie ze ścianą i to dosłownie, bo tacy ludzie są głusi na argumenty.

    Pozdrawiam
    Gosia

    • Nie wiem Gosiu jak przekonać ludzi,pewnie najlepiej swoją postawą. Ale u mnie to tylko teoria. Jestem SPECJALISTKĄ od lęków i wszelkiej maści strachu.Tak jak piszesz Gosiu, wierzę, staram się podążać za Jezusem, oddałam Mu swoje życie przez ręce Matki Najświętszej, ale Pan pokazuje mi jak mało potrafię zaufać, ile zakamarków duszy nadal próbuję kontrolować ja i tylko ja.Jestem jak faryzeusz- bardzo dużo czytam, wiele wiem, ale zamknąć oczy i ślepo rzucić się Chrystusowi w ramiona godząc się na wszystko, to już inna historia. Czasami wydaje mi się, że właśnie udało się to zrobić, ale wtedy jakaś rozmowa, jakieś zdarzenie i… Ale próbuję, mówię o tym Bogu w modlitwie. Tymczasem pracować dla innych potrafię tylko w kapturze. Smutne to,bo zdaje się,że mam kilka talentów a kiszę je w sobie przez głupie lęki i kompleksy. Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko i pędzę. Ciężki dzień przede mną.

    • I szybka odpowiedź Boza na moje wywody – w dzisiejszych czytaniach :))

      Wszystko w rękach Bożych, On zaspokoi wszystkie nasze potrzeby. Może też i moją potrzebę wolności i odwagi!

    • Kiedyś Gosiu już rozmawialiśmy na temat tego przykładu. Tak jak wtedy tak i teraz uważam, że tego typu odpowiedź osoby duchownej jest lekko mówiąc wątpliwej jakości :). Aż ciśnie mi się odpowiedź: a dlaczego nie ? Skoro Bóg może wszystko :)? W obliczu bez mała każdej tragedii słyszy się: "Bóg tak chciał", "niezbadane są Boże wyroki" etc. etc. A mi przypadła do serca postawa Benedykta XVI – przypomniana jakiś czas temu przez Ks. Jacka – który odpowiada po prostu i aż " nie wiem" : to nie wiem jest pełne zarówno pokory jak i nadziei….Masz rację, ludzie są głusi na argumenty zwłaszcza wtedy, gdy mają ugruntowany osąd w jakiejś sprawie: wówczas im bardziej fakty na coś wskazują tym gorzej dla faktów 😉

    • A ja bym się podpisał pod tą wypowiedzią księdza, którą zacytowała Gosia. Bo ludzie aż nadto często oskarżają Boga o skutki własnej głupoty. Ks. Jacek

    • A ja nie :). Chociaż zgadzam się z tym, że ludzie w sposób bezmyślny oskarżają Boga o wszelkie zło na tym świecie sami w porażającej większości je czyniąc. W tamtym przypadku w wyniku głupoty jednego człowieka ginie niewinna rodzina – i tak, niestety, w życiu bywa. Niemniej, starałbym się wytłumaczyć …. a nie zniechęcać srkazmem i tak już mocno nadwątloną nić wiary w obliczu dramatu…

    • Ja myślę, że Gosia zacytowała jedynie część wypowiedzi owego księdza – tę część najbardziej zasadniczą. Nie było powiedziane, że – na przykład – ksiądz nie próbował czegoś więcej tłumaczyć owym ludziom. Natomiast co do samej zasady, to zdanie to uważam za trafne. Ks. Jacek

    • 21- latek (sprawca wypadku) przeżył. Wyprzedzał. Gdyby jechał wolniej, to może ktoś by przeżył. Auta były tak zmasakrowane, że nie wiem jak on przeżył. Głupota ludzka i tyle. A ludzie się pytali księdza dlaczego Bóg na to pozwolił.
      Gosia

    • A ja swoją co do sytuacji, w której słowa byłyby skierowane do bliskich tragicznie zmarłych. Jeśli były skierowane do osób trzecich, to zmienia się kontekst sytuacyjny i wówczas jestem bardziej wyrozumiały 🙂

  • Dziękuję za całą Waszą dyskusję, Kochani! Nie ukrywam, że razem z powyższym rozważaniem Księdza Marka były one dla mnie inspiracją do napisania rozważania w niedzielę, 10 kwietnia. Pozdrawiam! Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.