Bądźcie więc poddani Bogu…

B
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym osiemdziesiąte urodziny obchodzi Ksiądz Prałat Mieczysław Lipniacki, Założyciel i pierwszy Proboszcz naszej rodzinnej Parafii, a obecnie Sanktuarium Chrystusa Miłosiernego w Białej Podlaskiej; jednocześnie zaś Kapłan, który zarówno mnie, jak i większość Księży, pochodzących z naszej Parafii, prowadził od Pierwszej Komunii Świętej do Prymicji. Dziękując Księdzu Prałatowi za bezmiar dobra, okazanego całej naszej Parafii i za wszystko, czego nas nauczył, modlimy się o wiele Bożego błogosławieństwa i nadal tak wielkiej – jak dotychczas – kapłańskiej aktywności. 
         A jeden z tejże naszej Ekipy, czyli pochodzący z naszej Parafii Ksiądz Michał Dziedzic, obchodzi dziś rocznicę Święceń. Niech Go Pan we wszystkim wspiera i prowadzi!
           Imieniny natomiast obchodzą dzisiaj: Weronika Kowalska, należąca w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w Trąbkach, oraz Weronika Bernaciak, moja była Uczennica z Liceum w Żelechowie. Życzę Drogim Solenizantkom radości i nadziei na każdy dzień – i tego entuzjazmu i optymizmu, z jakiego już są znane.
          Wszystkich Świętujących dziś ogarniam swoją modlitwą!
A jednocześnie – pozdrawiam z Surgutu. Wczoraj trochę pozwiedzaliśmy miasto, a jednocześnie byliśmy świadkami pierwszego spotkania Marka, jako Proboszcza Parafii Rzymskokatolickiej w Surgucie, z Ojcem Antonim, Proboszczem Parafii Prawosławnej Świętego Jerzego. Zajechaliśmy tam bowiem, aby obejrzeć nową cerkiew i zbudowany razem z nią nowoczesny ośrodek pomocy matkom z małymi dziećmi, a przy okazji doszło do tego ciekawego spotkania. W obiektywach kilku aparatów fotograficznych obaj Proboszczowie wymienili się numerami swoich telefonów komórkowych. A z rozmowy pomiędzy Nimi wyszło, że obaj o sobie sporo już słyszeli i naprawdę sporo wiedzą, ale jeszcze nie było okazji się spotkać. Niektórzy zauważyli, że fakt, iż właśnie teraz do tego spotkania doszło – to chyba pierwszy dobry znak od Matki Bożej Fatimskiej.
                Zapewniam o mojej stałej modlitwie za Was!
                                              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wtorek
7 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Jk 4,1–10; Mk 9,30–37

CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO JAKUBA APOSTOŁA:
Najmilsi:
Skąd się biorą wojny i skąd kłótnie między wami? Nie skądinąd,
tylko z waszych żądz, które walczą w członkach waszych.
Pożądacie, a nie macie, żywicie morderczą zazdrość, a nie
możecie osiągnąć. Prowadzicie walki i kłótnie, a nic nie
posiadacie, gdyż się nie modlicie. Modlicie się, a nie
otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o
zaspokojenie swych żądz.
Cudzołożnicy,
czyż nie wiecie, że przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z
Bogiem? Jeżeli więc ktoś zamierzałby być przyjacielem świata,
staje się nieprzyjacielem Boga. A może utrzymujecie, że na próżno
Pismo mówi: „Zazdrośnie pożąda On ducha, którego w nas
utwierdził”? Daje zaś tym większą łaskę; dlatego mówi: „Bóg
sprzeciwia się pysznym, pokornym zaś daje łaskę”.
Bądźcie
więc poddani Bogu, przeciwstawiajcie się natomiast diabłu, a
ucieknie od was. Przystąpcie bliżej do Boga, to i On zbliży się
do was. Oczyśćcie ręce, grzesznicy, uświęćcie serca, ludzie
chwiejni! Uznajcie waszą nędzę, smućcie się i płaczcie. Śmiech
wasz niech się obróci w smutek, a radość w przygnębienie.
Uniżcie się przed Panem, a On was wywyższy.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Jezus
i uczniowie Jego podróżowali przez Galileę, On jednak nie chciał,
żeby kto wiedział o tym. Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił
im: „Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją,
lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie”. Oni jednak nie
rozumieli tych słów, a bali się Go pytać.
Tak
przyszli do Kafarnaum. Gdy był w domu, zapytał ich: „O czym to
rozprawialiście w drodze?” Lecz oni milczeli, w drodze bowiem
posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy.
On
usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: „Jeśli kto chce
być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą
wszystkich”. Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i
objąwszy je ramionami, rzekł do nich: „Kto przyjmuje jedno z tych
dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie
przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał”.

Czy
nie aż nadto często zdarza się taka oto sytuacja, że
chrześcijanin, który głęboko i pobożnie przeżywa wielkie
tajemnice swojej wiary, świętując przy tym wspaniałe uroczystości
i podniosłe ceremoniały, później gubi się w takich
codziennych, zwykłych sprawach
i popełnia takie najbardziej
zwyczajne i kompromitujące go – jako człowieka wierzącego –
błędy?
Właśnie
o tym mówi Święty Jakub w swoim Liście, którego fragmentu
wysłuchaliśmy w pierwszym czytaniu: Skąd się biorą wojny i
skąd kłótnie między wami? Nie skądinąd, tylko z waszych żądz,
które walczą w członkach waszych. Pożądacie, a nie macie,
żywicie morderczą zazdrość, a nie możecie osiągnąć.
Prowadzicie walki i kłótnie, a nic nie posiadacie, gdyż się nie
modlicie. Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie,
starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz.
I
także dzisiejsza Ewangelia przywołuje tego typu sytuację. Oto –
jak słyszymy – w drodze […]
posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest
największy.
I kiedy się to stało? Wtedy, gdy Jezus
zapowiadał im: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce
ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie

właśnie w obliczu takiego poświęcenia Jezusa i takiej
wielkiej Ofiary, jaką miał złożyć, oni posprzeczali się, kto z
nich jest największy. I chociaż Ewangelista rzeczywiście zaznacza,
że Apostołowie nie zrozumieli tych słów Jezusa, to jednak
ich zachowanie pokazuje, jak bardzo nie zrozumieli.
A
nas cała ta sytuacja poucza i ostrzega, że można naprawdę bardzo
dużo dobrego czynić na płaszczyźnie wiary i chrześcijańskiej
postawy,
bardzo dużo o niej mówić i pokazywać rzeczywiście
wspaniały przykład modlitwy i pobożności, a jednocześnie –
mówiąc kolokwialnie – „wyłożyć się” na drobiazgach.
Bo
przecież owa kłótnia, na jakiej Jezus „przyłapał” Apostołów,
nie była czymś, co by przekreślało całą ich postawę, ich
wierność i miłość do swego Mistrza; ich zaangażowanie w sprawy
Bożego królestwa, czy też ich codzienny trud, związany z
przebywaniem w „szkole” Jezusa – to wszystko nadal
pozostawało istotnym rysem ich postawy.
Ale właśnie na tym tle
cała owa sprzeczka, do jakiej doszło pomiędzy nimi w drodze,
pokazała ich jeszcze tak wielką niedojrzałość i to, że
nauka Jezusa tak naprawdę nie przeniknęła do głębi ich serc i
jeszcze ich w pełni nie ukształtowała.
Można
być bowiem pewnym, że całe to ich – co by nie mówić –
kompromitujące zachowanie nie wynikało ze złej woli. Ja
nawet myślę, że kiedy Jezus zapytał ich, o czym w drodze
rozmawiali, oni sobie wówczas ze wstydem uświadomili, że po
prostu wpadli w pułapkę
własnego egoizmu i własnej
małostkowości. Oni tego nie chcieli, oni naprawdę wierzyli w to
wszystko, czego Jezus nauczał i chcieli zapewne ukształtować w
sobie postawę zgodną z tą nauką, ale w tym momencie okazało
się, jak bardzo są jeszcze przyziemni,
jak wiele w nich tkwi
jeszcze owego starego człowieka… Mówiąc krótko raz jeszcze –
„wyłożyli się” na drobiazgach.
Zresztą,
przed taką samą sytuacją ostrzega wiernych Święty Jakub w swoim
Liście. On także poucza, że można szumnie wyznawać wiarę
wyznawać i nawet dawać o niej mocne i prawdziwe, wręcz
bohaterskie
świadectwo, a w codziennych, zwykłych
kontaktach z drugim człowiekiem – najczęściej tym, żyjącym tuż
obok – można nagle pokazać tak wyraźną małostkowość i
niedojrzałość.
Można
bowiem być człowiekiem naprawdę pobożnym i zaangażowanym w
sprawy wiary i różne działania z nią związane, a jednocześnie
„dobijać” innych
swoją opryskliwością, swoim gadulstwem,
podkreślaniem siebie, albo też jakimś wewnętrznym lub zewnętrznym
bałaganem, niezorganizowaniem, niepunktualnością… A w ten sposób
tak łatwo można niweczyć wielkie dzieła małymi potknięciami.
Dlatego
właśnie – jak się wydaje – autentyczność naszej wiary i
chrześcijańskiej postawy
wyraża nie tyle ten nasz obraz, jaki
widać w wymiarach oficjalnych i uroczystych, ile ten, który wyłania
się w sytuacjach najbardziej zwyczajnych, a do tego –
niespodziewanych.
Jeżeli w tych właśnie sytuacjach nie
będziemy się dawali zaskakiwać i nie będzie „wychodził” z
nas ów stary człowiek, wtedy będziemy mogli powiedzieć, że
jesteśmy prawdziwymi chrześcijanami!
Pomyślmy:
– Czy
ludzie, z którymi żyję na co dzień, są w stanie ze mną
wytrzymać?
– Czy
próbuję spojrzeć na swoją postawę ich oczami, aby dostrzec,
jakie mogą mieć ze mną trudności?
– Czy
moje codzienne, drobne potknięcia, rzeczywiście nie zniekształcają
obrazu całej mojej chrześcijańskiej postawy?

Bądźcie
więc poddani Bogu, przeciwstawiajcie się natomiast diabłu, a
ucieknie od was. Przystąpcie bliżej do Boga, to i On zbliży się
do was. Oczyśćcie ręce, grzesznicy, uświęćcie serca, ludzie
chwiejni!

4 komentarze

  • Mocne i prawdziwe słowa wypowiedziałeś święty Jakubie… a ja zapytam gdzie byłeś jak Twój Nauczyciel Jezus wygłaszał orędzie z Krzyża… potrzeba Ci było dotknięcia Ducha Świętego abyś stał się odważny, bezkompromisowy…Proś zatem i dla nas o odwagę bycia uczniami i wyznawcami Jezusa. Proszę…

    • Święty Jakub także musiał "nauczyć się" takiej odważnej postawy. Ale wyszło mu to całkiem dobrze. Obyśmy i my byli takimi pojętnymi uczniami… Ks. Jacek

  • Ks Jacku,do urodzin Ks Prałata zostało jeszcze 10 dni.Serdecznie pozdrawiam i życzę owocnego pobytu na tej dalekiej Syberii.Teresa

    • Do ich uroczystych obchodów w Parafii pozostało dziesięć dni, natomiast – na ile się orientuję – sam dzień wypada właśnie dzisiaj. Pozdrawiam! Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.