Czy Twoje przyjście oznacza pokój?…

C
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, pozdrawiam serdecznie z Miastkowa! I to stąd właśnie przesyłam serdeczne życzenia imieninowe dwóm Kapłanom Diecezji warszawsko – praskiej: Księdzu Tomaszowi Jarzębskiemu, mojemu bezpośredniemu Poprzednikowi na wikariacie w Celestynowie, oraz Księdzu Tomaszowi Tarasiukowi, pochodzącemu z mojej rodzinnej Parafii. Życzę Drogim Solenizantom stałej – i wciąż odnawiającej się – kapłańskiej gorliwości, a także wielkiej radości i nadziei! Zapewniam o modlitwie!
       A dzisiaj – pierwsza niedziela miesiąca. Niech w naszej modlitwie nie zabraknie uwielbienia Pana za wszelkie łaski, jakich nam udziela na drodze do zbawienia!
          I tak zupełnie na marginesie: Czy dzisiaj będzie trochę chłodniej? Takie są zapowiedzi. Oby!
          Na głębokie, religijne i radosne przeżywanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                                  Gaudium et spes!  Ks. Jacek

14
Niedziela zwykła, C,
do
czytań: Iz 66,10–14c; Ga 6,14–18; Łk 10,1–12.17–20
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Radujcie
się wraz z Jerozolimą, weselcie się w niej wszyscy, co ją
miłujecie. Cieszcie się z nią bardzo wy wszyscy, którzyście się
nad nią smucili.
Ażebyście
ssać mogli aż do nasycenia z piersi jej pociech; ażebyście
ciągnęli mleko z rozkoszą z pełnej piersi jej chwały.
To
bowiem mówi Pan: „Oto skieruję do niej pokój jak rzekę i chwałę
narodów jak strumień wezbrany.
Ich
niemowlęta będą noszone na rękach i na kolanach będą
pieszczone. Jak kogo pociesza własna matka, tak Ja was pocieszać
będę; w Jerozolimie doznacie pociechy.
Na
ten widok rozraduje się serce wasze, a kości wasze nabiorą
świeżości jak murawa. Ręka Pana da się poznać Jego sługom”.
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO GALATÓW:
Bracia:
Nie daj, Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z
krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał
się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata. Bo ani obrzezanie nic
nie znaczy, ani nie obrzezanie, tylko nowe stworzenie.
Na
wszystkich tych, którzy się tej zasady trzymać będą, i na
Izraela Bożego niech zstąpi pokój i miłosierdzie.
Odtąd
niech już nikt nie sprawia mi przykrości: przecież ja na ciele
swoim noszę blizny, znamię przynależności do Jezusa.
Łaska
Pana naszego Jezusa Chrystusa niech będzie z duchem waszym, bracia.
Amen.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
wyznaczył jeszcze innych, siedemdziesięciu dwóch uczniów i wysłał
ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd
sam przyjść zamierzał. Powiedział też do nich:
Żniwo
wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa,
żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Idźcie, oto was posyłam
jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani
sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie.
Gdy
do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: «Pokój
temu domowi». Jeśli tam
mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli
nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc,
co mają; bo zasługuje robotnik na swą zapłatę. Nie przechodźcie
z domu do domu. Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą was,
jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i
mówcie im: «Przybliżyło
się do was królestwo Boże».
Lecz
jeśli do jakiego miasta wejdziecie, a nie przyjmą was, wyjdźcie na
jego ulice i powiedzcie: «Nawet
proch, który z waszego miasta przylgnął nam do nóg, strząsamy
wam. Wszakże to wiedzcie, że bliskie jest królestwo Boże».
Powiadam wam: Sodomie lżej będzie w ów dzień niż temu miastu”.
Wróciło
siedemdziesięciu dwóch z radością mówiąc: „Panie, przez
wzgląd na Twoje imię nawet złe duchy nam się poddają”.
Wtedy
rzekł do nich: „Widziałem szatana spadającego z nieba jak
błyskawica. Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i
skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie
zaszkodzi. Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam
poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w
niebie”.
Liturgia
Słowa dzisiejszej Niedzieli tchnie wielkim optymizmem.
Co
prawda, jesteśmy przyzwyczajeni do różnego stylu wypowiedzi
Boga w Piśmie Świętym: czasami jest to pochwała, ale czasami
bardzo ostre upomnienie, wręcz groźba; czasami skarga – a dzisiaj
Jezus przychodzi do nas ze słowem pełnym nadziei, z obietnicą
swojego pokoju.
To
wspaniała obietnica. Jezus realizację tej obietnicy powierza
Apostołom: Gdy
do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie:
«Pokój
temu domowi
».
Nawiasem mówiąc – dobrze, gdyby ludzie wierzący,
odwiedzając się nawzajem, używali tego pozdrowienia, albo
ewentualnie staropolskiego: „Niech będzie pochwalony Jezus
Chrystus!”,
zamiast nic nie mówiącego: „dzień dobry”…
Jezus
mówi dalej: Jeśli
tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim;
jeśli nie, powróci do was.

[…] Jeśli
do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą;
uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im:
«Przybliżyło
się do was królestwo Boże
».
Z
tych słów wynika, że pokój, który pochodzi od Jezusa; pokój,
który Apostołowie mają hojnie rozdawać wszystkim wokół, jest
czymś bardzo określony
m. To nie jest „jakiś
tam” pokój, „jakiś tam” stan ducha, niezbyt jasny, ale jest
to coś bardzo konkretnego, prawie dotykalnego, skoro nie
przyjęty przez ludzi – ma powrócić do Apostołów.
Bożą
tajemnicą jest, na czym polega taki pokój,
pewnym jest
natomiast – bo tak wynika ze słów Jezusa – że będzie można
odróżnić tego, kto jest tym pokojem obdarowany, od tego, kto owego
pokoju w sercu nie posiada. Jest to bardzo jasno określony stan
ducha ludzkiego.
Ponadto,
nie każdy ten pokój musi i może otrzymać. Oto bowiem okazuje się,
że niektórzy go nie dostąpią. Nie wszyscy będą godni
otrzymać dar tego pokoju. Nie każdy będzie należycie na
niego przygotowany, a wielu na pewno nie będzie
zdawało sobie sprawy z tego, jak wielki to dar. Dlatego będą i
tacy – o tym słyszeliśmy w drugiej części Ewangelii – którzy
nie przyjmą Apostołów.
Jezus
zapowiada bardzo smutny koniec na Sądzie takich osób i takiego
miasta, które nie chce przyjąć wysłanników pokoju. Ale to,
między innymi, znaczy, iż prawdziwego pokoju Bożego nic i nikt
nie jest w stanie zastąpić!
Po prostu – ten, kto go nie ma,
traci bardzo dużo, bo pokój Jezusowy jest bardzo bliski królestwu
Bożemu. To Królestwo, które Apostołowie mają głosić, wydaje
się tylko innym imieniem pokoju.
Ponadto,
pokój Chrystusowy to wartość bardzo wewnętrzna. Zauważmy:
Jezus nie pozwala Apostołom cieszyć się wyłącznie z
osiągniętych sukcesów misyjnych, nawet z powodu tego,
że złe duchy będą się poddawać,
ale powodem do prawdziwej
radości ma być fakt, że imiona Apostołów zapisane są w Niebie,
a zatem – że żyją w szczególnej bliskości Boga.
pełni autentycznego pokoju, żyją w stanie prawdziwego pokoju, w
łączności z Bogiem – i z tego mają się naprawdę cieszyć.
Nawet
bowiem zewnętrzne znaki i cuda, dokonane ku podziwowi ogólnemu,
jeszcze nie świadczą o prawdziwym pokoju w sercu.
To bardzo
zaskakujące stwierdzenie Jezusa, bo raczej nie każdemu i nie zawsze
tak zwyczajnie złe duchy się poddają, nie każdy może uczynić
wyraźny znak. A jednak nawet i to jeszcze nie świadczy o
pełnym i prawdziwym szczęściu, lecz to, że imiona Apostołów
zapisane są w Niebie, a zatem – zapisane są w sercu Bożym.
Mówiąc zatem krótko – Apostołowie żyją w prawdziwej
bliskości Boga,
są pełni Jego pokoju.
Według
Księgi Proroka Izajasza
, której fragmentu wysłuchaliśmy w
pierwszym czytaniu, pokój ten przypomina rzekę i rozlewa się
na wszystkich, którzy mogą go przyjąć. W przepowiedni prorockiej
pokój ten jest przeobfity – w wizji karmienia mlekiem przez
matkę zapowiada Prorok obfite napełnienie pokojem serc wszystkich,
którzy są otwarci
i tego pokoju szczerze pragną. A rezultatem
przyjęcia daru pokoju Bożego będzie pokonanie wszelkiego smutku –
szczera pociecha, jaka ogarnie serca ludzkie.
Z
kolei, Święty Paweł Apostoł, w Liście do
Galatów, w drugim czytaniu
wskazuje na jeszcze jedną, niezwykle
ważną cechę pokoju Bożego: pokój ten płynie z Krzyża. A
więc z Ofiary Jezusa, z Jego bezgranicznego poświęcenia. Sam
Święty Paweł za znak swojej przynależności do Jezusa uznaje
blizny, które nosi na swym ciele – blizny oznaczające
przeróżne cierpienia i doświadczenia, jakie musiał znieść,
a
które paradoksalnie
sprawiły, że czuł się szczęśliwym, czuł się
uczestnikiem Bożego pokoju.
Z
tych wszystkich wypowiedzi Bożych wyłania się bardzo jasny
obraz Bożego pokoju
– pokoju, który jest czymś zupełnie
wyjątkowym i czymś nieporównywalnym do pokoju rozumianego tylko po
ziemsku. Pokój Chrystusowy, jak już wspominaliśmy, jest darem
Bożym
i nikt nie jest w stanie go dać, jak tylko Chrystus. To,
co dają ludzie sami od siebie, bez odniesienia do Chrystusa, nawet
jeżeli nazywa się pokojem, w rzeczywistości pokojem nie jest,
bo człowiek nie może dać pokoju w pełni.
Ten
ludzki pokój jest często wyrachowany i stoi na straży interesów
takich czy innych osób,
nie jest to więc pokój bezinteresowny.
Jeżeli uważnie obserwujemy świat dzisiejszej polityki, na pewno
zauważamy, że to, co nazywa się dzisiaj pokojem, jakoś dziwnie
nie oznacza sprawiedliwości
i stoi na straży interesów bardzo
określonych ludzi lub instytucji, często doprowadzając zresztą do
konfliktów. A więc – mało trwały i szczery jest ten ludzki
pokój…
Pokój
Chrystusowy ludzie otrzymują za pośrednictwem Kościoła. To
nie jest przypadek, że akurat przez ręce Apostołów Jezus
swój pokój chce rozdzielać, niejako im właśnie pozostawiając
osąd, komu można go dać, a kto na niego nie zasługuje.
Dlatego
błądzi od samego początku ten, kto tego pokoju szuka gdzie
indziej
– w obietnicach ludzkich, w ludzkich układach i
znajomościach, w deklaracjach politycznych, lub działaniach
militarnych. Błądzi również ten, kto pragnie szczerego i
prawdziwego pokoju, a nie żyje w przyjaźni z Bogiem,
kto nie ma
czystego sumienia, kto nie zachowuje jedności z Kościołem, kto
jest z tym Kościołem związany słabo, albo tylko formalnie, nie
czując żadnej duchowej więzi…
Spodobało
się bowiem Jezusowi właśnie poprzez Kościół rozdzielać swój
pokój
i to jest Jego wolą. Jeżeli zaś pokój ten rozdzielany
jest za pośrednictwem Kościoła, to nie w inny sposób, jak tylko
za pomocą środków, którymi Kościół dysponuje.
Tymi
środkami są: Msza Święta, Sakramenty, Boże słowo,  szczera i wytrwała modlitwa Nie zagości zatem
pokój w sercu człowieka, który z Kościołem zachowuje łączność
tylko przy okazji kolędy czy pogrzebu w rodzinie. Wielu dzisiaj
narzeka, że wiara im nic nie daje
i
że nie czują żadnej wewnętrznej satysfakcji z tego, iż są
wierzącymi i należą do Kościoła – jak byli smutni, tak smutni
pozostają; jak mieli problemy, tak problemy mają. I
co z tego, że są wierzący?
Gdzie
jest ten Bóg, w którego tak 
przecież wierzą,
który podobno ma im pomagać, a czasami odnosi się wrażenie, jakby
Go w ogóle nie było, jakby Go nic nie obchodziło – Jego obecność
i pomoc, o której tyle księża mówią na kazaniach, jakoś jest
niezbyt zauważalna.
Mówiąc krótko – ów pokój Boży, o
którym tyle się mówi, jakiś jest odległy, „jakiś nie dla
nas,
jakbyśmy byli gorsi i na niego nie zasługiwali”…
A
tymczasem, nie jest to prawdą, bo w sensie ścisłym na pokój
Boży nie zasługuje nikt
z nas, gdyż jest
on darmowym darem Bożej miłości,
wszyscy więc otrzymujemy go
z Bożej łaskawości. Skoro Jezus wysłużył go nam na Krzyżu, to
przecież Ofiara krzyżowa Jezusa jest wyrazem Jego miłości do
człowieka. Zatem i pokój Boży jest takim darem. Ale ten
pokój Boży musi być przez nas chciany, musi nam na nim
zależeć
– po prostu trzeba, abyśmy przynajmniej po ten dar
wyciągnęli ręce, abyśmy włożyli minimum zaangażowania, aby dar
ten otrzymać.
Dlatego
nie może nas dziwić fakt, iż nasza wiara jest taka mało
satysfakcjonująca,
jeżeli traktujemy ją tylko jako formalność
i konieczność. Spróbujmy potraktować Mszę Świętą jako
spotkanie z żywym Chrystusem!
Nie z księdzem, nie z sąsiadką
czy znajomym, który obok mnie stoi, ale właśnie z Chrystusem. To
przecież Jego słowo jest do mnie dzisiaj kierowane. Właśnie
Jego słowo – właśnie do mnie! Indywidualnie!
Do
sąsiadki też, i do znajomego także, ale również do mnie, bo
zupełnie inaczej odbiorą to moi znajomi, inaczej to słowo
Boże odbierze dla siebie ksiądz, jeszcze inaczej poszczególni
członkowie mojej rodziny, a zupełnie inaczej ja je
dobiorę,
bo moja sytuacja różni się od czyjejkolwiek sytuacji
i zupełnie inaczej to Boże słowo zaistnieje w moim życiu.
Czy
zatem
usłyszałem, co Jezus mówi do mnie – choćby
dzisiaj
? Jaką myśl z dzisiejszej liturgii Słowa
zabieram dla siebie?…
Takie
pytania warto stawiać sobie po każdej Mszy Świętej. A jak jest
z przyjmowaniem Komunii Świętej?
Czy nie zapomniałem, że to
prawdziwy Jezus, który zamieszkuje moje serce? Czy z Nim rozmawiam?
Czy tylko – przepraszam za to
stwierdzenie – połykam biały opłatek i odchodzę bezmyślnie?…
A
czy od ostatniej Spowiedzi
cokolwiek poprawiłem w moim
postępowaniu – cokolwiek?… To prawda, że zasadniczo oskarżamy
się z tych samych grzechów, ale czy chociaż w małym szczególe
coś „drgnęło”
– tak wyraźnie i konkretnie? A
jeśli tak, to co?…
Kochani,
to przecież w ten sposób buduje się i utrwala Chrystusowy
pokój w naszych sercach!
A
warto przy tej okazji spytać także swoje relacje
z innymi.
Czy spotykając się z moimi najbliższymi, ewentualnie
z innymi ludźmi, wprowadzam we wzajemne relacje pokój, czy
jestem siewcą niezgody i konfliktu?
Czy nawet jeżeli nie
wypowiadam owych słów: Pokój temu domowi, to czy po
moim nastawieniu można poznać, że ja ten pokój – Chrystusowy
pokój
– naprawdę mam w sercu i rzeczywiście wnoszę go
do tego domu czy do tej ludzkiej wspólnoty? A może ludzie
unikają mnie
w obawie, abym znowu nie spowodował jakiejś
sąsiedzkiej kłótni? A może już mają dość sianych przeze mnie
intryg, pretensji i nastawiania jednych na drugich?…
Moi
Drodzy, kiedy się czyta kolejne Księgi Starego Testamentu, to w
niektórych miejscach można natknąć się na opis takiej oto
sytuacji, iż do bram tego czy innego miasta zbliża
się
jakiś obcy król czy wódz ze
swym wojskiem, albo nawet Prorok Pański, a wówczas na jego
spotkanie wychodzi starszyzna miasta – często razem z większością
mieszkańców – i zadaje owemu przybyszowi pytanie: Czy twoje
przyjście oznacza pokój?
Zwykle w odpowiedzi słyszą:
Pokój, po czym następuje wyjawienie celu wizyty. Ale
nie zawsze tak było. Niekiedy bowiem takie przyjście oznaczało
napaść obcych wojsk,
lub inne nieszczęścia.
I
właśnie z tym pytaniem ja teraz zwracam się do Ciebie, Droga
Siostro, i do Ciebie, Drogi Bracie:
Kiedy
wychodzisz na spotkanie drugiego człowieka,
kiedy
wchodzisz do jego domu,
kiedy
po pracy czy skądkolwiek wracasz do swojego własnego domu,
kiedy
wracasz po przeżytej Mszy Świętej lub modlitwie – do swego
własnego domu lub do domu Twoich bliskich –
czy
Twoje przyjście oznacza pokój?…

6 komentarzy

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.