Drzwi otwarte – drzwi zamknięte…

D
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Życzę Wszystkim pięknie przeżytego Dnia Pańskiego. I na takie właśnie jego przeżywanie – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                               Gaudium et spes!  Ks. Jacek

21
Niedziela zwykła, C,
do
czytań: Iz 66,18–21; Hbr 12,5–7.11–13; Łk 13,22–30
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
To
mówi Pan: „Ja znam ich czyny i zamysły. Przybędę, by zebrać
moją chwałę. Ustanowię u nich znak i wyślę niektórych
ocalałych z nich do narodów Tarszisz, Put, Meszek i Rosz, Tubal i
Jawan, do wysp dalekich, które nie słyszały mojej sławy ani nie
widziały mojej chwały. Oni ogłoszą chwałę moją wśród
narodów.
Z
wszelkich narodów przyprowadzą w ofierze dla Pana wszystkich
waszych braci, na koniach, na wozach, w lektykach, na mułach i na
dromaderach, na moją świętą Górę w Jerozolimie, mówi Pan,
podobnie jak Izraelici przynoszą ofiarę z pokarmów w czystych
naczyniach do świątyni Pana. Z nich także wezmę sobie niektórych
jako kapłanów i lewitów”, mówi Pan.
CZYTANIE
Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Bracia:
Zapomnieliście o upomnieniu, które się zwraca do was, jako do
synów: „Synu mój, nie lekceważ karania Pana, nie upadaj na
duchu, gdy On cię doświadcza. Bo tego Pan miłuje, kogo karze,
chłoszcze każdego, którego za syna przyjmuje”.
Trwajcież
w karności. Bóg obchodzi się z wami jak z dziećmi. Jakiż to
bowiem syn, którego by ojciec nie karcił?
Wszelkie
karcenie na razie nie wydaje się radosne, ale smutne, potem jednak
przynosi tym, którzy go doświadczyli, błogi plon sprawiedliwości.
Dlatego wyprostujcie opadłe ręce i osłabłe kolana. Czyńcie
proste ślady nogami waszymi, aby kto chromy nie zbłądził, ale był
raczej uzdrowiony.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
nauczając szedł przez miasta i wsie i odbywał swą podróż do
Jerozolimy.
Raz
ktoś Go zapytał: „Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?”.
On
rzekł do nich: „Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż
wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli.
Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze,
zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: «Panie, otwórz nam»; lecz
On wam odpowie: «Nie wiem, skąd jesteście». Wtedy zaczniecie
mówić: «Przecież jadaliśmy i piliśmy z tobą, i na ulicach
naszych nauczałeś».
Lecz
On rzecze: «Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode
Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości». Tam będzie
płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba,
i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz
wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i
siądą za stołem w królestwie Bożym.
Tak
oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy
będą ostatnimi”.

Na
skierowane do siebie pytanie: Panie,
czy tylko nieliczni będą zbawieni?,

Jezus
odpowiada w sposób obrazowy, mówiąc o Panu, który w określonym
czasie zamknie
drzwi i nie dopuści do siebie

nikogo, kto do tego momentu nie zdążył przez nie przejść.
Jednakże pośród tych, którzy zdążyli, znajdą się – według
tego, co mówi Jezus – ludzie z różnych miejsc na ziemi. Jezus
stwierdził: Przyjdą
ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w
królestwie Bożym.

Widzimy
zapewne podobieństwo tej zapowiedzi do słów,
które Bóg wypowiedział dzisiaj w pierwszym czytaniu, w Proroctwie
Izajasza, mówiąc: Z
wszelkich narodów przyprowadzą w ofierze dla Pana wszystkich
waszych braci, na koniach, na wozach, w lektykach, na mułach i na
dromaderach, na moją świętą Górę w Jerozolimie…
Zbawienie
jest więc
propozycją,
skierowaną do każdego człowieka

bez względu na to, gdzie żyje, skąd pochodzi, kim jest, czy w
jakim języku
mówi… Wszyscy – bez żadnych wyjątków – mają szansę być
zbawieni. W tej sprawie panuje fundamentalna
równość.

Co jednak nie znaczy, niestety, że wszyscy na
pewno
będą
zbawieni.
Oczywiście,
byłoby dobrze, gdyby wszyscy – bez żadnego wyjątku –
skorzystali z zaproszenia, skierowanego do nich przez Boga.
Jezus
jednak w dzisiejszej Ewangelii przestrzega nas wszystkich przed
sytuacją, którą tak oto obrazowo opisuje: Skoro
Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze,
zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: «Panie, otwórz nam»; lecz
On wam odpowie: «Nie wiem, skąd jesteście». Wtedy zaczniecie
mówić: «Przecież jadaliśmy i piliśmy z tobą, i na ulicach
naszych nauczałeś».
Lecz
On rzecze: «Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode
Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości». Tam będzie
płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i

Jakuba,
i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz
wyrzuconych.

Z
tego właśnie pouczenia wynika konkretny wniosek, konkretne
wskazanie Jezusa, wyrażone w słowach: Usiłujcie
wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie
chciało wejść, a nie będą mogli.

Otóż
właśnie!
Zasadniczo
zbawienie człowieka zależy od łaski Bożej i Bożego zaproszenia –
co, jak wspominaliśmy, mamy wszyscy
bez wyjątku zagwarantowane

– oraz od dobrej woli i szczerej
chęci samego człowieka.

Natomiast przyjdzie taki moment, kiedy człowiek będzie
chciał wejść

przez owe ciasne drzwi, będzie
chciał dostąpić zbawienia,

ale będzie po prostu za
późno…

Kochani,
czy my o tym chociaż od czasu do czasu myślimy?… Czy my bierzemy
w ogóle pod uwagę upływ
czasu i to, że przyjdzie
nam kiedyś stanąć przed Bożym Trybunałem?

Bo my się chyba wszyscy trochę przyzwyczailiśmy, że ciągle
słyszymy jedynie
o Bożym miłosierdziu,

i o Bożej łaskawości i cierpliwości – co
jest oczywiście prawdą; i
słyszymy też wielokrotne
zaproszenia:

a to na Mszę Świętą, a to do
Spowiedzi, a to na rekolekcje, a to do modlitwy…
Słyszymy
te zaproszenia, niekiedy może nawet nalegania
ze strony najbliższych – i może jesteśmy już tak w
tym
osłuchani, że nawet
nas to nuży, albo i męczy,
dlatego
korzystamy z tychże
zaproszeń, albo nie korzystamy, albo przebieramy pomiędzy nimi…
Tymczasem
Jezus dzisiaj mówi, że przyjdzie taki czas,
kiedy już nie będzie zaproszeń,

nie będzie nalegania ani przypominania, tylko drzwi po
prostu zostaną zamknięte.

A wtedy dojdzie do sytuacji odwrotnej: to my będziemy prosić i
nalegać, ale będzie
już za późno

i na nic owe nalegania się zdadzą. Bo
będzie
już
za
późno… Za późno…

Jakie
to dramatyczne
słowa

dla człowieka – szczególnie w kontekście zbawienia, w kontekście
wieczności: za
późno…

Podobnie zresztą, jak słowa Jezusa: Powiadam
wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy
dopuszczający się niesprawiedliwości.

Cóż
gorszego, niż takie słowa usłyszeć?… A jednak – jest to
możliwe. Dzisiaj Jezus wyraźnie o tym mówi.
Dlatego
trzeba się tym przejąć. I nie chodzi tu o jakieś puste, dziecinne
straszenie
kogokolwiek „diabełkiem” czy „piekiełkiem”.

Chodzi o to, aby wziąć sobie do serca wskazania, jakie daje nam
dzisiaj, w drugim czytaniu, Autor Listu do Hebrajczyków, gdy pisze:
Synu
mój, nie lekceważ karania Pana, nie upadaj na duchu, gdy On cię
doświadcza. Bo tego Pan miłuje, kogo karze, chłoszcze każdego,
którego za syna przyjmuje.

To
bardzo mocne słowa.
Ale
Autor natchniony wyjaśnia: Trwajcież
w
karności. Bóg obchodzi się z wami jak z dziećmi. Jakiż to bowiem
syn, którego by ojciec nie karcił?
Wszelkie
karcenie na razie nie wydaje się radosne, ale smutne, potem jednak
przynosi tym, którzy go doświadczyli, błogi plon sprawiedliwości.

Trudne
są te wskazania, trzeba przyznać… I wymagające…
Jednak
zakończenie
wyraźnie tchnie optymizmem, gdy Autor biblijny zachęca: Dlatego
wyprostujcie opadłe ręce i osłabłe kolana. Czyńcie proste ślady
nogami waszymi, aby kto chromy nie zbłądził, ale był raczej
uzdrowiony.

To
właśnie do tego ma prowadzić posłuszeństwo Bogu i poddanie się
Jego prowadzeniu. Nieraz pewnie nie będzie to
łatwe.
Ale Bóg na
każdym etapie tego ziemskiego życia wspiera

człowieka,
który Mu ufa i jest z Nim zjednoczony, a w wieczności – nagrodzi
go życiem wiecznym. Człowiek, który podejmuje trud pracy nad sobą
i wszystkie,
także
najtrudniejsze
chwile swego życia przeżywa z Jezusem,

może liczyć na to, że znajdzie się w tej wielkiej liczbie
zbawionych, którzy wejdą do wiecznej chwały.
Natomiast
człowiek, który „ma jeszcze czas”, któremu się „z tymi
sprawami nie spieszy”, który aktualnie ma „ważniejsze zajęcia
i sprawy” – może się na koniec bardzo
zdziwić. A jeszcze bardziej – przerazić.
Moi
Drodzy, musimy sobie o tym dzisiaj powiedzieć, gdyż
nie wolno nam w sprawach wiary ulegać jakiejkolwiek
poprawności
politycznej,
czy
obyczajowej
.
Już
dość jej w przekazach medialnych i w wystąpieniach polityków, już
dość tego nachalnego i fałszywego rozmywania
rzeczywistości i

zacierania
ostrych, wyrazistych granic

pomiędzy dobrem i złem, pomiędzy prawdą, a kłamstwem!
Nie
może taki styl wkraść się

do
naszej relacji z Bogiem:

do naszej modlitwy, ale też do naszej refleksji nad Bożym słowem,
czy do naszych kapłańskich
homilii.
Nie możemy tylko mówić – jak było wspomniane – o Bogu
miłosiernym, pomijając
kwestię Bożej sprawiedliwości i sądu.
Nie
możemy mówić tylko o Niebie, a w ogóle
pomijać rzeczywistość piekła.

Nie możemy tylko mówić o zbawieniu, nic nie wspominając o groźbie
wiecznego potępienia.
Czyli
– mówiąc krótko – nie możemy tylko cieszyć się otwartymi
drzwiami do zbawienia i oszukiwać
się, że na ich przejście „mamy jeszcze czas”.

My musimy mieć jasno w świadomości, że te drzwi będą
kiedyś zamknięte

i już nie zostaną ponownie otwarte dla tych, którzy nie weszli.
Musimy stale o tym pamiętać! Nie dla straszenia się nawzajem, ale
dla
duchowej mobilizacji,

która będzie nam kazała brać się do
pracy nad sobą już dzisiaj, już teraz!

Jeżeli
zatem widzimy, że coś w swoim odniesieniu do Boga koniecznie
musimy
poprawić, coś w swoim postępowaniu zmienić, coś przebudować
w swoich relacjach z drugim człowiekiem, to najlepszym czasem na
podjęcie takich działań jest
dzień dzisiejszy!

Bo nikt z nas nie wie, czy nie
jest to dzień ostatni…

A jeżeli nie jest, to znowu nikt z nas nie
wie, kiedy przyjdzie ów dzień ostatni,

kiedy drzwi zostaną zamknięte…
Kochani,
wszyscy bez wyjątku jesteśmy
zaproszeni do zbawienia.

Ale każdy dąży do niego inną
drogą – swoją własną,
indywidualną.
I każdy z nas musi na tej drodze pokonać pewne przeszkody, znieść
nieco trudów

i przeciwności – nie ma rady! Taka jest droga do zbawienia. Innej
nie ma.

I
nie jest to jakaś tragedia, jakieś
nieszczęście, czyhające na człowieka wierzącego,
bo – żeby to jeszcze raz powtórzyć – jeżeli człowiek żyje w
prawdziwej
jedności
z Bogiem, to widzi
sens tych wszystkich trudności,
które
musi podjąć, i zadań, które musi wypełnić. Cały problem w tym,
żeby człowiek na
tej drodze się znalazł,

żeby wciąż do tych otwartych drzwi zmierzał, a przestał się
oszukiwać, że ma jeszcze czas, że zdąży, że teraz musi załatwić
ważniejsze sprawy. Nie
ma ważniejszej sprawy, jak sprawa zbawienia!

Dlatego
już dzisiaj, już teraz, trzeba nam się o nie starać. Trzeba nam –
jak prosi Jezus – usiłować
wejść
przez ciasne drzwi.

Właśnie to słowo: „usiłować”
jest tutaj ważne. Jest to z pewnością nawiązanie do tego, czego
uczy nas dzisiaj Autor Listu do Hebrajczyków,
gdy pisze o karceniu
przez Boga

– karceniu, które jest wyrazem ojcowskiej troski o człowieka.
Zatem,
już
dzisiaj, Kochani,
trzeba
nam podjąć wysiłek – konkretny
wysiłek, wsparty pomocą Bożą

– aby móc
przejść
przez te drzwi, które stoją przed nami otworem i do przekroczenia
których Jezus codziennie nas zaprasza. Już
dzisiaj
trzeba
nam wyruszyć w drogę!

Bo przyjdzie taki dzień, kiedy te drzwi zostaną zamknięte.

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.