Dał nam Bóg ducha mocy i miłości, i trzeźwego myślenia!

D
Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym
urodziny przeżywa Piotr Antosiewicz – za moich czasów Lektor i
Prezes Służby liturgicznej w Celestynowie. Dziękując Piotrowi za
dwa lata świetnej współpracy i 
stały dobry kontakt,
życzę szczególnego Bożego błogosławieństwa na każdy dzień! I
o nie będę się dziś modlił.
A
teraz pozwólcie, że uhonoruję tych Wszystkich, którzy przeżywać
będą swoje imieniny lub urodziny w ciągu całego najbliższego
tygodnia, a potem wyjawię, dlaczego właśnie tak.
Otóż,
w poniedziałek, 3 października, imieniny obchodzić będzie Pani
Teresa Mućka – Osoba niezwykle życzliwa, zaprzyjaźniona z naszą
Rodziną, Mama Księdza Leszka; Pani Teresa Nowicka – moja Ciocia,
której szczególnie chciałbym życzyć mocy i wytrwałości w
zmaganiu się z tyloma problemami i trudnymi zadaniami, które ciągle
musi podejmować
i z którymi sobie naprawdę bohatersko
radzi
; Pani Teresa Woźniak – moja Wychowawczyni ze szkoły
podstawowej; Pani Teresa Derlicka – Siostra Księdza Proboszcza z
Miastkowa, pomagająca co i raz w organizacji różnych spotkań na
plebanii; oraz Pani Teresa Stobińska – w której domu zaczynałem
wraz z Młodzieżą swoją przygodę ze Szklarską Porębą. Urodziny
natomiast tego dnia obchodzi Iza Izdebska, należąca w swoim czasie
do jednej ze Wspólnot młodzieżowych.
We
wtorek, 4 października, imieniny będzie przeżywał Ksiądz
Franciszek Juchimiuk, mój Profesor teologii moralnej w Seminarium.
Urodziny zaś będą obchodzić: Paweł Deres i Anna Maksymiuk,
należący w swoim czasie do Wspólnot młodzieżowych, oraz
Magdalena Koguciuk, życzliwa mi Osoba z Lublina.
W
czwartek, 6 października, imieniny będą obchodzić: Ksiądz Artur
Pióro – mój Kolega kursowy; Ksiądz Artur Wojtkowicz – po
prostu Ksiądz; oraz Artur Strzeżysz – za moich czasów Lektor w
Celestynowie i Poprzednik dzisiejszego Jubilata, Piotra, na
stanowisku Prezesa Służby liturgicznej w Celestynowie.
W
sobotę natomiast, 8 października, urodziny przeżywać będzie Anna
Mazur, należąca w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej.
Wszystkim
wymienionym tutaj życzę wielkiego Bożego błogosławieństwa i
wszelkiej Bożej łaski na każdy dzień!
Moi
Drodzy, w jednej z odpowiedzi, na któryś z wpisów z ostatnich dni,
obiecałem, że w dzisiejszym rozważaniu odniosę się szerzej do
kwestii ochrony życia. Okazało się jednak, że dzisiaj w naszych
kościołach ma być czytany list Episkopatu Polski, zapowiadający
Dzień Papieski. A zależy mi, żeby kwestię ochrony życia podjąć
także w Miastkowie, w ramach homilii. Dlatego temat ten podejmę w
rozważaniu za tydzień, 9 października. Proszę o cierpliwość,
ale też zachęcam do wypowiadania się na ten temat.
Kochani,
Ojciec Święty w tych dniach odbywa Podróż apostolską do Gruzji i
Azerbejdżanu. Słuchajmy tego, co mówi do tamtejszego Kościoła –
i do całego Kościoła – oraz wspierajmy Go modlitwą, prosząc
także o błogosławione owoce Jego pielgrzymowania do tej
niewielkiej Wspólnoty, przeżywającej swą wiarę w tak przecież
niełatwych warunkach!
Dzisiaj
pierwsza niedziela miesiąca – i kolejny dzień października.
Zachęcam do udziału w stosownych nabożeństwach, szczególnie –
w nabożeństwach różańcowych.
I
już na zakończenie tego przydługiego nieco słowa wstępnego: Od
jutra przekazuję zarząd nad naszym Gospodarstwem Księdzu Markowi,
ponieważ od jutra właśnie – do soboty włącznie – będę
przeżywał rekolekcje kapłańskie w Sanktuarium Matki Bożej
Kodeńskiej. Na ten czas zawieszam swoją aktywność internetową.
Będę zaglądał na bloga, aby skorzystać z rozważań Księdza
Marka w ramach osobistej medytacji, natomiast nie będę czytał
komentarzy ani – tym bardziej – na nie odpowiadał. Odkładam
także telefon.
Będę
się z Wami łączył w modlitwie, którą w tym momencie obiecuję.
Będę też powierzał opiece Matki Bożej Kodeńskiej wszystkie
Osoby, które tu wymieniłem, a które przeżywać będą w tym
tygodniu imieniny lub urodziny. Ale i Waszym modlitwom w tych dniach
chciałbym się polecić…
Na
głębokie i radosne przeżywanie dzisiejszego Dnia Pańskiego –
niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch
Święty. Amen
Gaudium
et spes! Ks. Jacek
27
Niedziela zwykła, C,
do
czytań: Ha 1,2–3;2,2–4; 2 Tm 1,6–8.13–14; Łk 17,5–10
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA HABAKUKA:
Dokądże,
Panie, wzywać Cię będę, a Ty nie wysłuchujesz? Wołać będę ku
Tobie: „Krzywda mi się dzieje”, a Ty nie pomagasz? Czemu każesz
mi patrzeć na nieprawość i na zło spoglądasz bezczynnie? Oto
ucisk i przemoc przede mną, powstają spory, wybuchają waśnie.
I
odpowiedział Pan tymi słowami: „Zapisz widzenie, na tablicach
wyryj, by można było łatwo je odczytać. Jest to widzenie na czas
oznaczony, lecz wypełnienie jego niechybnie nastąpi; a jeśli się
opóźnia, ty go oczekuj, bo w krótkim czasie przyjdzie niezawodnie.
Oto zginie ten, co jest ducha nieprawego, a sprawiedliwy żyć będzie
dzięki swej wierności”.
CZYTANIE
Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TYMOTEUSZA:
Najdroższy:
Przypominam ci, abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest
w Tobie przez włożenie moich rąk. Albowiem nie dał nam Bóg ducha
bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia. Nie wstydź
się zatem świadectwa Pana naszego ani mnie, Jego więźnia, lecz
weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii
według danej mocy Boga.
Zdrowe
zasady, któreś posłyszał ode mnie, miej za wzorzec w wierze i
miłości w Chrystusie Jezusie. Dobrego depozytu strzeż z pomocą
Ducha Świętego, który w nas mieszka.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Apostołowie
prosili Pana: „Przymnóż nam wiary”. Pan rzekł: „Gdybyście
mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie:
«Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze», a byłaby wam
posłuszna.
Kto
z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci
z pola: «Pójdź i siądź do stołu»? Czy nie powie mu raczej:
«Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i
napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił»? Czy dziękuje
słudze za to, że wykonał to, co mu polecono?
Tak
mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: «Słudzy
nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać»”.

Chyba
nie tylko do Tymoteusza, ale do każdego z nas Paweł Apostoł mógłby
skierować takie słowa: Przypominam ci, abyś rozpalił na
nowo charyzmat Boży, który jest w tobie.
[…]
Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i
miłości, i trzeźwego myślenia
.
Bardzo
dobrze, że Apostoł z taką mocą wypowiedział te właśnie słowa.
Bo my wszyscy – wierzący, stale praktykujący – nie możemy
powiedzieć sobie, że oto już wszystko, co możliwe,
osiągnęliśmy,
już nam nic do szczęścia nie potrzeba, nasza
wiara jest już tak doskonała, że tylko się cieszyć. Naturalnie,
z wiary trzeba się cieszyć, należy być dumnym z tego
powodu, że się jest wierzącym, że się jest blisko Boga, ale nie
wolno nam „spocząć na laurach”, nie wolno nam uśpić
czujności.
Wiara
potrzebuje ciągłego ożywiania, nasza wiara ciągle potrzebuje
odnawiania.
Święty Paweł zachęca każdego z nas – każdego
z nas obecnych dzisiaj na Mszy Świętej – każdego z nas,
wierzących w Niego, abyśmy rozpalali na nowo charyzmat Boży w
sobie.
Tymoteusz
ten charyzmat otrzymał przez włożenie rąk Pawła. Każdy z nas
ten charyzmat otrzymał przez Chrzest Święty. I to właśnie wtedy
nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i
trzeźwego myślenia.
Każdy z nas ma w sobie tego dobrego
ducha. Każdy z nas ma go w sobie rozwijać. Nie ma wśród nas
kogoś gorszego,
kto mógłby powiedzieć, że tych darów nie
otrzymał. Nie ma też nikogo, kto mógłby powiedzieć, że
nad rozwojem swego charyzmatu pracować nie musi. Nie ma nikogo
takiego!
Bo
wiara to nie jest coś, czym się ma wyłącznie przejmować
proboszcz i wikary, względnie
młodzież, zrzeszona w grupach formacyjnych, lub pobożne panie z
kółek różańcowych. Oni wszyscy na tych swoich spotkaniach tylko
o tym mówią, więc niech oni się tym przejmują. A my mamy inne
sprawy
– my musimy jakoś przeżyć „od pierwszego do
pierwszego” i tyle różnych problemów mamy na co dzień.
Naturalnie,
nie można bagatelizować problemów, bo istotnie często mocno dają
się one we znaki. Ale trzeba nam ciągle uświadamiać sobie i
przypominać, że nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i
miłości, i trzeźwego myślenia!
Kochani,
jeżeli dzisiaj towarzyszy nam tyle lęków i obaw o jutro, jeżeli
dzisiaj niepokoimy się o tyle spraw – o utrzymanie, o pracę, o
atmosferę w rodzinie, o nasze relacje z innymi, o wychowanie dzieci,
o ich przyszłość – jeżeli nie możemy sobie poradzić z
tyloma problemami,
to może tym bardziej trzeba, abyśmy do tych
naszych spraw bardziej zaangażowali Chrystusa, abyśmy się z nimi
nie „mocowali” sami.
Niech
zatem nasza modlitwa nie będzie tylko suchym i bezmyślnym
„klepaniem formuł”, ale niech będzie szczerą rozmową z Bogiem
o wszystkim, co nas boli, co nas dotyczy – także za pomocą owych
tradycyjnych modlitw, ale odmawianych w skupieniu i z miłością.
Niech każda Msza Święta daje okazję do tego, aby ofiarować
Bogu wszystkie swoje przeżycia i przedstawiać Mu wszystkie swoje
problemy. Niech każda Komunia Święta – oby jak
najczęstsza – przyjmowana była w konkretnej, jasno określonej
intencji.
Niech
każda nasza rozmowa z Bogiem – rozmowa dotycząca tych
codziennych szarych, bolących spraw – będzie tak szczera, jak
szczera jest rozmowa w dobrym małżeństwie czy w dobrym
sąsiedztwie. Nie mówmy o swoich problemach wszystkim wokół, a
Bogu nie pozostawiajmy tylko kilku pospiesznie „wyklepanych”
modlitewek… U Boga szukajmy pomocy! Z pewnością się nie
zawiedziemy!
Bo
szybko się przekonamy, że nie każe On długo czekać na swoją
pomoc. Okaże ją poprzez określoną sytuację, czy określonych
ludzi. Ale na samym początku pomoże nam zrozumieć, że zawsze
jest nadzieja, że nie ma sytuacji bez wyjścia,
że nie ma tu na
ziemi sytuacji ostatecznej. Po to mamy na nowo rozpalić w sobie
charyzmat Boży
, abyśmy na nowo uwierzyli, że nie dał
nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia.

Już
któryś z kolei raz powtarzam te słowa, ale czynię to świadomie i
celowo, bowiem bardzo bym chciał, aby szczególnie mocno zapadły
nam one w serca.
Abyśmy nie oddzielali wiary od codzienności,
abyśmy nie szukali „cudownych” sposobów na nasze problemy –
poza Bogiem, abyśmy przestali się tak panicznie bać o wszystko.
Czasami
bowiem swoją postawą zbliżamy się do tych zalęknionych,
którzy przez proroka Habakuka, w pierwszym czytaniu, wypowiadają
przed Bogiem swoją skargę: Dokądże, Panie, wzywać Cię
będę, a Ty nie wysłuchujesz? Wołać będę ku Tobie: „Krzywda
mi się dzieje”, a Ty nie pomagasz? Czemu każesz mi patrzeć na
nieprawość i na zło spoglądasz bezczynnie? Oto ucisk i przemoc
przede mną, powstają spory, wybuchają waśnie.
Zwłaszcza
kiedy włączymy jakieś telewizyjne wiadomości, czy zajrzymy do
internetu, do gazet, to możemy sobie uświadomić, ileż to jest
owych sporów i waśni! Ileż to powodów to obaw!
I jeżeli
mielibyśmy patrzeć wyłącznie po ludzku, to faktycznie nie
pozostaje nic innego, jak poddać się rozpaczy.
Ale
Bóg na te obawy odpowiada takimi oto słowami, zapisanymi we
wspomnianym czytaniu z Księgi Proroka Habakuka: Zapisz
widzenie, na tablicach wyryj, by można było łatwo je odczytać.
Jest to widzenie na czas oznaczony, lecz wypełnienie jego niechybnie
nastąpi; a jeśli się opóźnia, ty
go
oczekuj, bo w krótkim czasie przyjdzie niezawodnie. Oto zginie ten,
co jest ducha nieprawego, a sprawiedliwy żyć będzie dzięki swej
wierności
.
Właśnie
– warto ufać Bogu! Bo Bóg jest ponad wszystkim! On
widzi i ocenia wszystko i wszystkich. Nie ma powodu do obaw, nie ma
powodu do lęku. Jeżeli nawet nie od razu pokaże swoją wszechmoc,
to na pewno nic nie ujdzie Jego sprawiedliwości w 
odpowiednim
czasie.
Wystarczy zaufać i powierzyć się Bogu. Ale powierzyć
się tak naprawdę, nie tylko tak „dla świętego spokoju”. I w
tym zaufaniu trwać!
Paweł
Apostoł mówi do Tymoteusza: Nie wstydź się zatem świadectwa
Pana naszego ani mnie, Jego więźnia,
lecz weź
udział w trudach i przeciwnościach, znoszonych dla Ewangelii,
według danej mocy Boga. Zdrowe zasady, któreś posłyszał ode
mnie, miej za wzorzec w wierze i miłości w Chrystusie Jezusie.
Dobrego depozytu strzeż z pomocą Ducha Świętego, który w nas
mieszka.
Owo
powierzenie się Bogu w sposób całkowity będzie polegało na
podjęciu trudów i przeciwności,
które pojawią się na drodze
pełnego wdrażania Ewangelii w życie. Nie da się tych trudów
uniknąć, nie da się od nich uciec, aczkolwiek nie są to
przeszkody nie do przebycia. Wszystko, co ma jakąkolwiek wartość,
musi kosztować,
a cóż dopiero zbawienie i łaska Boża, które
mają wartość największą?… Muszą się one wiązać z
wyrzeczeniami, ale owocują stokrotną nadzieją i pomocą ze strony
Boga.
Ponadto,
pełne powierzenie się i zaufanie Bogu będzie polegało na
wdrażaniu w życie zdrowych zasad – jak mówi Paweł do
Tymoteusza. Te zdrowe zasady każdy z nas słyszy wtedy, kiedy
uważnie wsłuchuje się w Boże słowo, kiedy je czyta i rozważa,
kiedy próbuje je wprowadzać w życie.
Dzisiaj
świat na siłę „wciska” nam różne zasady, które
podaje jako zdrowe, a do tego atrakcyjne. Reklamy zapewniają nas o
tym natrętnie, podobnie gazety i programy telewizyjne. Ale wszystkie
one nie dają trwałego zdrowia duszy, trwałego zdrowia
wewnętrznego,
tylko chwilowe pozorne ukojenie, albo chwilową,
drobną, płytką radość… Zdrowe zasady Boże owocują trwałym
zdrowiem ducha,
trwałą pociechą w obliczu rozlicznych
trudności.
I
wreszcie mówi Paweł do Tymoteusza: Dobrego depozytu strzeż….
Każdy z nas, poprzez Chrzest Święty, a potem poprzez życie
sakramentalne i słuchanie Bożego słowa – owych zdrowych zasad
właśnie – gromadzi w swoim sercu duchowy skarb. Tak, jak można
mieć depozyt w banku, tak Bóg w naszych sercach złożył pewien
depozyt,
w sposób duchowy w nas zainwestował: dał nam swoją
miłość, swoją łaskę w Sakramentach, dobre natchnienia, a
wreszcie – obietnicę życia wiecznego. My tego wszystkiego
mamy w sobie strzec i to wszystko mamy w sobie rozwijać.
Kochani,
właśnie na tym polega prawdziwa wiara: mamy uświadomić sobie, że
jesteśmy przez Boga bardzo obdarowani, że otrzymaliśmy
naprawdę wiele. Mamy uświadomić sobie, że Bóg widzi i ocenia
wszystko,
a Jego sprawiedliwość ogarnia wszystkie sprawy
ludzkie i wszystkie ludzkie poczynania. Temu Bogu mamy
powierzać owe trudne sprawy i mamy zaufać Jego dobroci, Jego
pomocy. Na tym polega prawdziwa wiara! Na tym polega
rozwijanie w sobie charyzmatu Bożego.
Żeby
się ono mogło dokonywać, potrzeba pewnej zmiany myślenia,
pewnej zmiany wewnętrznego nastawienia do życia, do Boga, do ludzi…
Trudno jest dyskutować z człowiekiem, który twierdzi, że
wszystko dookoła to bezsens,
ludzie są podli, a Bóg jest „za
wysoko”, żeby interesował się ludzkimi sprawami…
Jeżeli
człowiek podda się rozpaczy
i przestanie wokół siebie
dostrzegać prawdziwe dobro, albo jeżeli będzie postrzegał
rzeczywistość tylko według własnego wyobrażenia, a nie dopuści
żadnej innej myśli, żadnej innej możliwości, to Bóg naprawdę
może mieć trudności z tym, aby coś zdziałać, bo przecież
człowieka nie zmusi do niczego na siłę.
Jeżeli człowiek nie
zechce zmieniać swego myślenia, jeżeli nie zacznie dopuszczać
innych możliwości od tych, które sam uznaje, to naprawdę nic
się nie dokona.
Do
takiej zmiany myślenia, zmiany nastawienia, zachęca nas Jezus
dzisiaj w Ewangelii.
Kiedy Apostołowie proszą o przymnożenie
wiary, Jezus przedstawia im taką oto sytuację: jeżeli człowiek ma
sługę, który wraca z pola, naturalnie zmęczony i spracowany, to
wcale nie oznacza, że będzie on mógł odpocząć,
że jego
zmęczenie będzie zauważone. Wręcz przeciwnie – ma jeszcze
obsłużyć swojego pana, kiedy ten najspokojniej w świecie będzie
spożywał posiłek.
Jezus
natomiast zdaje się mówić: A może by tak odwrotnie?!
A może by tak pan dostrzegł zmęczenie swojego sługi i sam
obsłużył go przy stole? Takie myślenie wydawało się jednak –
w owym czasie – nazbyt odważne i chyba Jezus nie mógł za
bardzo liczyć na to, że Jego słuchacze z entuzjazmem przyjmą
takie pouczenia. Jezus jednak uważał to za rzecz
oczywistą,
bo bardzo wprost spytał: Czy dziękujesz swojemu
słudze za to, co uczynił? Kto z was potrafi obsłużyć swojego
sługę?
Wyobrażam
sobie zdziwienie w oczach słuchaczy. To się nie mieściło w
głowach! Ale Jezus wcale się tym nie przejmował, wręcz
przeciwnie: bardzo konkretnie żądał od swoich uczniów zmiany
myślenia, zmiany spojrzenia na te sprawy, na które zawsze
patrzono tak samo – i zawsze tak samo ciasno!
Jezus
i od nas oczekuje zmiany myślenia, bo nie będzie mógł
nic zdziałać w naszej sprawie, jeżeli nie stworzymy w swoich
sercach dobrej atmosfery dla Bożego działania. Jeżeli po prostu
nie uwierzymy,
że Jezus może coś zdziałać, że może coś
nowego wprowadzić do naszego życia, że może tak radykalnie
zmienić
naszą sytuację, jak my nawet nie odważylibyśmy się
pomyśleć!
Kochani,
mówiąc krótko: jeżeli chrześcijanin, tak samo jak niewierzący,
narzeka i biadoli, i z byle powodu poddaje się i rezygnuje – to
coś jest nie tak!
To znaczy, że zabrakło – jak to pisze
Święty Paweł – owego trzeźwego myślenia.
To znaczy, że po prostu braknie wiary, że powoli wygasa
charyzmat Boży! Niech nas Bóg przed tym broni, abyśmy mieli zgasić
w sobie ten charyzmat. My go przecież mamy ciągle rozwijać.
Bo
nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego
myślenia!

3 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.