Oboedientia et pax!

O
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Siostra Aldona Deczewska, Franciszkanka Misjonarka Maryi, z którą miałem przyjemność spotykać się i współpracować w swoim czasie. Dziękując Siostrze za życzliwość i pogodę ducha, z jaką realizuje swoją zakonną posługę, życzę nieustannego Bożego błogosławieństwa! I zapewniam o mojej modlitwie.
      Moi Drodzy, wczoraj w Miastkowie, przez posługę Księdza Biskupa Kazimierza Gurdy, Biskupa diecezjalnego siedleckiego, siedemdziesięcioro młodych Ludzi otrzymało Sakrament Bierzmowania. Cieszę się, że mogłem uczestniczyć w tej uroczystości. Modlę się dla Bierzmowanych, aby Sakrament ten nie był dla nich – jak to się zwykło nieraz określać – uroczystym, liturgicznym pożegnaniem z Kościołem w obecności biskupa, ale wprost przeciwnie: aby stanowił płaszczyznę do pogłębienia więzi z Kościołem. Jasno mówił o tym wczoraj w homilii Ksiądz Biskup Gurda.
       Życzę Wszystkim błogosławionego dnia – pod opieką Patrona dnia dzisiejszego, niezwykłego Papieża Jana XXIII. Jutro zaś na naszym forum znowu znaczące podniesienie poziomu duchowego i intelektualnego: słówko z Syberii!
                                            Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wtorek
28 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Ga 5,1–6; Łk 11,37–41
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO GALATÓW:
Bracia:
Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie
poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli. Oto ja, Paweł, mówię
wam: Jeżeli poddacie się obrzezaniu, Chrystus wam się na nic nie
przyda. I raz jeszcze oświadczam każdemu człowiekowi, który
poddaje się obrzezaniu: jest on zobowiązany zachować wszystkie
przepisy Prawa. Zerwaliście więzy z Chrystusem; wszyscy, którzy
szukacie usprawiedliwienia w Prawie, wypadliście z łaski.
My
zaś z pomocą Ducha na zasadzie wiary wyczekujemy spodziewanej
sprawiedliwości. Albowiem w Chrystusie Jezusie ani obrzezanie, ani
jego brak nie mają żadnego znaczenia, tylko wiara, która działa
przez miłość.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Pewien
faryzeusz zaprosił Jezusa do siebie na obiad. Poszedł więc i zajął
miejsce za stołem. Lecz faryzeusz, widząc to, wyraził zdziwienie,
że nie obmył wpierw rąk przed posiłkiem.
Na
to rzekł Pan do niego: „Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o
czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze
pełne jest zdzierstwa i niegodziwości. Nierozumni! Czyż Stwórca
zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza? Raczej dajcie to,
co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was
czyste”.
Nowość
nauki, głoszonej przez Jezusa – i w ogóle nowość Jego
przesłania, Jego misji – polegała także na tym, że aby się
zbawić, nie trzeba już było zachowywać przepisów prawa
starotestamentalnego.
Jak dobrze wiemy, na tym tle dochodziło w
młodym Kościele do niejakich dyskusji – żeby nie powiedzieć:
ostrych sporów – tak, że w końcu postanowiono poddać tę sprawę
pod autorytatywny osąd Grona apostolskiego. I taki osąd
zapadł na tak zwanym Soborze Jerozolimskim, w roku 50.
Jednak,
jak się wydaje, orzeczenie orzeczeniem, a praktyka tu i ówdzie szła
swoim torem, zaś samozwańczy nauczyciele, krążący także wśród
wiernych Kościoła w Galacji, mocno mącili im w głowach, domagając
się zachowywania przepisów starego prawa.
I dlatego Paweł, nie
mogąc osobiście przybyć, aby powyjaśniać pewne kwestie,
zdecydował się na wysłanie listu, którego datę powstania
szacuje się bądź to właśnie na rok 50, bądź też kilka lat
później.
Tak,
czy owak, Apostoł podejmuje się w nim gruntownego i bardzo
zasadniczego wyjaśnienia kwestii, które wspomniany już Sobór
określił w sposób jednoznaczny
na płaszczyźnie prawa i
praktyki, ale trzeba było jeszcze takiego pogłębionego spojrzenia,
by pomóc członkom młodej Wspólnoty bez wewnętrznych obaw
rozstać się
z praktykami, które przecież surowo były
przestrzegane i które stawiano jako zasadniczy sposób na okazanie
czci Bogu.
I
dlatego Paweł – jak to Paweł – dogłębnie i wielostronnie
wyjaśnia całą sprawę,
wchodząc w jej poszczególne aspekty i
starając się naświetlić je tak, aby adresaci wyrobili sobie na
całość właściwy pogląd. Jak też słyszymy, w wypowiedzi
Apostoła nie brakuje pewnej stanowczości i postawienia
kwestii w sposób naprawdę zasadniczy i konkretny.
Weźmy
na przykład to zdanie: Oto
ja, Paweł, mówię wam: Jeżeli poddacie się obrzezaniu, Chrystus
wam się na nic nie przyda. I raz jeszcze oświadczam każdemu
człowiekowi, który poddaje się obrzezaniu: jest on zobowiązany
zachować wszystkie przepisy Prawa. Zerwaliście więzy z Chrystusem;
wszyscy, którzy szukacie usprawiedliwienia w Prawie, wypadliście z
łaski.

Mocne
i stanowcze słowa.
Ale
chyba wtedy nie można było inaczej, bo w obliczu przeróżnych
prób mętnego
tłumaczenia

pewnych
aspektów
nauki Kościoła – w czasie, kiedy się ona dopiero
rozprzestrzeniała i kształtowała

– trzeba było dać kilka mocnych
i jasnych wskazań,

aby na tym niejako można było budować całą resztę. Trzeba było
dokonać zmian
w myśleniu ludzi

– zmian poniekąd rewolucyjnych – aby w pełni można się było
cieszyć nowością nauki Chrystusa.
Jako
pierwszy,
ten proces przemieniania myślenia ludzi
podjął
sam
Jezus,
czego
przykład odnajdujemy w dzisiejszej Ewangelii. Na wyrażoną przez
gospodarza przyjęcia
uwagę (z naszej perspektywy patrząc, niezbyt grzeczną), że nie
obmył rąk przed posiłkiem, Jezus – również nie przejmując się
zbytnio protokołem i etykietą – stwierdził mocno i stanowczo:
Właśnie
wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i
misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości.
Nierozumni! Czyż Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także
wnętrza? Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a
zaraz wszystko będzie dla was czyste.
Chyba
trudno sobie wyobrazić, abyśmy przybywszy do kogoś w gościnę, w
sposób tak bezpośredni

– żeby nie powiedzieć: bezceremonialny
– wyrazili swoje stanowisko w stosunku do gospodarza. Jednak wiemy,
że w tym przypadku chodziło Jezusowi – a może bardziej
Ewangeliście – o podkreślenie
jakie
jś
bardzo ważnej kwestii,

a nie o pisanie podręcznika z zakresu manier przy stole. Stąd
tak jasne stanowisko.
Wydaje
się, że było ono potrzebne – tak jak było potrzebne jasne i
konkretne stanowisko Pawła. I także dzisiaj takie jasne,
konkretne i odważne stanowisko Kościoła

w wielu kwestiach jest potrzebne. A
mówiąc jeszcze bardziej precyzyjnie: jest potrzebne takie właśnie
stanowisko u
każdego z wierzących!
Okazuje
się bowiem, że problem, który poruszony został w dzisiejszej
liturgii Słowa, towarzyszy Kościołowi aż do dzisiaj.
Chodzi
oczywiście
o
problem przekształcania
wiary
deklarowanej i manifestowanej – na wiarę głęboko przemyślaną i
wewnętrznie przeżywaną.

Chodzi o to, aby wszystko, czego na odcinku wiary nauczyliśmy się,
co usłyszeliśmy i wyczytaliśmy – wpłynęło
także na nasz rozum i serce,
abyśmy
również w ten sposób naprawdę myśleli!
Przy
czym, nie chodzi tu o jakieś swoiste otumanienie
człowieka

poprzez poddanie go różnym technikom
manipulacyjnym.

Chodzi o to, aby człowiek sam
przejął Boży sposób myślenia i patrzenia na świat,

czyniąc go – w sposób wolny! – swoim własnym sposobem. Jak
widzimy – niestety – nie jest z tym zbyt dobrze…
Dlatego
często zasady wiary pozostają zapisanymi
gdzieś w księgach paragrafami,

a nasze osobiste zasady i poglądy idą innym torem.
I tkwią jeszcze w różnych starych schematach. Trzeba
je stamtąd uwalniać!

To
jest zadanie, które spoczywa na wszystkich wierzących Chrystusa od
początku istnienia Kościoła. Jest to także dzisiaj – naszym
zadaniem!
A
pomocą w jego realizacji może być przykład postawy Świętego,
którego Kościół pozwala nam dzisiaj czcić w tak zwanym
wspomnieniu dowolnym, a mianowicie: Świętego
Papieża Jana XXIII.
Bardzo
chętnie przywołuję tę Postać, bo nie ukrywam, że już od wielu
lat – zanim jeszcze zaczęło być o nim „głośno” z racji
jego Kanonizacji,
ja się interesowałem jego osobą i posługą, starając się zdobyć
i poczytać jakieś pozycje o nim, ale
także
jego własne zapiski. Był to bowiem Papież, który w
Kościele przełamał wiele schematów i wprowadził wiele „nowego”
i dobrego.

Kim był ten wielki Pasterz Kościoła?
Angelo
Giuseppe Roncalli
urodził
się
we Włoszech,
25 listopada 1881 r
oku,
w biednej rodzinie chłopskiej. Jego matka była osobą bardzo
religijną. Urodziła jedenaścioro
dzieci, z których Angelo przyszedł na świat jako czwarty.
Charakteryzowała go niezwykła
dobroć, ciepło i pogoda ducha.
Mając
dwanaście
lat, wstąpił do niższego seminarium duchownego w Bergamo, które
było wówczas jednym z najbardziej prestiżowych miejsc kształcenia
przyszłych księży. Tam też został przyjęty do III Zakonu
Świętego
Franciszka, w
dniu 1
marca 1896 roku.
Po otrzymaniu stypendium za wyniki w nauce, rozpoczął naukę
w Papieskim Seminarium Rzymskim.

W 1902 roku przerwał naukę na rok, żeby odbyć służbę wojskową.
Po jej zakończeniu, obronił
doktorat z teologii i przyjął święcenia kapłańskie.

Rok
po podjęciu nauki w seminarium, zaczął spisywać swoje notatki
duchowe i kontynuował tę pracę aż do późnej starości. Jego
zapiski wydane zostały pod tytułem „Dziennik
duszy”.
W
1903 roku napisał w nim między innymi: „Bóg pragnie, abyśmy
podążali wzorem
Świętych
poprzez czerpanie z życiodajnej esencji ich cnót, a następnie
przerabianie
jej na swój własny sposób,
adaptowanie
do naszych indywidualnych możliwości i okoliczności życia. Gdyby
Święty
Alojzy był taki, jak ja, stałby się świętym w zupełnie inny
sposób”.
Jako
młodemu księdzu, powierzono mu funkcję sekretarza biskupa
Bergamo, Giacomo Radiniego Tedeschi.
W tym czasie wykładał też
w seminarium, redagował biuletyn „Życie diecezjalne”,
współpracował również z innym lokalnym pismem katolickim, a
także był duszpasterzem Akcji Katolickiej. Inspirowała go
zwłaszcza postawa
Świętych: Karola Boromeusza,
Franciszka Salezego i Grzegorza Barbarigo.
W
1925 roku
mianowany
został oficjałem
w Bułgarii i arcybiskupem Areopolis.
Jako
swoje hasło biskupie Angelo Roncalli wybrał słowa:
Oboedientia
et pax”
,
co
się tłumaczy: Posłuszeństwo
i pokój.

W późniejszych latach pełnił funkcję kolejno: apostolskiego
delegata w Bułgarii, w Turcji i Grecji, oraz nuncjusza
apostolskiego w Paryżu.

Tę ostatnią funkcję sprawował już w czasie trwania II wojny
światowej.
W
1953 roku Angelo Roncalli został mianowany Kardynałem
i
Patriarchą
Wenecji.

Prezydent Francji, Vincent Auriol, powołał się na stary przywilej
francuskich królów i sam
włożył czerwony kapelusz na głowę kardynała Roncalli

w czasie ceremonii w Pałacu Elizejskim. Z tego okresu przyszły
Papież
zapamiętał pewne humorystyczne zdarzenie, kiedy to na jednym z
oficjalnych przyjęć, na jakie został zaproszony, pojawiła się
kobieta
w sukni z zadziwiająco dużym dekoltem.

Zwróciło to uwagę nie tyle na samą kobietę, co na Kardynała
– goście przyglądali się jego reakcji na odsłonięte kobiece
wdzięki. Po przyjęciu Kardynał
podszedł do kobiety, wręczył jej czerwone jabłko i zapytał:
„Pamięta
Pani, co uświadomiła sobie Ewa, kiedy zjadła jabłko?”.
W
1958 roku, po śmierci Piusa XII, podczas trzydniowego Konklawe,
Kardynał Roncalli został wybrany Papieżem.
Ufny w wybór biskupów i Bożą Opatrzność, Angelo Roncalli
przyjął decyzję Konklawe, a wraz z nią – imię Jana XXIII.
Przez zebranych na Konklawe biskupów był traktowany jako
„Papież przejściowy”. Ich faworytem był arcybiskup
Mediolanu Montini, ale ten nie był w tamtym czasie jeszcze
Kardynałem. Godność tę otrzymał później z rąk samego Jana
XXIII, a jeszcze później został jego następcą, jako Paweł
VI.
Jan
XXIII jako Papież podbił serca wiernych. Zawsze otwarty na
kontakty z prasą, patrzył odważnie w obiektyw aparatu. Był
pierwszym Papieżem od 1870 roku, który odbył oficjalne
spotkanie poza Watykanem.
Spotkał się wówczas z więźniami,
którzy sami do niego przyjść nie mogli. Słynął także ze
zdystansowanego podejścia do ceremoniału papieskiego. Starał
się go przestrzegać, ale z przymrużeniem oka.
Anegdotyczna
opowieść dotycząca dnia koronacji Jana XXIII na Papieża mówi, że
kiedy podszedł do niego po błogosławieństwo włoski ordynariusz
polowy, zobaczył, jak Papież przyjmuje postawę
zasadniczą
i usłyszał: „Panie generale, melduje się
sierżant Roncalli”.
Przez ludzi zapamiętany został jako
Papież, który palił fajkę i zawsze się uśmiechał, a przede
wszystkim jako Papież, który zwołał Sobór Watykański II
i na zawsze zmienił historię Kościoła.
Sobór
Watykański II zwołano, ku zdziwieniu wielu, na mniej niż
dziewięćdziesiąt lat po Soborze Watykańskim I. Ponadto, pomimo
zapewnień sekretarzy, że na przygotowania potrzeba dziesiątek lat,
Jan
XXIII przewidział tylko kilkanaście miesięcy

pomiędzy zwołaniem a rozpoczęciem Soboru,
co
nastąpiło w
dniu
11
października 1962 roku.
Jan
XXIII ogłosił osiem
encyklik,
z
których najważniejsze to
Mater
et Magistra”

oraz
Pacem
in terris”.

Ta
druga adresowana była do „wszystkich
ludzi dobrej woli”,

nawoływała do pokoju między narodami całego świata. Papież
ustanowił komisję do
spraw
rewizji prawa kanonicznego, której ostatecznym celem było
opracowanie nowego
Kodeksu Prawa Kanonicznego

– opublikowanego ostatecznie
w
roku
1983
roku.
Wiele ojcowskiej troski wykazał o „Kościół
milczenia”,

prześladowany na różne sposoby w krajach rządzonych przez
komunistów, między
innymi
w Polsce.
3
czerwca 1963 roku, o godzinie 19
49,
w
dzień
po Zesłaniu Ducha Świętego, w wyniku krwotoku związanego z
wcześniej zdiagnozowanym rakiem żołądka, Jan
XXIII zmarł.

Jego ostatnie słowa brzmiały: „Nie mam innej woli, jak tylko wolę
Boga. Ut
unum sint!”
,
co się tłumaczy: Aby
byli jedno.
W
swoim testamencie, nawiązując do duchowości franciszkańskiej, z
jaką związał się we wczesnych latach młodości, pisał: „Pozory
dostatku często zasłaniały ukryte
ciernie dotkliwego ubóstwa

i uniemożliwiały mi dawanie zawsze z taką hojnością, jakiej bym
pragnął. Dziękuję
Bogu za tę łaskę ubóstwa,
które
ślubowałem w młodości, ubóstwa ducha, jako kapłan Serca Bożego,
i ubóstwa rzeczywistego, co mi dopomogło, by
nigdy o nic nie prosić:

ani o stanowiska, ani o pieniądze, ani o względy – nigdy,
ani
dla siebie, ani dla mojej rodziny, czy przyjaciół”.
Święty
Jan Paweł II ogłosił go
Błogosławionym
w 2000 roku,

razem z papieżem Piusem IX. W liturgii wspominany jest 11
października – w rocznicę dnia, w którym nastąpiło uroczyste
otwarcie Soboru Watykańskiego II. Kanonizowany
zaś
został nasz Patron przez
Papieża
Franciszka – wraz z Janem Pawłem II – na Placu
Świętego
Piotra w Rzymie, w Niedzielę
Miłosierdzia Bożego, 27
kwietnia 2014 r
oku.
A
oto słowa Jana XXIII, wypowiedziane podczas
uroczystej
inauguracji
Soboru
Watykańskiego II,
11
października 1962 roku:
„Raduje
się Matka Kościół, gdyż dzięki wyjątkowemu darowi Bożej
Opatrzności zajaśniał wielce oczekiwany dzień. W nim to, pod
opieką Dziewiczej Rodzicielki, której matczyną godność czcimy
podczas dzisiejszego święta – tutaj, przy grobie Świętego
Piotra – uroczyście rozpoczął się Powszechny Sobór
Watykański II.
Najistotniejsze
sprawy i pytania, na które ludzie szukają odpowiedzi, nie
zmieniły się nawet po niespełna dwudziestu wiekach.
Bowiem
Jezus Chrystus zawsze stanowi centrum historii i życia:
ludzie zaś albo sami lgną do Niego i Jego Kościoła,
korzystając w ten sposób z dobrodziejstw Jego światła,
łagodności, ładu i pokoju, albo żyją bez Niego, a nawet
działają przeciw Niemu i świadomie pozostają poza
Kościołem, na skutek czego rodzi się wśród nich zamęt,
wzajemne relacje stają się trudne i pojawia się niebezpieczeństwo
krwawych wojen.
Teraz,
kiedy zaczyna się Sobór Watykański II, okazuje się tak jasno, jak
nigdy wcześniej, że prawda Pana trwa na wieki. Dostrzegamy,
że na przestrzeni wieków jedne niepewne poglądy ludzi wypierają
inne, a rodzące się błędy szybko zanikają, niczym chmura
rozproszona słońcem.
Kościół
zawsze przeciwstawiał się tym błędom,
często nawet je
potępiając, nierzadko z największą surowością. Co zaś się
tyczy obecnych czasów, Oblubienicy Chrystusa bardziej słusznym
wydaje się stosowanie lekarstwa miłosierdzia,
niż podnoszenie
oręża srogości. Kościół uważa, że należy wychodzić
naprzeciw dzisiejszym potrzebom nie tyle poprzez potępianie, co
raczej przez wyjaśnianie wartości swojego nauczania.
Nie
dlatego, że brakuje fałszywych doktryn, opinii, niebezpieczeństw,
których trzeba się wystrzegać i eliminować, ale ponieważ jawnie
walczą one z prostymi zasadami uczciwości
i przyniosły tak
zgubne owoce, iż dzisiaj ludzie sami z siebie zdają się je
potępiać, a także te sposoby postępowania, poprzez które
lekceważony jest Bóg i Jego prawa,
oraz te, w których pokłada
się nadmierną ufność w rozwoju techniki i pomyślności opartej
jedynie na wygodach życia.
Oni
to też coraz bardziej przekonują się, że troska o godność i
wrodzoną doskonałość osoby ludzkiej
jest zadaniem wielkiej
wagi, niezwykle trudnym jednak do wykonania. Co więcej,
doświadczenie nauczyło ich, że krzywda wyrządzona drugiemu, siła
militarna, władza polityczna w ogóle nie stanowią rozwiązania
istotnych problemów, przez które doznają cierpień. W takim stanie
rzeczy Kościół Katolicki pragnie okazać się
matką miłującą wszystkich,
matką łaskawą, cierpliwą,
pełną miłosierdzia i dobroci względem odłączonych synów,
podnosząc za pośrednictwem tego Soboru Powszechnego pochodnię
prawdy religijnej.
Do
rodzaju ludzkiego, przygnębionego tyloma trudnościami mówi, jak
niegdyś Święty Piotr do ubogiego, który prosił go o jałmużnę:
Srebra i złota nie mam; lecz co mam, to ci daję: W imię
Jezusa Chrystusa Nazareńskiego wstań i chodź!
Kościół
istotnie nie ofiaruje dzisiejszym ludziom przemijających bogactw,
nie obiecuje szczęścia na ziemi, lecz udziela im łaski Bożej,
która podnosząc ich do godności synów Bożych, stanowi
najskuteczniejszą obronę i pomoc do życia bardziej ludzkiego.
Otwiera on źródło swej życiodajnej nauki, która ludziom
oświeconym światłem Chrystusa pozwala nareszcie zrozumieć, kim
naprawdę są,
czym jest ich nieprześcigniona godność, jaki
jest ich właściwy cel.
Kościół
wreszcie przy pomocy swych dzieci rozszerza pełnię
chrześcijańskiej miłości,
która bardziej, niż cokolwiek
innego, zdolna jest usunąć zarzewie niezgody; ona tylko może
doprowadzić do zgody, sprawiedliwego pokoju i bratniej jedności
wśród wszystkich.” Tyle z przemówienia Świętego Papieża Jana
XXIII.
Wpatrzeni
w przykład jego świętości, ale też zasłuchani w słowo Boże
dzisiejszej liturgii, zastanówmy się:
– Czy
nie upieram się zawsze i za wszelką cenę przy swoim zdaniu –
nawet, jeśli już widzę, że jest ono błędne?
– Jakie
przyzwyczajenia i schematy postępowania najbardziej krępują moją
swobodę kontaktu z ludźmi?
– Czy
między zasadami wiary katolickiej a moimi osobistymi zasadami nie ma
żadnego rozdźwięku?

Albowiem
w Chrystusie Jezusie ani obrzezanie, ani jego brak nie mają żadnego
znaczenia, tylko wiara, która działa przez miłość…

10 komentarzy

  • Przeczytałam dopiero wstęp i po zdaniu "Jutro zaś na naszym forum znowu znaczące podniesienie poziomu duchowego i intelektualnego: słówko z Syberii!", muszę zdecydowanie zaprotestować ( a co też mogę- jestem wolna ). Proszę zbyt często się nie uniżać ( mimo iż to jest chwalebne ). Bóg zna wartość każdego człowieka i dla Boga człowiek jest bezcenny! Ksiądz, ks. Marek, s. Iwona i my wszyscy również ja jesteśmy dla Niego wielcy i ważni, że Imiona nasze wyrył na swoich dłoniach, w swoim sercu.

  • Troszeczkę poznałam Jana XXIII, papieża uśmiechu z książki, zanim został Świętym. Dziś wybieram Jego Świątobliwość i naszego Jana Pawła II na moich Opiekunów i przewodników w czasie prowadzenia spotkania modlitewnego.
    Ps.
    Ks. Jacku zabrakło jednej dziesiątki rzymskiej w zdaniu "A oto słowa Jana XIII, wypowiedziane podczas uroczystej inauguracji Soboru Watykańskiego II, 11 października 1962 roku:"

  • Zmiany, zmiany , zmiany :). Dzieją się i są potrzebne, być może czasami nawet muszą być gwałtowne, rewolucyjne (chociaż za takimi nie przepadam ze względu na złe konotacje słowa "rewolucja" 😉 ). Jednak nie bez kozery powstało powiedzenie "co nagle to po diable" :). Szkoda jednak, że Jan XXIII nie potępił komunizmu jako ustroju zbrodniczego, totalitarnego.

    • Myślę, że w zacytowanym przemówieniu na rozpoczęcie Soboru Watykańskiego II jest klucz do zrozumienia, dlaczego nie padło słowo "potępiam". Natomiast nie mam wątpliwości, że nauczanie Jana XXIII w żadnym jego fragmencie czy aspekcie nie zawierało akceptacji zarówno komunizmu, jak i innych złych prądów na świecie.
      Pozdrawiam! Ks. Jacek

    • Chodzi mi o ten fragment papieskiego przemówienia: "Kościół zawsze przeciwstawiał się tym błędom, często nawet je potępiając, nierzadko z największą surowością. Co zaś się tyczy obecnych czasów, Oblubienicy Chrystusa bardziej słusznym wydaje się stosowanie lekarstwa miłosierdzia, niż podnoszenie oręża srogości. Kościół uważa, że należy wychodzić naprzeciw dzisiejszym potrzebom nie tyle poprzez potępianie, co raczej przez wyjaśnianie wartości swojego nauczania." Na ile zdążyłem poznać styl Jana XXIII, to właśnie te słowa chyba go najlepiej wyrażają. Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.