Byśmy się jeszcze spotkali…

B
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, kontynuujemy naszą duchową podróż po obszarze wieczności i po przeżyciu Uroczystości Wszystkich Świętych, dzisiaj ogarniamy wspomnieniem i modlitwą naszych Zmarłych. Zachęcam – pomimo, że nie ma takiego obowiązku – do uczestnictwa także dzisiaj we Mszy Świętej. Zachęcam do odwiedzania cmentarzy, połączonego z modlitwą za zmarłych, aby na stałych warunkach móc zyskać odpust zupełny, który też za nich ofiarujemy. 
           A ponieważ każdy z nas, księży, ma dzisiaj prawo odprawienia trzech Mszy Świętych – bez żadnych dodatkowych warunków – w intencji Zmarłych, przeto zamieszczam poniżej trzy „komplety” czytań mszalnych, które będą wykorzystywane w ramach tychże trzech Mszy Świętych…
       Na głębokie i modlitewne przeżycie dzisiejszego dnia – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                                        Gaudium et spes!

Wspomnienie
Wszystkich Wiernych Zmarłych,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza:
PIERWSZA
MSZA
Hi
19,1.23–27a; 1 Kor 15,20–24a.25–28; Łk
23,44–46.50.52–53;24,1–6a
CZYTANIE
Z KSIĘGI HIOBA:
Hiob
powiedział: „Któż zdoła utrwalić me słowa, potrafi je w
księdze umieścić? Żelaznym rylcem, diamentem, na skale je wyryć
na wieki?
Lecz
ja wiem: Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. Potem me
szczątki skórą odzieje, i oczyma ciała będę widział Boga. To
właśnie ja Go zobaczę”.
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli.
Ponieważ bowiem przez człowieka przyszła śmierć, przez człowieka
też dokona się zmartwychwstanie.
Jak
w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą
ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności: Chrystus jako
pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego
przyjścia. Wreszcie nastąpi koniec, gdy przekaże królowanie Bogu
i Ojcu.
Trzeba
bowiem, ażeby królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół
pod swoje stopy. Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć.
Wszystko bowiem rzucił pod Jego stopy.
Kiedy
się mówi, że wszystko jest poddane, znaczy to, że z wyjątkiem
Tego, który Mu wszystko poddał. A gdy już wszystko zostanie Mu
poddane, wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu, który Synowi poddał
wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkich.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Było
już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do
godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku
rozdarła się przez środek.
Wtedy
Jezus zawołał donośnym głosem: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam
ducha mojego”. Po tych słowach wyzionął ducha.
Był
tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek
Wysokiej Rady. On to udał się do Piłata i poprosił o Ciało
Jezusa. Zdjął Je z krzyża, owinął w płótno i złożył w
grobie, wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany.
W
pierwszy dzień tygodnia niewiasty poszły skoro świt do grobu,
niosąc przygotowane wonności. Kamień od grobu zastały odsunięty.
A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy wobec tego
były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężów w
lśniących szatach.
Przestraszone,
pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: „Dlaczego
szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj;
zmartwychwstał”.
DRUGA
MSZA
Dn
12,1–3; Rz 6,3–9; J 11,32–45
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA DANIELA:
Ja,
Daniel, płakałem i usłyszałem to słowo Pańskie: „W owych
czasach wystąpi Michał, wielki książę, który jest opiekunem
dzieci twojego narodu. Wtedy nastąpi okres ucisku, jakiego nie było,
odkąd narody powstały, aż do chwili obecnej. W tym czasie naród
twój dostąpi zbawienia, każdy, kto się okaże zapisany w księdze.
Wielu zaś, co posnęli w prochu ziemi, zbudzi się: jedni do
wiecznego życia, drudzy ku hańbie, ku wiecznej odrazie. Mądrzy
będą świecić jak blask sklepienia, a ci, którzy nauczyli wielu
sprawiedliwości, jak gwiazdy przez wieki i na zawsze”.
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO
PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Bracia:
Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest
zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć?
Przyjmując więc chrzest zanurzający nas w śmierć, zostaliśmy
razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie,
jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca.
Jeżeli
bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim
złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno
przez podobne zmartwychwstanie. To wiedzcie, że dla zniszczenia
grzesznego ciała dawny nasz człowiek został razem z Nim
ukrzyżowany po to, byśmy już więcej nie byli w niewoli grzechu.
Kto bowiem umarł, stał się wolny od grzechu.
Otóż,
jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również
żyć będziemy, wiedząc, że Chrystus powstawszy z martwych już
więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
JANA:
Gdy
Maria, siostra Łazarza, przyszła do miejsca, gdzie był Jezus,
ujrzawszy Go upadła mu do nóg i rzekła do Niego: „Panie, gdybyś
tu był, mój brat by nie umarł”.
Gdy
więc Jezus ujrzał, jak płakała ona i Żydzi, którzy razem z nią
przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: „Gdzie
go położyliście?”
Odpowiedzieli
mu: „Panie, chodź i zobacz”.
Jezus
zapłakał.
A
Żydzi rzekli: „Oto jak go kochał!”
Niektórzy
z nich powiedzieli: „Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu,
nie mógł sprawić, by on nie umarł?”
A
Jezus ponownie okazując głębokie wzruszenie przyszedł do grobu.
Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień.
Jezus
rzekł: „Usuńcie kamień”. Siostra zmarłego, Marta, rzekła do
Niego: „Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w
grobie”.
Jezus
rzekł do niej: „Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz,
ujrzysz chwałę Bożą?”
Usunięto
więc kamień. Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: „Ojcze,
dziękuję Ci, żeś Mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że Mnie
zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to
powiedziałem, aby uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał”.
To
powiedziawszy, zawołał donośnym głosem: „Łazarzu, wyjdź na
zewnątrz!” I wyszedł umarły, mając nogi i ręce powiązane
opaskami, a twarz jego była zawinięta chustą.
Rzekł
do nich Jezus: „Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić”. Wielu
więc spośród Żydów przybyłych do Marii ujrzawszy to, czego
Jezus dokonał, uwierzyło w Niego.
TRZECIA
MSZA
Mdr
3,1–6.9; 2 Kor 4,14–5,1; J 14,1–6
CZYTANIE
Z KSIĘGI MĄDROŚCI:
Dusze
sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka.
Zdało
się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za
nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w
pokoju.
Choć
nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest
nieśmiertelności. Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr
wielkich, Bóg ich bowiem doświadczył i znalazł ich godnymi
siebie.
Doświadczył
ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę. Ci,
którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą
przy Nim trwali: łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych.
CZYTANIE
Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Jesteśmy przekonani, że Ten, który wskrzesił Jezusa, z Jezusem
przywróci życie także nam i stawi nas przed sobą razem z wami.
Wszystko to bowiem dla was, ażeby w pełni obfitująca łaska
zwiększyła chwałę Bożą przez dziękczynienie wielu.
Dlatego
to nie poddajemy się zwątpieniu, chociaż bowiem niszczeje ten
człowiek zewnętrzny, to jednak ten, który jest wewnątrz, odnawia
się z dnia na dzień. Niewielkie bowiem utrapienia nasze obecnego
czasu gotują bezmiar chwały przyszłego wieku dla nas, którzy się
wpatrujemy nie w to, co widzialne, lecz w to, co niewidzialne. To
bowiem, co widzialne, przemija, to zaś, co niewidzialne, trwa
wiecznie.
Wiemy
bowiem, że jeśli nawet zniszczeje nasz przybytek doczesnego
zamieszkania, będziemy mieli mieszkanie od Boga, dom nie ręką
uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Niech się nie trwoży serce
wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest
mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę
przecież przygotować wam miejsce.
A
gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przybędę powtórnie i
zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem.
Znacie drogę, dokąd Ja idę”.
Odezwał
się do Niego Tomasz: „Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc
możemy znać drogę?”
Odpowiedział
mu Jezus: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi
do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie”.
W
liturgiczne wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych, 2 listopada
2011 roku, Ojciec Święty Benedykt XVI
tak mówił:
„Kościół
zachęca nas dziś, nazajutrz po uroczystości Wszystkich Świętych,
do wspominania Wszystkich Wiernych Zmarłych, do ogarnięcia
spojrzeniem tak licznych twarzy osób, które nas poprzedziły
i zakończyły już swoją ziemską wędrówkę. […]
W
tych dniach odwiedza się cmentarze, by modlić się za bliskie
osoby, które odeszły, niejako idziemy do nich w odwiedziny,
by jeszcze raz wyrazić im nasze uczucia, by poczuć ich bliskość,
w ten sposób przypominając również jeden z artykułów „Credo”:
w obcowaniu Świętych zacieśnia się silna więź
między nami,
którzy chodzimy jeszcze po tej ziemi, i licznymi
braćmi i siostrami, którzy już doszli do wieczności.
Od
zawsze człowiek troszczył się o bliskich mu Zmarłych i próbował
dać im coś w rodzaju drugiego życia przez poświęcanie im
uwagi, dbanie o nich, miłość. W pewien sposób pragnie się
zachować ich życiowe doświadczenie i — paradoksalnie —
odkrywamy, jak żyli, co kochali, czego się bali, na co mieli
nadzieję i czego nie znosili: właśnie w obliczu ich grobów,
które nasuwają mnóstwo wspomnień. Są one niejako zwierciadłem
ich świata…
Dlaczego
tak jest? Dlatego, że chociaż śmierć często jest w naszym
społeczeństwie tematem niemal zakazanym i wciąż usiłuje
się usunąć z naszego umysłu nawet myśl o śmierci, to jednak
dotyczy ona każdego z nas, dotyczy człowieka w każdej epoce
i w każdym miejscu.
W
obliczu tej tajemnicy wszyscy, także nieświadomie, szukamy czegoś,
co da nam powód do nadziei, znak napawający otuchą, otworzy
jakiś horyzont, wizję przyszłości. Droga śmierci jest w
rzeczywistości drogą nadziei
i chodzenie po cmentarzach, jak
również odczytywanie napisów na grobach, jest wędrówką, której
towarzyszy nadzieja wieczności.
Pytamy
jednak: Dlaczego odczuwamy lęk w obliczu śmierci?
Dlaczego znaczna część ludzkości nigdy nie pogodziła się z tym,
żeby poza nią miała być tylko nicość? Powiedziałbym, że
odpowiedzi są różnorodne: lękamy się śmierci, ponieważ
lękamy się nicości,
odejścia ku czemuś, czego nie znamy, o
czym nic nie wiemy.
Odrzucamy
zatem tę myśl od siebie, bo nie możemy pogodzić się z tym, że
wszystkie piękne i wielkie rzeczy, których udało nam się dokonać
podczas całej naszej egzystencji, nagle miałyby zniknąć, wpaść
w otchłań nicości.
Przede wszystkim czujemy, że miłość
mówi o wieczności i jej pragnie i że nie można pogodzić się z
tym, że w jednej chwili śmierć miałaby ją zniszczyć.
Boimy
się śmierci również dlatego, że kiedy zbliża się koniec
naszego życia, czujemy, że istnieje sąd nad naszymi uczynkami;
nad tym, jak prowadziliśmy życie – zwłaszcza nad pewnymi
mrocznymi kwestiami,
które często potrafimy lub próbujemy
zręcznie wyprzeć z naszego sumienia.
Rzekłbym,
że właśnie kwestia sądu leży często u źródeł troski
ludzi we wszystkich czasach o Zmarłych, starań w odniesieniu do
osób, które były dla nich ważne, a które już im nie towarzyszą
na drogach życia ziemskiego. W pewnym sensie okazywanie uczuć,
miłość, którą jest otaczany Zmarły, stanowią formę
opieki nad nim,
podyktowanej przekonaniem, że nie pozostaną bez
wpływu na osąd. Możemy to dostrzec w większości kultur, które
człowiek stworzył w swoich dziejach. […]
Drodzy
Przyjaciele, uroczystość Wszystkich Świętych i wspomnienie
Wszystkich Wiernych Zmarłych mówią nam, że tylko ten, kto
potrafi dostrzec w śmierci wielką nadzieję, może również żyć
z nadzieją.
[…] Człowiek potrzebuje wieczności i jakakolwiek
inna nadzieja jest dla niego zbyt krótkotrwała, zbyt
ograniczona…
[…] Człowiek jest wytłumaczalny i znajduje
swój najgłębszy sens tylko o tyle, o ile istnieje Bóg. A my
wiemy, że Bóg przestał być odległy, zbliżył się do
nas, wszedł do naszego życia. […]
Odmawiając
„Credo”, w każdą niedzielę potwierdzamy tę prawdę. Kiedy
idziemy na cmentarz, by z czułością i miłością pomodlić się
za naszych Zmarłych, jesteśmy wzywani raz jeszcze do odnowienia
z odwagą i mocą naszej wiary w życie wieczne;
więcej – do
tego, byśmy żyli z tą wielką nadzieją i dawali o niej
świadectwo światu: Poza teraźniejszością nie ma
nicości!
Właśnie wiara w życie wieczne daje chrześcijaninowi
odwagę, by jeszcze bardziej kochać tę naszą ziemię i
pracować, budując jej przyszłość, by dać jej prawdziwą i pewną
nadzieję.”
Tak
mówił Papież Benedykt XVI dokładnie pięć lat temu. A my
dzisiaj, przeżywając to samo liturgiczne wspomnienie i przywołując
pamięć tych, którzy odeszli,
słuchamy Bożego słowa,
słuchamy też słów wielkiego w swej pokorze i mądrości Papieża
i próbujemy zmierzyć się tym problemem, z tym pytaniem: A czy
ja – boję się śmierci?… A czy ja – pamiętam w ogóle o tym,
że nastąpi?… A gdyby miała nastąpić za pięć minut?…
Mądry
Papież ukazał nam moment śmierci – i w ogóle sam fakt śmierci
z perspektywy bardzo ludzkiej, ale i bardzo chrześcijańskiej.
Odniósł się bowiem odważnie do ludzkiego lęku przed śmiercią,
jednak cały czas – jak zapewne zauważyliśmy – w jego
rozważaniu pojawiało się słowo: „nadzieja”.
Natomiast
nie tak dawno, już jako Papież – Senior, w opublikowanym w formie
książkowej wywiadzie, Benedykt XVI odniósł się do tego
zagadnienia.
Na
pytanie Redaktora: „Czy Papież – emeryt boi się śmierci, a
przynajmniej umierania?”,
odpowiedział: „W pewnej mierze
tak. Po pierwsze, chodzi o obawę, że będzie się ciężarem dla
ludzi,
spowodowanym dłuższym czasem upośledzenia. To uważam
za bardzo zasmucające. Mój ojciec też się zawsze tego obawiał,
ale zostało mu to oszczędzone.
Z
drugiej strony, przy całej ufności, jaką żywię, że dobry Bóg
mnie nie odrzuci,
jednak im bliżej jestem Jego oblicza, tym
bardziej zdaję sobie sprawę, jak wiele popełniłem błędów. Tym
samym przygniata mnie ciężar winy, chociaż nie tracę
fundamentalnej nadziei”.
Pytanie
Redaktora: „Coś bliżej, jeśli można, na ten temat?” I
odpowiedź Benedykta XVI: „No cóż, że nie zawsze potraktowało
się człowieka odpowiednio, nie zawsze sprawiedliwie.
Jest tyle
drobiazgów, szczegółów, niezbyt znaczących spraw – dzięki
Bogu – ale właśnie o nich trzeba powiedzieć, że można było i
należało lepiej je wykonać. Nie stanęło się na wysokości
zadania.”
Pytanie Redaktora: „Pierwsze słowa przed obliczem
Wszechmocnego?” I odpowiedź Benedykta: „Poproszę, żeby
okazał wyrozumienie dla mojej mizerności”.
Na to Redaktor:
„Wierzący ufają, że życie wieczne jest spełnieniem”. A na to
Papież: „Jak najbardziej! Jest się rzeczywiście w domu…”
Kochani,
raz jeszcze powróćmy – indywidualnie, osobiście – do
postawionych kilka chwil wcześniej pytań i zadajmy je sobie bardzo
odważnie: Czy ja boję się śmierci?… Czy pamiętam w ogóle o
tym, że nastąpi?… A gdyby miała nastąpić za pięć minut?…
Przecież
ci wszyscy, których otaczamy dzisiaj naszym szczerymi modlitwami,
także kiedyś stali po naszej stronie życia. I też stawiali sobie
zapewne pytanie, jak to będzie po tej drugiej stronie?… A
może bali się owego przejścia?…
Módlmy
się dzisiaj za nich, i módlmy się za siebie nawzajem – byśmy
się jeszcze spotkali… 

7 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.