Królestwo Boże jest pośród was!

K
Szczęść Boże! Pozdrawiam bardzo serdecznie i życzę błogosławionego dnia. A przy okazji, przypominam o naszej Wielkiej Księdze Intencji i o naszej modlitewnej łączności o godzinie 20.00. 
      Modlitwą wspierajmy także Księdza Marka, intensywnie przemierzającego odległe rubieże swojej Parafii i spieszącego z posługą do najbardziej oddalonych (oczywiście, tylko w sensie geograficznym) wiernych. Z powodu tych apostolskich podróży prawdopodobnie w tym tygodniu nie będzie słówka z Syberii… Szkoda…
             Raz jeszcze – dobrego dnia!
                                           Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek
32 Tygodnia zwykłego, rok II,
Wspomnienie
Św. Leona Wielkiego, Papieża i Doktora Kościoła,
do
czytań: Flm 7–20; Łk 17,20–25
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO FILEMONA:
Bracie,
doznałem wielkiej radości i pociechy z powodu twojej miłości, że
mianowicie serca świętych otrzymały od ciebie pokrzepienie.
A
przeto choć z całą swobodą mogę w Chrystusie nakładać na
ciebie obowiązek, to jednak raczej proszę w imię miłości, skoro
już jestem taki.
Jako
stary Paweł, a teraz jeszcze więzień Chrystusa Jezusa, proszę cię
za moim dzieckiem, za tym, którego zrodziłem w kajdanach, za
Onezymem. Niegdyś dla ciebie nieużyteczny, teraz właśnie i dla
ciebie, i dla mnie stał się on bardzo użyteczny. Jego ci odsyłam;
ty zaś jego, to jest serce moje, przyjmij do domu. Zamierzałem go
trzymać przy sobie, aby zamiast ciebie oddawał mi usługi w
kajdanach noszonych dla Ewangelii. Jednakże postanowiłem niczego
nie uczynić bez twojej zgody, aby dobry twój czyn był nie jakby z
musu, ale z dobrej woli.
Może
bowiem po to oddalił się od ciebie na krótki czas, abyś go
odebrał na zawsze, już nie jako niewolnika, lecz więcej niż
niewolnika, jako brata umiłowanego. Takim jest on zwłaszcza dla
mnie, ileż więcej dla ciebie zarówno w doczesności, jak w Panu.
Jeśli więc się poczuwasz do łączności ze mną, przyjmij go jak
mnie. Jeśli zaś wyrządził ci jaką szkodę lub winien cokolwiek,
policz to na mój rachunek.
Ja,
Paweł, piszę to moją ręką, ja uiszczę odszkodowanie, by już
nie mówić o tym, że ty w większym stopniu winien mi jesteś
samego siebie. Tak, bracie, niech ja przez ciebie doznam radości w
Panu: pokrzep moje serce w Chrystusie.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże,
odpowiedział im: „Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i
nie powiedzą: «Oto tu jest» albo: «tam». Oto bowiem królestwo
Boże jest pośród was”.
Do
uczniów zaś rzekł: „Przyjdzie czas, kiedy zapragniecie ujrzeć
choćby jeden z dni Syna Człowieczego, a nie zobaczycie. Powiedzą
wam: «Oto tam» lub: «oto tu». Nie chodźcie tam i nie biegnijcie
za nimi. Bo jak błyskawica, gdy zabłyśnie, świeci od jednego
krańca widnokręgu aż do drugiego, tak będzie z Synem Człowieczym
w dniu Jego.
Wpierw
jednak musi wiele wycierpieć i być odrzuconym przez to pokolenie”.
Zapewne
nie pierwszy już raz czytamy słowa Apostoła Pawła, zawierające
niezwykłą prośbę, skierowaną do Filemona
zamożnego kolosanina i właściciela niewolników, a jednocześnie:
chrześcijanina, nawróconego przez Pawła właśnie – aby zechciał
ponownie przyjąć do swego domu zbiegłego niewolnika Onezyma,
także będącego już chrześcijaninem.
Zauważmy,
jak ciekawa to była sytuacja! W tamtym kontekście kulturowym
niewolnictwo jeszcze istniało i było traktowane – musiało
być traktowane – jako coś oczywistego. Sprawa jego
zniesienia – to jeszcze „pieśń przyszłości”. Póki co,
istniało, a Święty Paweł w jednym ze swoich Listów pouczał
nawet niewolników, aby swoich panów szanowali i byli im
posłuszni nie z przymusu, ale z potrzeby serca. Oczywiście, także
panowie stali się adresatami pouczenia, dotyczącego należytego
traktowania niewolników.
W
jaki bowiem sposób niewolnicy byli traktowani, to pewnie
dobrze wiemy z lekcji historii. Dość wspomnieć, że każda
udaremniona próba ucieczki niewolnika kończyła się – o
ile nie jego śmiercią – to różnymi dotkliwymi karami, łącznie
z tą najbardziej chyba brutalną, a polegającą na wypaleniu na
jego czole litery „F”, czyli pierwszej litery
łacińskiego wyrazu „fugitivus”, oznaczającego po prostu
zbiega – z którym to piętnem ów niedoszły „fugitivus”
musiał żyć już do końca swoich dni. Do końca swoich dni musiał
także nosić na szyi metalową obrożę…
I
oto dzisiaj mamy do czynienia z takąż sytuacją: niewolnik Onezym
ucieka od swego pana Filemona. Filemon jest już
chrześcijaninem,
dla którego Święty Paweł – jako ten,
który go do wiary doprowadził – jest autorytetem. Onezym zaś
staje się chrześcijaninem
– właśnie wtedy, kiedy ucieka od
Filemona do Pawła, przebywającego zresztą w więzieniu. Jak
dowiadujemy się z Księgi Dziejów Apostolskich, w czasie kolejnych
pobytów w więzieniu Apostoł mógł się cieszyć względną
swobodą
chociażby w przyjmowaniu gości. I to właśnie w
takich warunkach Paweł włącza Onezyma do grona wyznawców
Chrystusa.
I
teraz – Paweł ma pewien dylemat: Co robić? Zostawić
Onezyma przy sobie, czy odesłać do Filemona? A jeżeli odeśle, to
czy nie skaże go w ten sposób na surową karę, przewidzianą
dla zbiegłych niewolników, gdyby się nagle okazało, że w
Filemonie odezwał się „stary człowiek”
i zamiast
chrześcijańskiej wspaniałomyślności, okazałby zbiegowi
surowość?
Zresztą,
Apostoł dzieli z Filemonem swoimi przemyśleniami, tak do niego
pisząc: Jako
stary Paweł, a teraz jeszcze więzień Chrystusa Jezusa, proszę cię
za moim dzieckiem, za tym, którego zrodziłem w kajdanach, za
Onezymem. Niegdyś dla ciebie nieużyteczny, teraz właśnie i dla
ciebie, i dla mnie stał się on bardzo użyteczny. Jego ci odsyłam;
ty zaś jego, to jest serce moje, przyjmij do domu. Zamierzałem go
trzymać przy sobie, aby zamiast ciebie oddawał mi usługi w
kajdanach noszonych dla Ewangelii. Jednakże postanowiłem niczego
nie uczynić bez twojej zgody, aby dobry twój czyn był nie jakby z
musu, ale z dobrej woli.

Czy
zauważamy, w jaki sposób wypowiada się Paweł o swoim nowym –
jeśli tak można powiedzieć – „duchowym dziecku”,
czyli o Onezymie? Na pewno chciał w ten sposób przekonać
Filemona

do okazania mu łaskawości.
Zresztą,
owo usilne przekonywanie bardzo wyraźnie widać w następnych
słowach, w których Paweł stwierdza: Może
bowiem po to oddalił się od ciebie na krótki czas, abyś go
odebrał na zawsze, już nie jako niewolnika, lecz więcej niż
niewolnika, jako brata umiłowanego. Takim jest on zwłaszcza dla
mnie, ileż więcej dla ciebie zarówno w doczesności, jak w Panu.
I
tutaj
następują słowa chyba najbardziej zasadnicze. Apostoł prosi swego
ucznia Filemona tak: Jeśli
więc się poczuwasz do łączności ze mną, przyjmij go jak mnie.
Jeśli zaś wyrządził ci jaką szkodę lub winien cokolwiek, policz
to na mój rachunek. Ja, Paweł, piszę to moją ręką, ja uiszczę
odszkodowanie, by już nie mówić o tym, że ty w większym stopniu
winien mi jesteś samego siebie. Tak, bracie, niech ja przez ciebie
doznam radości w Panu: pokrzep moje serce w Chrystusie.

Przyznam
szczerze, że wiele bym dał, żeby się dowiedzieć, co w tym
momencie Paweł
tak naprawdę myślał…

I czy mu ręka
nie drżała,

kiedy pisał ten list i kiedy dawał go do ręki Onezymowi?…
Nie
znamy zakończenia tej historii, natomiast
w
różnych komentarzach biblijnych znaleźć można opinie, że
Apostoł
był przekonany
o skuteczności
swojej
protekcji.
Na
pewno, wynikało to z jego wielkiego
zaufania w moc Jezusa,

działającego w sercach swoich uczniów i
zaprowadzającego w nich swoje Królestwo. Bo to właśnie w ten
sposób realizowało się to
Boże
królestwo, o którym sam Jezus dzisiaj w Ewangelii powiedział:
Królestwo
Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: «Oto tu jest»
albo: «tam». Oto bowiem królestwo Boże jest pośród was.
Zanim
bowiem przyjdzie ten dzień, o którym Jezus mówi dziś, że jak
błyskawica, gdy zabłyśnie, świeci od jednego krańca widnokręgu
aż do drugiego, tak będzie z Synem Człowieczym w dniu Jego

Boże
królestwo wciąż rozwija się po
cichu, w sercach ludzi.
A
rozwija się poprzez właśnie takie
decyzje i wybory,

jak te, o
których
dzisiaj mowa,
a więc te, których dokonał
Paweł, których miał dokonać Onezym i których – jak mamy nadzieję
– dokonał także Filemon.
To
jest codzienne
pokonywanie siebie,
to
jest codzienne
wybieranie Jezusa i Jego zasad

w miejsce swoich własnych przyzwyczajeń, schematów myślenia czy
„nieomylnych” – naszym zdaniem – poglądów
na wszystko…
Właśnie
w
taki sposób królestwo Boże wśród nas się rozwija.

Właśnie w taki sposób królestwo Boże pośród
nas jest…
Pięknym
wzorem zaprowadzania królestwa Bożego w sercu własnym i w sercach
ludzi wierzących jest postawa naszego dzisiejszego Patrona, którym
jest Święty
Leon Wielki, Papież
i
Doktor Kościoła.
Urodził
się on
około 400 roku, w
Toskanii.
Papież
Celestyn I mianował go archidiakonem. Od młodości wyróżniał się
nasz Święty tak wielką erudycją i zdolnościami dyplomatycznymi,
że nawet jako zwykły akolita wysyłany
był przez Papieża do ważnych misji,
jak
chociażby – z poufną
misją do Świętego Augustyna, Biskupa
Hippony. W czasie jednego z takich wyjazdów, kiedy przebywał jako
legat papieski w Galii, sam niespodziewanie został
obrany Papieżem, po śmierci Sykstusa III, w roku 440.

Pontyfikat
Papieża Leona przypadł na
czasy licznych sporów teologicznych i zamieszania pośród
hierarchii kościelnej.

Musiał on zatem zwalczać liczne herezje oraz tendencje odśrodkowe,
podejmowane przez episkopaty Afryki Północnej i Galii. To wtedy
bowiem Pelagiusz
głosił, że Chrystus wcale nie przyniósł odkupienia z grzechów,
a Nestoriusz
twierdził, że w Jezusie mieszkały dwie osoby.
Poprzez
swoich legatów, w roku 451, brał
Leon udział w Soborze w Chalcedonie

– tym Soborze, który ustalił najważniejsze elementy doktryny
chrystologicznej, przyjął bowiem wiarę
w jednego Chrystusa w dwu naturach,

obu niezmiennych i nieprzemieszczalnych, ale także nierozdwojonych i
nierozdzielnych. Obie
natury razem –
jak
ostatecznie wówczas stwierdzono
tworzyły jedną
osobę.
Ponadto,
Leon doprowadził do uznania prymatu Stolicy Piotrowej zarówno przez
cesarza zachodniego Walentyniana III, jak i przez Konstantynopol.
Cesarz Walentynian III ogłosił edykt postanawiający, że
zarządzenia Stolicy
Apostolskiej muszą być uważane za prawo,
co
w praktyce oznaczało prymat jurysdykcyjny Biskupa Rzymskiego. Leon
wprowadził zasadę liturgicznej, kanonicznej i pastoralnej jedności
Kościoła.
Za jego
czasów powstały pierwsze redakcje zbiorów oficjalnych modlitw
liturgicznych w języku łacińskim.
Wielkim
jego dokonaniem była obrona
Italii i samego Rzymu przed najazdami barbarzyńców. W roku 452

wyjechał naprzeciw Attyli, króla Hunów, i jego wojsk, wstrzymując
ich marsz i skłaniając do odwrotu. W trzy lata później podjął
pertraktacje ze stojącym u bram Rzymu Genzerykiem, królem Wandalów.
Niestety, król nie dotrzymawszy umowy, złupił Wieczne Miasto. Był
ponadto Papież obrońcą kultury zachodniej.

Wszystkie tu wyliczone jego zasługi sprawiły, iż jako pierwszy
Papież w historii otrzymał
przydomek „Wielki”.
Zmarł
w dniu 10 listopada 461 roku, w Rzymie,

w siedemdziesiątym roku życia. Został pochowany w portyku Bazyliki
Świętego Piotra. Zachowało się po nim dwieście
listów i sto przemów, wygłoszonych do Rzymian

podczas różnych świąt. Wszystkie one pozwalają poznać wiedzę
teologiczną Papieża oraz ówczesne życie liturgiczne. W roku 1754
Benedykt XIV ogłosił Świętego
Leona Wielkiego – Doktorem Kościoła.
A
oto mały fragment jego twórczości, zaczerpnięty z jednego z
kazań, a pokazujący dobrze jego duchowość. Czytamy tam takie oto
słowa: „Choć cały
Kościół Boży został uporządkowany według stopni,

tak aby różnorodność członków przyczyniała się do zachowania
całości Mistycznego Ciała, to jednak – jak powiada Apostoł –
wszyscy stanowimy jedno w Chrystusie. Nikt
też nie jest oddzielony od drugiego spełnianym urzędem tak dalece,
aby najmniejsza nawet część ciała pozbawiona była łączności z
Głową.
Tak
więc, umiłowani, w jedności wiary i Chrztu
szczycimy się jedną wspólnotą oraz wspólną godnością […]
Wszystkim, odrodzonym w Chrystusie, znak
Krzyża nadaje godność królewską,

namaszczenie zaś Duchem Świętym wyświęca na kapłanów. Wszyscy
zatem chrześcijanie, pełni Ducha i mądrości, powinni mieć
świadomość, że przysługuje im – z wyjątkiem szczególnego
zadania naszej posługi – godność
królewska oraz udział w urzędzie kapłańskim.
Cóż
bowiem jest bardziej
królewskiego niż to, że dusza Bogu oddana potrafi kierować swoim
ciałem?
I cóż jest
bardziej kapłańskiego, jak poświęcić Panu czyste sumienie i
złożyć na ołtarzu serca nieskalaną ofiarę pobożności? A
chociaż dzięki łasce Bożej wszystko to jest własnością
wszystkich, to jednak jest
rzeczą świętą i chwalebną, abyście się radowali rocznicą mego
wyniesienia jakby swoją własną chwałą.

W ten sposób niechaj w całym Kościele doznaje czci jeden Sakrament
kapłaństwa, który wraz z wylaniem świętego oleju obficiej
wprawdzie spłynął na wyższe stopnie, ale też nieskąpo zstąpił
na niższe.
Przeto,
umiłowani, jeśli uczestnictwo w tym wielkim darze stanowi dla nas
podstawę do wspólnej radości, to jednak nasza radość będzie
bardziej prawdziwa i wzniosła, jeśli nie
będziecie zwracać uwagi na naszą skromną osobę, ale raczej całą
bystrością umysłu rozważać będziecie chwałę
Świętego
Piotra.

Niechaj
ten dzień będzie poświęcony nade wszystko temu, na którego
Źródło wszelkich łask wylało swe obfite dary. Wiele otrzymał on
sam, a
nikt nie dostąpił czegokolwiek bez jego pośrednictwa,

pomimo iż Słowo Wcielone zamieszkało już pośród nas i Chrystus
ofiarował już siebie dla zbawienia rodzaju ludzkiego.” Tyle z
wypowiedzi Świętego Papieża Leona Wielkiego.
Wsłuchani
w jego słowa i wpatrzeni w świetlany przykład jego świętości,
ale też wsłuchani w słowa Jezusa i refleksje Apostoła Pawła,
zawarte w dzisiejszych czytaniach, zastanówmy się:

Czy
stać mnie na to, by przemyśleć i ewentualnie zmienić swoje
stanowisko w różnych sprawach, czy zawsze z góry wręcz zakładam,
że na pewno mam rację?

Czy
potrafię słuchać argumentów innych, czy chcę, aby tylko mnie
słuchano?

Czy
potrafię zaufać Jezusowi także – a może szczególnie – w
sytuacjach trudnych?

Oto
bowiem królestwo Boże jest pośród was… 

2 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.