Zapuść sierp – i żniwa dokonaj!

Z
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym odbędzie się pogrzeb zmarłej w niedzielę Babci mojego Przyjaciela, Księdza Mariusza Szyszko – ś.p. Sabiny Olesiejuk. Polecając Zmarłą Bożemu miłosierdziu, proszę także Was o westchnienie przed Panem w Jej intencji.
        A dzisiaj naszą modlitwą i wdzięcznością ogarniamy tych, którym patronuje Święta Cecylia, a więc naszych Organistów i Wszystkich tworzących oprawę muzyczną liturgii. Niech Im Pan wynagrodzi trud włożony w ubogacanie tej jakże ważnej sfery życia Kościoła, a jednocześnie niech im daje stały zapał do ciągłego doskonalenia swych umiejętności, aby nigdy nie uznali, że już wszystko potrafią i nie potrzeba Im niczego nowego! Przeciwnie: niech dążenie właśnie do tego „nowego” stale Ich ożywia. A Pan swoją łaską niech wynagradza wszelki trud!
                                   Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wtorek
34 Tygodnia zwykłego, rok II,
Wspomnienie
Św. Cecylii, Dziewicy i Męczennicy,
do
czytań: Ap 14,14–20; Łk 21,5–11
CZYTANIE
Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Ja,
Jan, ujrzałem: Oto biały obłok, a Siedzący na obłoku, podobny do
Syna Człowieczego, miał złoty wieniec na głowie, a w ręku swoim
ostry sierp.
I
wyszedł inny anioł ze świątyni, wołając głosem donośnym do
Siedzącego na obłoku: „Zapuść twój sierp i żniwa dokonaj, bo
przyszła już pora dokonać żniwa, bo dojrzało żniwo na ziemi”.
A Siedzący na obłoku rzucił swój sierp na ziemię i ziemia
została zżęta. I wyszedł inny anioł ze świątyni, która jest w
niebie, i on miał ostry sierp.
I
wyszedł inny anioł od ołtarza, mający władzę nad ogniem, i
donośnie zawołał do mającego ostry sierp: „Zapuść twój ostry
sierp i poobcinaj grona winorośli ziemi, bo jagody jej dojrzały”.
I rzucił anioł swój sierp na ziemię, i obrał z gron winorośl
ziemi, i wrzucił je do tłoczni ogromnej Bożego gniewu. I wydeptano
tłocznię poza miastem, a z tłoczni krew trysnęła aż po wędzidła
koni na tysiąc i sześćset stadiów.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy
niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi
kamieniami i darami, Jezus powiedział: „Przyjdzie czas, kiedy z
tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by
nie był zwalony”.
Zapytali
Go: „Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy się
to dziać zacznie?”
Jezus
odpowiedział: „Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu
bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: «Ja jestem»
oraz: «nadszedł czas». Nie chodźcie za nimi. I nie trwóżcie
się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się
stać; ale nie zaraz nastąpi koniec”.
Wtedy
mówił do nich: „Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo
przeciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód
i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie”.
Pierwsze
dzisiejsze czytanie zapowiada Boży Sąd – w alegoriach żniwa i
winobrania.
Jak słyszymy, Syn Człowieczy, dosiadający obłoku
i ze złotym wieńcem na głowie, ma być wykonawcą wyroków
Bożych.
Przy czym, On sam – zwycięski Syn Człowieczy – ma
osobiście zebrać plon dobrych czynów ludzi, natomiast
wykonanie kary za złe czyny ludzkie zlecone zostało
aniołowi.
Winne
grona, wrzucone do tłoczni gniewu Bożego, to wszelkie zło
świata,
które ostatecznie zostanie osądzone i ukarane z
całą surowością
– czego znakiem jest tak obficie tryskająca
krew. Również usytuowanie tłoczni gniewu Bożego poza
miastem
jest wyraźną zapowiedzią całkowitego
wyeliminowania zła z ludu Bożego.
Wszystkie
te obrazy – tchnące pewną grozą – zapowiadają Sąd Boży,
który dokona się w pełni prawdy: prawdy o czynach ludzkich,
zarówno tych dobrych, jak i tych złych, których już wtedy nie da
się „jakoś” wytłumaczyć, czy „wygładzić”, czy
zakamuflować…
Kochani,
w tym kontekście musimy sobie chyba wyraźnie zdać sprawę z tego,
że wszystkie nasze czyny już teraz są w oczach Bożych ocenione
jednoznacznie: dobrze, lub źle.
Bo chociaż my próbujemy je
sobie – no, właśnie! – „jakoś” tłumaczyć, po swojemu
interpretować i oceniać, kamuflować co się tylko da, to jednak
kiedy nastąpi dzień Sądu, wszystkie one zostaną ocenione według
Bożych kryteriów, nie naszych!
I wtedy może się okazać, że
spotkamy się już tylko z surowością!
To
nie jest jakieś puste i nadmierne straszenie. To jasno wynika z
dzisiejszego pierwszego czytania. Dlatego tak bardzo ważnym jest,
abyśmy dążyli do poznania i uznania pełnej prawdy o naszym
życiu i postępowaniu! I właśnie teraz, kiedy możemy to
postępowanie odpowiednio kształtować i w dobrym kierunku zmieniać
starali się to czynić. Bo kiedy przyjdzie dzień Sądu –
wyobrażony we fragmencie Apokalipsy jako dzień żniwa – wówczas
już
takiej możliwości nie będzie.
Nie
warto zatem przed samymi sobą udawać, że jest inaczej, niż jest
naprawdę. Tym bardziej, że sumienie zwykle wysyła nam mocne
sygnały,
jak to nasze postępowanie w poszczególnych jego
elementach i aspektach należy oceniać. Jednak my często uciekamy
przed taką właśnie oceną, przez co faktycznie uciekamy przed
prawdą o sobie.
Tyle,
że tak uciekać można tylko do czasu. Kiedy jednak – jak
zapowiada dziś Jezus w odniesieniu do świątyni – przyjdzie
czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na
kamieniu, który by nie był zwalony,
wówczas
wszystko się odsłoni i odkryje. I będzie już tylko prawda!
Piękna i radosna – lub bolesna, a wręcz zatrważająca.
Nie
będzie żadnej „prawdy pośredniej”! I nie będzie
żadnego „trzeciego wyroku” – albo będzie pochwała
i nagroda,
albo wieczne potępienie i odrzucenie.
Jeszcze
raz podkreślmy mocno: to nie jest jakieś straszenie niegrzecznych
dzieci złą „babą Jagą”. To jest jedna z prawd naszej
wiary,
z której to prawdy – jak się wydaje – na co dzień
nie zdajemy sobie sprawy. Warto więc wrócić do niej w tych
ostatnich dniach roku liturgicznego, przypominających nam o
ostatnich dniach naszego ziemskiego pielgrzymowania i w ogóle: o
ostatnich dniach historii świata, która kiedyś się dopełni.
Nie
wiemy, kiedy ten dzień nastąpi. Jezus dzisiaj mówi wyraźnie:
Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem
przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: «Ja jestem» oraz:
«nadszedł czas». Nie chodźcie za nimi. I nie trwóżcie się, gdy
posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się stać;
ale nie zaraz nastąpi koniec.
A dalej mówi jeszcze:
Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw
królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i
zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie.

Możemy
powiedzieć, że wszystkie te zjawiska dokonują się na naszych
oczach.
Ale też wiemy dobrze, że dokonywały się przez wieki.
Dlatego mamy po prostu czuwać! A konkretnym wyrazem tego
czuwania będzie odważne i konsekwentne dążenie do poznania
i uznania prawdy o swoim życiu i postępowaniu.
Przykład
nieustannego czuwania poprzez życie w stałym zjednoczeniu z
Chrystusem daje nam Patronka dnia dzisiejszego, Święta
Cecylia,

jedna
z najsłynniejszych Męczennic
Kościoła Rzymskiego.
Niestety,
o tej Świętej – tak bardzo popularnej i czczonej w Kościele –
posiadamy bardzo mało
informacji historycznych.

Nie wiemy nawet, kiedy żyła i kiedy poniosła śmierć męczeńską.
W pierwszych wiekach nie przywiązywano wagi ani do chronologii, ani
do ścisłych danych biograficznych. Dlatego dziś trudno
nam odróżnić w opisie jej męczeństwa fakty historyczne od
legendy.
Zasadniczym
dokumentem, którym dysponujemy, jest pochodzący z V wieku opis jej
męczeńskiej śmierci. Według niego, Cecylia była wysoko
urodzoną Rzymianką.
Przyszła
na świat na
początku III wieku.
Była
ponoć olśniewająco piękna. I – jak podaje
tradycja – z miłości do Chrystusa złożyła ślub czystości,
chociaż rodzice obiecali
już jej rękę również wysoko urodzonemu poganinowi, Walerianowi.

W przeddzień ślubu Cecylia opowiedziała mu o swym postanowieniu i
o wierze chrześcijańskiej.
Ten,
gdy się o tym dowiedział, po kilku szczerych rozmowach dotyczących
motywów decyzji swej narzeczonej, sam
dał się przekonać do wiary.

Wówczas Cecylia zaprowadziła go w tajemnicy do Papieża,
Świętego Urbana I.
Ten,
pouczywszy Waleriana o prawdach wiary,
udzielił mu Chrztu.
Z
kolei, Walerian przyprowadził do Papieża swego brata, Tyburcjusza.
On również przyjął Chrzest.
Wkrótce
potem wybuchło prześladowanie. Skazano
na śmierć Waleriana i Tyburcjusza.

Kiedy namiestnik i
jednocześnie sędzia,
Almachiusz, dowiedział się, że Cecylia jest chrześcijanką i że
zarówno własny majątek,
jak i majątek Waleriana rozdała ubogim,

kazał ją aresztować. Żołnierze, oczarowani jej pięknością,
błagali ją, by nie narażała swego młodego życia. Cecylia
odpowiedziała jednak: „Nie
lękajcie się spełnić nakazu, bowiem moją młodość doczesną
zamienicie na wieczną młodość u mego Oblubieńca, Chrystusa”.
Pod
wpływem jej odpowiedzi miało
nawrócić się kilkuset żołnierzy,

których przyprowadziła do Papieża Urbana, by udzielił im Chrztu.
Sędzia także – urzeczony jej urodą – błagał ją, by miała
wzgląd na swoją młodość. Gdy
Cecylia nie ustępowała,

próbował zmusić ją do wyparcia się wiary stosując męki. Gdy
jednak i to nic nie dawało, rozgniewany
namiestnik kazał ją ściąć mieczem.

Kat wszakże na widok tak pięknej i młodej osoby nie miał odwagi
jej zabić.
Kiedy
się to jednak dokonało, chrześcijanie
zebrali jej krew jako najcenniejszą relikwię.

Ciało Świętej, w nienaruszonym stanie, w pozycji leżącej, lekko
pochylone ku ziemi, odkryto dopiero w 824 roku w katakumbach Świętego
Kaliksta, a następnie – na polecenie Świętego Papieża
Paschalisa I – złożono
w bazylice jej poświęconej na Zatybrzu.

Bazylika ta stoi na miejscu, w którym Cecylia zamieszkała niegdyś
ze swym mężem. Wybudowano ją w IV wieku.
Cecylia
jest Patronką chórzystów, muzyków, organistów i zespołów
wokalno – muzycznych.
A wiąże się to z legendą, według
której miała ona grać na organach. Wydaje się to raczej mało
prawdopodobne, gdyż organy były wówczas wielką rzadkością i
miewali je tylko najbogatsi, na przykład – cesarz Neron. Nie
wykluczone jednak, że nasza Patronka lubowała się w grze na
jakimś innym instrumencie,
jak choćby – na bardzo wówczas
popularnej harfie.
Wpatrując
się w przykład jej odważnej postawy, oraz słuchając Bożego
słowa dzisiejszej liturgii, zastanówmy się:
– Co
robię, aby poznawać i uznawać prawdę o swoim życiu i
postępowaniu?
– Czy
nie próbuję tej prawdy kamuflować przed samym sobą?
– Jak
często myślę o czekającym mnie Bożym Sądzie?

Zapuść
twój sierp i żniwa dokonaj, bo przyszła już pora dokonać żniwa,
bo dojrzało żniwo na ziemi!

3 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.