Czuwajcie i módlcie się – w każdym czasie!

C
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Ksiądz Adrian Komar, z którym współpracowałem na wikariacie w Żelechowie, a który obecnie posługuje w USA. Życzę Jubilatowi trwania przy Jezusie – w każdym czasie! O to też będę się modlił!
      Liczę też, moi Drodzy, na Waszą łączność modlitewną z Księdzem Markiem i Rodzinami, przeżywającymi wraz z Nim rekolekcje. Wspólnie wspierajmy duchowo to piękne dzieło!
         Życzę, aby ten dzisiejszy dzień – ostatni w tym roku liturgicznym – był jak najbardziej owocny!
                                     Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Sobota
34 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Ap 22,1–7; Łk 21,34–36
CZYTANIE
Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Anioł
Pański ukazał mi rzekę wody życia, lśniącą jak kryształ,
wypływającą z tronu Boga i Baranka. Pomiędzy rynkiem Miasta a
rzeką, po obu brzegach, drzewo życia, rodzące dwanaście owoców,
wydające swój owoc każdego miesiąca, a liście drzewa służą do
leczenia narodów. Nic godnego klątwy już odtąd nie będzie. I
będzie w nim tron Boga i Baranka, a słudzy Jego będą Mu cześć
oddawali. I będą oglądać Jego oblicze, a imię Jego na ich
czołach. I odtąd już nocy nie będzie. A nie potrzeba im światła
lampy i światła słońca, bo Pan Bóg będzie świecił nad nimi i
będą królować na wieki wieków.
I
rzekł mi: „Te słowa wiarygodne są i prawdziwe, a Pan, Bóg
duchów proroków, wysłał swojego anioła, by sługom swoim ukazać,
co musi się stać niebawem. A oto niebawem przyjdę. Błogosławiony,
kto strzeże słów proroctwa tej księgi”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Uważajcie na siebie, aby wasze
serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk
doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka jak
potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na
całej ziemi. Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie,
abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma przyjść, i stanąć
przed Synem Człowieczym”.
Jak
ostatnia niedziela roku liturgicznego, będąca jednocześnie
uroczystością Chrystusa Króla Wszechświata, jest niejako „klamrą”
spinającą wszystkie przeżycia, związane z wydarzeniami
zbawczy
mi, wspominanymi przez Kościół
w ciągu tegoż kończącego się roku, tak ostatni jego dzień,
a więc dzień dzisiejszy, stanowi „klamrę” łączącą ten
rok z następnym.
I
to nie tylko dlatego, że już dzsiaj wieczorem, pierwszymi
nieszporami, rozpoczniemy przeżywanie Pierwszej Niedzieli
Adwentu,
a więc nowego roku, ale także dlatego, że również
słowo Boże dzisiejszej liturgii, a konkretnie pierwsze czytanie,
stanowi taki właśnie „łącznik” końca z następnym
początkiem.
Zarówno
w tym sensie, że odczytujemy dziś ostatnie słowa Księgi
Apokalipsy Świętego Jana, a więc tym samym ostatnie słowa
Księgi Pisma Świętego,
jak też i w tym, że ukazany nam dziś
obraz drzewa życia, rzeki wody życia i ogólnej harmonii,
porządku, radości i szczęścia – to taki sam obraz, jak ten,
który odnajdziemy w pierwszej Księdze Pisma Świętego, a
więc opis stworzenia i obraz ogrodu rajskiego.
Tam
także było drzewo życia, tam też była ożywiająca
wszystko woda,
tam też panowała idealna harmonia. Możemy
zatem powiedzieć, że dzisiejszy opis stanowi zapowiedź powrotu
ludzi do szczęścia,
którego uczestnikami byli na początku,
ale które niestety utracili. Oto teraz odzyskują je na nowo,
wracając – w tym najbardziej pozytywnym znaczeniu tego
stwierdzenia – do punktu wyjścia.
Nasuwa
się w związku z tym taka oto refleksja, że musieli aż tyle
przejść,
aż tyle doświadczyć, aż tyle błądzić i
jednocześnie tylekroć odnajdywać drogę powrotu do Boga, aby
ostatecznie to, co na początku mieli – mieli ponownie. Tym
razem jednak – już na zawsze.
Naprawdę,
daje do myślenia to podobieństwo, jakie zachodzi pomiędzy
dzisiejszym opisem, zaczerpniętym z zakończenia ostatniej Księgi
Bibilii – a opisem, jaki znajdujemy na początku… W ten sposób –
o ile tak można powiedzieć – „kółko się zamyka”, a
historia zbawienia staje się rzeczywistością ciągle na nowo,
cyklicznie przeżywaną.
A dokonuje to właśnie w ciągu roku
liturgicznego,
kiedy zaś jeden się skończy – to w trakcie
następnego, i tak dalej…
I
nie o to w tym wszystkim chodzi, żeby „w kółko klepać to samo”,
ale żeby w to cykliczne przeżywanie wydarzeń zbawczych wspisać
swoje życie, jak najmocniej związując je z poszczególnymi etapami
historii zbawienia:
najpierw z oczekiwaniem na przyjście
Zbawiciela, a następnie z Jego przyjściem; potem zaś z Jego Męką,
Śmiercią, Zmartwychwstaniem i Wniebowstąpieniem, a także
Zesłaniem Ducha Świętego, aby w Okresie zwykłym przeżywać
wraz z Jezusem Jego codzienność,
także niezwykle istotną dla
sprawy zbawienia.
W
ten sposób nasza codzienność – podobnie zresztą, jak dni święte
i wielkie – ma nas samych do zbawienia zbliżać. Jezus dzisiaj w
Ewangelii przestrzega dokładnie przed tym, by nasza codzienność
nie okazała się przeszkodą do zbawienia. Dlatego mówi
twardo, a wręcz surowo: Uważajcie na siebie, aby wasze serca
nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk
doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka jak
potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na
całej ziemi.
Słyszymy
tu zatem także o codzienności, ale takiej, która raczej nie
stanowi dla nikogo zbyt budującego i zachęcającego wzorca… Wiemy
jednak niestety, że taki sposób jej przeżywania nie należy do
najrzadszych. Stąd Jezusowe ostrzeżenie, ale też serdeczna
zachęta: Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie,
abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma przyjść, i stanąć
przed Synem Człowieczym.
Raz
jeszcze mamy tu potwierdzenie tego, że wszystkie straszne, a wręcz
grozę budzące zjawiska, o jakich słyszeliśmy w ostatnich dniach,
a jakie mają zapowiadać nadejście dnia ostatniego, nie będą
straszne dla tych, którzy czuwają i modlą się w
każdym czasie.
Kończąc
zatem ten kolejny rok liturgiczny, pomyślmy, na ile głęboko
przeżyliśmy wszystkie wydarzenia i treści,
jakie przyniósł
on ze sobą: o ile nas ubogacił, jakie dobre refleksje i
takież dobre postanowienia w nas wzbudził?…
Czy
możemy powiedzieć, że w tym roku czuwaliśmy przy Jezusie i
modliliśmy się w każdym czasie? Czy w ogóle
modliliśmy się chociaż trochę więcej?… Czy w ogóle
modliliśmy się?…
Czy
coś więcej rozumiemy z przeżywanych tajemnic i wydarzeń
zbawczych: czy jako chrześcijanie jesteśmy dojrzalsi? Z
jakim duchowym potencjałem jutro – a właściwie nawet dziś
wieczorem – wejdziemy w nowy rok?
Tak
na marginesie możemy dodać, że dobrze, iż koniec roku
liturgicznego nie pokrywa się z końcem roku kalendarzowego, bo
dzięki temu możemy w większym spokoju i wyciszeniu podjąć
refleksj
ę o tych ważnych sprawach i odpowiedzieć na te
istotne pytania… Niech nam tylko nie zabraknie odwagi w udzielaniu
odpowiedzi szczerych i pełnych.
I
niech nam w nowym roku liturgicznym nie zabraknie wytrwałości,
byśmy czuwali i modlili się – w każdym czasie!

6 komentarzy

  • Trudną wizję wczoraj nam przedstawił św. Jan, dobrze że zakończoną optymizmem o " nowym niebie i nowej ziemi". Czy ta przestroga zawarta w obrazie Sądu Ostatecznego wywoła w nas właściwą refleksję i konkretne decyzje, bo przecież nie raz słyszeliśmy ją. Dziś kończymy "zwykły" okres liturgiczny, więc może dobrze by było od jutra wraz z Adwentem wejść w okres " niezwykły ", taki jakiego jeszcze w życiu nie przeżyliśmy. Niech nastąpi prawdziwie czas radosnego oczekiwania, tęsknoty za Jezusem i to pytanie które Ksiądz Jacek postawił nam wczoraj " Czy jestem gotów stanąć na Sądzie Bożym – dzisiaj?" stawiajmy sobie każdego dnia Adwentu rano i wieczorem.

  • Janku powiem Ci tak to,że ludzie nie mają diet poselskich nie należą to żadnej partii i nie są uchodźcami nie oznacza,że powinni czuć się jak ludzie gorsi.Uważam,że powinni czuć się lepiej bo umieją przeżyć żałobę godnie,umieją sobie poradzić a co najlepsze nie robią cyrku ze śmierci swoich bliskich.Chyba,że nie liczy się dla nich nic po za kasą bo jak czytam to co wkleiłeś to mam takie wrażenie,że oni również za przeproszeniem chcą sprzedać śmierć swoich bliskich za kasę.Robią cyrk ze swojej tragedii i uważają się za ludzi gorszego sortu chyba dla litości.Jednym słowem nic się nie liczy po za kasą kasą i jeszcze raz kasą.Tylko chyba zapomnieli,że te pieniądze bliskich im nie zwrócą.M

  • Wiesz po pierwsze dla Ciebie Pani Anonimowa jeśli już o ścisłość chodzi a po drugie wychodzi mi o wiele więcej niż tobie ubogi człowieku mający się za kolejny cud świata,który nie wie co to znaczy stracić kogoś bliskiego i nie robić z siebie pośmiewiska.M

  • Jaś naśmiewa się z zamieszczania przeze mnie różnego rodzaju petycji i apelów, a tu proszę….. sam zamieszcza apel, w swoim styli co prawda, apel mający mocne podłoże ideologiczne ujęte w słowie "antykaczyzm" :). Szkoda, że zapomniał zmieścić link do podpisania tego apelu, co tylko potwierdza to, że nie o apel Jasiowi chodzi, a o zwykłe zamieszanie kijem g…na – jak zawsze…..

    • Usunąłem wpis Janajakiegośtam. Był wredny, bezczelny, a do tego wulgarny. Na moim blogu nie ma miejsca na takie bagno. Proszę swoje frustracje wylewać gdzie indziej. Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.