Daj nam, Panie, ludzi wielkich!

D
Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny obchodzi kilku
moich Znajomych.

Ksiądz
Dariusz Ostałowski i Ksiądz Dariusz Radzikowski – moi Koledzy
kursowi;

Ksiądz
Dariusz Sobkowicz – mój Kolega z Diecezji lubelskiej;

Ksiądz
Dariusz Zagórski – Rektor Wyższego Seminarium Duchownego w
Toruniu i Kolega z czasów studiów na KUL;

Ksiądz
Dariusz Lipiec – Kolega i Profesor KUL;
Ksiądz
Dariusz Szczepaniuk – Kanclerz Kurii Diecezjalnej Warszawsko –
Praskiej;

Ksiądz
Dariusz Zając – do niedawna Misjonarz na Syberii, obecnie
pracujący w Diecezji Warszawsko – Praskiej;

Ksiądz
Dariusz Czajka – pochodzący z Parafii Żelechów;

Ojciec
Dariusz Miastowski – mój znajomy Kapucyn;

Dariusz
Majek – stale i aktywnie obecny na naszym blogu.
Jednocześnie
urodziny obchodzi dzisiaj Piotr Sitek, należący niegdyś do
Wspólnoty młodzieżowej w Trąbkach.
Wszystkim
Drogi Solenizantom i Jubilatowi życzę, aby trwali przy Chrystusie i
odważnie świadczyli o Nim przed ludźmi. Z radością – i bez
kompleksów. Aby byli takimi ludźmi opatrznościowymi, jak o tym
jest dzisiaj mowa w rozważaniu. Wspieram modlitwą!
Moi
Drodzy, proszę dzisiaj o wielką mobilizację modlitewną w intencji
Ojczyzny. Wściekła agresja „obrońców demokracji”, dokonywana
na prawicowych posłach i dziennikarzach TVP, a do tego wczorajsza –
i trwająca do tego momentu – blokada kanałów Telewizji Polskiej
pokazuje, że ludzie sfrustrowani zdolni są już do wszystkiego. I
nie wahają się posuwać do bardzo radykalnych działań, o słowach
już nawet nie wspominając. A wszystko to w atmosferze kończącego
się Adwentu i zbliżających się Świąt. Zły duch ma swoje
igrzyska!
Moi
Drodzy, nie chcę epatować jakimś pesymizmem, ale szczerze
wewnętrznie obawiam się, że sytuacja zmierza do wojny domowej. I
do rozlewu krwi na ulicach. Bo nienawiść i frustracja ludzi
przegranych i pogubionych sięga już zenitu. A do tego jest ciągle
podsycana przez głupich polityków i samozwańczych „przywódców
narodu”.
Proszę
Was, módlcie się za Ojczyznę! I budujcie w swoim otoczeniu – w
rozmowach z ludźmi – właściwe spojrzenie na całą sprawę.
                         Gaudium
et spes! Ks. Jacek
19
grudnia 2016.,
do
czytań: Sdz 13,2–7.24–25a; Łk 1,5–25
CZYTANIE
Z KSIĘGI SĘDZIÓW:
W
Sorea, w pokoleniu Dana, żył pewien mąż imieniem Manoach. Żona
jego była niepłodna i nie rodziła. Anioł Pański ukazał się
owej kobiecie, mówiąc jej: „Otoś teraz niepłodna i nie
rodziłaś, ale poczniesz i porodzisz syna. Lecz odtąd strzeż się:
nie pij wina ani sycery i nie jedz nic nieczystego. Oto poczniesz i
porodzisz syna, a brzytwa nie dotknie jego głowy, gdyż chłopiec
ten będzie Bożym nazirejczykiem od chwili urodzenia. On to zacznie
wybawiać Izraelitów z rąk filistyńskich”.
Poszła
więc kobieta do swego męża i tak rzekła do niego: „Przyszedł
do mnie mąż Boży, którego oblicze było jakby oblicze anioła
Bożego, pełne dostojeństwa. Nie pytałam go, skąd przybył, a on
nie oznajmił mi swego imienia. Rzekł do mnie: «Oto poczniesz i
porodzisz syna, lecz odtąd nie pij wina ani sycery, ani nie jedz nic
nieczystego, bo chłopiec ten będzie Bożym nazirejczykiem od chwili
urodzenia aż do swojej śmierci»”.
Porodziła
więc owa kobieta syna i nazwała go imieniem Samson. Chłopiec rósł,
a Pan mu błogosławił. Duch zaś Pana począł na niego
oddziaływać.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
ŁUKASZA:
Za
czasów Heroda, króla Judei, żył pewien kapłan, imieniem
Zachariasz, z oddziału Abiasza. Miał on żonę z rodu Aarona, a na
imię było jej Elżbieta. Oboje byli sprawiedliwi wobec Boga i
postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów
Pańskich. Nie mieli jednak dziecka, ponieważ Elżbieta była
niepłodna; oboje zaś byli już posunięci w latach.
Kiedy
Zachariasz w wyznaczonej dla swego oddziału kolei pełnił służbę
kapłańską przed Bogiem, jemu zgodnie ze zwyczajem kapłańskim
przypadł los, żeby wejść do przybytku Pańskiego i złożyć
ofiarę kadzenia. A cały lud modlił się na zewnątrz w czasie
kadzenia.
Naraz
ukazał mu się anioł Pański, stojący po prawej stronie ołtarza
kadzenia. Przeraził się na ten widok Zachariasz i strach padł na
niego.
Lecz
anioł rzekł do niego: „Nie bój się, Zachariaszu; twoja prośba
została wysłuchana: żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, któremu
nadasz imię Jan. Będzie to dla ciebie radość i wesele; i wielu z
jego narodzenia cieszyć się będzie. Będzie bowiem wielki w oczach
Pana; wina i sycery pić nie będzie i już w łonie matki napełniony
będzie Duchem Świętym. Wielu spośród dzieci Izraela nawróci do
Pana, Boga ich; on sam pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza,
żeby serca ojców nakłonić ku dzieciom, a nieposłusznych do
usposobienia sprawiedliwych, by przygotować Panu lud doskonały”.
Na to rzekł Zachariasz do anioła: „Po czym to poznam? Bo ja
jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku”.
Odpowiedział
mu anioł: „Ja jestem Gabriel, który stoję przed Bogiem. A
zostałem posłany, aby mówić z tobą i oznajmić ci tę wieść
radosną. A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do
dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom,
które się spełnią w swoim czasie”.
Lud
tymczasem czekał na Zachariasza. I dziwił się, że tak długo
zatrzymuje się w przybytku. Kiedy wyszedł, nie mógł do nich mówić
i zrozumieli, że miał widzenie w przybytku. On zaś dawał im znaki
i pozostał niemy.
A
gdy upłynęły dni jego posługi kapłańskiej, powrócił do swego
domu. Potem żona jego, Elżbieta, poczęła i pozostawała w ukryciu
przez pięć miesięcy i mówiła: „Tak uczynił mi Pan wówczas,
kiedy wejrzał łaskawie i zdjął ze mnie hańbę w oczach ludzi”.
Zapowiedź
narodzenia Samsona – zapowiedź narodzenia Jana
Chrzciciela. Radość i niedowierzanie po bardzo długim
oczekiwaniu… A potem: narodzenie Samsona – i narodzenie Jana
Chrzciciela…
I pełna już radość, która płynie z tego
właśnie faktu…

radość niesie dzisiaj liturgia Słowa, ukazując nam dwie jakże
podobne do siebie historie.
I chociaż jedną od drugiej oddziela
bardzo długi czasowy odstęp, to jednak wspólnym mianownikiem
jednej i drugiej jest intensywne działanie Boga, Jego wyraźne
i zdecydowane wkroczenie w historię człowieka, Jego wielka
łaskawość, okazana człowiekowi.
A
trzeba tu dodać, że owa wielka łaskawość ogarnęła nie tylko
te konkretne rodziny,
których dotyczyła, a w których przyszli
na świat dwaj zapowiedziani przez Boga niezwykli ludzie. Ich
narodzenie było przecież znakiem Bożej łaskawości wobec całej
społeczności,
w której mieli się żyć i dojrzewać, a w
której mieli w swoim czasie dokonać znaczących działań,
wskazanych przez Boga.
W
przypadku Samsona, zapowiedź bowiem obwieszczała: Oto
poczniesz i porodzisz syna, a brzytwa nie dotknie jego głowy, gdyż
chłopiec ten będzie Bożym nazirejczykiem od chwili urodzenia. On
to zacznie wybawiać Izraelitów z rąk filistyńskich.
Z
kolei, w przypadku Jana Chrzciciela i jego narodzin, zapowiedź Boża
brzmiała: Żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, któremu
nadasz imię Jan. Będzie to dla ciebie radość i wesele;
i wielu z jego narodzenia cieszyć się będzie. Będzie bowiem
wielki w oczach Pana; wina i sycery pić nie będzie i już w łonie
matki napełniony będzie Duchem Świętym. Wielu spośród dzieci
Izraela nawróci do Pana, Boga ich; on sam pójdzie przed Nim w duchu
i mocy Eliasza, żeby serca ojców nakłonić ku dzieciom, a
nieposłusznych do usposobienia sprawiedliwych, by przygotować Panu
lud doskonały.
Widzimy
zatem, że Bóg powołuje, a nawet zapowiada tych oto dwóch
niezwykłych ludzi, powierzając im bardzo ważne zadanie dokonania
konkretnej przemiany w historii społeczności,
w jakiej będą żyli: Samson ma przyczynić się do wyzwolenia
Izraelitów spod dominacji filistyńskiej, Jan natomiast ma
się przyczynić do wyzwolenia swego narodu z niewoli grzechu i
przygotować go na przyjście Zbawiciela.
A
ma w tym swoim działaniu przypominać i w jakimś sensie także
kontynuować misję Proroka Eliasza, który także był takim
człowiekiem wielkim, powołanym przez Boga. Nie on jeden
zresztą, bo właściwie wszyscy Prorocy, których słowa
czytamy na kartach Pisma Świętego, byli takimi ludźmi.
I
wiele jeszcze innych niezwykłych postaci, wielu ludzi ogromnego
duchowego formatu,
których sam Pan powołał, aby w Jego imię
dokonywali rzeczy ważnych, a nawet bardzo ważnych w historii
swoich społeczności i narodów.
Największym z nich wszystkich
był i jest oczywiście sam Jezus Chrystus, na przyjście
którego teraz się przygotowujemy.
Widzimy
zatem, jak bardzo zawsze zależało Bogu, aby Jego misję
realizowali bardzo konkretni ludzie, przez Niego powołani, a nawet –
jak to dzisiaj słyszymy – zapowiedziani. I tylko możemy dziś
Bogu podziękować za to, że zawsze takich ludzi – niezwykłych,
wielkich i opatrznościowych – swemu ludowi posyłał.
I nadal
posyła. Wierzymy – i o to też się modlimy – że tych ludzi
wielkich i opatrznościowych nigdy nam nie zabraknie: nam, czyli
Kościołowi;
nam, czyli narodowi; nam, czyli
poszczególnym lokalnym społecznościom.
Jakże
takich ludzi wciąż potrzeba, a w naszych czasach – szczególnie!
O takich ludzi wielkich – gigantów ducha, jasnych w myśleniu,
mocnych w słowie i odważnych w działaniu
– ciągle trzeba
nam się modlić. Oby ich Pan zawsze zechciał posyłać!
A
może i w naszym sercu rozbudzi pragnienie takiego właśnie śmiałego
myślenia i odważnego działania,
byśmy i my sami stali się
dla swego, choćby najbliższego otoczenia – ludźmi
opatrznościowymi i duchowym wsparciem?…
Dlaczegóż
by nie?… 

9 komentarzy

  • W dzisiejszym świecie coraz bardziej widać działanie Szatana i moim zdaniem zaczyna on działać bardzo jawnie. Uważam, że każdy z nas – ludzi wierzących, powinien trzymać się zasad i wiedzieć czego broni, bo w dzisiejszym świecie łatwo można się pogubić. Bo zły udaje dobrego. Księże Jacku, mam podobne spostrzeżenia, jeśli chodzi o "wojnę domową" , jak zobaczyłam w TV to co dzieje się pod Sejmem, bo z pozoru małych rzeczy wyrastają duże. Z perspektywy mojej pracy wiem, że agresja wśród ludzi rozprzestrzenia się szybko.

    • Wojny domowej raczej nie będzie (wśród kodomitów raczej trudno o prawdziwe poświęcenie życia "dla sprawy"), ale jeżeli dojdzie do prowokacji to może być "bratnia interwencja" w celu przywrócenia ładu i demokracji w faszystowskiej Polsce. A jeśli pojawią się obce mundury, to nie będzie wojna domowa tylko wojna międzynarodowa….

    • Co za analityk i strateg!…Zapewne nie "kodomita", może jednak coś onomatopeicznie zbliżonego. A ta "bratnia interwencja" to skąd, Startegosie? Santa Sede poza Gwardią Szwajcarską… Módl się o wiedzę,skoro o rozum…

    • O, nasz Mędrzec się odnalazł! A już się martwiłem… Tak sobie właśnie myślałem, kogo nam tu na blogu brakuje, ale już wszystko jasne! Cóż za szczęście!
      Ks. Jacek

    • nasz internetowy bohater jest właśnie modelowym przykładem kodomity – czowieka chocholego tańca, łatwo sterowalny, zacietrzewiony w bezideowej postawie antychrześcijańskiej (wszystko i z każdym, byleby dokopać Kościołowi, księdzu, "moherowym beretom"….). Pod rękę z ubecją, pod rękę z ….. diabłem nawet byleby Kaczora od władzy odsunąć :D. Żal człowieka, zwłaszcza w adwencie….. Wracając do bratniej pomocy, w sytuacji, której i tak nie jest w stanie pojąć: kiedyś bratnia pomoc szła z Moskwy, a teraz? Zgadnij gigancie intelektu….

  • Prośbę o modlitwę za Ojczyznę otrzymałam również sms-em od liderki Wspólnoty. Zbliża się15ta, klękam więc do Koronki do Miłosierdzia Bożego.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.