Jezus – jednym z nas…

J
Szczęść Boże! Witam, pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia!
Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wtorek
1 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Hbr 2,5–12; Mk 1,21–28

CZYTANIE
Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Nie
aniołom Bóg poddał przyszły świat, o którym mówimy. Ktoś to
gdzieś stwierdził uroczyście, mówiąc:
Czym
jest człowiek, że pamiętasz o nim, albo syn człowieczy, że się
troszczysz o niego; mało co mniejszym uczyniłeś go od aniołów,
chwałą i czcią uwieńczyłeś go. Wszystko poddałeś pod nogi
jego”.
Ponieważ
zaś poddał Mu wszystko, nic nie zostawił nie poddanego Jemu. Teraz
wszakże nie widzimy jeszcze, aby wszystko było Mu poddane. Widzimy
natomiast Jezusa, który mało od aniołów był pomniejszony, chwałą
i czcią ukoronowanego za cierpienia śmierci, iż z łaski Bożej za
wszystkich zaznał śmierci.
Przystało
bowiem Temu, dla którego wszystko i przez którego wszystko, który
wielu synów do chwały doprowadza, aby przewodnika ich zbawienia
udoskonalił przez cierpienie. Tak bowiem Ten, który uświęca, jak
ci, którzy mają być uświęceni, z jednego są wszyscy. Z tej to
przyczyny nie wstydzi się nazwać ich braćmi swymi, mówiąc:
„Oznajmię imię Twoje braciom moim, w pośrodku zgromadzenia będę
Cię wychwalał”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
W
mieście Kafarnaum Jezus w szabat wszedł do synagogi i nauczał.
Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma
władzę, a nie jak uczeni w Piśmie.
Był
właśnie w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego.
Zaczął on wołać: „Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku?
Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży”.
Lecz
Jezus rozkazał mu surowo: „Milcz i wyjdź z niego”. Wtedy
duch nieczysty zaczął go targać i z głośnym krzykiem wyszedł z
niego.
A
wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: „Co to jest?
Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu
posłuszne”. I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej
okolicznej krainie galilejskiej.

Dzisiejsze
czytania – odwrotnie od wczorajszych – ukazują nam osobę
Jezusa Chrystusa w taki oto sposób, że w pierwszym z nich, będącym
fragmentem Listu do Hebrajczyków, widzimy Jezusa jako Tego, który
bardzo intensywnie i konkretnie identyfikuje się z ludźmi i
z ich losem.
Słyszymy
bowiem: Przystało bowiem Temu, dla którego wszystko i przez
którego wszystko, który wielu synów do chwały doprowadza, aby
przewodnika ich zbawienia udoskonalił przez cierpienie. Tak bowiem
Ten, który uświęca, jak ci, którzy mają być uświęceni, z
jednego są wszyscy.
Natomiast
w Ewangelii Jezus jawi się nam jako ten, który ma władzę, a
nie jak uczeni w Piśmie.
Dlatego też kiedy wyrzucił
złego ducha z opętanego człowieka, wszyscy się zdumieli,
tak że jeden drugiego pytał: „Co to jest? Nowa jakaś nauka z
mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne”. I
wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej
krainie galilejskiej.
Wczoraj
zaś właśnie pierwsze czytanie pokazywało nam Jezusa w Jego
wielkości i chwale,
z kolei Ewangelia pokazała nam Go
zanurzonego w trudzie codziennej pracy, polegającej akurat
wówczas na „kompletowaniu ekipy”, z którą miał podjąć
posługę. Jaką refleksję możemy
podjąć w związku z takim właśnie sposobem ukazywania
nam osoby Zbawiciela?
A
może tę właśnie, że jest On naprawdę Bogiem i Człowiekiem,
który przyszedł na świat po to, aby uratować nas z mocy złego
ducha i doprowadzić do wiecznego szczęścia?… Żeby zaś tego
dokonać, angażuje zarówno swą Boską moc, jak i to
wszystko, co w Nim ludzkie, a więc szczere współczucie,
okazywane błądzącym ludziom, oraz całą miłość swego serca.
Jezus całym sobą jest nastawiony na dobro człowieka
i używa wszystkich możliwych środków i sposobów, aby osiągnąć
zamierzony skutek.
Zresztą,
możemy to zauważyć, czytając uważnie wszystkie cztery Ewangelie,
ale też Dzieje Apostolskie, czy niektóre fragmenty Listów
Apostolskich: Jezus naucza, upomina, zachęca, czasami gromi!
I jednocześnie dzieli zwykły ludzki los: raz poddaje się
zwykłemu ludzkiemu zmęczeniu, to znowu jest głodny, a innym razem
– zasmucony… Nad grobem Łazarza nawet płacze…
Ale
to właśnie tam, nad grobem Łazarza, pokazuje także swoją
Boską moc, wskrzeszając go z martwych.
I w wielu innych
sytuacjach, w których czysto ludzkie działanie może okazać się
zbyt słabym, Jezus nie waha się zadziałać bardziej
intensywnie.
Dlatego właśnie idzie do swoich uczniów po
wzburzonym jeziorze, kiedy indziej znika z oczu swoich przeciwników,
a znowu kiedy indziej karmi rozmnożonym chlebem i rybami
tysiące ludzi…
Jezus
zatem angażuje wszystkie swoje siły i moce, aby pomóc człowiekowi,
aby mu usłużyć. Warto może przy tym wspomnieć, że jest to z
Jego strony na pewno działanie zamierzone, przemyślane i celowe,
nie jest ono natomiast dziełem jakiegoś przypadku, czy kaprysu.
Może
bowiem pojawić się w naszych sercach pytanie, czy Jezus nie mógł
zawsze używać swojej Boskiej mocy i w ogóle nie poddawać
się żadnym ludzkim słabościom i ograniczeniom?… Czy musiał
naprawdę sam siebie w jakiś sposób ograniczać – przecież
w Jego mocy w każdej chwili było dokonanie wszystkiego, czego tylko
chciał. Jest to na pewno prawdą i oczywistym jest, że dotykamy tu
tajemnicy Bożych planów i zamiarów…
A
największym pytaniem, jakie w związku z tym może zrodzić się w
naszych sercach, będzie zapewne to, dlaczego w ogóle zdecydował
się znosić Mękę i Śmierć
– czy nie mógł zbawić ludzi
inaczej: „prościej” i „łatwiej”?
Na
pewno mógł. Nie trywializując całego zagadnienia, można
powiedzieć, że jeśli chciał naprawdę swoją Krwią zbawić
ludzi, to mógł nas – jak śpiewamy w pieśni – „jedną
kroplą obmyć z win i zmaz”.
Wystarczyłoby zatem jakieś małe
rozcięcie palca i jedna kropla Krwi…
A
jednak – Jezus tak nie chciał. Chciał wejść całym sobą w
ludzki los, podjąć cierpienie, przejść przez Śmierć…

Dlaczego? To na pewno jakaś wielka tajemnica. Możemy się tylko
domyślać… Ale chyba nie pobłądzimy w naszych refleksjach,
jeżeli powiemy, że było to wyrazem wielkiej miłości do
człowieka
– miłości, która kazała poświęcić się w stu
procentach dla dobra i zbawienia człowieka, a nie tylko jakoś
połowicznie, czy częściowo…
Zapewne
właśnie dlatego – według Bożych planów – przystało
[…] Temu, dla którego wszystko i przez
którego wszystko, który wielu synów do chwały doprowadza, aby
przewodnika ich zbawienia udoskonalił przez cierpienie. Tak bowiem
Ten, który uświęca, jak ci, którzy mają być uświęceni, z
jednego są wszyscy. Z tej to przyczyny nie wstydzi się nazwać ich
braćmi swymi…
Pomyślmy
zatem:
– Czy
ja również angażuję wszystkie moje zdolności i umiejętności w
niesieniu dobra ludziom?
– Czy
całym swoim sercem, wszystkimi swoimi myślami, słowami i czynami,
zwracam się do Jezusa, czy tylko zdawkową „modlitewką” rano i
wieczorem?
– Czy
poszukuję wciąż nowych sposobów, aby bardziej przekonująco
świadczyć o swojej wierze?

Widzimy
natomiast Jezusa, który mało od aniołów był pomniejszony, chwałą
i czcią ukoronowanego za cierpienia śmierci, iż z łaski Bożej za
wszystkich zaznał śmierci… 

2 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.