Jezusowa codzienność…

J
Szczęść Boże! Pozdrawiam z Miastkowa, gdzie dzisiaj wyjątkowo – w zastępstwie Księdza Proboszcza – wyruszę z wizytą duszpasterską. 
       Życzę Wszystkim – zgodnie z myślą dzisiejszego rozważania – jak najpełniejszego przeżywania codzienności.
                                      Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek
1 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Hbr 1,1–6; Mk 1,14–20

POCZĄTEK
LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Wielokrotnie
i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez
proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez
Syna. Jego to ustanowił dziedzicem wszystkich rzeczy, przez Niego
też stworzył wszechświat.
Ten
Syn, który jest odblaskiem Jego chwały i odbiciem Jego istoty,
podtrzymuje wszystko słowem swej potęgi, a dokonawszy oczyszczenia
z grzechów, zasiadł po prawicy Majestatu na wysokościach. On o
tyle stał się wyższym od aniołów, o ile odziedziczył wyższe od
nich imię.
Do
którego bowiem z aniołów powiedział kiedykolwiek: „Ty jesteś
moim Synem, Jam Cię dziś zrodził”? I znowu: „Ja będę Mu
Ojcem, a On będzie Mi Synem”. Skoro zaś znowu wprowadzi
Pierworodnego na świat, powie: „Niech Mu oddają pokłon wszyscy
aniołowie Boży”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Gdy
Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił
Ewangelię Bożą. Mówił: „Czas się wypełnił i bliskie jest
królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”.
Przechodząc
brzegiem Jeziora Galilejskiego ujrzał Szymona i brata Szymonowego,
Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. Jezus
rzekł do niech: „Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się
staniecie rybakami ludzi”. I natychmiast zostawili sieci i poszli
za Nim.
Idąc
nieco dalej ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana,
którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Zaraz ich powołał, a
oni zostawili ojca swego Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi i
poszli za Nim.

Autor
Listu do Hebrajczyków oznajmia nam – w tonie dość uroczystym –
że Jezus został posłany przez Ojca na świat, aby dokonać
oczyszczenia ludzi z grzechów; kiedy zaś wypełnił swą misję,
zasiadł
po prawicy Majestatu na wysokościach.

Trzeba
przyznać, że jest to bardzo dostojny tekst, pełen swoistego
patosu

– takiego pozytywnego, jakby poetyckiego – a swoim
„zasięgiem” obejmuje tak
ziemię, jak i Niebo,
bo
mówi zarówno o tym, czego Jezus dokonał wśród ludzi, jak i o
tym, że zasiadł po prawicy Boga, będąc wyższym od Aniołów.
Przy
okazji, otrzymujemy też dość ważną informację, że pojawienie
się Jezusa Chrystusa na świecie to najwyższa
forma Bożego Objawienia.

Autor biblijny mówi o tym tak: Wielokrotnie
i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez
proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez
Syna.

Zatem,
nie dokona się już
żadna
inna, „ulepszona” forma Bożego
Objawienia,
bo Bóg zastosował formę
najwyższą,

posyłając swojego Syna. O tym wszystkim mówi nam dziś –
podkreślmy to jeszcze raz: w
sposób bardzo uroczysty, wręcz patetyczny

– Autor Listu do Hebrajczyków.
Natomiast
Ewangelista Marek – jakby w pewnym kontraście – mówi w
bardzo prosty sposób

o tym, jak Jezus spełniał tę swoją epokową, wyjątkową misję w
świecie. Możemy zaryzykować stwierdzenie, że Jezus, rozpoczynając
swoją publiczną działalność, musiał
niejako
najpierw
zorganizować
sobie zespół,
z
którym miał
posługiwać,
wcześniej zaś określił
kontekst dla swojej działalności. Kontekst ów został wyrażony w
słowach: Czas
się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i
wierzcie w Ewangelię.

Można
więc
już było
powiedzieć: Wiemy,
na czym stoimy.

Wiemy, z jakiej pozycji startujemy. Wiemy, jakie są nasze założenia
początkowe. I w
takim kontekście, przy takich założeniach,

podejmujemy pracę z określonym zespołem ludzi, który też – dla
potrzeb tejże pracy – został skompletowany. Dzisiaj akurat
usłyszeliśmy o powołaniu Szymona
i Andrzeja, oraz Jakuba i Jana.

Towarzyszymy
zatem Jezusowi u początków Jego działalności, kiedy to niejako –
mówiąc już bardzo kolokwialnie, a do tego nieco „technicznie”
organizował
sobie „warsztat pracy” i „swoją ekipę”.

Jako rzekliśmy, może ten obraz nieco kontrastuje w tym, który
roztoczył przed nami Autor Listu do Hebrajczyków, a może wcale nie
kontrastuje, bo możemy uznać, że zapis ewangeliczny jest po prostu
ukonkretnieniem
tego, co usłyszeliśmy w pierwszym czytaniu.
Kiedy
bowiem w Liście do Hebrajczyków czytamy, że Jezus przyszedł na
świat, aby pokonać
grzech

i stać się najwyższym
Objawicielem

przesłania Bożego, to Ewangelista Marek po prostu pokazuje, jak
to Jezus konkretnie zrealizował
i
od

czego zaczął…

Wydaje
się, iż
to także potwierdza, że
Jezus jest bardzo
realny i „ludzki”, a
do tego – naprawdę przystępny dla ludzi…
Pomimo
bowiem,
że
był przez wieki zapowiadany jako Ktoś
„z górnej półki”, to jednak przychodząc na świat, nie
zajął miejsca gdzieś „ponad
głowami”,
w jakimś oderwaniu od zwyczajnego życia ludzi, ale wręcz
przeciwnie: wszedł
w

cały realizm ludz
kiej
codziennej egzystencji.

Można powiedzieć, że głoszone przez wieki zapowiedzi Proroków i
inne wielkie słowa znamienitych biblijnych mędrców na Jego
temat – Jezus swoim życiem i działaniem przełożył
na „język codzienności”.
Warto
zwrócić
na to uwagę u początku Okresu zwykłego w liturgii Kościoła,
kiedy to – wraz z Jezusem, z Jego Matką i Apostołami, których
sam sobie „skompletował” – będziemy przeżywali Jego
Bosk
ą
i jednocześnie

ludzką codzienność…

I
będziemy starali się jak najuważniej podpatrzeć Jezusa i Jego
Najbliższych, aby jak
najwięcej się od Nich nauczyć,

by dzięki temu także nasza ludzka
codzienność stawała się coraz
bardziej
Boską: by jak najwięcej było w niej miejsca dla Boga i byśmy
razem
z Nim przeżywali to, co ludzkie i codzienne…
Pomyślmy:

Jak
przełożę na język codzienności dzisiejsze Boże słowo?

Co
robię, aby moja codzienność była rzeczywistością Bosko –
ludzką?

Jakie
przeżycia zakończonego Okresu Bożego Narodzenia chcę do tego
wykorzystać?

Skoro
zaś znowu wprowadzi Pierworodnego na świat, powie: „Niech Mu
oddają pokłon wszyscy aniołowie Boży”!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.