Wy zatem tak się módlcie…

W
Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Ksiądz
Tomasz Radczuk, mój Kolega kursowy. Życzę Solenizantowi w
ielkiej
gorliwości kapłańskiej i zapału do wychodzenia do ludzi z
przesłaniem radości i nadziei! O to będę się modlił, a swoje
życzenia mam nadzieję wypowiedzieć osobiście, na dzisiejszym
wieczornym spotkaniu kursowym, organizowanym przez Solenizanta w
Łukowie.
Moi
Drodzy, obiecałem wczoraj, iż odniosę się do pewnych kwestii,
które pojawiły się w niedzielnych Waszych wypowiedziach, ale też
i wcześniejszych – kwestii dotyczących funkcjonowania naszego
forum.
Otóż,
co i raz pojawiają się komentarze, jakoby mało kto na bloga
zagląda i trzeba w związku z tym sztucznie pomnażać ilość
Czytelników lub Komentatorów. Także w kwestii mojego stylu
wypowiadania się formułowane są uwagi – zwykle niestety
złośliwe.
Dlatego
moje stanowisko odnośnie do funkcjonowania tego bloga formułuję w
następujących punktach, starając się wypowiadać jasno i zwięźle:
1. Codziennie
jest od 800 do 1200 wejść na bloga. Z pewnością, Osób
zaglądających jest mniej, bo niektórzy wchodzą po kilka razy, ale
i tak można liczyć, że jest ich kilkaset. Jak sądzę, nikt nie
jest do zaglądania tutaj przymuszany.
2. Z
wypowiadaniem się Czytelników jest znacznie gorzej, gdyż czyni to zaledwie kilka Osób, którym jestem za to ogromnie wdzięczny. Jednocześnie
zauważam, że komentarze w minimalnym stopniu odnoszą się do
rozważanego Bożego słowa, największe ożywienie wywołują
natomiast wszelkie moje uwagi o charakterze politycznym czy
społecznym (czasami nawet jednozdaniowe). Oczywiście, każdy może
wypowiadać się na temat, który uzna za ważny, natomiast nie
ukrywam, że liczyłbym na generalnie większą aktywność moich
Czytelników w tym względzie. Nie mam na to jednak wpływu.
3. Czytanie
tego bloga, lub komentowanie, nie jest „do zbawienia koniecznie
potrzebne”. W tym kontekście, trudno mi zrozumieć Osoby, które
szyderczo zarzucają małą ilość Czytelników i Komentatorów,
pisząc o sztucznym pomnażaniu ich liczby, a same czytają i
komentują. I to dość często. Swoją drogą, bardzo Im za to
dziękuję i proszę o dalszą obecność. Gdyby tylko w Ich
wypowiedziach nie było tyle pogardy, jadu, a czasami wręcz
nienawiści do wszystkich wokół. I gdyby się ustrzegli przed
personalnymi atakami… Natomiast wspomnianych uwag, przez Nich
formułowanych, nie rozumiem.
4. W
dalszym ciągu konsekwentnie będę usuwał takie właśnie, skażone
nienawiścią, komentarze. Proszę o zachowanie kultury wypowiedzi.
5. Wartością,
na której mi od zawsze bardzo zależy i której zdecydowanie bronię,
jest pełna wolność i niezależność tego, co mówię i piszę,
oraz forma, w jakiej to robię. Oczywiście, za każde swoje słowo
biorę osobistą odpowiedzialność, natomiast nikomu nie pozwalam
ingerować w moje homilie, rozważania czy komentarze – chociaż
takie próby co i raz się zdarzają. I nie chodzi mi tu o robienie z
siebie męczennika, chcę tylko stwierdzić, że w tej sprawie
stanowiska nie zmienię. Można się ze mną nie zgadzać, można
dyskutować i nikomu nie musi się podobać treść lub forma moich
wypowiedzi. Natomiast nie pozwolę w nie ingerować, ani niczego
sobie w tym względzie narzucić. Jeżeli miałbym nie mówić lub
nie pisać tego, co chcę i do czego jestem przekonany – w takiej
formie, jaką uznam za właściwą – to wcale nie będę pisał ani
przemawiał.
6. Już
kilkukrotnie wspominałem, że ten blog będzie istniał dotąd,
dokąd – moim zdaniem – jego istnienie będzie potrzebne i będzie
niosło jakieś dobro. Jeżeli stwierdzę znaczny spadek
zainteresowania, albo z jakiegokolwiek innego powodu uznam jego
istnienie za bezcelowe, zostanie on po prostu zamknięty. Z dnia na
dzień. Z jednym krótkim zdaniem, informującym o tym fakcie. Mogę
zapewnić, że decyzja ta – jeśli będzie miała zapaść – nie
będzie podjęta pod wpływem emocji. Będzie przemyślana i
nieodwracalna.
7. Póki
co, byłoby mi bardzo miło, gdyby Członkowie naszej blogowej
Wspólnoty zwiększyli swoją aktywność na forum i zechcieli
dzielić się swoimi refleksjami na temat Bożego słowa – co jest
głównym sensem istnienia tego forum – ale także wypowiadali się
na inne tematy. Szczególnie prosiłbym o odpowiedzi na konkretne
pytania, jakie czasami stawiam, bo zwykle wtedy chodzi o sprawy ważne
i takie, w których bardzo chciałbym poznać opinie moich
Czytelników. W przeciwnym razie, powstaje uporczywe wrażenie
pisania „do ściany”. Przy czym, nie chodzi tu o pytania, stawiane na końcu rozważania, bo one są bardziej do osobistej refleksji, ale o te, które zamieszczam niekiedy w słowie wstępnym.
8. Przy
okazji, przypominam o Wielkiej Księdze Intencji, do której intencje
można zgłaszać oraz modyfikować te zapisane. Bardzo proszę o
modlitwę we wszystkich zapisanych tam sprawach, proszę również o
„Ojcze nasz” o 20.00.
Serdecznie
dziękuję za wszelkie dobro, jakie dotąd udało się nam stworzyć
na tym forum! Dziękuję Współautorowi – Księdzu Markowi, oraz
innym Współautorom; dziękuję Moderatorowi – Krzysztofowi
Fabisiakowi; dziękuję Komentatorom i Czytelnikom. Dziękuję też
Osobom, tworzącym blogową wspólnotę modlitwy! Wszystkim dziękuję
za to, co „już” – i proszę o „jeszcze”!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek Jaśkowski
Wtorek
1 Tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Iz 55,10–11; Mt 6,7–15
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
To
mówi Pan Bóg: „Podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam
nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie
zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla
jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich: nie wraca do
Mnie bezowocnie, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie
spełni pomyślnie swego posłannictwa”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Na modlitwie nie bądźcie
gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe
wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich.
Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go
poprosicie.
Wy
zatem tak się módlcie:
Ojcze
nasz, któryś jest w niebie: święć się imię Twoje, przyjdź
królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi.
Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj; i odpuść nam nasze
winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom; i nie dopuść, abyśmy
ulegli pokusie, ale nas zbaw ode złego.
Jeśli
bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec
wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz
nie przebaczy wam waszych przewinień”.
Skoro
słowo Boże ma tak wielką wewnętrzną moc, że pada na
ludzkie serca niczym deszcz lub śnieg na ziemię, dokonując takich
właśnie zmian, jakich w przyrodzie dokonuje padający deszcz lub
śnieg, to jakim musi być słowo człowieka, stanowiące
odpowiedź na Boże słowo?…
Tak
postawiony problem rozwiązuje sam Jezus, mówiąc w dzisiejszej
Ewangelii do swoich uczniów: Na modlitwie nie bądźcie
gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe
wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie
podobni
do nich. Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba,
wpierw zanim Go poprosicie.
A potem uczy swoich
najbliższych – a więc także i nas – modlitwy, którą
zwykliśmy nazywać modlitwą Pańską.
Skoro
modlitwa ta jest tak ściśle połączona w dzisiejszej Ewangelii z
owym wcześniejszym pouczeniem, które tu sobie zacytowaliśmy, to
znaczy, że spełnia wymóg unikania wielomówstwa, przed
którym tak bardzo przestrzegał Jezus. A przecież – co warto
zauważyć – nie jest jakoś przesadnie krótka, gdyż nie
składa się tylko z jednego zdania lub wyrazu, ani tym bardziej nie
opiera się wyłącznie na milczeniu przed Bogiem. Mogłaby w końcu
taką być, skoro wie Ojciec [nasz], czego
[nam]
potrzeba…
Tymczasem
jednak Jezus uczy konkretnych słów modlitwy. Wnioskujemy z tego, że
słowa te są wyważone – żeby nie powiedzieć: wyliczone
– i każde z nich jest potrzebne! Nie ma tu jednego,
zbędnego słowa!
Tak,
właśnie tak jest. Jezus uczy nas modlitwy, która w prosty i
bezpośredni sposób kieruje do Boga poruszenia człowieczego
serca,
a więc wszystkie jego pragnienia i całą jego
wdzięczność, a jednocześnie żadne z tychże słów nie stanowi –
żeby tak to ująć – jakiejś „zasłony dymnej”,
swoistego rozmycia istoty rzeczy.
Nie
od dziś bowiem wiadomo, że istnieje umiejętność – niestety –
dość dobrze opanowana przez polityków i tych, którym wypada
nieraz występować przed ludźmi (w tym także księży…), dzięki
której to umiejętności można wypowiedzieć bardzo, ale to bardzo
wiele słów, przemawiając godzinami – i nic tak naprawdę nie
powiedzieć!
To dopiero sztuka!
Nie
wiem, czy należy ją podziwiać, a już tym bardziej starać się ją
posiąść… Chyba niekoniecznie! Wszyscy zapewne znamy ludzi,
którzy w tej sztuce są mistrzami, a musimy szczerze
przyznać, że i sami nieraz – w różnych życiowych sytuacjach –
celowaliśmy w tym względzie, bo chyba wszyscy znajdowaliśmy się
niekiedy w sytuacjach niezręcznych, w których z jednej strony
trzeba było coś powiedzieć, a z drugiej nie za bardzo było
wiadomo, co powiedzieć, albo nie bardzo chciało się coś
powiedzieć
– szczególnie tak wprost – i dlatego „międliło
się” słowa, mnożąc je w nieskończoność, podczas gdy tak
naprawdę chyba samemu nie do końca wiedziało się, co się chce
powiedzieć…
W
ten sposób niekiedy studenci ratują się na egzaminach
zwłaszcza, gdy spostrzegą, że profesor jest już zmęczony
egzaminowaniem i nie do końca uważnie słucha, co jest mówione,
natomiast dobre wrażenie robi na nim płynność i długość ich
wypowiedzi…
Czasami tak się udaje „prześlizgnąć” przez
egzamin, ale nie zawsze…
Natomiast
na pewno nie można tak potraktować modlitwy, bo Bóg zawsze
słucha nas bardzo uważnie
i z wielkim szacunkiem.
Dlatego nasza mowa nie może być ową „mową–trawą”, albo
„biciem piany”, czyli zwykłym pustosłowiem. Mnogość słów
nie może stanowić „zasłony dymnej”, mającej ukryć przed
Bogiem pustkę naszego serca i miałkość naszego ducha…
Przed
Bogiem tego ukryć się nie da! I chyba naprawdę nie warto… Bo po
co tak naprawdę to robić?…
Jeżeli
słowo, które wychodzi z ust [Boga] nie
wraca do
[Niego] bezowocnie, zanim
wpierw nie dokona tego, co
[chciał],
i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa,
a zatem:
skoro Bóg wychodzi do człowieka z takim słowem, które ma swoją
treść i sens, i wewnętrzną moc, to również człowiek do Boga
powinien wychodzić z takimi właśnie słowami, które mają
treść i sens, i wewnętrzną moc…
A skoro człowiek sam z
siebie nie jest w stanie takich słów wymyślić i wypowiedzieć,
przeto trzeba, aby Boży Syn nauczył go modlitwy, składającej się
wyłącznie ze słów mądrych, potrzebnych i treściwych.
Nam
zaś, moi Drodzy, wypada czuwać nad tym, abyśmy modląc się
codziennie – i to wielokrotnie w ciągu dnia – słowami, których
nas dzisiaj Jezus nauczył, naprawdę starali się myśleć nad
tym, co mówimy.
I starali się tymi słowami modlić, czyli za
ich pomocą wypowiadać to, co jest w naszym sercu, a nie tylko
„klepać
«Ojczenasze»…”

I
abyśmy w ogóle bardziej docenili słowo – swoje własne słowo –
którym zwracamy się do Boga, ale i to, którym zwracamy
się do drugiego człowieka.
Niech nasze słowa nigdy nie będą
puste, beztreściowe, bezsensowne, a już tym bardziej: obraźliwe,
krzywdzące, oszczercze, kłamliwe. Niech każde nasze słowo – na
wzór Bożego słowa, tak ciekawie opisanego w pierwszym dzisiejszym
czytaniu – także dokonuje wielorakiego dobra i przynosi
błogosławione owoce
w życiu naszym i naszych bliskich…
Pomyślmy
w tym kontekście:
– Czy
naprawdę modlę się słowami „Ojcze nasz”, czy jedynie „klepię
«Ojczenasze»”?
– Czy
cała moja modlitwa nie jest jedynie pustą paplaniną?
– Czy
w moich relacjach z ludźmi słowo, które wypowiadam, jest
czynnikiem budującym jedność, czy ją rujnującym?

Na
modlitwie nie bądźcie gadatliwi…

12 komentarzy

  • Dziękuję księdzu Jackowi za tego bloga.Wnosi on wiele w moje życie. Mam nadzieję że będzie cały czas działał. O dar modlitwy trzeba prosić. Czasem ciężko jest się wyciszyć, skupić,żeby mieć niezaklocony kontakt z Bogiem. Szczęść Boże.

  • Ksiądz Profesor Doktor Józef Tischner: Dialog w Kościele to dialog dupy z kijem!.
    – Quod erat demonstrandum.

    Drogi Księże, proszę nie trwać w złudnym mniemaniu, że jest Sz. Ksiądz kijem…

    • Mnie "ta para"/ takie wyrazenie / kojarzy sie ze komus zabralko rozumu i trzeba do niego przemowic w inny sposob czyli porzadne lanie.
      Wiesia.

    • Kij ma dwa końce. I tak samo mają co nie, którzy niby blog i to co na nim jest im się nie podoba a jednak dalej na nim są. Mozna z czym się nie zgodzić nie wierzyć w nic,ale nie wydaje mi się aby był to wystarczający powód do tego aby dowalać innym.Sama wiem, po sobie, że
      dosyć często mam odmienne zdanie od innych, ale dla mnie nie jest to powód do wulgarnych odpowiedz a powód do przemyśleń,że to ja mogę się mylić i nie mieć racji czasem mam wrażenie, że brakuje nam pokory.Sama osobiście odnoszę się do wstępu bądź pytań na końcu co prawda jak widać nie jest to dobre,ale i tak uważam,że jak i Ks.Jacek tak i Ks.Marek i wszyscy inni którzy tworzą blog robią kawał dobrej roboty więc mam nadzieję, że jeszcze długo nie a później wcale nikt nie zrezygnuje z niego.Pozdrawiam M

  • A z tym kijem to mozna roznie rozumiec: albo narobic zamieszania albo potrzebny jest zeby cos ruszyc bo to juz prawie beton sie zrobil.
    Dziekuje za wypowiedz Ks.Jacku. Podpisuje sie pod dzisiejsza wypowiedzia. Tez czasami mam podobne odczucia, ale nie zawsze mam mozliwosc wypowiadac sie na forum, poniewaz korzystam z urzadzen gdzie moge czytac wszystko ale nie pisac czyli wysylac.
    Tym samym jestem ta osoba, ktora czasami kilka razy wchodzi czyli czyta ten blog.
    Jestem wdzieczna za wszelkie dzielenie sie swoimi doswiadzczeniami spotkania Boga w swoim zyciu i doswiadczania Jego obecnosci na codzien. Wspoczuje tym osobom, ktore nie spotkaly sie jeszcze z Jego obecnoscia. Byc moze nie potrafia lub nie chca uznac ze to wszystko co mamy nie jest nasza wlasnoscia tylko Boga, ze ich wiara jest slaba albo nie potrafia sie modlic, rozmawiac z Bogiem.
    Ciesze sie z komentarzy, ktore wnosza ciekawe tematy i cos nowego, nie interesuja mnie zadne uszczypliwe uwagi. Slownictwo i uwagi swiadcza o poziomie inteligencji danej osoby, ktora byc moze ma duzo wiadomosci ale co z tego wynika?
    Polecam do wysluchania:" Michał Draus – Wielki Post, czyli po co tyle ketchupu "… – YouTube
    Polecam Bogu wszystkich : wierzacych i niedowiarkow. Spodziewam sie ze to jest tez kij do mrowiska.
    A wiec z Panem Bogiem.
    Wiesia.

  • Do Żywego Płomienia
    Kochane dzieci Boże, pragnę od was zwiększenia czci Mojej Osoby. Pragnę, aby w całym Kościele ustanowione było święto ku czci Mojej Osoby w pierwszą niedzielę sierpnia. Pragnę również, aby w każdym siódmym dniu każdego miesiąca czczono Moją Świętą Osobę. Obiecuję Moim czcicielom wzrost pobożności, Bożej miłości zwłaszcza tych, którzy rozpowszechniać będą cześć i kult Mojej Świętej Osoby. O nich to będę dbał i troszczył się w sposób szczególny. W godzinę swojej śmierci nie umrą bez łaski pojednania i pocieszenia. Tych osób będę bronił jako swej czci i swojej chwały. Nie umknie Mojej uwadze nic, co służyć będzie pomnożeniu Bożej Czci i Bożej Chwały. Pragnę, abyście dbały o czystość swoich myśli i swojej duszy.

    Dasiek

  • Dla mnie w blogu najważniejsze jest to, żeby przeczytać Ewangelię na dany dzień i zamieszczone do niej rozważanie. Często komentarz jest zbędny. Proszę nigdy tak nie zniknąć z dnia na dzień, bo dla wielu byłby to zbyt duży i bolesny szok:) Ania2.

  • Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie…..tak jak z modlitwą nie można być zbyt gadatliwym, tak też i z komentarzami, są one czasem zbędne.

  • Tak, ale komentarze, dotyczące chociażby Ewangelii, czy tematu, poruszanego w rozważaniu, są często dla mnie poszerzeniem spojrzenia i przyczynkiem do refleksji.
    W każdym razie, dziękuję za wszystkie powyższe wypowiedzi! Ks. Jacek

  • Ks. Jacku – dziękuję za wytrwałe prowadzenie bloga. Pomijam komentarz o "kiju":). Uwaga ogólna co do zamieszczania komentarzy: ta część bloga od lat stanowi pewną formę forum dyskusyjnego i dlatego pod niektórymi rozważaniami pojawiają się wpisy czy linki odnoszące się do bieżących spraw kościelnych, społecznych czy obyczajowych. Często, siłą rzeczy nie są one bezpośrednio związane z treścią perykopy i rozważania, ale najczęściej korelują ze sprawami wiary. Jeszcze jedna uwaga: czy nie zauważyliście pewnej prawidłowości odnoszącej się do częstotliwości pojawiania się na blogu wpisów złośliwej osoby/osób? Mianowicie w okresach przedświątecznych lub inaczej ważnych w roku liturgicznym częstotliwość wpisów wzrasta :). Ciekawe czy spod klawiatury piszącego te trollowate hejty unosi się zapach siarki 😀 ;)?

    • Ależ ja nie mam żadnych zastrzeżeń co do tego, że dyskusja dotyczy innych spraw, aniżeli komentarz do biblijnej perykopy. Natomiast wskazałem tylko, że może zbyt mało uwagi poświęcamy słowu Bożemu, a warto! Nie zmienia to jednak mojego przekonania, że należy wypowiadać się na wszystkie, nurtujące nas tematy. Jestem zresztą wdzięczny za ich poruszanie.
      Drugie spostrzeżenie z wpisu Roberta – bardzo ciekawe… Nie zwróciłem na to uwagi, ale faktycznie – coś w tym jest… Nie wiem, czy konkretnie unosi się tam zapach siarki, ale jakaś inspiracja "z tamtej strony" może w tym być…

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.