Nie tak będzie u was!

N
Szczęść Boże! Moi Drodzy, jak słyszmy w mediach, w sferze publicznej przetacza się obecnie dyskusja na temat ewentualnego – czy jedynie rzekomego – wyjścia Polski z Unii Europejskiej. Pojawiają się nawet informacje, że zbierane są podpisy pod postulatem przeprowadzenia referendum w tej sprawie. 
        Chcę w tym kontekście zapewnić – nawiązując także do dzisiejszego rozważania i kontynuując zapisaną tam myśl – że osobiście codziennie modlę o powrót Europy do chrześcijańskich korzeni oraz o jak najszybsze rozwiązanie Unii Europejskiej. I jeżeli tylko wspomniana petycja trafi do moich rąk, od razu się pod nią podpiszę. Uważam bowiem, że Unia w obecnym kształcie straciła rację bytu. 
        Jest totalnym zaprzeczeniem idei Ojców Założycieli, neguje także zupełnie całą chrześcijańską tradycję. Jest do gruntu zła, zdemoralizowana i zepsuta, nie rozwiązuje żadnych poważnych problemów, a jedynie pozorne, które zresztą sama tworzy. Jej urzędnicy są aroganccy, bezmyślni, bezideowi, a zarządzenia przez nich wydawane – absurdalne. Centrala unijna jako żywo przypomina biblijną wieżę Babel – ba, nawet ostatnio otwarto nową siedzibę, wystawioną za bajońskie sumy – a więc analogia jest jak najbardziej uprawniona. 
        Do tego – jak swego czasu usłyszałem w mediach – cała w ogóle unijna centrala jest porównywana do wieży Babel przez samych urzędników, którzy prowadzą tam sobie dostojne i próżniacze życie, z dala od prawdziwych problemów, nękających kontynent. Co gorsze, to właśnie ich głupota i zaślepienie jest źródłem bardzo wielu nowych, poważnych problemów! 
        Skoro zatem zarówno sama centrala, jak i – moim zdaniem – cała tak zwana Unia (tak zwana, bo o żadnej unii, a więc o jedności, nie ma co mówić) jest porównywalna do wieży Babel, to i jak wieża Babel powinna skończyć! A – jako żywo – nigdzie w Starym Testamencie nie natknąłem się na wzmiankę, żeby ją remontowano… 
      Wyjaśniam przy okazji, że jestem jak najbardziej za prawdziwym zjednoczeniem Europy, ale na fundamencie wiary chrześcijańskiej! Ten zaś twór, który obecnie uzurpuje sobie miano „Unii”, w rzeczywistości jest jej zaprzeczeniem. Dlatego trzeba wszystko zbudować jeszcze raz od nowa – z nowymi ludźmi!
          Niech Pan sam pokieruje wszystkimi tymi sprawami! Nie przestanę się o to modlić…
                                     Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Środa
2 Tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Jr 18,18–20; Mt 20,17–28

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:
Niegodziwi
rzekli: „Chodźcie, uknujemy zamach na Jeremiasza. Bo przecież nie
zabraknie kapłanowi pouczenia ani mędrcowi rady, ani prorokowi
słowa. Chodźcie, uderzmy go językiem, nie zważajmy wcale na jego
słowa”.
Usłysz
mnie, Panie, i słuchaj głosu moich przeciwników. Czy złem za
dobre się płaci? A oni wykopali dół dla mnie. Wspomnij, jak
stawałem przed Tobą, aby się wstawiać za nimi, aby odwrócić od
nich Twój gniew.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Mając
udać się do Jerozolimy, Jezus wziął osobno Dwunastu i w drodze
rzekł do nich: „Oto idziemy do Jerozolimy: tam Syn Człowieczy
zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na
śmierć i wydadzą Go poganom na wyszydzenie, ubiczowanie i
ukrzyżowanie; a trzeciego dnia zmartwychwstanie”.
Wtedy
podeszła do Niego matka synów Zebedeusza ze swoimi synami i
upadając Mu do nóg, o coś Go prosiła.
On
ją zapytał: „Czego pragniesz?”
Rzekła
Mu: „Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie
jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie”.
Odpowiadając
Jezus rzekł: „Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić
kielich, który Ja mam pić?”
Odpowiedzieli
Mu: „Możemy”.
On
rzekł do nich: „Kielich mój pić będziecie. Nie do Mnie jednak
należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale dostanie
się ono tym, dla których mój Ojciec je przygotował”.
Gdy
dziesięciu to usłyszało, oburzyli się na tych dwóch braci. A
Jezus przywołał ich do siebie i rzekł: „Wiecie, że władcy
narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie
tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się
wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być
pierwszym między wami, niech będzie waszym niewolnikiem.
Na
wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono,
lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu”.

Trudno
– tak po ludzku – dziwić się rozgoryczeniu Jeremiasza, kiedy
widzi on, jak ówcześni kapłani, mędrcy i prorocy, a więc
przedstawiciele szeroko rozumianej władzy, czyhają na niego.
Z pewnością, jest mu bardzo przykro wypowiadać te oto słowa:
Usłysz mnie, Panie, i słuchaj głosu moich przeciwników. Czy
złem za dobre się płaci? A oni wykopali dół dla mnie. Wspomnij,
jak stawałem przed Tobą, aby się wstawiać za nimi, aby odwrócić
od nich Twój gniew.
Niestety
bowiem, właśnie do tego nie zabraknie kapłanowi pouczenia
ani mędrcowi rady, ani prorokowi słowa,
żeby w
prawdziwego Proroka Bożego „uderzyć językiem”, czyli
znieważyć, wyszydzić, ośmieszyć…
Gdybyśmy
tę modlitwę Jeremiasza odczytali w nieco szerszej odsłonie, a nie
jedynie w tym krótkim fragmencie, jaki dziś otrzymaliśmy, to
zauważylibyśmy, że Jeremiasz wręcz domaga się pomsty nad
przeciwnikami. Jednak – co ważne – domaga się
jej ze strony Boga, nie wymierza jej natomiast na własną
rękę.
A
jest bardzo szczery w tym swoim pragnieniu, bardzo spontaniczny i
bardzo wyrazisty, przez co równie wyraziście rysuje się przed
naszymi oczyma ostry kontrast pomiędzy jego postawą, a
postawą jego przeciwników; pomiędzy człowiekiem w pełni
ufającym Bogu,
a ludźmi myślącymi jedynie ciasnymi
kategoriami ziemskimi…
Równie
spontaniczna – tylko w nieco inny sposób – i „do bólu”
szczera okazała się matka synów Zebedeusza. Jej dzisiejszą
prośbę, którą usłyszeliśmy w Ewangelii, możemy chyba uznać za
mistrzostwo świata, jeśli idzie o brak wyczucia chwili, oraz
w zakresie działań, jakie zwykliśmy określać mianem zachowań
„nie na miejscu”.
Kiedy bowiem Jezus zapowiada swoją Mękę
i Śmierć, ona domaga się „dobrych miejsc” dla swych
synów w Jego królestwie. Widać, że nic nie zrozumiała z
tego, co Jezus mówi w tym momencie i czego nauczał wcześniej…
Bo
On cały czas starał się „przekierować” myślenie
swoich uczniów z tego ziemskiego, ograniczonego ludzkim
wyrachowaniem – na to myślenie Boże, myślenie kategoriami
Królestwa niebieskiego… No, niestety, jak zauważamy po
wysłuchaniu Ewangelii, nauka ta była bardzo powoli przyswajana,
przez co kontrast pomiędzy nauczaniem Jezusa, utrzymanym „w
konwencji” myślenia Bożego i spojrzenia szerokiego, a ciasnym
myśleniem Jego słuchaczy – aż razi po oczach. Jest to z
pewnością bardzo ostry kontrast.
Oczywiście,
Jezus mógł w tym momencie – podobnie, jak Jeremiasz w pierwszym
czytaniu – zwrócić się do Ojca, żeby zabrał od Niego całe
to towarzystwo,
bo ma już szczerze dosyć tego, że mówi im
wyraźnie o tym, co najważniejsze, a oni ciągle tacy oporni, żeby
nie powiedzieć: otępiali w myśleniu…
Jezus
jednak nie prosił o to Ojca, natomiast tak Apostołom, jak i matce
synów Zebedeusza, jak i pozostałym swoim słuchaczom, jak też
wreszcie i nam dzisiaj – cierpliwie jeszcze raz tłumaczy: Wiecie,
że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą
władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał
stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał
być pierwszym między wami, niech będzie waszym niewolnikiem. Na
wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono,
lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu.
Właśnie…
Czy możemy powiedzieć, że my dzisiaj – bogatsi już o te
wydarzenia,
które dla ówczesnych słuchaczy Jezusa istniały
jedynie w sferze zapowiedzi; a także bogatsi o tyle wieków życia
według Jezusowego nauczania w Kościele – jesteśmy naprawdę
mądrzejsi
i wykazujemy się dojrzalszym myśleniem i szerszym
spojrzeniem,
niż tamci ludzie? Naprawdę?…
Czy
nie jest tak, że kontrast między Bożym, a naszym myśleniem, jest
dzisiaj jeszcze bardziej jaskrawy i rażący, niż był
wówczas, lub w czasach Jeremiasza? Czy my, przyjaciele Jezusa,
robimy wszystko, co tylko możemy, aby swój sposób myślenia i
postrzegania świata i ludzi uzgadniać z sposobem myślenia i
postrzegania Jezusa?
Bo
to, że otaczający nas świat swego myślenia i spojrzenia
z Bożym nie uzgadnia, to chyba jest poza wszelką
dyskusją. Świadczą o tym nie tylko konkretne rozstrzygnięcia i
działania polityczne, znamionujące się całkowitym pominięciem
Boga i Jego nauki. Dobitnie świadczą o tym także stwierdzenia –
i to nawet ze strony ludzi, których kojarzymy z poglądami
konserwatywnymi – że w polityce teraz nie ma miejsca na „jakieś
tam” zasady,
bo polityka to twarda walka „o swoje” i na tym
odcinku musi być ona skuteczna… Trudno o większy kontrast
pomiędzy spojrzeniem Bożym, a spojrzeniem ludzkim!
Bo
kiedy już – według tychże opinii – przyjdzie czas na
przestrzeganie zasad, to czy będzie miał ich kto przestrzegać?
Czy ludzie się do tego czasu nawzajem nie pozabijają? Wydaje się,
że nikt, kto trzeźwo spogląda na otaczającą nas rzeczywistość,
nie ma wątpliwości, że jeżeli cokolwiek może ocalić świat,
w tym także Europę, to powrót do zasad.
I to nie „jakichś
tam” zasad, ale konkretnie: do Bożych zasad! Do Dekalogu i
Ewangelii!
Nie ma innego wyjścia. Jeżeli ktoś proponuje
jakiekolwiek inne rozwiązania, jest po prostu oszustem.
Co
jednak my, prości ludzie, żyjący sobie swoim codziennym rytmem i
spełniający swoje codzienne obowiązki, możemy w tej sprawie
zrobić? Owszem, bezpośredniego wpływu na wielką politykę nie
mamy. Ale możemy się modlić! I możemy – a wręcz musimy
– ciągle przekształcać swoje własne myślenie i swoje
spojrzenie
z tego przyziemnego, ciasnego, wyrachowanego, na
spojrzenie Boże, a więc jasne, szerokie, mądre i odważne… Czyli
takie, które wprost wynika z Dekalogu i Ewangelii – i na
nich się opiera.
Wielki
Post jest doskonałą okazją na dokonanie takiej operacji…
Pomyślmy
w tym kontekście:
– Czy
przed podjęciem każdej ważniejszej życiowo decyzji zastanawiam
się, co na moim miejscu zrobiłby Jezus?
– Jak
często czytam Pismo Święte?
– Co
jeszcze robię, aby przybliżać sobie i zgłębiać naukę Bożą?

Kielich
mój pić będziecie…

17 komentarzy

  • Jeżeli ludzie powinni się modlić o rozpad UE to jednocześnie powinniśmy się modlić o zmianę rządu Polskiego bo jak widzę co się dzieje to raczej nie uważam, że w Polsce będzie dobrze. M

    • Cóż… najwyraźniej ksiądz to nie człowiek, skoro nie identyfikuje się z ludźmi. Osobliwe lecz nie nie niemożliwe…

      LIST PIERWSZY PAWŁA DO KORYNTIAN
      Przeto upominam was, bracia, w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyście żyli w zgodzie i by nie
      było wśród was rozłamów; abyście byli jednego ducha i jednej myśli.
      LIST PAWO EFEZJAN
      Nie ma Żyda ani Greka, nie ma niewolnika ani wolnego, nie ma mężczyzny ani kobiety, gdyż wy wszyscy jedno jesteście w Jezusie Chrystusie.

      A swoją drogą – modlitwa w złej sprawie… Norma czy dewiacja?
      Zupełnie jak z tym Kowalskim, który modlił się by Nowakowi zdechła krowa…

    • To co ja uważam za złe może być dla Ks.Jacka dobre i na odwróć.Więc wydaje mi się, że tak na dobrą sprawę nie ma nic w tym złego, że ktoś modli się o rozpad UE tak samo jak nie ma nic w tym, że ja nie popieram rządu ☺M

    • Jasne,Anonimowy.Znam bloga, którego Gospodarz – ksiądz z Bieszczad, modli się o wojnę, bo babcia mu mówiła, że "ludzie byli wtedy bardziej pobożni". Nie ma w tym nic złego.

  • Księże Jacku. Przesyłam wypowiedzi o UE autorstwa człowieka,o którym być może Ksiądz cośkolwiek słyszał. Czy Ksiądz zrozumiał Go – wątpię.

    "Kościół nie może nigdy pozwolić na nadużywanie go do antyeuropejskiej demagogii oraz podsycania antyeuropejskich nastrojów. Dla zjednoczonej Europy nie ma bowiem alternatywy. Politycy chrześcijańscy mogą wnieść własny wkład w ten proces. Polega on na ukazywaniu nienaruszalnej godności każdej osobie ludzkiej. Na tej podstawie można zbudować europejską kulturę życia. Chodzi w niej nie tylko o to, by w Europie żyło się dobrze pod względem ekonomicznym i finansowym, lecz o to, by była ona zbudowana na fundamencie wartości, które przyczyniły się do jej wielkości. Chrześcijański polityk nie zrezygnuje z tego wszystkiego, czego uczy go jego wiara i co podsuwa mu jego własne sumienie" Jan Paweł II przemówienie do parlamentarzystów austriackich, Rzym, 23 marca 1997 roku.

    "Rozszerzenie Unii Europejskiej na Wschód, a także dążenie do stabilizacji monetarnej powinny prowadzić do coraz ściślejszego wzajemnego powiązania narodów, przy zachowaniu tożsamości i historycznych tradycji każdego z nich, tak aby mogły dzielić się niejako dziedzictwem wartości, które ukształtowało się przy ich współudziale, a do którego należy godność człowieka, jego podstawowe i niezbywalne prawa, nienaruszalność życia, wolność i sprawiedliwość, zmysł solidarności i odmowa dyskryminacji kogokolwiek.
    Skoro mowa jeszcze o tym kontynencie, trzeba wyrazić poparcie dla dialogu podjętego ponownie między stronami konfliktu trwającego od tylu lat w Irlandii Północnej. Oby wszystkim starczyło odwagi i wytrwałości, aby przezwyciężyć obecne trudności, zarówno tam, jak i w innych regionach Europy!" Jan Paweł II, do korpusu dyplomatycznego akredytowanego przy Stolicy Apostolskiej. 10 I 1998

    "Pragnieniem moim (..) jest to, by Europa suwerenna i wyposażona w wolne instytucje rozszerzyła się kiedyś aż do granic, jakie wyznacza jej geografia, a bardziej jeszcze historia. Jakże miałbym tego nie pragnąć, skoro inspirowana wiarą chrześcijańską kultura tak głęboko naznaczyła dzieje wszystkich ludów naszej Europy, ludów greckich i łacińskich, germańskich i słowiańskich." Jan Paweł II, Przemówienie w Parlamencie Europejskim w Starsburgu, 11 października 1988 roku

    "Do prawdziwego zjednoczenia kontynentu europejskiego droga jest jeszcze daleka. nie będzie jedności Europy, dopóki nie będzie ona wspólnotą ducha. Ten najgłębszy fundament jedności przyniosło Europie i przez wieki umacniało chrześcijaństwo, ze swoją Ewangelią, ze swoim rozumieniem człowieka i wkładem w rozwój dziejów ludów i narodów. Nie jest to zawłaszczenie historii. Jest bowiem historia Europy wielką rzeką, do której wpadają rozliczne dopływy i strumienie, a różnorodność tworzących je tradycji i kultur jest jej wielkim bogactwem. Zrąb tożsamości Europy jest zbudowany na chrześcijaństwie. A obecny brak jej duchowej jedności wynika głównie z kryzysu tej chrześcijańskiej samoświadomości." Jan Paweł II, przemówienie do prezydentów siedmiu państw europejskich, Gniezno, 3 czerwca 1997 roku.

  • Dziękuję za wszystkie wypowiedzi. Mam tylko prośbę, aby moi Krytycy czytali ze zrozumieniem i odnajdywali w moim stanowisku to, co ja chcę wyrazić, a nie to, co oni chcą znaleźć.
    Przeto uściślam: modlitwa o rozpad Unii nie oznacza modlitwy o wojnę. Unia może sama z siebie się rozpaść – i tak się prawdopodobnie dokona. I to pewnie już niedługo. Obawiam się, że jeśli pójdzie ona tą drogą, którą teraz idzie, to właśnie będzie najprostszą drogą do wojny.
    Dziękuję Anonimowemu za naprawdę dobry przegląd wypowiedzi Jana Pawła II. I też proszę, aby ze zrozumieniem przeczytał to, co sam wynotował, między innymi o poszanowaniu życia i godności człowieka, o europejskiej wspólnocie ducha… O takiej właśnie Unii mówił Jan Paweł II, o takiej myśleli Ojcowie Założyciele. I gdyby obecna "Unia" taką drogą szła, to najmocniej, jak tylko mogę, popierałbym ją każdego dnia. Niestety, obecny kształt tego tworu jest dokładnie przeciwny temu, czego nauczał Jan Paweł II i czego pragnęli Ojcowie Założyciele.
    I tak już zupełnie na koniec: naprawdę, był potrzeby ten personalny atak na mnie, jako wstęp do przeglądu papieskich wypowiedzi? Ulżyło Ci przez to?… Ja w swoich wypowiedziach nikogo personalnie nie atakuję – nawet, jeśli się z kimś nie zgadzam.
    Raz jeszcze dziękuję za wszystkie wypowiedzi. Ks. Jacek

  • Ja faktycznie źle się odniosłam do tego co Ksiądz napisał i może źle coś zrozumiałam,ale nie było w moim interesie aby Księdzu dokopać.Bardziej chciałam zrozumieć Księdza dlaczego ?.M

    • Proszę się nie tłumaczyć. Wcale nie odebrałem Pani wypowiedzi jako dokopanie. Uściśliłem moje stanowisko w tej ważnej sprawie. A zastrzeżenia w sprawie ataku personalnego dotyczyły innego Anonimowego… Pozdrawiam! Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.