Niektórzy jednak uwierzyli…

N
Szczęść
Boże! Moi Drodzy, dzisiejszy dzień niesie ze sobą kilka różnych
świąt i rocznic, które chciałbym tu przywołać, a Osoby je
przeżywające – otoczyć modlitwą.
I
tak oto modlę się o wszelkie moce Boże i światła dla
KSIĘDZA BISKUPA KAZIMIERZA GURDY, Pasterza Kościoła Siedleckiego,
w rocznicę Ingresu do Katedry Siedleckiej. Niech Maryja,
Wspomożycielka Wiernych, wyprasza Księdzu Biskupowi siłę i zapał do budowania w naszej Diecezji atmosfery prawdziwej wspólnoty.
Pani
Doktor JOANNIE BOROWICZ – naszej Drogiej J.B. – z okazji imienin
życzę nieustannego entuzjazmu, mocy i mądrości Bożej w pracy
katechetycznej i naukowej. Dziękując za wszelką życzliwość, pomoc i współpracę, wyrażam nadzieję, że to wielkie dobro, jakie na co dzień realizuje, będzie kontynuowane! Także to dobro, czynione na
naszym blogu.
Ojcu
MARIUSZOWI RUDZKIEMU, salezjaninowi, mojemu Przyjacielowi z rodzinnej
Parafii, w kolejną rocznicę Święceń kapłańskich życzę, aby
nigdy się nie wypalił, a coraz bardziej pogłębiał swoje
zjednoczenie z Chrystusem, Najwyższym Kapłanem – na wzór Założyciela swego Zgromadzenia, Świętego Jana Bosco.
Państwu
AGNIESZCE i MARIUSZOWI CHMIELEWSKIM, w rocznicę zawarcia
sakramentalnego Małżeństwa, życzę stałego odkrywania piękna
życia małżeńskiego i rodzinnego.
I
wreszci
e,
Członkom moich Wspólnot młodzieżowych: JOANNIE ZAWADCE i ZUZANNIE
ZAGUBIEŃ – w dniu imienin, oraz KRZYSZTOFOWI SOPYLE – w dniu
urodzin, życzę mocy i mądrości Bożej,
oraz
wszelkich dobrych natchnień.
Wszystkich
Świętujących dzisiaj ogarniam swoją modlitwą!
Dobrego
i błogosławionego dnia! Jutrzejszy zaś dzień przyniesie nam – słówko z Syberii!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek
Środa
6 Tygodnia Wielkanocy,
Wspomnienie
Najświętszej Maryi Panny,
Wspomożycielki
Wiernych,
do
czytań: Dz 17,15.22–18,1; J 16,12–15
CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
W
owych dniach ci, którzy towarzyszyli Pawłowi, zaprowadzili go aż
do Aten i powrócili, otrzymawszy polecenie dla Sylasa i Tymoteusza,
aby czym prędzej przyszli do niego.
Stanąwszy
w środku Areopagu Paweł przemówił: „Mężowie ateńscy, widzę,
że jesteście pod każdym względem bardzo religijni. Przechodząc
bowiem i oglądając wasze świętości jedną po drugiej, znalazłem
też ołtarz z napisem: «Nieznanemu Bogu». Ja wam głoszę to, co
czcicie, nie znając. Bóg,
który stworzył świat i wszystko na nim, On, który jest Panem
nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką
i nie odbiera posługi z rąk ludzkich, jak gdyby czegoś
potrzebował, bo sam daje wszystkim życie i oddech, i wszystko. On z
jednego człowieka wyprowadził cały rodzaj ludzki, aby zamieszkiwał
całą powierzchnię ziemi. Określił właściwe czasy i granice ich
zamieszkania, aby szukali Boga, czy nie znajdą Go niejako po omacku.
Bo w rzeczywistości jest On niedaleko od każdego z nas. Bo w Nim
żyjemy, poruszamy się i jesteśmy, jak też powiedzieli niektórzy
z waszych poetów: «Jesteśmy bowiem z Jego rodu». Będąc więc z
rodu Bożego, nie powinniśmy sądzić, że bóstwo jest podobne do
złota albo do srebra, albo do kamienia, wytworu rąk i myśli
człowieka. Nie zważając na czasy nieświadomości, wzywa Bóg
teraz wszędzie i wszystkich ludzi do nawrócenia, dlatego że
wyznaczył dzień, w którym sprawiedliwie będzie sądzić świat
przez Człowieka, którego na to przeznaczył, po uwierzytelnieniu Go
wobec wszystkich przez wskrzeszenie Go z martwych”.
Gdy
usłyszeli o zmartwychwstaniu, jedni się wyśmiewali, a inni
powiedzieli: „Posłuchamy cię o tym innym razem”. Tak Paweł ich
opuścił. Niektórzy jednak przyłączyli się do niego i uwierzyli.
Wśród nich Dionizy Areopagita i kobieta imieniem Damaris, a z nimi
inni.
Potem
opuścił Ateny i przybył do Koryntu.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Jeszcze wiele mam wam do
powiedzenia, ale teraz jeszcze znieść nie możecie. Gdy zaś
przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie
będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek słyszy, i
oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z
mojego weźmie i wam objawi.
Wszystko,
co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego bierze i
wam objawi”.
Trzeba
naprawdę doceniać, a nawet podziwiać odwagę
Pawła,

zdecydował się głosić Dobrą
Nowinę
o Zmartwychwstaniu Pana mieszkańcom
Aten. Bo – zaiste – trudno nawet stwierdzić, co jest większym
utrudzeniem i większą uciążliwością: głosić słowo Boże
wrogom,
którzy mogą zareagować nawet agresją, czy ludowi
tak
bardzo próżniacze
mu
i znudzone
mu
wszystkim,

jak lud ateński?…
Do
tekstu dzisiejszego czytania nie zostało włączone zdanie, które w
Księdze Dziejów Apostolskich niejako wprowadza do odczytanego przed
chwilą fragmentu, a w którym to zdaniu Autor natchniony informuje
nas, iż wszyscy
Ateńczycy i mieszkający tam przybysze poświęcają czas jedynie
bądź
na omawianie, bądź na wysłuchiwanie czegoś nowego.

Zapewne bowiem nic innego nie mieli do roboty, dlatego prowadzili
takie właśnie „smętne” życie, polegające na poszukiwaniu
jakichś nowych rozrywek lub wrażeń.
Kiedy
zatem pojawił się ktoś, kto mógłby – jak sądzili – wnieść
coś nowego
do
tej ich nudnej i próżnej codzienności, to wykazali jakieś tam
zainteresowanie. I za to właśnie należy podziwiać Apostoła, że
zdecydował się – wiedząc, do kogo mówi i jak może być
odebrany – potraktować
ich jednak poważnie

i zachęcić ich do wiary w Jedynego Boga i w Jego Syna, Jezusa
Chrystusa, który zmartwychwstał.
Tym
bardziej, że wcześniej, chodząc ulicami Aten, burzył
się Paweł wewnętrznie na wielość bóstw,

którym ów próżniaczy lud oddawał cześć. O tym też dzisiaj nie
słyszymy, natomiast jest to zapisane w Księdze Dziejów
Apostolskich. Słyszymy za to o jednym z ołtarzy, poświęconym
Nieznanemu
Bogu.

Jest to o tyle ciekawe, że ołtarz ten nie służył okazaniu
prawdziwej czci Bogu, którego Ateńczycy chcieliby uczcić, ale nie
mieli o Nim zbyt wielu informacji.
Ten
ołtarz ustawiony tam został niejako
„na wszelki wypadek”,
a
dokładniej w
celu

swoiste
go
zabezpieczeni
a
się

przez Ateńczyków przed możliwością narażenia się jakiemuś
bóstwu, które być może istnieje, ale oni nie wiedzą o jego
istnieniu i dlatego przeoczyli go w swoim panteonie. Aby zatem nie
narazić się temuż domniemanemu bóstwu, wystawili taki właśnie
ołtarz: Nieznanemu
Bogu.

Paweł
postanowił wykorzystać to do wygłoszenia katechezy
o prawdziwym Bogu,
którego
oni rzeczywiście nie znali i którego pomnika na pewno nie mieli w
swoich zbiorach. Zresztą, trzeba powiedzieć, że Paweł wykorzystał
wszystko, co mógł wykorzystać,

aby do serc tegoż – jako rzekliśmy – próżniaczego ludu
dotrzeć z Dobrą Nowiną.
Dlatego
właśnie nawiązał do wspomnianego ołtarza, dedykowanego Nieznanemu
Bogu;

dlatego odpowiedział pozytywnie na chwilowe zainteresowanie
Ateńczyków i na to, że przez jakiś czas jednak go słuchali,
wreszcie – skorzystał także ze swojego wykształcenia
i szerokiej erudycji,

która pozwoliła mu nawiązywać nawet
do
dzieł ich poetów! I wszystko to na nic!
Oto
bowiem gdy
usłyszeli o zmartwychwstaniu, jedni się wyśmiewali, a inni
powiedzieli: „Posłuchamy cię o tym innym razem”.

Czyli
– mówiąc wprost – nigdy.
Trudno zatem mówić o jakimś szczególnym apostolskim „sukcesie”.
Ale też nie była to zupełna porażka Świętego Pawła, gdyż
– jak słyszeliśmy – niektórzy
[…]
przyłączyli
się do niego i uwierzyli. Wśród nich Dionizy Areopagita i kobieta
imieniem Damaris, a z nimi inni.

Natomiast
niewątpliwie sam fakt głoszenia Dobrej Nowiny takim słuchaczom, w
takim kontekście i w takich okolicznościach, potwierdzał niezwykłą
odwagę i zapał Apostoła.
Że
też mu się tak chciało… A jednak!
Niewątpliwie,
całe to wydarzenie raz jeszcze dobitnie pokazuje nam, że aby
Ewangelia mogła być skutecznie
głoszona,

to znaczy: aby jej głoszenie przyniosło dobre owoce w naszych
sercach,
jest potrzebne otwarcie
tych serc.
Nie
da się bowiem niczego zrobić na siłę, nie da się nikogo do
niczego na siłę przekonać. Musi być chociaż odrobina
dobrej woli i szczerego zainteresowania.

Niezwykle
zaś
trudno
jest dotrzeć do serc
próżnych i znudzonych,

przesyconych nadmiarem różnych mało istotnych nowinek,
wyłapywanych jedynie dla zabicia czasu i zaradzenia
wszechogarniającej nudzie.
W
tym kontekście dość mocno i wyraziście brzmią słowa Jezusa z
dzisiejszej Ewangelii: Jeszcze
wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz jeszcze znieść nie możecie.
Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy.

Zapewne
z takim właśnie przekonaniem Paweł opuszczał Ateny. Pewnie w
głębi serca wierzył, że i
do
tych ludzi dotrze światło Ewangelii,

i oni także swoje serca otworzą. Ale to jeszcze nie ten moment. Bo
Słowo zostało im przekazane, ale oni
„jeszcze znieść nie mogli”,

nie byli w stanie go przyjąć.
Widzimy
zatem, Moi
Drodzy, jak ważna jest dobra
wola z naszej strony,

jak ważne jest, abyśmy się ciągle uwalniali
od uprzedzeń,

od przyjętych z góry założeń, które mogłyby utrudnić nam
usłyszenie
i zaakceptowanie wskazań ewangelicznych.

Mówiąc
wprost: do serca zamkniętego, ale też do serca znudzonego,
przesyconego, ociężałego – nie dotrze ani jedno słowo,
wypowiedziane i podarowane przez Jezusa. Żeby je przyjąć, trzeba
serce uwolnić

od tych wszystkich obciążeń – i szeroko
otworzyć!
Dokładnie
tak,
jak uczyniła to Matka Najświętsza, którą dziś wspominamy w
liturgii jako Wspomożycielkę
Wiernych.
Nabożeństwo to sięga początków
chrześcijaństwa.
Kiedy tylko zaczął rozwijać się wśród
wiernych kult Matki Zbawiciela, równocześnie ufność w Jej
przemożne wstawiennictwo u Boskiego Syna nakazywała zwracać
się do Niej we wszystkich potrzebach życia. Przeto
tytuł Wspomożycielki Wiernych zawiera w sobie wszystkie
wezwania,
w których Kościół wyrażał Najświętszej Maryi
Pannie potrzeby i troski swoich dzieci.
Pierwszym,
który w historii Kościoła użył tego określenia, był żyjący w
IV wielu Święty Efrem, Diakon
i największy poeta syryjski, Doktor
Kościoła. Napisał on, że „Maryja jest Orędowniczką i
Wspomożycielką dla grzeszników i nieszczęśliwych”. W tym samym
czasie Święty Grzegorz z Nazjanzu, Patriarcha
Konstantynopola i Doktor
Kościoła, nazywa Maryję Wspomożycielką rodzaju ludzkiego.
Z treści pism Doktorów Kościoła wynika, że przez słowo
„Wspomożycielka” rozumieli oni wszelkie formy pomocy, jakich
nam Matka Boża może udzielić.
Tak
więc pierwotne nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny
Wspomożycielki zawierało w sobie przekonanie wiernych o
wszechpośrednictwie łaski, to znaczy, że Maryja jest Szafarką
Bożych łask. 7 października 1571 roku, pod Lepanto,
oręż chrześcijański odniósł
decydujące zwycięstwo nad flotą turecką, która zagrażała
bezpośrednio Italii. Na pamiątkę tego zwycięstwa Święty Papież
Pius V włączył do Litanii Loretańskiej nowe wezwanie:
„Wspomożenie Wiernych, módl się za nami”.
Z
kolei, 12 września 1683 roku, król Jan III Sobieski rozgromił
pod Wiedniem Turków.
Na podziękowanie Matce Bożej za to
zwycięstwo, Błogosławiony Papież Innocenty XI, w roku 1684,
zatwierdził w Monachium, przy kościele Świętego Piotra, bractwo
Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych. Wreszcie, w roku 1816,
tytuł Matki Bożej Wspomożenia
Wiernych wchodzi
urzędowo do liturgii Kościoła
, kiedy Papież Pius VII
ustanawia Święto
Matki Bożej pod tym wezwaniem na dzień 24 maja, jako
podziękowanie Matce Bożej, że właśnie tego dnia, uwolniony z
niewoli Napoleona, mógł szczęśliwie powrócić na osieroconą
przez szereg lat Stolicę rzymską.
W
Polsce wielkim czcicielem Matki
Bożej Wspomożycielki był – między innymi – Prymas
Polski, Stefan Kardynał Wyszyński.
I to dzięki jego staraniom,
w dniu 5 września 1958 roku, Episkopat Polski wniósł
do Stolicy Apostolskiej prośbę o wprowadzenie Święta
Maryi Wspomożycielki
Wiernych do liturgicznego
kalendarza polskiego. Pasterze Kościoła w naszej Ojczyźnie chcieli
w ten sposób podkreślić, że naród
nasz nie tylko wyróżniał się wśród innych narodów
wielkim nabożeństwem do Najświętszej Maryi Panny,
ale że
może wymienić wiele dat, w których doznał Jej szczególniejszej
opieki.
I
oto dzisiaj przyzywamy wstawiennictwa Maryi, prosząc Ją, aby
wyjednała nam u Tronu Bożego umiejętność słuchania i
przyjmowania Dobrej Nowiny o zbawieniu – sercem otwartym,
czystym i chłonnym.
W
tym kontekście zastanówmy się:
– Czy
słuchając Bożego słowa, nie wychodzę z założenia, że „już
to słyszałem” – czy staram się wyprowadzić z niego jakieś
konkretne wskazania dla siebie?
– Czy
w ogóle czytam na bieżąco Boże słowo?
– Czy
nie wybieram sobie tylko tego Słowa, które mi z różnych względów
„bardziej pasuje”?

Bo
w rzeczywistości jest On niedaleko od każdego z nas. Bo w Nim
żyjemy, poruszamy się i jesteśmy…

8 komentarzy

  • "Nie zważając na czasy nieświadomości, wzywa Bóg teraz wszędzie i wszystkich ludzi do nawrócenia", wszystkich a więc i mnie i ciebie. Wzywa "teraz wszędzie" tam gdzie jestem, w tym co robię. Jezu, podejmuję myśl św.Pawła i pozwalam się prowadzić Duchowi Świętemu. Duchu Święty byłeś obecny ze mną na Eucharystii, na adoracji gdzie szczególnie prosiłam Cię abyś był ze mną w kancelarii parafialnej gdzie miałam poprosić księdza, by siostra wywiesiła zaproszenie na Wigilię Zesłania Ducha Świętego. Wierzę że jesteś ze mną gdy czytam powyższe rozważanie i gdy piszę te słowa. Proszę byś towarzyszył mi w każdej chwili dnia dzisiejszego, w sprawach zwykłych, przyziemnych. Byś zasiadł z nami do obiadu, byś był podczas wizyty moich dzieci na kawie, byś poszedł ze mną z wizytą do koleżanki, która wróciła szczęśliwie z Egiptu. Duchu Święty dotykaj każdą osobę z którą się spotkam, otwieraj umysł i serce na Prawdę Objawioną przez Jezusa.

  • Bardzo dziękuję Księdzu Jackowi za pamięć, dobre słowo, naszą wieloletnią przyjaźń i wsparcie, którego nieustannie doświadczam, a w sposób szczególny jestem wdzięczna za dar modlitwy, jej działania doświadczałam w swoim życiu wiele razy i jest to naprawdę dar bezcenny.
    Pozdrawiam serdecznie.
    J.B.

  • Dzisiaj dopiero czytam bo ostatnio nie mialam czasu i tak powiem znowu ze swego doswiadczenis , ze naprawdę gdy nie otworzy się swego serca na dzialanie wtedy nic nie można uczymiv . Zas o Matce Bożej Wspomożenia wiernych trochę wiem bo w końcu urodzilam się w wigilię wspomożenia wiernych. W miesiącu maryjnym. Ale tego to nie wiedzialam ze„Maryja jest Orędowniczką i Wspomożycielką dla grzeszników i nieszczęśliwych”

    A co do zastanowienia się to mogę powiedzieć ze staram się czytać Słowo Boze, jeden rozdzial dziennie i tym oto sposobem kon że czytać nowy testament bo teraz walc że juz z apokalipsa św Jana, to jest chyba jeden z najtrudniejszych rozdzialow.

    A co do ostatniego pytania to mogę powiedzieć ze nie wybiera sobie solowo które mi bardziej pasuje od jakiegoś czasu wybiera bardziej solową których nie rozumiem i które mi nie pasują.

    • Dzięki za te szczere wypowiedzi, chociaż dopowiem tutaj, że pytania, które stawiam na końcu rozważania, są bardziej przeznaczone do refleksji osobistej. Ale jeśli ktoś chce się podzielić z nami swoimi przemyśleniami – to oczywiście jesteśmy bardzo wdzięczni! Pozdrawiam serdecznie! Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.