Jezus jest na: tak!

J
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę Święceń kapłańskich przeżywa Ksiądz Robert Jędrych, pochodzący z Parafii Żelechów. W czasie, kiedy byłem tam wikariuszem, Robert wyruszał do Seminarium. Dzisiaj jest już Kapłanem. Życzę Mu wielkiej gorliwości i zapału do duszpasterskiego posługiwania.
         Urodziny zaś przeżywa Rafał Górski, zaangażowany w swoim czasie w działalność młodzieżową w Parafii Trąbki. Życzę Mu Bożego błogosławieństwa na każdy dzień.
          Obu Świętujących powierzam Bogu w modlitwie!
I jeszcze raz przypominam, że jeśli idzie o prywatną korespondencję do mnie, to aktualnie można ją przesyłać na adres: gaudiumetspes3@wp.pl.
       A oto dzisiaj – wspomnienie Świętego Antoniego i jednocześnie dzień nabożeństw fatimskich w naszych Parafiach. Niech wspólna, gorąca modlitwa tak wielu ludzkich serc wyprosi przemianę dla świata i odnowę moralną w naszej Ojczyźnie!
                                      Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wtorek
10 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Św. Antoniego z Padwy, Kapłana i Doktora Kościoła,
do
czytań: 2 Kor 1,18–22; Mt 5,13–16

CZYTANIE
Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Bóg mi świadkiem, że w tym, co do was mówię, nie ma równocześnie
„tak” i „nie”. Syn Boży, Chrystus Jezus, Ten, którego
głosiłem wam ja i Sylwan, i Tymoteusz, nie był „tak” i „nie”,
lecz dokonało się w Nim „tak”. Albowiem ile tylko obietnic
Bożych, wszystkie są „tak” w Nim. Dlatego też przez Niego
wypowiada się nasze „Amen” Bogu na chwałę.
Tym
zaś, który umacnia nas wespół z wami w Chrystusie i który nas
namaścił, jest Bóg. On też wycisnął na nas pieczęć i zostawił
zadatek Ducha w sercach naszych.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Wy jesteście solą ziemi. Lecz
jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już
nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi.
Wy
jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone
na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem,
ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu.
Tak
niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre
uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie”.

W
tym, co Paweł Apostoł pisze do Koryntian – ale i do innych swoich
uczniów – nie ma równocześnie
„tak” i „nie”.
Czyli – nie ma tej wewnętrznej
sprzeczności w nauczaniu i poglądach, która chociażby jest wielką
chorobą naszych czasów. Także, niestety, w nauczaniu niektórych
pasterzy Kościoła…
Trudno
w tym momencie w ogóle nie odwołać się do znanego, ewangelicznego
wezwania Jezusa, aby mowa Jego uczniów była: „tak – tak”,
„nie – nie”,
bo co nadto jest, od złego pochodzi. A
dzisiaj Paweł – pośrednio odnosząc się do tego pouczenia –
zaznacza, że jego nauczanie nie tylko jest konkretne, ale jest
również wewnętrznie spójne. Nie ma w nim zatem jednocześnie:
„tak” i „nie”,
nie ma jakiegoś twierdzenia i od razu
jego zaprzeczenia, nie ma też próby rozmywania jasnych i
jednoznacznych prawd i pouczeń.
Paweł
powołuje się tu na przykład samego Jezusa, który nie tylko
nauczał jednoznacznie, ale też Jego przekaz był owym: tak,
a więc przekazem zdecydowanie dobrym dla człowieka. Wyraźnie
zostało to podkreślone w tym oto zdaniu Apostoła: Albowiem
ile tylko obietnic Bożych, wszystkie są „tak” w Nim.

Wspomniane
obietnice Boże – począwszy od tej pierwszej i najważniejszej, to
jest obietnicy zbawienia wiecznego – są dowodem na to, że
Bóg jest nastawiony na dobro i szczęście człowieka, że jest
po stronie człowieka
i ma dla niego pozytywne przesłanie.
Zatem, nie tylko przesłanie konkretne, nie tylko: „tak – tak”,
„nie – nie”, ale właśnie: tak. Tylko
i wyłącznie: tak! Czyli przesłanie konkretne – i
pozytywne!
Idąc
po tej linii swego Mistrza, Paweł także manifestuje podobne
nastawienie do swoich uczniów. Nawet wtedy, kiedy musi ich upomnieć
czy wyraźnie wskazać błędy, czy w jakikolwiek inny sposób pisać
o sprawach trudnych i przykrych – on także jest na: tak
wobec tych, których prowadzi do zbawienia. O ile tylko sami
zainteresowani zechcą przyjąć to dobre nastawienie, o ile z ich
strony rzeczywiście zostanie wypowiedziane owo: „Amen”
Bogu na chwałę.
Oczywistym
jest i logicznym, że owo: Amen musi być tak samo
konkretne, jak wspomniane wcześniej: tak ze strony
Jezusa. Czyli – mówiąc bardziej „po ludzku” – jeżeli Jezus
jest tak bardzo konkretnie i wyraźnie po stronie człowieka,
jeżeli jest tak jednoznacznie nastawiony na jego dobro, to trzeba,
aby człowiek również bardzo konkretnie, bardzo jednoznacznie i
zdecydowanie opowi
edział się po stronie Jezusa.
Żeby w ogóle chciał przyjąć te dary, które Jezus mu ofiaruje.
Tymczasem
częściej chyba mamy do czynienia z sytuacją, w której Jezus jest
nastawiony bardzo konkretnie na: tak i z tym przekazem
wychodzi do człowieka, a ze strony człowieka spotyka się z takim
mniej więcej nastawieniem: Być może…”, „to
się jeszcze zobaczy…”,
„może tak, a może nie…”, „a
to zależy…”, „a kto to wie…”, i tak dalej… Bardzo często
brakuje tego mocnego: Amen z naszej strony,
czyli takiego jednoznacznego, świadomego i zdecydowanego: „Tak,
chcę, zgadzam się, przyjmuję”!
W
czym zaś taka postawa konkretnie się wyrazi? A chociażby w tym,
czego od swoich uczniów domaga się dzisiaj w Ewangelii sam Jezus,
mówiąc: Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci
swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba
na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi.
Wy jesteście
światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze.
Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na
świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu.

Najbardziej
zaś zasadniczą częścią dzisiejszego Jezusowego pouczenia wydają
się te oto słowa: Tak niech świeci wasze światło przed
ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego,
który jest w niebie.
Czy
zauważamy pewną zbieżność treści powyższego stwierdzenia
Jezusa: aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca
waszego, który jest w niebie
ze słowami
Apostoła: Dlatego też przez Niego wypowiada się nasze „Amen”
Bogu na chwałę?
Właśnie tak mamy wypowiadać
nasze: „Amen” Bogu na chwałę:
poprzez dobre uczynki, które staną się na tyle mocnym i dobrym
świadectwem wobec ludzi, iż zaczną oni wychwalać samego Boga.
Jakże
nam, moi Drodzy, potrzeba dzisiaj takiego konkretnego, rzetelnego
i sumiennego chrześcijaństwa!
Jakże potrzeba dzisiaj –
szczególnie dzisiaj – takiego bardzo mocnego i bardzo odważnego:
Amen ze strony chrześcijan na Jezusowe: tak,
z którym wychodzi On do ludzi. Jakże potrzeba również naszego:
tak – zarówno wobec Jezusa, jak i wobec bliźnich!
Oby
nasza postawa była właśnie takim: Amen! Oby była
jednym wielkim: tak! Oby ludzie, wśród których
żyjemy, widzieli [nasze] dobre uczynki i
chwalili Ojca
[…], który jest w niebie.
Jak
to zaś można zrealizować w praktyce, pokazuje nam przykład
postawy jednego z bardziej popularnych Świętych, Patrona dnia
dzisiejszego, Świętego
Antoniego z Padwy.
Zanim
stał się zakonnikiem, nazywał się Ferdynand
Bulone,
a
urodził
się w Lizbonie, w
1195 roku.
Przed
dwudziestym rokiem życia wstąpił do Kanoników Regularnych
Świętego Augustyna, którzy mieli swój klasztor na przedmieściu
Lizbony. Tam był dwa lata, po czym przeniósł
się do klasztoru w Coimbrze,

które to miasto, obok Lizbony, było drugim ośrodkiem życia
religijnego i kulturalnego kraju. Zdobył w nim gruntowne
wykształcenie teologiczne i
w roku 1219 otrzymał święcenia kapłańskie.

W
rok potem, był świadkiem
pogrzebu pięciu franciszkanów,

zamordowanych przez mahometan w Maroko. Wtedy to po
raz pierwszy usłyszał o zakonie franciszkańskim,

do którego niedługo potem wstąpił. A ponieważ klasztor, w jakim
się znalazł, mieścił się przy kościółku Świętego Antoniego
Pustelnika, Ferdynand odczytał to jako natchnienie, aby przyjąć
zakonne imię: Antoni.

Zapalony
duchem męczeńskiej ofiary, postanowił udać się do Afryki, by w
Maroko oddać swoje życie dla Chrystusa. Jednak plany Boże były
inne. Zachorował bowiem
śmiertelnie i musiał wracać do ojczyzny.

Na Morzu Śródziemnym zastała go burza i zapędziła jego statek na
Sycylię.
Właśnie
w roku 1221 odbywała się w Asyżu kapituła
generalna nowego zakonu.

Antoni udał się tam i spotkał się ze Świętym Franciszkiem. Po
skończonej kapitule oddał się nasz Święty pod władzę
prowincjała Gracjana, który skierował go do klasztoru Montepaolo
we Włoszech.
Czas,
jaki był mu tam dany, wykorzystał na
pogłębienie w sobie życia wewnętrznego i dla swoich studiów.

Ze szczególnym zamiłowaniem zagłębiał się w Pismo Święte.
Równocześnie udzielał pomocy duszpasterskiej i kaznodziejskiej.
Sława jego kazań
dotarła niebawem do brata Eliasza, następcy Świętego Franciszka.
Ten ustanowił go generalnym
kaznodzieją zakonu.
Odtąd
Antoni przemierzał miasta i wioski, nawołując do poprawy życia i
pokuty. Dar
wymowy, jego niezwykle obrazowy i

plastyczny
język, postawa ascetyczna,
żar
i towarzyszące mu cuda gromadziły przy nim tak wielkie tłumy, że
musiał głosić kazania na placach, gdyż żaden kościół nie mógł
pomieścić słuchaczy.
Po
roku 1225
udał się z kazaniami do południowej Francji,

gdzie z całą mocą zwalczał szerzącą się tam herezję
albigensów. Kiedy po dwóch latach powrócił do Italii, na kapitule
generalnej został wybrany prowincjałem
Mediolanu.

W tym czasie napisał „Kazania
niedzielne”.
Kiedy
natomiast, w
roku 1228, udał się do Rzymu,

by załatwić pilne sprawy swojej prowincji, Papież Grzegorz IX
poprosił go o wygłoszenie okolicznościowego kazania. Wywarło ono
na Papieżu niezwykle
silne wrażenie.

Dlatego polecił on Antoniemu wygłaszanie kazań do tłumów
pielgrzymów, przybywających wówczas do Rzymu.
Na
prośbę kardynała Ostii, nasz Patron napisał „Kazania
na święta”.
Wygłosił
tam także kazania wielkopostne. Po powrocie do swojej prowincji,
udał się do
Werony, gdzie władcą był
znany z okrucieństw i tyranii książę Ezelin III.

Był on zwolennikiem cesarza i w sposób szczególnie okrutny mścił
się na zwolennikach Papieża. Do niego wtedy należała także
Padwa. Antoni wiedział, że naraża własne życie, miał
jednak odwagę powiedzieć władcy całą prawdę.

Ku zdumieniu wszystkich, tyran nie śmiał go tknąć i nie uczynił
mu nic złego. To niezwykłe świadectwo świętości i duchowej mocy
naszego Patrona.
Był
ponadto Antoni
obdarzony
wieloma charyzmatami: miał dar
bilokacji, czytania w ludzkich sumieniach, proroctwa.

Wykładał filozofię na uniwersytecie w Bolonii. W roku 1230, na
kapitule generalnej, zrzekł się urzędu prowincjała i udał się
do Padwy. Był już wówczas zupełnie wycieńczony i schorowany.
Opadając coraz bardziej z sił, zatrzymał się w
klasztorku w
Arcella, gdzie w piątek, 13 czerwca 1231 roku,
oddał
Bogu ducha, mając zaledwie trzydzieści sześć lat.
Jego
pogrzeb był wielką manifestacją wiary i miłości do Boga – i do
niego samego. Pochowano go w Padwie, w kościółku Matki Bożej. W
niecały rok później, 30
maja 1232 roku, Papież Grzegorz IX zaliczył go w poczet Świętych.

O tak rychłej kanonizacji zadecydowały rozliczne cuda i łaski,
jakich wierni doznawali na grobie nowego Świętego. Komisja papieska
potwierdziła w tak krótkim czasie kilkadziesiąt
niezwykłych zdarzeń.

Przeprowadzone w 1981 roku badania szczątków Świętego ustaliły,
że miał około 190 cm wzrostu, pociągłą twarz i ciemnobrązowe
włosy. Na kolanach wykryto pęknięcia, spowodowane zapewne długim
klęczeniem.
Kult
Antoniego rozszedł się po całym świecie bardzo szybko. W 1946
roku, Papież Pius XII ogłosił go Doktorem
Kościoła.
Święty
Antoni Padewski jest – między innymi – Patronem wielu zakonów i
bractw, a także: dzieci,
górników, małżeństw, narzeczonych, położnic, ubogich,
podróżnych, ludzi i rzeczy zaginionych.

A
oto fragment jednego z jego kazań: „Kto napełniony jest Duchem
Świętym, ten przemawia różnymi językami. Różne języki – to
różne sposoby świadczenia o Chrystusie, a zatem:
pokora, ubóstwo, cierpliwość, posłuszeństwo.

Przemawiamy nimi wtedy, gdy inni widzą je w nas. Mowa
zaś jest skuteczna wówczas, kiedy przemawiają czyny.
A
zatem proszę was, niechaj zamilkną słowa, a
odezwą się czyny!

U nas tymczasem pełno
słów, ale czynów prawdziwe pustkowie!

Dlatego Pan zapowiada nam karę, jak to zapowiedział drzewu
figowemu, na którym zamiast owoców znalazł same tylko liście.
„Obowiązkiem głosiciela – mówi święty Grzegorz – jest
wypełniać to, co się głosi”. Daremna
jest znajomość Prawa u tego, kto uczynkami obala to, czego naucza.
Widząc
w tych słowach naszego dzisiejszego Patrona świetny komentarz do
odczytanego przed chwilą Bożego słowa, zastanówmy się w chwili
ciszy:
– Czy
w swoich chrześcijańskich poglądach jestem wyrazisty, konsekwentny
i odważny?
– Na
ile wyznawaną przeze mnie wiarę potwierdzają konkretne dobre
uczynki?
– Czy
jestem zdecydowanie nastawiony na „tak” wobec innych ludzi?

Tym
zaś, który umacnia nas wespół z wami w Chrystusie i który nas
namaścił, jest Bóg. On też wycisnął na nas pieczęć i

zostawił zadatek Ducha w sercach naszych.

6 komentarzy

  • CYTAT: "Kościół Katolicki jest organizacją, w której zaczyna brakować najistotniejszego instrumentu – Boga, który, jeśli istnieje, na pewno nie jest tak bezwzględny i nie dający się lubić, jako go malują polscy hierarchowie […]…dlaczego Kościół Katolicki w Polsce z determinacją godną lepszej sprawy, konsekwentnie upiera się przy tym, aby ludzi od siebie odstręczyć, aby świątynie pozbawić wierzącego audytorium, aby – ostatnio – działać nawet wbrew przesłaniom idącym wprost od Namiestnika Chrystusa z Watykanu. Nie potrafię tego zrozumieć".

  • Roman Brandstaetter

    Litania do Świętego Antoniego

    Świat jest wozem z sianem,
    Jak na tryptyku Hieronima Boscha,
    Święty Antoni.
    Zagubiliśmy sens życia,
    Wiarę,
    Nadzieję,
    Miarę wszelkich wartości
    I samych siebie.
    Jak mamy siebie odnaleźć
    Święty Antoni?
    Jak?
    Gdzie?
    Szukamy się w złocie,
    W brylantach,
    W książeczkach oszczędnościowych,
    Na giełdach przypominających domy obłąkanych,
    W sejfach bankowych,
    W zagraconych szufladach,
    W pełnych spiżarniach,
    W ciemnych piwnicach naszych pożądań,
    W narkotykach,
    W wódce,
    W porywaniu ludzi,
    W mordowaniu ludzi,
    W biurokracji,
    W przybijaniu bezwartościowych pieczątek,
    W upajaniu się władzą.
    Jedzie wóz z sianem.
    Jedzie…
    Każdy chce z niego uszczknąć
    Źdźbło słomy.
    Największe źdźbło…
    Święty Antoni,
    Święty znalazco igły w stogu siana,
    Naucz nas odnaleźć sumienie nasze,
    Które zgubiliśmy,
    Nic nawet o tym nie wiedząc.
    Jedzie wóz z sianem,
    Jedzie,
    Jak na tryptyku Hieronima Boscha…

  • Tym zaś, który umacnia nas wespół z wami w Chrystusie i który nas namaścił, jest Bóg. On też wycisnął na nas pieczęć i zostawił zadatek Ducha w sercach naszych.

    Dzisiaj nie umiem sie jakos wyrazic do tego cotu napisane trudno mi cokolwiek zrozumieć….

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.