Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

N
Szczęść Boże! Aż dziwne, moi Drodzy, że dzisiaj nie składam nikomu życzeń z racji rocznicy Święceń, ale kalendarz nie sygnalizuje mi nikogo. Dziwne, powtarzam, bo w czerwcu to prawie każdy dzień jest przypomnieniem owego dnia, kiedy to my, księża, ruszaliśmy w tę wyjątkową, chociaż często trudną kapłańską drogę. Zapewne dzisiaj też wielu księży ma swoje rocznice, tylko nie jest to nikt z tych, których mam zapisanych u siebie. Tak, czy owak, nie zapominajcie o nas w modlitwie – szczególnie właśnie w tym miesiącu. I módlcie się o naszych następców! Dobrych! 
         Dzisiaj natomiast – zgodnie z zapowiedzią – słówko Piotra. Zapraszam do refleksji, proszę o wypowiedzi. Piotrowi zaś dziękuję za współpracę – i za wielką sumienność, z jaką podchodzi do tematu. Bo swoje rozważanie przesyła zwykle wcześniej, po czym obaj je konsultujemy, co zajmuje nieraz niemało czasu. I wtedy właśnie widzę, jak Piotrowi zależy na każdym sformułowaniu. Wielkie, wielkie dzięki!
         Dobrego i błogosławionego dnia!
                                      Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek
10 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: 2 Kor 1,1–7; Mt 5,1–12
POCZĄTEK
DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Paweł,
z woli Bożej apostoł Chrystusa Jezusa, i Tymoteusz, brat, do
Kościoła Bożego, który jest w Koryncie, ze wszystkimi świętymi,
jacy są w całej Achai. Łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i
Pana Jezusa Chrystusa.
Błogosławiony
Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i
Bóg wszelkiej pociechy. Ten, który nas pociesza w każdym naszym
utrapieniu, byśmy sami mogli pocieszać tych, co są w jakiejkolwiek
udręce, pociechą, której doznajemy od Boga.
Jak
bowiem obfitują w nas cierpienia Chrystusa, tak też wielkiej
doznajemy przez Chrystusa pociechy. Ale gdy znosimy udręki, to dla
pociechy i zbawienia waszego; a gdy pocieszani jesteśmy, to dla
waszej pociechy, sprawiającej, że z wytrwałością znosicie te
same cierpienia, których i my doznajemy. A nadzieja nasza co do was
jest silna, bo wiemy, że jak jesteście współuczestnikami
cierpień, tak i naszej pociechy.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus,
widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do
Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi
słowami:
Błogosławieni
ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni,
którzy płaczą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni
cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni,
którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą
nasyceni.
Błogosławieni
miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni
czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni,
którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami
Bożymi.
Błogosławieni,
którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do
nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni
jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy mówią
kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i
radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak bowiem
prześladowali proroków, którzy byli przed wami”.
A
OTO SŁÓWKO PIOTRA:
Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus!
To
piękne powitanie jednocześnie wychwala naszego Boga i dodatkowo
zaprasza Go do naszych spotkań i rozmów. Wskazuje od razu, kto jest
naszym Panem. Na co dzień rzadko zauważam, żeby ktoś używał
tego zwrotu. Pewnie dlatego, że jest zbyt oczywisty i jasny, i nie
chcemy, żeby ktoś zaczął się z nas śmiać, że my „jacyś
święci jesteśmy”.
Przez
ten zwrot chciałbym nawiązać do pierwszego czytania, ale najpierw
trochę o nim historii. Drugi list św. Pawła do Koryntian powstał
w czasie jego drugiego pobytu w Macedonii. Korynt bardzo mu się
spodobał – z powodu jego działalności Kościół prężnie się
rozrastał. Postanowił więc powtórnie go odwiedzić. Niestety, w
Koryncie wydarzyło się coś nieprzyjemnego. Nie wiemy jednak, co to
było konkretnie. Wiemy natomiast, że dla Pawła była to bardzo
smutna wiadomość. Zamiast tam się udać, postanowił napisać
list. Jego treść nie jest dzisiaj znana.
Tytus,
którego Paweł posłał z listem, po pewnym czasie powrócił z
odpowiedzią – kryzys został zażegnany, a winni ponieśli
konsekwencje. Ta wiadomość bardzo uradowała Pawła, bo przekonała
go, że wraz z nauką którą głosił, odzyskał szacunek Koryntian.
To skłoniło go do napisania kolejnego listu – Drugiego Listu do
Koryntian. List ten jest pełen optymizmu.
Jego
początek to rozbudowane: „Niech będzie pochwalony Jezus
Chrystus”. Paweł wyraża w ten sposób ogromną radość,
spowodowaną postawą Koryntu. Wiara w Boga tamtejszego Kościoła
jest bardzo mocna. Charakteryzuje go prawidłowa hierarchia wartości,
w której na samym górze jest oczywiście Bóg. Apostoł jawnie Go
zaprosił, aby był świadkiem i jednocześnie przewodził tej
relacji.
W
ramach pogłębiania i rozwijania relacji Koryntian z Bogiem, Paweł
wprowadza ich w kolejny stopień wtajemniczenia, wyjaśniając, jak
radzić sobie z cierpieniem, jak się nie poddać i do końca je
znosić.
Bóg
kocha każdego człowieka i nad każdym czuwa. Nie pozwoli na to, aby
spotkało nas nieszczęście, z którym sobie nie poradzimy, przez
które dopadnie nas zniechęcenie czy to do Boga, czy nawet do
własnego życia. Cała rzecz w tym, aby nasze cierpienie, rozterki,
codzienne problemy – zarówno duże, jak i te najmniejsze –
powierzać właśnie Bogu. Wiele razy Pismo Święte nam o tym
wspomina, a my i tak narzekamy na swoje życie: że nic nie wychodzi,
że nic się nie udaje, że nie możemy znaleźć pracy, że rodzina
nam się rozsypuje, że są rozwody, że księża są nie tacy, jak
powinni być… Do wszystkiego i wszystkich znajdą się pretensje.
Bóg
nam mówi wprost, abyśmy zawsze się do Niego zwracali z prośbą o
pomoc. On jest w stanie nam doradzić w każdej sprawie i wie, co dla
nas jest dobre. Potrzebna jest do tego jednak nasza wola i chęć.
Potrzebna jest do tego nasza modlitwa – szczera, prawdziwa i
codzienna. Potrzebne jest jak największe zaufanie i wiara w Boga i
Jego wszechmoc.
Wytrwałość
w trudnościach kształtuje życiową mądrość, charakter, stajemy
się bardziej doświadczeni, a przez to i mocniejsi. Jeśli jesteśmy
uczestnikami cierpienia, to i pociechy.
Osiem
błogosławieństw to właśnie swego rodzaju pociecha. Podnoszą na
duchu, nadają sens cierpieniu, są zachętą do głębokiego i
pokornego jego przeżywania. Wskazują wprost dobro, jakie z niego
wynika.
Ewangelia
dzisiaj jeszcze nas dowartościowuje, abyśmy byli pewniejsi siebie.
Przed Chrystusem byli prorocy, zapowiadający jego przyjście. My
dzisiaj podejmujemy ich misję – poprzez dzielenie się własną
wiarą. Jesteśmy tak samo ważni, jak prorocy, i narażeni na takie
same prześladowania. Miłość Boga – a szczególnie głoszona
przez Niego prawda – jest w dalszym ciągu dla wielu osób
niewygodna…
Nie
poddawajmy się, tylko walczmy do końca! Pamiętajmy o modlitwie
płynącej prosto z serca, o opowiadaniu Bogu tego, co czujemy i
przeżywamy. Zawierzajmy Mu nasze strapienia i bądźmy otwarci na
Jego działalność. Gdyby nam jednak brakowało jeszcze motywacji,
aby walczyć o swoje życie, to przeczytajmy wspaniałe osiem
błogosławieństw. Potraktujmy je po prostu jako nagrodę za nasze
cierpienie.
Przypominam:
nagroda przygotowana jest dla każdego!

8 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.