Seksualność – problem czy dar?

S
Salechard – moi parafianie rodem z Kirgizii.
 Narzeczeni przy armacie, ciekawa ilustracja
do dzisiejszego tematu.


(2 Kor 4,7-15)
Przechowujemy ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas. Zewsząd znosimy cierpienia, lecz nie poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni, obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy. Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym ciele. Ciągle bowiem jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym śmiertelnym ciele. Tak więc działa w nas śmierć, podczas gdy w was – życie. Cieszę się przeto owym duchem wiary, według którego napisano: Uwierzyłem, dlatego przemówiłem; my także wierzymy i dlatego mówimy, przekonani, że Ten, który wskrzesił Jezusa, z Jezusem przywróci życie także nam i stawi nas przed sobą razem z wami. Wszystko to bowiem dla was, ażeby w pełni obfitująca łaska zwiększyła chwałę Bożą przez dziękczynienie wielu.

(Mt 5,27-32)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła. Powiedziano też: Jeśli kto chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy. A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę – poza wypadkiem nierządu – naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa.



Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!


Pozdrawiam serdecznie ze słonecznej i upalnej Syberii! Sam nadziwić się nie mogę temu co właśnie napisałem, ale tak jest – już 3 dni piękne słońce i jakieś 25 stopni ciepła. Ciekawie to wygląda, jak ludzie nie dowierzają, że może być ciepło i widzisz na ulicy ludzi w krótkich rękawach a obok człowieka w zimowej kurtce i czapce. To jest częsty widok zwłaszcza w pierwszych dniach lata (wiosny u nas prawie nie ma).

Bardzo Wam dziękuję za Waszą obecność ze mną w moich zeszłotygodniowych wyprawach i za modlitewne wsparcie. Dziękuję Księdzu Jackowi za wspominanie o tym i modlitwę.

Rzeczywiście czas był ciekawy a i trochę szalony.

W przeciągu 8 dni zrobiłem 2,5 tys. km. samochodem i prawie tyle samo samolotem.

W niedzielę Zesłania Ducha Św. wyjechaliśmy z siostrami do Tiumeni – 800 km. na południe, gdzie witaliśmy Figurę Matki Bożej Fatimskiej, którą poświęciłem podczas pielgrzymki do Fatimy i która peregrynowała po wielu parafiach w Polsce. Całym dekanatem (4 księży i 3 siostry), wraz z generalnym wikariuszem diecezji – ks. Andrzejem Duklewskim, wspólnie modliliśmy się i zawierzaliśmy nasze parafie Matce Bożej.

We wtorek z Tiumeni poleciałem na północ, do Salechardu (z Tiumenii przelot jest najtańszy, choć to dużo dalej niż lecieć z innych miast). Cieszę się, że udało mi się tam być. Salechard to miasto leżące na kole podbiegunowym, najbardziej na północ wysunięte miasto w mojej parafii, leżące jakieś tysiąc a może i więcej km. od Surgutu (a jest to moja parafia). Do tego miasta nie ma żadnej drogi. Można tam dolecieć samolotem albo dopłynąć statkiem. Miasto – wyspa, dookoła otoczone wielkimi rzekami.

Trzy lata próbowałem nawiązać kontakt z katolikami, którzy tam są (byli), aż wreszcie teraz udało się, oni sami zaczęli szukać swojej parafii, swojego księdza. Zaprosili. Choć nie było ich wielu, kilka osób, choć mam informacje, że jest tam więcej katolików, to jest radość, że udało nam się spotkać. Trzy razy była tam Msza św. długie katechezy i rozmowy. Próbowaliśmy wykorzystać czas maksymalnie. Czasem rozmowy przeciągały się do 2 w nocy, choć było to niezauważalne, gdyż tam noc jest tak samo jasna jak dzień, noc określa się zegarkiem a nie tym, że jest ciemno. Do tej pory myślałem, że w Surgucie są białe noce, ale w porównaniu z tym co tam to tu jeszcze jest ciemno.

Zadziwiony byłem historią tego miasta sięgającą XVI wieku a może i dalej. Są nawet zabytki, choć wszystko, cały materiał budowlany musi być tam sprowadzany, gdyż z tych karłowatych drzewek jakim tam udaje się rosnąć nic zbudować się nie da.

Długo można by opowiadać…
Dzisiejsze zdjęcia – wszystkie stamtąd.

Potem wróciłem do Tiumeni i znów – 700 km. przez Tobolsk do Chanty-Mansyjska, gdzie w piątek wieczorem i w sobotę rano była Msza św. i spotkania z ludźmi, potem 300 km. do Surgutu i w sobotę wieczorem i w niedzielę Msza św. w Surgucie. Potem w niedzielę Św. Trójcy przejazd do Nojabrska, znów na północ 320 km. i tam Msza św. w niedzielę wieczorem i w poniedziałek rano. To taki Syberyjskie klimaty. Teraz latem przejazdy są przyjemnością, zimą jest trudniej i bardziej niebezpiecznie. Czasem jestem zaskoczony, że po kilkuset kilometrach w ogóle nie czuję zmęczenia, czuję się jakbym przejechał na sąsiednią ulicę.

Zapewne Wasze modlitwy to sprawiają i za to jestem wdzięczny i o to nieustannie proszę.

Przepraszam za tak długi wstęp, jeśli co możecie pomijać to, żeby się nie zanudzić. Tak po prostu sam to przeżywam i chce się z kimś podzielić…

A teraz Boże słowo. Nareszcie…

Salechard

Jak zapewne wiemy, Żydzi mieli, a może i mają 613 przykazań. Z tym związana jest anegdota, którą zapewne znacie. Mojżesz schodził z góry z tablicami na których zapisane są przykazania. Ludzie wychodzą mu na spotkanie ciekawi co powie. Mojżesz mówi – mam dla was dwie wiadomości, dobrą i złą. Dobra – udało się zmniejszyć ilość przykazań do 10. Tu naród wybuchnął radością – hura! A zła wiadomość – niestety pozostało 6 przykazanie.

A no właśnie – to przykazanie sądząc po wielu rozmowach i reakcjach ludzi zasługuje na miano szczególnego, wyjątkowego przykazania. Bardzo wyjątkowo też ludzie mówią o tym przykazaniu, żeby nie powiedzieć – traktują je na spowiedzi. Jest tak, ponieważ i sfera seksualności, której to przykazanie dotyczy jest sferą szczególną. Czasem ludzie zupełnie pomijają to przykazanie, sądząc, że jednak Mojżeszowi udało się wytargować, że tego przykazania nie ma. Z drugiej strony, u innych ludzi, ma się wrażenie, że jest to pierwsze przykazanie, a nawet jedyne przykazanie, od niego się wszystko zaczyna, na nim kończy i na nim koncentruje się całe życie.

Dziś Jezus sam komentuje owo przykazanie, podnosi poprzeczkę, pokazuje przyczynę problemów.

Jednak dobrze by było na całą sferę seksualności człowieka spojrzeć nie jako na problem, ale jako na dar. Seksualność jest wielkim darem Boga danym człowiekowi. Jest to dar nie tylko dla małżonków, ale i dla celibatariuszy, dla ludzi, którzy wydawało by się nie posługują się swoją seksualnością. Jest to dar, nawet wtedy, gdy mamy z nim poważne problemy. Czasem nasza seksualność przypomina niesforne dziecko, nieokiełznanego, nieposłusznego ucznia nad którym nijak nie możemy zapanować. Ale czyż takie dziecko nie jest też darem?

To przykazanie porządkuje nam sprawę relacji, uczy relacji dojrzałych, mądrych, uczy samoopanowania, ukazuje nam godność człowieka. Pięknie o tym uczy nas Karol Wojtyła chociażby w swojej książce Miłość i Odpowiedzialność. Pokazuje on, że człowiek nigdy nie może być przedmiotem użycia, człowiek jest jedynym stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego.

Jezus w swoim komentarzu do tego przykazania pokazuje jak trzeba owo niesforne dziecko w sobie wychowywać. Wychowywać trzeba od początku, nie czekając aż wyrośnie. Wychowywać trzeba radykalnie – jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu – odetnij ją – radykalna i bezkompromisowa walka z pokusą.

Jezus zabrania nam nawet pożądliwego spojrzenia, ponieważ tu zaczyna się już grzech cudzołóstwa. To właśnie pożądliwe spojrzenie uprzedmiatawia drugiego człowieka, pozbawia go godności. W momencie takiego spojrzenia patrzymy na człowieka jak na wyłącznie ciało i przedmiot, który daje nam przyjemność a pomijamy jego duszę, wnętrze, godność. Oczywiście trzeba tu też podkreślić dwie strony. Oprócz samego spojrzenia trzeba by wziąć pod uwagę problem prowokowania do takiego spojrzenia, problem nieskromnego, prowokującego stroju. Warto by i o tym pomyśleć zwłaszcza w ciepłe miesiące roku.

Jeśli mówimy, rozmyślamy o 6 przykazaniu i pracy nad czystością, warto spojrzeć i w tym kontekście na dzisiejsze I czytanie: „Przechowujemy ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas”.

Jesteśmy ludźmi wierzącymi, ochrzczonymi, otrzymaliśmy Ducha Świętego w sakramencie bierzmowania, przyjmujemy Ciało Jezusa w Komunii Św. Wczoraj w Polsce piękne procesje, manifestacja wiary w całej naszej Ojczyźnie. (U nas, tutaj, Boże Ciało przeniesione jest na niedzielę). Taki skarb nosimy w sobie.

A jakże często, choćby problemy w tej sferze, sferze seksualności, ale nie tylko, także i inne dołują nas, pokazują naszą okrutną słabość – owe gliniane naczynia. I jakąż nadzieją tchną te słowa: „aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas.

Właśnie, moc jest z Boga. I czasem te nasze słabości, to że sobie nie radzimy, to, że nam potwornie wstyd, choćby na spowiedzi, to jest właśnie owo otwarcie się na moc Boga.

Panie, sam jestem słaby, nic nie mogę, ciągle upadam, ale Ty jesteś mocny – pomóż mi, wybaw mnie od tych pokus, problemów, działaj.

Ważne abyśmy się nie zamknęli. Wiele osób się poddaje i właśnie przez swoje problemy z tym przykazaniem przestają się spowiadać, modlić, chodzić do kościoła.

To nie jest wyjście, trzeba odciąć chorą rękę, a znaczy podjąć radykalną decyzję – pójść do spowiedzi, zerwać z grzechem, przerwać nieczystą relację…

Jednak siła jest w Bogu. „Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym ciele”. I właśnie owa walka, rezygnowanie z siebie, swoich zachcianek, swojej pożądliwości, wymaganie od siebie z Bożą pomocą, będzie owym – udziałem w konaniu Jezusa, noszeniem w naszym ciele konania Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w ciele naszym.

W pracy nad sobą ważny jest nie tylko wysiłek, ale może jeszcze bardziej motywacja – dlaczego, po co ja mam się starać. To czytanie, te słowa, dają nam taką głęboką, wielką motywację.

Spróbujmy podjąć walkę, opierając się na mocy Bożej. Jeśli trzeba – spowiedź – dziś. A potem praca nad sobą. Niech nasza seksualność będzie w nas pięknym darem Boga a nie problemem, którego się boimy i przed którym uciekamy. Niech nasza seksualność będzie naszą siłą napędową, źródłem duchowej płodności, fundamentem najpiękniejszych relacji i przyjaźni. A jest to możliwe, dzięki wielkiemu Skarbowi jaki nosimy w naczyniach glinianych.

Pozdrawiam.

Miejscowi harcerze w Salechardzie

Po Mszy św. krótki film w ramach katechezy. 

Zmęczenie komputerami, wracamy do XIX w. 

Port wodny w Salechardzie

Ciekawe zestawienie – św. Michał Archanioł i gwiazda…

Jeszcze lód a już ktoś się opala, słońce bywa rzadko.

Tu jest granica – koło podbiegunowe.

7 komentarzy

  • ##Panie, sam jestem słaby, nic nie mogę, ciągle upadam, ale Ty jesteś mocny – pomóż mi, wybaw mnie od tych pokus, problemów, działaj. ###

    my także wierzymy i dlatego mówimy, przekonani, że Ten, który wskrzesił Jezusa, z Jezusem przywróci życie także nam i stawi nas przed sobą razem z wami. Wszystko to bowiem dla was, ażeby w pełni obfitująca łaska zwiększyła chwałę Bożą przez dziękczynienie wielu.

  • Jeszcze mam ogromna prośbe . Proszę o modlitwę za mnie i za Bartka bo jest tragicznie źle, nie BD owija w bawelne, po prostu jestem w ciąży a tu wszystko się sypie. On nawet nie wie czy mnie kocha , nie ma w nas zaufania, zamiast się cieszyć ja plac że, i nie ma nawet we mnie juz radości nadziei a nawet sensu. Robi się coraz gorzej. Blagam o modlitwę boje się bardzo, nie wiem juz co robić, modle się i jest coraz gorzej

    • Moją modlitwę masz Dominiko. W postaci 10 różańca św. w intencji ułożenia życia nie do góry nogami ale na nogach, jak Bóg przykazał 🙂

    • Włączyłam Ciebie i Twoje dzieciątko, Wasze życie w "10 różańca", dziś Twoje intencje powierzyłam Bogu w Mszy Świętej a Św. Alberta ( którego relikwie są w moim kościele) prosiłam by zatroszczył się o Twój byt materialny i otoczył od dziś swą opieką duchową.

  • Jestem jak zwykle pelna podziwu dla ks. Marka i jego pracy duszpasterskiej. W codziennych modlitwach polecam Bogu obu braci. Slowa pelne radosci z podrozy i z kazdej napotkanej czy tez nawroconej owieczki. Dzieki za przypominanie o tych podstawowych sprawach jak np.stroj na msze czy tez o poscie eucharystycznym /ks.Jacka/. My moze o tym wiemy ale wiekszosc ludzi chodzacych do kosciola zapomina albo wrecz nie slyszalo, ze sa jakies zasady, reguly, przykazania.
    Szkoda tylko ze ks.Marek nie zamieszcza mapy trasy swoich podrozy – szkicu bo to lepiej by obrazowalo jego parafie.
    Dzis obejrzalam w internecie piekny film o Bozej milosci do czlowieka "Chata". Bardzo pieknie obrazuje Trojce Sw. i sprawy przebaczania.
    Pozdrawiam wszystkich.
    Wiesia.

  • Dziękuję za wszystkie wypowiedzi.
    Módlmy się za Dominikę, aby w poczętym Dzieciątku widziała dar od Boga, nowe życie, nowego człowieka, który rozjaśni całe Jej życie promykami radości. Módlmy się o to, aby pomimo całego trudnego kontekstu, tak właśnie patrzyła na swoje Dziecko. Ks.Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.