Po prostu – chciał z nami pozostać…

P
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę Święceń kapłańskich przeżywa Ksiądz Rafał Jarosiewicz, pochodzący z mojej rodzinnej Parafii, należący razem ze mną do jednej Wspólnoty lektorskiej, a obecnie zaangażowany… w co tylko się da – w Polsce i poza jej granicami. Dziękując Jubilatowi za życzliwość i bliskość, modlę się dla Niego o to, by się nigdy nie wypalił ani nie zmęczył tą wielobarwną posługą kapłańską, którą teraz tak ochoczo spełnia. Niech Mu Pan daje siły i nieustający zapał!
       Moi Drodzy, dzisiaj oddamy cześć Chrystusowi Panu, obecnemu w Najświętszej Eucharystii, przeżywając Mszę Świętą (jest to dzisiaj również obowiązek) oraz – na miarę możliwości – uczestnicząc w uroczystej Procesji. Niech za jej zewnętrzną okazałością nie zabraknie prawdziwego uwielbienia Jezusa, który z miłości chciał z nami pozostać…
      Jutro natomiast smutna – tak po ludzku – uroczystość: pogrzeb ś.p. Hieronima Pióro, Ojca naszego Kolegi kursowego, Księdza Artura. To już trzeci pogrzeb kogoś z Rodziców naszych kursowych Kolegów w stosunkowo krótkim czasie. Proszę, o ile będziecie mogli, abyście razem ze mną pomodlili się o pokój wieczny dla Zmarłego i o wsparcie duchowe dla Księdza Artura i całej Jego Rodziny.
       Radosnym zaś wymiarem jutrzejszego dnia na naszym forum będzie niewątpliwie – słówko z Syberii!
     Na radosne, ale też bardzo głębokie i pobożne przeżywanie dzisiejszej Uroczystości – niech Was błogosławi Bóg wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                          Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Uroczystość
Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, A,
do
czytań: Pwt 8,2–3.14b–16a; 1 Kor 10,16–17; J 6,51–58
CZYTANIE
Z KSIĘGI POWTÓRZONEGO PRAWA:
Mojżesz
powiedział do ludu: „Pamiętaj na wszystkie drogi, którymi Cię
prowadził twój Pan Bóg przez te czterdzieści lat na pustyni, aby
cię utrapić, wypróbować i poznać, co jest w twym sercu; czy
strzeżesz Jego polecenia, czy też nie.
Utrapił
cię, dał ci odczuć głód, żywił cię manną, której nie znałeś
ani ty, ani twoi przodkowie, bo chciał ci dać poznać, że nie
samym tylko chlebem żyje człowiek, ale wszystkim, co pochodzi z ust
Pana.
Nie
zapominaj twego Pana Boga, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z
domu niewoli. On cię prowadził przez pustynię wielką i straszną,
pełną wężów jadowitych i skorpionów, przez ziemię suchą, bez
wody, On ci wyprowadził wodę ze skały najtwardszej. On żywił cię
na pustyni manną, której nie znali twoi przodkowie”.
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czy nie jest
udziałem we Krwi Chrystusa? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest
udziałem w Ciele Chrystusa? Ponieważ jeden jest chleb, przeto my,
liczni, tworzymy jedno ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego
chleba.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
powiedział do Żydów: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił
z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.
Chlebem, który Ja dam, jest moje Ciało za życie świata”.
Sprzeczali
się więc między sobą Żydzi mówiąc: „Jak On może nam dać
swoje Ciało na pożywienie?”
Rzekł
do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeżeli nie
będziecie spożywać Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili
Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje
Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w
dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja
jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja
żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze
Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił, nie jest on taki jak
ten, który jedli wasi przodkowie, a pomarli. Kto spożywa ten chleb,
będzie żył na wieki”.
Ja
jestem
chlebem żywym, który zstąpił z
Nieba. Jeśli kto spożywa ten
chleb,
będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje Ciało za
życie świata.
[…]
Jeśli nie będziecie spożywali Ciała Syna
Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli
życia w sobie. Kto spożywa Moje Ciało i pije moją Krew, ma życie
wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.
Słowa,
które usłyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii, wydają nam się jasne
i oczywiste. Wiemy, o czym Jezus mówi i
w jaki sposób da ludziom ten swój chleb.
Jednak dla słuchaczy, którzy po raz pierwszy usłyszeli to
zapewnienie i tę obietnicę, wydało się ono na tyle dziwne i
niezrozumiałe, że wyrazili to wprost: Jak On może dać nam
swoje
ciało na pożywienie?
Dopiero
na Ostatniej Wieczerzy okazało się, jak to się może stać i od
tamtego pamiętnego Czwartku, przez
ponad dwa tysiące lat, ludzie biorą do ręki ten Chleb
i z miłością go spożywają. Biorą do ręki kielich – i
z miłością z niego przyjmują Krew Pańską.
Mógł
więc Święty Paweł pytać retorycznie swoich uczniów w Koryncie,
ale i nas: Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy,
czyż nie jest udziałem we Krwi Jezusa? Chleb, który łamiemy, czyż
nie jest udziałem w Ciele Chrystusa?
Zarówno Paweł, jak i
Jego uczniowie wiedzieli, że tak właśnie jest. I my to dzisiaj
wiemy – my w to dzisiaj wierzymy!
I
dlatego to, wędrując przez pustynię życia, bierzemy do ręki ów
Chleb, aby posiliwszy się nim, dojść do szczęścia wiecznego,
które jest celem naszej wędrówki. Ale też po to, aby tu na ziemi
żyć godnie i sensownie. Pokarm, który lud spożywał na pustyni,
czyli manna i woda, jest zaledwie symbolem i zapowiedzią
Pokarmu i Napoju,
który da siłę i odwagę do przemierzania tej
pustyni wielkiej i
strasznej, pełnej wężów jadowitych i skorpionów”

o jakiej słyszymy w pierwszym czytaniu, a jaka niejednokrotnie
oznacza po prostu nasze życie. Z tego to względu tak bardzo
potrzebny jest nam ten Pokarm i ten Napój. Korzystamy więc z niego.
A
dzisiejsza Uroczystość daje nam wspaniałą okazję,
aby
serdecznie Bogu za niego
podziękować i szczerze
uwielbić. A jednocześnie – podjąć raz jeszcze głęboką
refleksję nad wielkością tej niezwykłej
Tajemnicy i nad
sposobem jej godnego
przeżywania. W tym duchu zechciejmy teraz na chwilę powrócić do
samych podstaw kultu Eucharystii, a pomocą w tym niech nam posłużą
konkretne zapisy Kodeksu Prawa Kanonicznego,
a więc prawa Kościoła; jak również do podstaw tego kultu, które
są zapisane w naszych sercach i w naszej przepięknej
tradycji.
Otóż,
na temat samej Eucharystii, Kodeks Prawa Kościoła tak się
wypowiada: „Najbardziej czcigodnym Sakramentem jest Najświętsza
Eucharystia,
w której sam Chrystus Pan jest obecny, ofiaruje się
oraz jest spożywany i dzięki której Kościół ustawicznie żyje
i wzrasta.
Ofiara eucharystyczna, pamiątka Śmierci i
Zmartwychwstania Pana, w której uwiecznia się Ofiara Krzyża, jest
szczytem i źródłem całego kultu chrześcijańskiego;
oznacza ona i sprawia jedność Ludu Bożego, przez nią buduje
się Ciało Chrystusa. Pozostałe bowiem Sakramenty i wszystkie
kościelne dzieła apostolatu mają związek z Najświętszą
Eucharystią
i ku Niej są
ukierunkowane”.
Dlatego
też – jak czytamy dalej – „wierni powinni z największym
szacunkiem odnosić się do Najświętszej Eucharystii,
biorąc czynny udział w sprawowaniu najczcigodniejszej Ofiary, z
największą pobożnością i często przyjmując ten
Sakrament i adorując Go z największą czcią.
Duszpasterze,
wyjaśniając naukę o tym Sakramencie, powinni starannie pouczać
wiernych o tym obowiązku”.
Jest
to bardzo ważne orzeczenie, bowiem wielu z nas nie przystępuje
zbyt często do Komunii Świętej.
Zauważmy, jak wiele osób przystępuje do niej w czasie Świąt
jednych czy drugich, po rekolekcjach, a o ile już mniej
w ciągu całego roku…
To
prawda, że takim minimum – wyznaczonym również przez prawo
Kościoła – jest obowiązek przyjęcia Komunii Świętej raz do
roku,
najlepiej w Okresie Wielkanocnym. Ale tu
przecież nie chodzi o obowiązek, tylko o postawę
miłości
z naszej strony.
Eucharystia przecież
też nie jest nam dana przez Jezusa z obowiązku, tylko
z miłości.
Stąd zachęta, abyśmy z największym szacunkiem
odnosili się do Eucharystii i jak najczęściej do niej
przystępowali. Najlepiej – na każdej Mszy Świętej.
To
przystępowanie do Stołu Pańskiego rozpoczyna się w dniu
Pierwszej Komunii Świętej.
Na ten temat Kodeks Prawa
Kanonicznego stanowi: „Jest przede wszystkim obowiązkiem
rodziców
oraz tych, którzy
ich zastępują, jak również proboszcza, troszczyć
się o to, ażeby dzieci, po dojściu do używania rozumu, zostały
odpowiednio przygotowane i jak najszybciej posiliły się tym Bożym
Pokarmem,
po uprzedniej sakramentalnej Spowiedzi. Do proboszcza
należy również czuwać nad tym, by do Stołu Pańskiego nie
dopuszczać dzieci,
które nie osiągnęły używania rozumu albo
jego zdaniem nie są wystarczająco przygotowane”.
W
tym kontekście trudno zrozumieć sytuację, kiedy to dziecko, po
zakończeniu „białego tygodnia”, w którym codziennie
przyjmowało Komunię Świętą, potem już czyni to bardzo
rzadko,
a do Spowiedzi przystępuje po raz kolejny dopiero na
rocznicę Pierwszej Komunii Świętej.
Zdarzają się i takie
sytuacje – niestety… Zapytane o to dziecko, dlaczego tak się
dzieje, odpowiada, iż mama mówiła, że częściej nie
trzeba”!
A tymczasem – jak słyszeliśmy – to na rodzicach
spoczywa pierwszy i największy obowiązek zadbania o te
sprawy. Większy, niż na proboszczu, czy katechetach, bo to właśnie
rodzice są pierwszymi wychowawcami dziecka!
A
wracając już do samego przyjmowania Komunii Świętej przez nas
wszystkich, to tylko dla porządku przypomnę zasadę dobrze nam
wszystkim znaną, że do Komunii Świętej należy przystępować
zawsze w stanie łaski uświęcającej. I dlatego,
aby taki stan jak najczęściej utrzymywać, doradza się wszystkim
wiernym regularną Spowiedź, najlepiej – co miesiąc.
Prawo
Kościoła orzeka w tej kwestii, iż „kto ma świadomość
grzechu ciężkiego, nie powinien bez sakramentalnej Spowiedzi
odprawiać Mszy Świętej ani przyjmować Komunii Świętej,

chyba, że istnieje poważna racja i nie ma sposobności
wyspowiadania się. W takim jednak wypadku ma pamiętać o tym, że
jest zobowiązany wzbudzić akt żalu doskonałego, który
zawiera w sobie zamiar wyspowiadania się jak najszybciej”. Na
szczęście, raczej wszyscy o tym pamiętamy. Szkoda, że nie
wszyscy spowiadają się regularnie.
Trzeba
nam również pamiętać o innym przepisie prawa, stanowiącym, iż
„kto przyjął już Najświętszą Eucharystię, może ją
ponownie tego samego dnia przyjąć jedynie podczas sprawowania
Eucharystii, w której uczestniczy”.
Oznacza to w praktyce, że
pierwszy raz możemy przyjąć Komunię Świętą albo w trakcie Mszy
Świętej, albo poza Mszą Świętą, na przykład w czasie jakiegoś
nabożeństwa, bądź też w czasie odwiedzin księdza u chorego w
naszym domu. Natomiast po raz drugi – tylko w czasie Mszy
Świętej, w której w całości uczestniczy
my.
Tej
kolejności nie można odwrócić, nie można więc sobie
tłumaczyć, że skoro pierwszy raz przyjąłem w czasie Mszy
Świętej, to drugi raz przystąpię poza Mszą Świętą. Nie!
Powtórne przyjęcie Ciała Pańskiego zawsze odbywać się może
tylko w czasie uczestnictwa w całej Mszy Świętej.
Kolejną
sprawą, o której musimy pamiętać, jest ta, że każdy, „kto
przystępuje do Najświętszej Eucharystii, powinien przynajmniej na
godzinę przed przyjęciem Komunii Świętej powstrzymać się od
jakiegokolwiek
pokarmu i napoju, z wyjątkiem tylko wody i
lekarstwa. Jest to tak zwany post eucharystyczny.
„Jednak
– jak czytamy dalej – osoby w podeszłym wieku lub złożone
jakąś chorobą,
jak również ci, którzy się nimi
opiekują,
mogą przyjąć Najświętszą Eucharystię, choćby
coś spożyli w ciągu godziny poprzedzającej”.
Tak
zatem każdy, kto jest zdrowy i w normalnych warunkach chce przyjąć
Komunię Świętą, ma obowiązek zachować post przez
godzinę p
rzed przyjęciem Komunii Świętej, nie
zaś godzinę przed rozpoczęciem Mszy Świętej. Można zatem sobie
wyliczyć przybliżony czas, w którym będzie Komunia Święta
w dzień zwykły, czy w niedzielę – i od tego czasu wyznaczyć
godzinę na zachowanie postu eucharystycznego.
Nie
dotyczy to osób starszych i chorych, jak również tych, którzy się
nimi opiekują. Dlatego też w przypadku wspomnianego już wezwania
kapłana do domu, do osoby chorej, wszyscy
domownicy, będący w stanie łaski uświęcającej,
mogą
przyjąć wraz z chorym Komunię
Święt
ą, nie martwiąc się już o zachowanie
postu eucharystycznego.
I
wreszcie, trzeba nam pamiętać o należytym osobistym przygotowaniu
się –
przez modlitwę – do
przeżywania Mszy Świętej, a
potem: o porządnym dziękczynieniu. Nie
jest dobrze, jeżeli „wpadamy” do kościoła w ostatniej chwili,
albo się wręcz spóźniamy; ani też kiedy wybiegamy już w trakcie
pieśni na zakończenie, albo nawet przed błogosławieństwem.
Owszem, obowiązek jest zaliczony, ale nie ma tutaj właściwego
przeżycia Eucharystii.
W
tym kontekście, przyznaję, że z niejakim zdziwieniem przyglądam
się niektórym osobom, przyjmującym Komunię Świętą już po
zakończeniu Mszy Świętej, jak od razu – prosto od
ołtarza – rusza do
drzwi.
Często wręcz
wybiegają.
Bardzo niepokojące zjawisko! Kształtujmy w sobie, Kochani,
postawę wdzięczności! Niech nam jej nie zabraknie! Chociaż
przez chwilę po Mszy Świętej rozmawiajmy z Jezusem i często
potem rozmawiajmy z Nim w naszych osobistych modlitwach, w domu…
Ważnym
w tym momencie wydaje się też przypomnienie o szacunku dla
Eucharystii, okazywanym poza świątynią. Pamiętajmy, że kiedy
kapłan idzie do chorego z Najświętszym Sakramentem, należy
klęknąć,
lub – stosownie
do warunków – ukłonić się, albo przeżegnać. Nie
przed księdzem, ale przed Panem Jezusem!
Podobnie,
kiedy wieziemy księdza z Najświętszym Sakramentem do chorego –
nie rozmawiamy z nim w samochodzie. I radio wyłączamy.
Jedziemy w absolutnej ciszy! To jest dobry czas na
osobistą modlitwę.
Ksiądz,
kiedy spełnia tę posługę, jest ubrany w komżę i stułę, oraz
że niesie na piersiach tak zwaną bursę, a więc ozdobną
torebkę, w której właśnie przenosi się Najświętszy Sakrament.
Jest to znak rozpoznawczy: kiedy spotykamy księdza tak ubranego, to
możemy być pewni, że nie idzie do sklepu po bułki czy oranżadę,
ale z Panem Jezusem – do chorego. Owszem,
mam świadomość, że to są
rzeczy oczywiste, ale
młodsze pokolenie zdaje się o nich
zapominać, albo zupełnie
nie wiedzieć.
Dlatego
przypominam o tym i proszę, abyście i Wy, moi Drodzy, przypominali
o tym swoim dzieciom i wnukom,
bo nieraz zdarzało mi się
poruszać te tematy z różnymi wspólnotami młodzieżowymi, które
prowadziłem; albo ewentualnie na katechezie w liceum – i często
ze zdziwieniem wysłuchiwałem tłumaczenia młodych ludzi, że oni
nie
o tym wszystkim nie wiedzą! Rozmawiajmy
zatem z nimi o
tych sprawach…
I
wreszcie – na koniec – sprawa bardzo ważna: nasza osobista
adoracja Najświętszego Sakramentu. Moi Drodzy, nie żałujmy
czasu Jezusowi,
kiedy po Mszy Świętej jest wystawienie
Najświętszego Sakramentu i jakieś krótkie nabożeństwo. Dajmy
Mu czas,
aby
mógł mówić do naszego serca. A tak naprawdę – to dajmy ten
czas sobie samym,
abyśmy mogli Jezusa usłyszeć. Wykorzystujmy
każdą okazję – taką chociażby, jak nabożeństwo
czterdziestogodzinne – aby po prostu pobyć z Jezusem…
A
kiedy – w miejscu pracy, czy studiów – zdarza nam się
przechodzić obok kościoła, wejdźmy chociaż na chwilę, na
krótką modlitwę, na krótką chwilę ciszy… Naprawdę, nawet
takie króciutkie odwiedziny Jezusa, obecnego w Najświętszym
Sakramencie, mają sens: bardzo nas wewnętrznie ubogacają i
wzmacniają!
Moi
Drodzy! Niech nie zabraknie nam
nigdy postawy wdzięczności wobec
Jezusa eucharystycznego!
On się nam ofiarował – z miłości. Nikt Mu nie kazał. On
po prostu chciał z nami pozostać. My
zatem również
ofiarujmy Mu naszą szczerą miłość! Niech jej
wyrazem będzie najwyższa cześć i uwielbienie, okazywane przez nas
– każdego dnia – Tajemnicy eucharystycznej…
Twoja
cześć, chwała
Nasz
wieczny Panie!
Po
wieczne czasy
Niech
nie ustanie!

24 komentarze

  • Jezu, uwielbiam Cię i wywyższam w każdej Eucharystii, uwielbiam w ciszy Kaplicy Adoracji Najświętszego Sakramentu. Dziś oddałam Tobie, Chlebie Życia , chwałę i cześć na ulicach mojego miasta wraz z naszym biskupem, kapłanami trzech parafii i licznymi uczestnikami procesji do 4 ołtarzy. Bądź uwielbiony nasz Panie i Królu, Zbawco nasz. Błogosław nam, błogosław nasze miasta i wsie, nasze rodziny i całą Ojczyznę. Amen.

    • Anna, wiele rzeczy się zmienia. Kiedyś w tradycji ludzie utrzymywali post eucharystyczny od dnia poprzedzającego przyjęcie komunii świętej 🙂

    • Robert, pamiętam te czasy :), kiedy ja przystępowałam do I Komunii Świętej post obowiązywał od północy, w praktyce od wieczora poprzedzającego dnia. Potem był 3godzinny a po II Soborze 1 godzinny. Nigdy jednak nie było praktykowanego postu po przyjęciu Komunii, co mnie dziwi, bo w naszej ludzkiej mentalności co jest nie zakazane, jest dozwolone a więc po przyjęciu Pana Jezusa można było iść prosto do pobliskiej knajpy na wódeczkę…

    • Przyznaję, że pytanie Anny wzbudziło we mnie pewne refleksje. W historii prawodawstwa kościelnego, dotyczącego postu eucharystycznego, rzeczywiście nigdy nie pojawiła się kwestia postu po przyjęciu Komunii Świętej. Zatem, nikt nigdy z takim pomysłem – przynajmniej na forum publicum – nie występował.
      Natomiast przypomina mi się, jak mój Czcigodny Proboszcz, Twórca naszej Parafii, Ksiądz Prałat Lipniacki, zachęcał nieraz osoby palące, aby jeśli przyjęły Komunię Świętą, to po Mszy Świętej, zanim zapalą papierosa, chociaż jakiegoś cukierka zjadły, albo coś innego, drobnego, co mieliby ze sobą w kieszeni, żeby od razu po wyjściu z kościoła to zjeść. Żeby nie było takiego ostrego zestawienia: Komunia Święta – i od razu papieros.
      Oczywiście, ta rada nie wynikała z przepisów prawa kościelnego, tylko ze szczerej pobożności naszego Proboszcza. Zapewne zapatrywał się na całą sprawę podobnie, jak Anna.
      Pozdrawiam! Ks. Jacek

  • Dzieci, które poszły do I KŚ a później pojawiają się dopiero na rocznicy są tylko odbiciem postaw rodziców, odpowiedzialnych za dawanie dzieciom przykładu – tak jak to Ksiądz Jacek wiele razy zaznaczył. Ja mam – przynajmniej na razie – "problem" odwrotny z moją córką 🙂

  • „Pamiętaj na wszystkie drogi, którymi Cię prowadził twój Pan Bóg przez te czterdzieści lat na pustyni, aby cię utrapić, wypróbować i poznać, co jest w twym sercu; czy strzeżesz Jego polecenia, czy też nie.

    Cennych informacji się dziś dowiedzialam, bo nawet nie wiedzialam ze nic nie można jesc godzinę szybciej przed msza sw ze musi być post. I nic nawet nie wiedzialam ale zastanawialam się co to za torebka co ks ma zawieszona na szyi teraz juz wiem

  • „kto ma świadomość grzechu ciężkiego, nie powinien bez sakramentalnej Spowiedzi odprawiać Mszy Świętej ani przyjmować Komunii Świętej.
    Ten kawałek rozważania najbardziej mnie zaciekawił i w sumie nie wiem czy dobrze zrozumiałam,ale czy to oznacza,że jeśli ktoś ma grzech ciężki i nie skorzysta ze spowiedzi nie powinien być na mszy św?.M

    • Na mszy św. można być, a nawet należy ;). Chodzi raczej o to, że kapłan świadomy grzechu ciężkiego nie powinien celebrować mszy św. a wierny świadomy swojego grzechu nie powinien przystępować do komunii.

    • Mam dziwne wrażenie,że kapłani nawet jeśli popełnili ciężko grzech to raczej wiedzą,że nie powini celebrować mszy św.to raczej oczywiste a czy to robią czy nie to raczej już ich sprawą jest.Tak samo jak i nas każdego sprawa jest to czy przyjmujemy komunię św mając grzech w końcu każdy za swoje czyny będzie rozliczony prędzej czy pozniej☺.M

    • Tak, to sprawa każdego z nas czy z jednego grzechu ciężkiego wpadamy w kolejny: świętokradztwa. I w kolejny, i kolejny…. itd. Kogo to może obchodzić – w końcu to nasza sprawa….. Ale jednak w końcu niektórych to obchodzi: uczciwych kapłanów, ucziwych katolików, którym zależy na szerzeniu wiedzy o grzechach :).

    • No tak ale raczej jakość nie wyobrażam sobie czy to zwykłego człowieka czy któregoś kapłana który chwali się tym,że popełnił grzech i popełnia go kolejny raz i nic sobie z tego nie robi wydaję mi się,że każdy z biegiem czasu zmienia swoje postępowanie i może nie na stałe ale chociaż na jakiś czas.

    • Dlatego nie chwali się grzechem ciężkim, tylko nie przystępuje do Komunii Świętej, a udaje się jak najszybciej do Spowiedzi Świętej – i tam, w konfesjonale, "chwali się" swoimi "osiągnięciami"… Jeżeli natomiast w grzechu ciężkim przyjmuje Komunię Świętą, to popełnia – jak zaznaczył Robert – kolejny ciężki grzech: świętokradztwo!
      xJ

    • Zastanawiam się co to za osiągnięcia raczej nawet idąc do konfesjonału nie idziemy aby się po chwalić bo niby czym tu się chwalić?.Tym że się ma jakiś tam grzech ciężki czy inny.Zawsze miałam wrażenie,że idzie się aby się oczyścić z tego grzechu aby pojednać się że sobą samym i z Panem Bogiem,ale nigdy aby się pochwalić.Właśnie doszłam do wniosku,że jak będę miała kiedyś opór przed pójściem do spowiedzi to nastawie się iż idę się pochwalić swoimi osiągnięciami.Bo wychodzi,że to dobry sposób.M

    • Nie wiem, czy Pani zauważyła, że ująłem te słowa w cudzysłów! Proszę wreszcie czytać ze zrozumieniem! W ten sposób odniosłem się do poprzednich wpisów, także tych od Pani! Oczywiście, że do Spowiedzi idziemy po to, aby się pozbyć grzechu. A to Pani napisała, że jest to prywatna sprawa każdego, czy jest w grzechu ciężkim, czy nie. xJ

    • To się nazywa "foch z przytupem"! Zrobi Pani, jak będzie uważała. Ja tylko proszę, żebyśmy się nawzajem uważnie czytali i starali się zrozumieć. Tyle.
      xJ

  • A żeby Ksiądz wiedział to był foch z bardzo dużym przytupem ☺.Tak więc muszę się z tą nazwą zgodzić☺.M

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.