Wy zatem tak się módlcie!

W
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Aleksandra Szcześniak, należąca w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w Wojcieszkowie. Modlę się dla Niej o Boże błogosławieństwo na każdy dzień!
       Moi Drodzy, dzisiaj też kończymy tradycyjną Oktawę Uroczystości Bożego Ciała, czyli ostatni raz odbędzie się procesja, a po niej nastąpi błogosławieństwo wianków i ziół, oraz – błogosławieństwo dzieci. Ja te wszystkie ważne wydarzenia będę dziś przeżywał w Miastkowie.
          A jutro wszyscy przeżywać będziemy radość z bycia wspólnotą Kościoła w wymiarze powszechnym – dzięki temu, że na naszym forum pojawi się słówko z Syberii!
                                 Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek
11 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: 2 Kor 11,1–11; Mt 6,7–15
CZYTANIE
Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
O, gdybyście mogli znieść trochę szaleństwa z mej strony. Ależ
tak, wy i mnie znosicie. Jestem bowiem o was zazdrosny Boską
zazdrością. Poślubiłem was przecież jednemu mężowi, by was
przedstawić Chrystusowi jako czystą dziewicę. Obawiam się jednak,
ażeby nie były odwiedzione umysły wasze od prostoty i czystości
wobec Chrystusa w taki sposób, jak w swojej chytrości wąż uwiódł
Ewę.
Jeśli
bowiem przychodzi ktoś i głosi wam innego Jezusa, jakiegośmy wam
nie głosili, lub bierzecie innego ducha, któregoście nie
otrzymali, albo inną Ewangelię, nie tę, którą przyjęliście,
znosicie to spokojnie. Otóż sądzę, że dokonałem nie mniej niż
wielcy apostołowie. Choć bowiem niewprawny w słowie, to jednak nie
jestem pozbawiony wiedzy. Zresztą ujawniliśmy się wobec was we
wszystkim, pod każdym względem.
Czyż
popełniłem jakiś grzech przez to, że poniżałem siebie, by was
wywyższyć? Że za darmo głosiłem wam Ewangelię Bożą?
Ogołacałem inne Kościoły, biorąc co potrzebne do życia, aby wam
przyjść z pomocą. A kiedy byłem u was i znajdowałem się w
potrzebie, nikomu nie okazałem się ciężarem. Czego mi nie
dostawało, to dopełnili bracia przybyli z Macedonii. W niczym nie
obciążałem was i nadal nie będę was obciążał.
Zapewniam
was przez będącą we mnie prawdę Chrystusa, że nikt nie pozbawi
mnie tej podstawy do chlubienia się w granicach Achai. Dlaczego? Czy
dlatego, że was nie miłuję? Bóg to wie.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Na modlitwie nie bądźcie
gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe
wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich.
Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go
poprosicie. Wy zatem tak się módlcie:
Ojcze
nasz, któryś jest w niebie: święć się imię Twoje, przyjdź
królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi.
Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj; i odpuść nam nasze
winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom; i nie dopuść, abyśmy
ulegli pokusie, ale nas zbaw ode złego.
Jeśli
bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec
wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz
nie przebaczy wam waszych przewinień”.
Być
może zadziwia nas, a nawet szokuje sposób, w jaki Apostoł Paweł
mówi do wiernych Koryntu. Szczególnie, kiedy słyszymy, jak używa
porównań do relacji, panujących w małżeństwie, a dokładniej:
jak wskazuje na siebie jako tego, który poślubił
wspólnotę Kościoła korynckiego samemu Jezusowi.
A nie tylko
poślubił, ale też postanowił strzec jej czystości. Słyszymy to
wyraźnie w tych słowach: Poślubiłem was przecież jednemu
mężowi, by was przedstawić Chrystusowi jako czystą dziewicę.

O co tu dokładnie chodzi?
Jest
to niewątpliwie nawiązanie do ówczesnego żydowskiego sposobu
zawierania małżeństwa, polegającego na tym, że po jego zawarciu
panna młoda pozostawała jeszcze przez rok, lub nawet dłużej,
w domu swoich rodziców, po czym mąż uroczyście wprowadzał ją
do swojego domu
i wówczas następowało dopełnienie małżeństwa.

Otóż,
według zastosowanego tu porównania, wspólnota Kościoła jest
już zaślubiona Chrystusowi, ale oczekuje
na wprowadzenie do
domu Ojca w Niebie – i Apostoł, jako przyjaciel Oblubieńca, czuję
się zobowiązany, aby w tym czasie oczekiwania strzec czystości
Oblubienicy.
Czyli właśnie wspólnoty, składającej się z
wierzących, będących – co trzeba podkreślić – także jego
uczniami, jego wychowankami w wierze. Myślę, że w tym kontekście
łatwiej zrozumiemy, dlaczego zwraca się do nich z tak mocnymi
słowami: Obawiam się jednak, ażeby nie były odwiedzione
umysły wasze od prostoty i czystości wobec Chrystusa w taki sposób,
jak w swojej chytrości wąż uwiódł Ewę
. Co miał
dokładnie na myśli?
Jak
zapewne zauważyliśmy, w dalszych zdaniach pisze o ludziach, których
ironicznie nazywa „wielkimi apostołami”, a którzy głoszą
Koryntianom innego Jezusa, inną Ewangelię, niż on
głosił, oraz wlewają w ich serca innego ducha,
aniżeli ten, którego on im wlewał. Owymi „wielkimi apostołami”
– jak się przyjmuje – byli jacyś fałszywi nauczyciele,
którzy wykazywali się nawet przejawami mocy i cudowności, mającej
jednak źródło gdzie indziej, aniżeli w mocy Bożej; którzy
siali zamęt w sercach i umysłach
wiernych. Wobec ich
przebojowego, a wręcz nachalnego sposobu działania, Paweł mógł
wydawać się Koryntianom człowiekiem słabym i niezdecydowanym,
nie potrafiącym nawet zadbać o swoje utrzymanie.
Odpowiadając
na te zastrzeżenia, stwierdza on: Sądzę, że
dokonałem nie mniej niż wielcy apostołowie. Choć bowiem
niewprawny w słowie, to jednak nie jestem pozbawiony wiedzy. Zresztą
ujawniliśmy się wobec was we wszystkim, pod każdym względem.

Po
czym pyta retorycznie i mówi wręcz dramatycznie: Czyż
popełniłem jakiś grzech przez to, że poniżałem siebie, by was
wywyższyć? Że za darmo głosiłem wam Ewangelię Bożą?
Ogołacałem inne Kościoły, biorąc co potrzebne do życia, aby wam
przyjść z pomocą. A kiedy byłem u was i znajdowałem się w
potrzebie, nikomu nie okazałem się ciężarem. Czego mi nie
dostawało, to dopełnili bracia przybyli z Macedonii. W niczym nie
obciążałem was i nadal nie będę was obciążał.
Moi
Drodzy, to właśnie w taki sposób Paweł strzegł czystości
Oblubienicy,
oczekującej na wejście do domu Oblubieńca. To
właśnie tak walczył o utrzymanie nieskazitelności ich wiary – i
o pewną mądrość, pewną roztropność, która uchroni ich przed
podążaniem za każdą nowinką, za każdą ciekawostką i
błahostką,
zamiast wierności jednej wierze i jednej nauce.
Zapewne
po to, aby uchronić nas wszystkich przed rozmyciem naszej wiary w
wielości słów, a tym samym: w wielości różnych propozycji,
Jezus nauczył nas prostej,
ale jakże pięknej
modlitwy,
stanowiącej – z jednej strony – źródło
wszelkich modlitw, jakie tylko człowiek do Boga może zanosić, a z
drugiej: będącej ich streszczeniem.
Nauczył
nas modlitwy, którą dziś nazywamy Modlitwą
Pańską,
a którą zna chyba każdy chrześcijanin, bo od niej
zaczyna swoją – jeśli tak można powiedzieć – „przygodę
z wiarą”.
W kilku naprawdę zwięzłych i jasnych zdaniach
zostały w niej zawarte wszystkie pragnienia, prośby i w ogóle –
wszelkie odniesienia ludzkiego serca do Ojca, który jest w
Niebie.
I
jeśli chcielibyśmy teraz ponownie nawiązać do obrazu zaślubin i
strzeżenia czystości Oblubienicy przed jej wejściem do domu
Oblubieńca – a więc tego obrazu, który Paweł zastosował w
dzisiejszym czytaniu – to powiedzielibyśmy, że Jezus w taki
właśnie sposób zatroszczył się o czystość swojej Oblubienicy,

a więc całego Kościoła. W jaki sposób? Ucząc modlitwy,
skierowanej do Ojca, który jest w Niebie. Dał w tejże modlitwie
pewne wskazania, jak szczęśliwie i skutecznie pokonywać drogę
do Domu Ojca, do Nieba, aby móc tam bezpiecznie dotrzeć.
I
zaznaczmy, że nie chodzi tu o to, aby jedynie odmawiać Modlitwę
Pańską,
ale o to, by tak, jak jest to w tej modlitwie wyrażone
– ze wszystkimi sprawami i potrzebami, tak duchowymi, jak i
materialnymi, zwracać się do Ojca, przyjmując z Jego ręki
błogosławieństwo,
starając się o wypełnienie Jego woli i
działając w tym kierunku, aby Jego królestwo zapanowało w sercach
ludzi.
W
taki to właśnie sposób, moi Drodzy, mamy bronić czystości
swojej wiary,
mamy starać się o utrzymanie i rozwój swojej
osobistej świętości. Czyli konkretnie jak?
A
chociażby poprzez zwalczanie każdej pokusy do grzechu, a
jeśli już się zdarzy to nieszczęście – poprzez jak najszybsze
oczyszczanie się z niego. Trzeba zaś tutaj jednocześnie dodać, że
jeżeli prosimy o Boże przebaczenie, to i sami winniśmy uczyć
się trudnej sztuki wybaczania
naszym winowajcom.
Mamy
zatem z radością i nadzieją pokazywać wszystkim wokół,
że jesteśmy wierzącymi, nie wstydząc się tego, nie chowając z
zażenowaniem oczu, nie ulegając jakiemuś zakompleksieniu, co
jednak też nie oznacza, że mielibyśmy rozpychać się przez życie
łokciami – jak owi fałszywi nauczyciele, przed którymi
przestrzega dziś Paweł… Mamy być po prostu odważnie
wierni nauce, zawartej w Piśmie Świętym, a głoszonej i
wyjaśnianej przez Kościół.
Mamy być odważnie wierni. I
wewnętrznie – nieskazitelnie czyści!
W
tym kontekście zastanówmy się:
– Z
jakimi skupieniem i na ile pobożnie odmawiam codziennie Modlitwę
Pańską?
– Czy
swoją opinię o Bogu i Kościele buduję na modlitwie, oraz dzięki
lekturze Pisma Świętego, dobrych książek i prasy religijnej, czy
na podstawie opinii mediów, nieprzychylnych Kościołowi?
– Jak
sobie radzę z posłuszeństwem Bożej woli?

Święć
się imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w
niebie, tak i na ziemi…

14 komentarzy

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.