Pokora

P
Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym
urodziny przeżywa Paweł Kaczorowski, mój Znajomy od wielu lat.
Życzę Mu ciągłego upodabniania się do Chrystusa – pod każdym
względem – także w Jego pokorze, o której mowa dziś w
Ewangelii. Zapewniam o modlitwie!
Moi
Drodzy, odnosząc się do słówka Księdza Marka sprzed ponad
tygodnia, obiecałem komentarz do pewnych niepokojących sytuacji,
wspomnianych w tymże słówku. Dzisiaj w rozważaniu spełniam swoją
obietnicę.
A
jutro – swój poniedziałkowy „dyżur” spełni Piotr i będziemy
mieli „słówko dobrze Strzeżyszone”.
Życzę
Wszystkim błogosławionej niedzieli. A na jej głębokie i pobożne
przeżywanie – niech Was błogosławi Bóg wszechmogący: Ojciec
+ i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium
et spes! Ks. Jacek
14
Niedziela zwykła, A,
do
czytań: Za 9,9–10; Rz 8,9.11–13; Mt 11,25–30
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA ZACHARIASZA:
To
mówi Pan: „Raduj się wielce, Córo Syjonu, wołaj radośnie, Córo
Jeruzalem! Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski.
Pokorny jedzie na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy. On
zniszczy rydwany w Efraimie i konie w Jeruzalem, łuk wojenny
strzaska w kawałki, pokój ludom obwieści. Jego władztwo sięgać
będzie od morza do morza, od brzegów Rzeki aż po krańce ziemi”.
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Bracia:
Wy nie żyjecie według ciała, lecz według ducha, jeśli tylko Duch
Boży w was mieszka. Jeżeli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten
do Niego nie należy. A jeżeli mieszka w was Duch Tego, który
Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa Jezusa
z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą
mieszkającego w was swego Ducha.
Jesteśmy
więc, bracia, dłużnikami, ale nie ciała, byśmy żyć mieli
według ciała. Bo jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was
śmierć. Jeżeli zaś przy pomocy Ducha uśmiercać będziecie
popędy ciała, będziecie żyli.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
W
owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: „Wysławiam Cię,
Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i
roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie
było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też
nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten,
komu Syn zechce objawić.
Przyjdźcie
do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was
pokrzepię. Weźmijcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie,
bo jestem łagodny i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz
waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie”.
Kiedy
dzisiaj słyszymy z ust Jezusa, że jest On cichym i pokornym, może
zrodzić się w nas wątpliwość – jak pogodzić ten obraz z
obrazem tego samego Jezusa Chrystusa, wypędzającego kupczących
w
świątyni, gromiącego
wielkim głosem faryzeuszów i uczonych w Piśmie, nazywającego ich
obłudnikami, plemieniem żmijowym, plemieniem przewrotnym?
Który obraz Chrystusa jest prawdziwy: ten właśnie, czy ten
zarysowany w dzisiejszej Ewangelii?
Próbując
odpowiedzieć na powyższe pytanie, trzeba nam najpierw zastanowić
się nas samym słowem: „pokora”. Bo czymże ona jest? Czy
jest ona błogim spokojem, potulnym milczeniem wobec wszystkich
okoliczności życia, bezkrytyczną akceptacją wszystkiego, co
niesie współczesny świat, co preferują ludzie? Nie,
potulne milczenie i spuszczenie głowy – to nie pokora. Czymże
zatem ona jest?
Nauka
Kościoła mianem pokory określa taką
postawę człowieka, która polega na stawaniu przed Bogiem
w pełnej prawdzie o sobie.
Pokora
zatem – to uznanie pełnej prawdy o
człowieku.
Podkreślmy: pełnej
prawdy,
a więc w pierwszym
rzędzie tej, obejmującej wielkość
człowieka, jego podobieństw
o do Boga, jego
przeznaczenie do zbawienia, jego wielkie możliwości, zdolności i
aspiracje; także: tkwiące w nim olbrzymie pokłady dobra, jego
rozliczne pozytywne dokonania i sukcesy; a wreszcie: jego świętość.

Ale
pokora jest też prawdą o człowieku pysznym, wciąż
upadającym;
prawdą o
człowieku obrażającym swego Boga, odwracającym się od
Niego, o człowieku – egoiście, kłamcy, obłudniku, pijaku; o
człowieku rozwiązłym, o człowieku grzesznym…
Stanąć
zatem przed
Bogiem w pokorze to stanąć przed Nim
właśnie w prawdzie
i odpowiedzieć w Jego obecności i w
obliczu Jego wszechwiedzy na pytanie: Jaki naprawdę jestem? Czy
więcej jest we mnie dobra, czy zła? Czy żyję według
ciała,
czy według ducha? Czy mieszka we mnie
Duch Boży, o którym mówił dziś
Święty Paweł w drugim czytaniu, czy
też tylko duch tego świata?…
Człowiek
prawdziwie pokorny musi dostrzegać w swym życiu zło, od
którego tu na ziemi nikt z nas nie jest w stanie tak do końca się
wyzwolić. Dlatego właśnie pokora zwykle – nawet podświadomie –
kojarzy się nam z postawą uniżenia, postawą żalu, a
niejednokrotnie też wstydu i zażenowania, bowiem pokora w
życiu człowieka jest dla niego pomocą w uświadomieniu sobie
swojej grzeszności.
Jak
zatem przyjąć i zrozumieć słowa Chrystusa: Jestem
łagodny i pokorny sercem?
Przecież
Chrystus – jak wiemy – nie popełnił grzechu. Czym więc
jest pokora w przypadku Zbawiciela?
Z
pewnością – nie jest ona świadomością
grzeszności,
bowiem – jak w innym miejscu pisze Święty Piotr
On grzechu nie popełnił, a w Jego ustach nie było
podstępu.
Pokora zatem, w życiu Zbawiciela, podobnie jak w
życiu człowieka, oznacza po prostu prawdę.
I
właśnie w imię tej prawdy Jezus mówi o sobie, że jest Synem
Bożym, że jako jedyny jest Mistrzem i Nauczycielem,
że
tylko On ma słowa prawdy, że On sam jest prawdą, że jest
bezgrzeszny. Tego wszystkiego nie może o sobie powiedzieć
nikt z ludzi. Może to powiedzieć tylko jeden człowiek, Bóg –
Człowiek, Jezus Chrystus,
a w tym, co mówi, nie ma
najmniejszego choćby cienia pychy, bo wszystkie te stwierdzenia są
prawdziwe.
Chrystus
naprawdę jest doskonały, a więc to wszystko, co mówi o sobie,
mówi w duchu pokory.
W duchu pokory Zbawiciel mówi prawdę o
sobie, ale także prawdę o człowieku, a ponieważ prawda ta
jest taka, a nie inna, zatem trudno się dziwić, że mówi to
czasami w sposób twardy i jednoznaczny, nie ukrywając oburzenia. To
naprawdę nie stoi w sprzeczności z pokorą,
wręcz
przeciwnie – wynika z niej niejako, bo Chrystus staje na
straży prawdy w życiu człowieka.
A
zatem, Zbawiciel cichy i pokorny z dzisiejszej Ewangelii, jak i ten
grzmiący i gromiący – jest tym samym Chrystusem, pokornym w
jednej i drugiej sytuacji.
On nie zmienia masek, nie zakłada na
każdą okazję innego garnituru, nikogo i niczego nie udaje przed
człowiekiem. On po prostu stoi na straży prawdy, jej broni i jej
się domaga.
On też zaprasza do siebie wszystkich, którym nie
zabraknie odwagi bycia pokornymi, którym nie zabraknie odwagi
kierowania się prawdą.
Zobaczmy,
moi Drodzy, jak bardzo oburzamy się, kiedy któryś z księży
w ramach homilii, czy nawet ktoś nam bliski, w prywatnej rozmowie,
zwróci nam uwagę, upomni nas, ostrzeże nas przed grzechem,
przed niewłaściwą postawą… Jak łatwo się wówczas obrażamy,
a jedynym argumentem, jaki mamy „w zanadrzu”, jest stwierdzenie:
„Ty też nie jesteś lepszy…”, „Popatrz na siebie”…
A
tymczasem, tego typu uwagi pomagają nam w uświadomieniu sobie
pełnej prawdy o sobie
i stanięciu przed Chrystusem – właśnie
w pełnej prawdzie. I o ile przed ludźmi możemy coś ukryć, lub
udawać innych, niż jesteśmy, to przed Jezusem naprawdę się to
nie uda! Potrzeba nam zatem – każdemu z nas indywidualnie –
odwagi bycia prostaczkiem. Nie: prostakiem ale:
prostaczkiem,
a więc człowiekiem prostolinijnym, szczerym,
autentycznym. Zbawiciel takich zaprasza do siebie.
To
zaproszenie kieruje do wszystkich, bez wyjątku. Wielkie
swoje sprawy chce objawić
wszystkim, także tym „mądrym i roztropnym” na sposób
ludzki, o których mowa w dzisiejszej Ewangelii, a przed którymi
miałyby one być zakryte. Im także zostaną
objawione, jeśli staną się prostaczkami,
jeżeli przyjmą
postawę prawdziwej pokory i zaczną żyć według ducha
– jak uczy dziś Święty Paweł – a nie według ciała
i jego pożądań, jego słabości…
Ta
postawa pokory, a więc postawa prawdy, wyraża się także w
rzetelnym i realnym spojrzeniu na nasz
ą rzeczywistość.
Chrystus zaprasza nas wszystkich: obciążonych, utrudzonych
codziennością, obiecując pokrzepienie, ale wcale nie obiecując
błyskawicznego – jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki –
rozwiązania wszelkich trudności. Raczej zachęca, abyśmy brali
na siebie jarzmo i brzemię

codzienności i problemów, jakie są naszym udziałem, a
które przy pomocy Jego łaski nie będą dla nas ciężarem ponad
siły.
Zatem,
Ewangelia dzisiejsza nie zawiera w sobie zachęty
do bezczynności;
nie
jest również przyzwoleniem
na rozpacz, pesymizm czy apatię.
Jest zaproszeniem do twórczej
współpracy. Nie możemy bowiem oczekiwać od Chrystusa,
że zrobi wszystko za nas,
ale z Jego pomocą mamy sami odważnie podejmować codzienne sprawy,
czerpiąc wzór z postawy Tego, który dziś powiedział: Uczcie
się ode
Mnie.
Prorok
Zachariasz, w pierwszym dzisiejszym czytaniu, również mówi o
pokorze jako postawie aktywnej i
odważn
ej. A
czyni to poprzez ukazanie obrazu nadchodzącego króla,
sprawiedliwego i zwycięskiego, który z jednej strony pokorny
jedzie
na oślątku,
źrebięciu oślicy,

z
drugiej jednak to właśnie On
zniszczy rydwany w Efraimie i konie w Jeruzalem,
łuk
wojenny strzaska w kawałki, pokój ludom obwieści.
Jego
władztwo sięgać będzie od morza do morza, od brzegów rzeki aż
po krańce ziemi
. Na
pewno wiemy, jakiego to Króla Prorok ma
na myśli…
Od
tegoż właśnie Króla uczmy się prawdziwej pokory! I pracujmy nad
tym, aby postawę prawdziwej pokory
codziennie w sobie kształtować. Wielką pomocą w tym procesie
będzie na pewno rachunek sumienia,
czyniony w krótkiej formie nawet codziennie, a obowiązkowo –
solidnie, w pełnej formie,
z wykorzystaniem pytań,
jakie mamy w każdej książeczce do nabożeństwa – przed
każdą Spowiedzią. Obowiązkowo!
Właśnie
po to, aby kształtować w sobie pokorę, czyli żyć w
pełnej prawdziwe o sobie:
w
pełnej
prawdzie, która obejmie zarówno to wszystko, co w nas
wielkie, piękne i święte,

jak i to, co w nas małe, podłe i grzeszne.
Życie w pełnej prawdzie, a więc w postawie pokory, pomoże nam
ciągle dźwigać się z grzechu i nigdy nie załamywać
się
z powodu a,
z którym nieraz trudno sobie poradzić; z drugiej jednak strony –
uchroni nas przed pychą
i nadmiernym mniemaniem o sobie.
I
właśnie w tym kontekście warto również wspomnieć o tych, którym
w Kościele sam Chrystus powierzył jakiś zakres władzy,
aby czuwali nad Jego
Kościołem, aby wykonywali władzę pasterską, administracyjną,
także władzę nauczania. Do nich wszystkich
także odnosi się wezwanie do pokory,
jako pełnej prawdy najpierw o nich samych, a potem także o zadaniu,
które im zlecono.
I
jeżeli tak spojrzą oni na
całą sprawę – podkreślmy raz jeszcze: w pełnej prawdzie – to
uświadamiając sobie swoją ludzką słabość i grzeszność, nigdy
nie będą się uważali za panów Kościoła,

ale za sługi Kościoła, sługi w Kościele.
Nawet, jeżeli przyjdzie im pełnić najwyższe urzędy!
Kiedy
natomiast braknie
owego spojrzenia w pełnej prawdzie, wówczas mamy do czynienia z
demonstrowaniem swojej władzy,

pokazywaniem swojej wyższości, lekceważeniem tych niżej w
hierarchii postawionych; nieliczeniem się z ich sytuacją,
pomijaniem ich próśb lub zastrzeżeń; pomijaniem
prawdziwego dobra Kościoła
w
imię własnych, egoistycznych przekonań, albo nawet – o zgrozo! –
osobistych sympatii i antypatii!
Praktycznym
wyrazem tego, o czym tu mówimy, są niektóre
decyzje, jakie wychodzą
z niektórych kościelnych urzędów, szczególnie z biskupich kurii
– decyzje, które wyraźnie pokazują brak zatroskania o
dobro Kościoła powszechnego i lokalnego,
a
odsłaniają najniższe osobiste pobudki, jakie towarzyszyły ich
podejmowaniu. I żeby było jasne: nie mówimy tu wyłącznie o
decyzjach samych biskupów, ale –
o wiele częściej –
o działaniach ich
współpracowników,
którzy
akurat uznali,
że mają swoje „pięć minut” i mogą się „wykazać”…
Inną
sferą, o
której
należałoby tu wspomnieć,
jest sfera nauczania, a
tutaj z kolei możemy mówić o samowolnie
interpretowanej, naginanej
dla własnego „widzimisię” i dopasowywanej do współczesnych
zachcianek, w duchu politycznej i społecznej
„poprawności” – niezmiennej nauki Bożej!
Zamiast
nauczać tego, co wyraźnie powiedział Jezus, a Kościół przez dwa
tysiące lat bezbłędnie przekazuje i wyjaśnia, wygodniej
jest „złagodzić” nieco surowość Bożych norm

i otworzyć jedną lub drugą „furtkę”, unikając ostrych i
jednoznacznych, czarno – białych rozróżnień, na rzecz ogólnego
rozmywania wszystkiego; łagodzenia, dopasowywania się do oczekiwań.
Tylko po to, żeby nie stracić w oczach ludzi, albo –
jak się to próbuje tłumaczyć –
nie zamykać im „przed nosem” drzwi do Kościoła!
Trudno o bardziej bałamutne tłumaczenie i o większe zamieszanie od
tego, jakie powoduje taka właśnie postawa.
A
przecież wszyscy ci, którym zlecono włodarstwo w Kościele,
będą się musieli z niego rozliczyć przed Jezusem!

Bo to przecież
Jego Kościół,
Jezusa,
a nie prywatny folwark
tych, którym na pewien zaledwie
czas powierzono pewien
zakres władzy. Oni wszyscy będą się musieli kiedyś z
niej rozliczyć. Naprawdę!
Tymczasem postępują tak,
jak gdyby miało to nigdy nie nastąpić…
Jakże
potrzeba im – i nam wszystkim – prawdziwej pokory! Jakże nam
potrzeba trzeźwego i chłodnego spojrzenia –
w duchu pełnej prawdy
– na samych siebie, na
wszystkich i wszystko wokół nas… Jakże
nam takiego spojrzenia
potrzeba! Wszystkim – bez wyjątku!
Odkrywajmy
zatem codziennie pełną prawdę o sobie,
nie bójmy się jej, ale wyciągajmy z niej konkretne wnioski! I
módlmy się – codziennie – o prawdziwą pokorę…

3 komentarze

  • Pokorny Hoser…pokorny Dydycz…pokorny Głódź… pokorny Jędraszewski… pozostali także wzorcowo pokorni… Ha..ha..ha… w Księdzu Jacku – niespotykane to u niego – objawiła się vis comica!!!
    Chwała niepokornym – Jezusowi, Pawłowi i kilku [-nastu] innym…
    Pokorni nadają się tylko do strzyżenia, dojenia, skórowania, spożywania – nigdy jako twórcy czy współtwórcy…

    • I jakże pokorny w swoim pajacowaniu anonim co to niby coś zrozumiał z rozwaźania, ale tylko na zasadzie "bijących dzwonów" – nie wie gdzie biją, w którym kościele, ale do powiedzenia ma sporo o dzwonniku 🙂

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.