Europa w blasku Krzyża!

E
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Roman Dróżdż, Człowiek mi osobiście życzliwy, bardzo zaangażowany w życie religijne – i nie tylko religijne – w Parafii w Celestynowie. Dziękując Panu Romanowi za tę życzliwość i otwartość, życzę Bożego błogosławieństwa w życiu osobistym i rodzinnym. Zapewniam o modlitwie!
      A Wam, moi Drodzy, dziękuję za wspieranie Księdza Marka w Jego podróży do Polski. Niech pobyt w Domu będzie dla Niego dobrym czasem zasłużonego odpoczynku.
         Jednocześnie, nie zapominamy o Pielgrzymach!
                                   Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Święto
Św. Teresy Benedykty od Krzyża,
Dziewicy
i Męczennicy, Patronki Europy,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza:

Oz
2,16b.17b.21–22;

Mt
25,1–13
albo:
Mt 16,24–27

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA OZEASZA:
To
mówi Pan: „Na pustynię chcę ją wyprowadzić i mówić do jej
serca. I będzie Mi tam uległa jak za dni swej młodości, gdy
wychodziła z egipskiego kraju.
I
poślubię cię sobie na wieki, poślubię przez sprawiedliwość i
prawo, przez miłość i miłosierdzie. Poślubię cię sobie przez
wierność, a poznasz Pana”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: „Królestwo
niebieskie podobne będzie do dziesięciu panien, które wzięły
swoje lampy i wyszły na spotkanie oblubieńca. Pięć z nich było
nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięty lampy, ale
nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały
również oliwę w naczyniach. Gdy się oblubieniec opóźniał,
zmorzone snem wszystkie zasnęły.
Lecz
o północy rozległo się wołanie: «Oblubieniec
idzie, wyjdźcie mu na spotkanie». Wtedy powstały wszystkie owe
panny i opatrzyły swe lampy.
A
nierozsądne rzekły do roztropnych: «Użyczcie
nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną».
Odpowiedziały
roztropne: «Mogłoby
i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i
kupcie sobie». Gdy one szły kupić, nadszedł oblubieniec. Te,
które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną i drzwi
zamknięto.
W
końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: «Panie,
panie, otwórz nam».
Lecz
on odpowiedział: «Zaprawdę
powiadam wam, nie znam was». Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani
godziny”.
ALBO:
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Jeśli kto chce pójść za Mną,
niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech
Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto
straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.
Cóż
bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał,
a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za
swoją duszę?
Albowiem
Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami
swoimi, i wtedy odda każdemu według jego postępowania”.
Patronka
dnia dzisiejszego, Edyta Stein, urodziła się 12 października
1891 roku we Wrocławiu
jako jedenaste dziecko głęboko
wierzących Żydów: Zygmunta i Augusty. Chociaż w domu gorliwie
przestrzegano przepisów i tradycji religijnych, Edyta popadła dość
wcześnie w duchowe zobojętnienie.
Mając dwadzieścia lat
uważała się za ateistkę. Niedługo po urodzeniu Edyty zmarł jej
ojciec. Rodzinny interes przejęła przedsiębiorcza matka,
zmieniając go w dobrze prosperującą i uznaną firmę.
W
1911 roku Edyta z doskonałymi wynikami zdała egzamin dojrzałości
i podjęła studia filozoficzne we Wrocławiu. Dwa lata
później wyjechała do Getyngi, by tam studiować fenomenologię.
Obdarzona wielkimi zdolnościami intelektualnymi, nie chciała
przyjmować niczego, czego sama gruntownie od podstaw nie zbadała.
Dlatego tak usilnie poszukiwała prawdy. „Poszukiwanie prawdy
było moją jedyną modlitwą” – pisała później.
Zafascynowana
wykładami profesora Edmunda Husserla zaczęła pisanie doktoratu.
Pracę nad nim przerwał wybuch I wojny światowej. Edyta
zgłosiła się do Czerwonego Krzyża, została pielęgniarką i
zaczęła pomagać zakaźnie chorym. Po półrocznej pracy, zupełnie
wyczerpana, została zwolniona ze służby sanitarnej. W 1915 roku
złożyła egzamin państwowy z propedeutyki filozofii, historii i
języka niemieckiego. Wykładała te przedmioty w jednym z
wrocławskich gimnazjów. W 1916 roku została asystentką profesora
Husserla we Fryburgu. Rok później – pod kierunkiem swego
mistrza – uzyskała tytuł doktorski.
Przyjaźniła
się też z jego uczniami, między innymi z Romanem Ingardenem. Pod
silnym wpływem Husserla i jego szkoły fenomenologicznej, Edyta
Stein coraz bardziej poświęcała się filozofii, ucząc się
patrzenia na wszystko bez uprzedzeń.
Dzięki poznaniu w Getyndze
Maxa Schellera, po raz pierwszy zetknęła się z ideami katolickimi.
To doprowadziło, w 1921 roku, do jej nawrócenia – po
zetknięciu się z autobiografią Mistyczki i Doktora Kościoła,
Świętej Teresy z Avila. Przeczytała tę książkę w ciągu jednej
nocy i stwierdziła, że wreszcie – szukając prawdy –
znalazła Boga i Jego miłosierdzie.
Chrzest i Pierwszą Komunię
Świętą przyjęła 1 stycznia 1922 roku. Otrzymała imię Teresa.
Nie
oznaczało to jednak dla niej zerwania więzów z narodem żydowskim.
Twierdziła, że właśnie teraz, gdy powróciła do Boga, poczuła
się znów Żydówką.
Była świadoma, że przynależy do
Chrystusa nie tylko duchowo, lecz także poprzez więzy krwi. W
1923 roku przystąpiła do Sakramentu Bierzmowania. Jej rozwój
duchowy odbywał się głównie w klasztorze Sióstr Dominikanek
Świętej Magdaleny. Nadal była nauczycielką w jednym z
wrocławskich liceów, łącząc pracę pedagogiczną z naukową.
W
latach 1923 – 1931 wykładała w liceum i seminarium nauczycielskim
w Spirze. W 1932 prowadziła wykłady w Instytucie Pedagogiki
Naukowej w Monasterze, przy czym starała się łączyć naukę z
wiarą i tak je przekazywać słuchaczom.
W tym czasie złożyła
trzy śluby prywatne i żyła już właściwie jak zakonnica,
wiele czasu poświęcając modlitwie.
Jednocześnie
prowadziła bardzo wnikliwe studia nad myślą filozoficzną
Świętego Tomasza z Akwinu,
starając się objaśnić pewne
elementy jego mistyki przy pomocy metody fenomenologicznej. Często
była proszona o wygłaszanie odczytów przy różnych okazjach i
na konferencjach. Prowadziła kursy szkoleniowe, pisała artykuły,
wygłaszała wykłady w radiu.
W Monasterze wykładała tylko
przez dwa miesiące, gdy bowiem władzę przejęli narodowi
socjaliści, musiała odejść.
Przeniosła
się do Kolonii, gdzie 14 października 1933 roku wstąpiła do
Karmelu. 15 kwietnia następnego roku otrzymała habit karmelitański.
Gorąco pragnęła mieć udział w cierpieniu Chrystusa, dlatego
jej jedynym życzeniem przy obłóczynach było, żeby otrzymać imię
zakonne z dodatkiem: „od Krzyża”. Po nowicjacie złożyła śluby
zakonne i przyjęła imię: Benedykta od Krzyża. Już jako
karmelitanka zaczęła pisać swoje ostatnie dzieło teologiczne,
zatytułowane: „Wiedza Krzyża”, które pozostało niedokończone.
21 kwietnia 1938 roku złożyła śluby wieczyste.
W
tym czasie narodowy socjalizm objął swoim zasięgiem całe Niemcy.
Benedykta, zdając sobie sprawę, że jej żydowskie pochodzenie może
stanowić zagrożenie dla klasztoru, przeniosła się do Echt w
Holandii. 2 sierpnia 1942 roku, podczas masowego aresztowania
Żydów, została i ona aresztowana przez gestapo i internowana w
obozie w Westerbork.
Następnie, 7 sierpnia deportowano ją do
obozu w Oświęcimiu. Tam została zagazowana i spalona już 9
sierpnia 1942 roku.
Beatyfikacji
Edyty Stein dokonał w Kolonii 1 maja 1987 roku Papież Jan Paweł
II. On też kanonizował
ją 11 października 1998 roku,
ogłaszając
ją w dniu 1
października 1999 roku

wraz ze Świętą Brygidą Szwedzką i Świętą Katarzyną ze Sieny
Patronką
Europy.
Słuchając
dzisiejszej Ewangelii, widzimy, jak bardzo w życiu tej wspaniałej
Córki narodu wybranego spełniły się słowa Jezusa: Jeśli
kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech
weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować
swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu,
znajdzie je.
Faktycznie, Edyta Stein zaparła się
siebie, całkowicie zmieniła swoje życie. Będąc Żydówką, stała
się jednocześnie chrześcijanką, nie wyrzekając się – jak to
wyraźnie podkreśliła – swego pochodzenia.
Postanowiła
wziąć swój krzyż i pójść za Jezusem, co najpierw
zaprowadziło ją za klasztorną furtę, ale ostatecznie – za bramę
obozu koncentracyjnego, co w praktyce oznaczało utratę
życia ziemskiego. Znalazła jednak życie
wieczne,
a wcześniej – przyjmując Jezusa jako swego Pana –
znalazła też prawdę.
Zaiste,
niezwykła jest historia jej życia, niezwykła jej odwaga, niezwykła
mądrość, przeogromna i bezpretensjonalna pobożność, a tego –
rozległa wiedza. Dobrze, że Święty Jan Paweł II, wiedziony
Duchem Bożym, właśnie taką Patronkę dał dzisiejszej
pogubionej Europie.
Niech
Święta Teresa Benedykta od Krzyża – Edyta Stein wyprasza Staremu
Kontynentowi nowe myślenie, odnowione spojrzenie na Boga i na Jego
wartości. Niech Europa wreszcie powróci do chrześcijańskich
korzeni!
Do prawdziwych fundamentów! I niech upadną
wszystkie struktury, które w arogancki sposób narzucają jej
antywartości, nazywając je fałszywie „wartościami
europejskimi”. Niech – za wstawiennictwem i przewodnictwem swojej
Patronki – Europa rozwija się w blasku Krzyża!

21 komentarzy

  • Codziennie wielki święty patron, patronka i codziennie kolejne zatrzaśnięte drzwi. Kolejny pomnik przy którym ja, nędzny śmieć jedynie.Nie ma ani odrobiny , że ja jestem dobra, może na dobrej drodze, może pogubiona ale super ,że pamiętająca. Wielu uwielbia pomniki, wielkie wspaniałe budowle jakie tu ksiądz pokazuje co dnia ale mi zostaje tylko wśród tych pomników wziąć butelkę wódki i popijając odpływać. Przecież nie ma we mnie nic pomnikowego więc silenie się na świętość to jakaś mrzonka.

    • Proszę poczytać biografie świętego Franciszka, Ignacego Loyoli czy choćby św. Pawła… raczej trudno powiedzieć, że zawsze byli "pomnikowi", a jednak zasłużyli na kanonizację, może zatem świętość nie jest tylko dla wybranych, ale wszyscy mamy szansę – tylko niestety i w tym wypadku – nic za darmo 🙂
      Pozdrawiam.
      J.B.

    • Dlaczego nie ?. Znam się i dlaczego nie mam prawa być uczciwą wobec siebie i innych ? A może to jednak manipulacja z mojej strony, może chęć znalezienia adwersarza , który nade wszystko, człowieka we mnie dostrzeże a nie wartość, przez co interes.

    • Tak zastanawiam się co Ci to da że znajdziesz kogoś kto zobaczy w tobie człowieka?.Co Ci da,że ktoś zobaczy w tobie coś wartościowego itp?.Wydaje mi się a nawet jestem tego pewna,że nic Ci to nie da albo da na chwilę poczucie się trochę lepiej ze samą sobą,ale dopóki nie zmienisz siebie swojego ja nikt nie będzie wstanie zobaczyć w tobie wartościowego człowieka i nie dlatego,że nikt go nie widzi a dlatego,że ty sama tego nie widzisz.I kto by co nie zrobił zawsze będziesz traktowała się jak śmiecia bez wartości.Pozdrawiam M

    • Z "Dziadów" A. Mickiewicza:
      "Panie! czymże ja jestem przed Twoim obliczem? –

      Prochem i niczem;

      Ale gdym Tobie moję nicość wyspowiadał,

      Ja, proch, będę z Panem gadał."

      😉

      To są w ogóle tacy ludzie, którzy nie dostrzegają w tobie człowieka???

    • czytając Ciebie odnajduję samą siebie z przeszłości, napiszę co mi pomogło w innym spojrzeniu na siebie,
      przede wszystkim źle mi było z sama sobą i z wiecznym oskarżaniem siebie, nie mogłam zrozumieć jak to możliwe, że jestem bardziej sroga w ocenie samej siebie niż Bóg, który zna mnie od podszewki, wiec poprosiłam Go o pomoc w zmienieniu samej siebie, odpowiedzią był rozpoczynający się w naszej parafii program 12 kroków, pracowałam na nim uczciwie..i to do czego doszłam to brak uczciwości wobec siebie i kierowanie się tylko uczuciami, robiłam złe rzeczy, tego się nie wymaże z przeszłości ale one nie wynikały z tego że ja jestem zła tylko z uwarunkowań w których sie znalazłam, tak zareagowałam, inaczej spojrzałam też na rodzinę, oni też mieli swoje historie życia, z którymi radzili sobie jak umieli

      dotarcie do mechanizmów mojego działania, które są opisane w podręcznikach psychologi (czyli nie ja jestem tak zła tylko tak jest skonstruowana psychika ludzka)pozwoliło mi ująć z moich barków brzemię poczucia winy i przyjmowania całego zła, które mnie dotyka jako karę za moje wcześniejsze życie

      potem spowiedź, oddanie tego wszystkiego Bogu

      a teraz jak to czasem wraca to fakt..przyjmuję to jako użalanie się nad samą sobą i próbę zwrócenia na siebie uwagi, odganiam te myśli, bo wiem, ze do niczego dobrego nie prowadzą jeśli chcę iść do przodu

      przepraszam za osobistą wycieczkę i ciut przy długą ale ja tez kiedyś myślałam,że nie uda mi się zmienić swojego spojrzenia na siebie..a udało się..pierwszy krok to..chcieć zmian i poprosić o pomoc

      aniam

  • Jestem dziś smutna od rana, najpierw z powodu, że nie mogłam uczestniczyć w Mszy o 7 rano i łączyć się duchowo z Eucharystią dla pielgrzymów z Ostrowca Świętokrzyskiego, która była w intencji Róż różańcowych do której należę.Potem byłam na Mszy pogrzebowej o 10tej a po powrocie z cmentarza dostaliśmy wiadomość o 3 wylewie u Teściowej i zabraniu Jej do szpitala. Mąż na popołudniówce a ja wybieram się na Adorację i pozostanę na Mszy Świętej wieczornej o 18:30.

    • Mszy Świętej przewodniczył Ksiądz Pielgrzym z Lęborka ze swoją grupą ok. 50cio osobową. Grupa przenocuje na plebanii, więc pewnie zobaczę ich jeszcze jutro. Radosne śpiewy przy gitarze udzieliły się i mnie, tak więc miałam za co dziękować Bogu. Ucieszyłam się bardzo. Nasz Pan zamienił mój mój poranny smutek w radość. Chwała Panu. Jutro odwiedzę Teściową, Pan dał taką możliwość. Niech będzie Bóg uwielbiony w Jego dobroci i miłości do nas.

    • Wiele wątków prywatnych zamieszczam na Księdza blogu ( mam nadzieję że nie przeszkadza to nikomu ) a dziś chcę poinformować, że Teściowa już w domu, leżąca ale świadoma, chwilami można się z Nią porozumieć, poznaje osoby odwiedzające Ją. Chwała Panu.

    • Bardzo dziękuję Annie za wszystkie refleksje duchowe i modlitewne, ale też za wszystkie wątki osobiste. Są one bardzo cenne. Po pierwsze – bardzo ubogacają nas wszystkich. Po drugie – są znakiem wielkiego zaufania do nas, jako wspólnoty blogowej. Bardzo dziękuję za to!
      Ks. Jacek

    • Tak rzeczywiście jest, czuję się bezpieczna a przyznam się, że jest to sposób otwierania się na różnych ludzi ( swoiste ćwiczenie odwagi mówienia ( w tym wypadku pisania, co jest łatwiejsze), gdyż w codzienności swojej wciąż mam nowe wezwania do osobistych kontaktów z ludźmi. Teraz np. przymierzamy się w kilka osób ze Wspólnoty do ewangelizowania Włocławka. W planach na nowy rok (szkolny)posługa w PDSie, Hospicjum, ewangelizacja młodzieży w parafiach przy okazji rekolekcji…Jak nie padnę,nie wymięknę to wytrwam, innej opcji nie przewiduję. 🙂

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.