Nasza prywatna góra Nebo…

N
Pozdrawiam!
                                      Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Środa
19 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Pwt 34,1–12; Mt 18,15–20
CZYTANIE
Z KSIĘGI POWTÓRZONEGO PRAWA:
Mojżesz
wstąpił z równiny Moabu na górę Nebo, na szczyt Pisga, naprzeciw
Jerycha. Pan zaś pokazał mu całą ziemię Gilead aż po Dan; całą
ziemię Neftalego, ziemię Efraima i Manassesa, całą krainę Judy
aż po Morze Zachodnie; Negeb, okręg doliny koło Jerycha, miasta
palm, aż do Soaru.
Rzekł
Pan do niego: „Oto kraj, który poprzysiągłem Abrahamowi,
Izraelowi i Jakubowi tymi słowami: «Dam go twemu potomstwu». Dałem
ci go zobaczyć własnymi oczami, lecz tam nie wejdziesz”.
Tam,
w krainie Moabu, według postanowienia Pana umarł Mojżesz, sługa
Pana. I pochowano go w dolinie krainy Moabu naprzeciw Bet–Peor, a
nikt nie zna jego grobu aż po dziś dzień. W chwili śmierci miał
Mojżesz sto dwadzieścia lat, a wzrok jego nie był przyćmiony i
siły go nie opuściły. Synowie Izraela opłakiwali Mojżesza na
stepach Moabu przez trzydzieści dni. Potem skończyły się dni
żałoby po Mojżeszu.
Jozue,
syn Nuna, pełen był ducha mądrości, gdyż Mojżesz włożył na
niego ręce. Słuchali go synowie Izraela i czynili, jak im rozkazał
Pan przez Mojżesza.
Nie
powstał więcej w Izraelu prorok podobny do Mojżesza, który by
poznał Pana twarzą w twarz, ani równy we wszystkich znakach i
cudach, które polecił mu Pan czynić w ziemi egipskiej wobec
faraona, wszystkich sług jego i całego jego kraju; ani równy mocą
ręki i całą wielką grozą, jaką wywołał Mojżesz na oczach
całego Izraela.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Gdy twój brat zgrzeszy przeciw
tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha,
pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź ze sobą
jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech
świadków opierała się cała prawda. Jeśli i tych nie usłucha,
donieś Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech
ci będzie jak poganin i celnik.
Zaprawdę
powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w
niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.
Dalej
zaprawdę powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś
prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w
niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem
pośród nich”.
Stanął
Mojżesz na górze Nebo i zobaczył całą ziemię Gilead aż
po Dan; całą ziemię Neftalego, ziemię Efraima i Manassesa, całą
krainę Judy aż po Morze Zachodnie; Negeb, okręg doliny koło
Jerycha, miasta palm, aż do Soaru.
Zobaczył zatem
ziemię, do której prowadził przez tyle lat i przez tyle trudnych
okoliczności swój naród, ale do której sam nie mógł wejść…

Bardzo
trudna do zrozumienia jest ta Boża decyzja, mocą której za jedno
właściwie niewielkie zawahanie – i to w sytuacji dużego stresu,
dużego napięcia nerwowego, spowodowanego oporem ludu – został
tak surowo ukarany. W dodatku, na kartach Pisma Świętego
kilkukrotnie pada stwierdzenie Boga, że Mojżesz nie wejdzie do
Ziemi Obiecanej – jakby Bogu zależało wręcz na
podkreśleniu tego, jakby wręcz miał z tego jakąś satysfakcję.
Trudno
całą tę sprawę zrozumieć, patrząc na nią jedynie przez pryzmat
naszego, ludzkiego rozumowania. Zresztą, nie znamy dokładnie
wszystkich okoliczności
całego zajścia, a jedynie te, które
zostały opisane na kartach Biblii. I wreszcie, musimy wziąć pod
uwagę symboliczny charakter wypowiedzi biblijnych, nie zaś
dosłowny.
Należy
zatem z pewną ostrożnością i ze świadomością głębokiej
tajemnicy podchodzić do całej sprawy – zwłaszcza, jeżeli
weźmiemy pod uwagę, że nawet dzisiaj Autor biblijny jednak docenia
postawę Mojżesza i ocenia ją niezwykle pozytywnie, w takich oto
słowach: Nie powstał więcej w Izraelu prorok podobny do
Mojżesza, który by poznał Pana twarzą w twarz, ani równy we
wszystkich znakach i cudach, które polecił mu Pan czynić w ziemi
egipskiej wobec faraona, wszystkich sług jego i całego jego kraju;
ani równy mocą ręki i całą wielką grozą, jaką wywołał
Mojżesz na oczach całego Izraela.
A więc jednak!
To
właśnie taki obraz Mojżesza pozostał na wieki na kartach Pisma
Świętego. Incydent przy wodach Meriba – o ile tak możemy
nazwać tamto wydarzenie – w niczym nie przyćmił jego pozytywnego
obrazu jako człowieka wielkiego ducha i wielkiej zażyłości z
Bogiem.
Oto
dzisiaj spotykamy go na swoistym rozstaju dróg: jest to
ostatnie miejsce, do którego dotarł w swojej ziemskiej pielgrzymce
i z którego miał już przejść do Domu Boga, a jednocześnie jest
to miejsce, z którego zobaczył całą Ziemię Obiecaną i z
którego to miejsca lud pod wodzą Jozuego miał pójść dalej, a
on, Mojżesz, już z nimi nie miał wyruszyć. Jest to zatem punkt
graniczny, punkt zwrotny i moment absolutnie przełomowy.
Mojżesz
w tym momencie zobaczył to, co jest przed jego narodem, ale też
ujrzał z pewnością to, co zostało za nim i po nim, a więc
to wszystko, co przeżył i drogę, którą przebył. Jak nam się
wydaje – co w takim momencie mógł myśleć?… Co mógł
przeżywać?…
W
takich sytuacjach człowiek staje w prawdzie – w prawdzie przed
Bogiem, w pełnej prawdzie o całym swoim życiu…
Spoglądając
na wszystko, czego dokonał i patrząc w przyszłość, której nie
zna, zadaje sobie najważniejsze i najbardziej gruntowne pytania,
na które udziela – oby! – jak najszczerszej odpowiedzi. W
przypadku Mojżesza akurat kwestia przyszłości była rozstrzygnięta
– on wiedział, że przyszłość na tej ziemi już nie należy
do niego,
bo on odchodzi do Domu Boga.
Ale
mógł ucieszyć się świetlaną przeszłością swego narodu,
wchodzącego do ziemi, którą on z góry Nebo w całości zobaczył.
Patrząc zaś wstecz, na całe swoje życie, mógł na pewno ucieszyć
się tym, że tego życia nie zmarnował, ale we współpracy
z Bogiem dokonał wielkich i ważnych rzeczy. Taki obraz ukazał się
jego oczom, kiedy w pełnej prawdzie spojrzał na siebie.
W
Ewangelii Jezus zachęca nas, abyśmy innym pomagali stanąć w
pełnej prawdzie.
I jak sam Jezus przestrzega – może to nie
być wcale takie proste. Mówi: Gdy twój brat zgrzeszy przeciw
tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha,
pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź ze sobą
jeszcze jednego albo dwóch,
żeby na słowie
dwóch albo trzech świadków opierała się cała prawda. Jeśli i
tych nie usłucha, donieś Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła
nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik.
Przy
okazji zaznaczmy, że stwierdzenie niech ci będzie jak poganin
i celnik
nie oznacza odrzucenia i
potępienia tegoż człowieka, jakby się to mogło wydawać. Oznacza
jeszcze większą troskę o niego i bardziej intensywną
modlitwę o jego nawrócenie i opamiętanie. Właśnie o to, aby nie
bał się on pełnej prawdy o sobie i od niej nie uciekał.
Moi
Drodzy, jak często w naszym życiu mają miejsce takie przełomowe
momenty,
w których dokonujemy spojrzenia wstecz – po to, aby
wyciągnąć wnioski na przyszłość?… Czy mamy wówczas odwagę
uświadomić sobie pełną prawdę o sobie
– czy jednak od niej
uciekamy? I czy jednocześnie pomagamy innym w zmierzeniu się z
pełną prawdą o ich życiu? Czy jednak nie czynimy tego w sposób
arogancki, poniżający dla nich?
Takie
i inne pytania warto sobie dzisiaj postawić. I warto jak najczęściej
dokonywać takiego przeglądu swego życia. Na pewno – przed
każdą Spowiedzią.
Ale także zakończenie każdego dnia
jest odpowiednim czasem na dokonanie choćby krótkiego rachunku
sumienia i podsumowania tego, co było, aby dobrze wejść w czas,
który jest przed nami.
Warto
nawet codziennie wchodzić na tę naszą, prywatną górę Nebo…

2 komentarze

  • Wczoraj Niebo,wysoko w górze, które zdobyła swym życiem Maryja, dziś Nebo góra, którą osiągnął Mojżesz. Każdy może prześledzić życie Maryi, wybranki Boga i życie Mojżesza, Bożego proroka i stwierdzić, że był w nim trud, wzmaganie, praca, odpoczynek, radości. Była też modlitwa, rozmowa z Bogiem. Wszystko to jest również naszym udziałem, ale czy my dotrzemy do jakiejś góry chwalebnej, to już zależy nie tylko od Bożej łaski ale i naszego starania, aby tą łaskę przyjąć. Na czas zmagania się z życiem Szczęść Boże.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.