Będziesz miłował…

B
Szczęść Boże! Pozdrawiam ze Szklarskiej Poręby, gdzie przebywamy od poniedziałku do jutra. Pogoda – wymarzona na górskie spacery: nie za gorąco, lekkie zachmurzenie, ale też bez deszczu, a ponadto miły, orzeźwiający wiatr… Dzisiaj planujemy wyjazd do Świeradowa Zdroju i wjazd na górę gondolą, a potem wyjazd jeszcze dalej… Ale na noc wracamy do Szklarskiej. Serdecznie pozdrawiam Wszystkich i zapewniam o modlitwie!
                                   Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Piątek
20 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Rt 1,1.3–6.14b–16.22; Mt 22,34–40
CZYTANIE
Z KSIĘGI RUT:
W
czasach, gdy rządzili sędziowie, powstał głód w kraju. Z
Betlejem judzkiego wyszedł pewien człowiek ze swoją żoną i swymi
dwoma synami, aby się osiedlić w ziemi Moabu.
Ten
człowiek, imieniem Elimelek, mąż Noemi, zmarł, a Noemi pozostała
ze swymi dwoma synami. Ci wzięli sobie za żony Moabitki: jedna
nazywała się Orpa, druga nazywała się Rut. Mieszkali tam około
dziesięciu lat. Obaj synowie również zmarli, a kobieta pozostała,
przeżywszy obu swych synów i swego męża.
Wyruszyła
więc Noemi i z nią jej synowe, aby wrócić z ziemi Moabu, ponieważ
usłyszała w ziemi Moabu, że Pan nawiedził swój lud, dając mu
chleb. Orpa ucałowała swoją teściową i wróciła do swego
narodu, a Rut pozostała przy niej. Noemi powiedziała do Rut: „Oto
twoja szwagierka wróciła do swego narodu i do swego boga, wracaj i
ty za twą szwagierką”.
Odpowiedziała
Rut: „Nie nalegaj na mnie, abym opuściła ciebie i abym odeszła
od ciebie, gdyż gdzie ty pójdziesz, tam ja pójdę, gdzie ty
zamieszkasz, tam ja zamieszkam, twój naród będzie moim narodem, a
twój Bóg będzie moim Bogiem”.
Wróciła
więc Noemi, a z nią była Rut Moabitka, jej synowa, która przyszła
z ziemi Moabu. Przyszły zaś do Betlejem na początku żniw
jęczmienia.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Gdy
faryzeusze dowiedzieli się, że Jezus zamknął usta saduceuszom,
zebrali się razem, a jeden z nich, uczony w Prawie, zapytał Go,
wystawiając Go na próbę: „Nauczycielu, które przykazanie w
Prawie jest największe?”
On
mu odpowiedział: „«Będziesz miłował Pana Boga swego całym
swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem». To jest
największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego:
«Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego». Na tych
dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy”.
Ileż
trzeba mieć w sobie ludzkiej miłości i dobroci, aby zrezygnować
ze swojej
szczęśliwej przyszłości – i
poświęcić ją teściowej, matce swojego nieżyjącego męża…
Nic tak naprawdę nie nakazywało Rut postąpić tak, jak postąpiła.
Mogła – tak samo, jak Orpa, druga synowa – odejść i ułożyć
sobie życie od nowa:
znaleźć nowego męża, mieć dzieci i żyć
w szczęśliwej rodzinie. Pozostanie z pogrążoną w żałobie
teściową nie dawało raczej szansy na taką przyszłość.
A
jednak, Rut nie zawahała się ani razu przy podejmowaniu swojej
decyzji. Co więcej, była to decyzja na tyle mocna i podparta tak
głębokim przekonaniem,
że na propozycję swej teściowej,
Noemi, aby jednak postąpiła tak, jak druga synowa i jednak odeszła,
Rut odpowiedziała mocno i zdecydowanie: Nie nalegaj na mnie,
abym opuściła ciebie i abym odeszła od ciebie, gdyż gdzie ty
pójdziesz, tam ja pójdę, gdzie ty zamieszkasz, tam ja zamieszkam,
twój naród będzie moim narodem, a twój Bóg będzie moim Bogiem.

A
zatem, nie była to tylko kwestia zamieszkania razem z teściową i
ułożenia całego swego życia tak, by móc jej pomagać i służyć,
ale była to także kwestia wyboru nowego narodu i uznania go
za własny, a nawet – co jest zdecydowanie najważniejszą sprawą
w życiu każdego człowieka – wybór Boga, który miał się
dla niej stać jej Bogiem,
chociaż wcześniej w Niego nie
wierzyła i za swego Boga nie uznawała. Jakże zatem głęboka i
mocna musiała być miłość
Rut do swej teściowej!
Nie
była to jedynie chwilowa zachcianka, nie był to tylko jakiś gest –
owszem, bardzo znaczący i oryginalny, ale jednostkowy – nie! To
był wybór na całe życie, to był wybór zupełnie nowej
drogi życia, zupełnej przemiany życia! W ten sposób Rut
zrealizowała zarówno przykazanie miłości Boga, jak i
przykazanie miłości bliźniego.
Oba
te Boże nakazy istniały w Starym Testamencie, ale oddzielnie. Jezus
je dzisiaj – jak słyszymy – połączył. Zanim jednak Jezus to
uczynił w swoim nauczaniu oraz w swoim odniesieniu do człowieka,
wcześniej swoją postawą dokonała tego Rut. Bo to właśnie
w jej niezwykłej decyzji, której zresztą pozostała wierną,
widzimy połączenie miłości do teściowej, a więc do
konkretnego człowieka, z miłością do Boga, którego
dopiero chciała poznać i uznać za swego Boga. W tym momencie, w
którym decydowała o pozostaniu przy teściowej, jeszcze chyba nie
za bardzo wiedziała o Bogu jedynym, a już tak doskonale
wypełniła Jego przykazanie miłości.
Zanim Go dobrze poznała,
już okazała Mu miłość – właśnie w drugim człowieku! I w
sposób bardzo konkretny.
Jeżeli
zatem my chcemy naprawdę szczerze wypełnić połączone przykazania
miłości Boga i bliźniego, to musimy się nastawić nie na
pojedyncze gesty
i jednorazowe dokonania – choćby najbardziej
spektakularne, poruszające czy wręcz wzruszające. Przykazanie
miłości Boga i bliźniego da się należycie wypełnić jedynie
konkretem codzienności!
Jest to wierne i konsekwentne codzienne
trwanie przy Bogu i przy drugim, konkretnym człowieku, w bardzo
konkretnych okolicznościach swojego i jego życia,
bez względu
na własne nastroje i ludzkie opinie. Na tym polega prawdziwa miłość
do Boga i do bliźniego. Podkreślmy jeszcze raz: należycie można
ją okazać i zrealizować jedynie w konkrecie codzienności!
I
jeszcze jedna refleksja, jaka nasuwa się w związku z dzisiejszymi
czytaniami, szczególnie z pierwszym: jakby się bardzo chciało
mieć przy sobie takiego przyjaciela,
który bez względu na
wszystko chciałby zawsze być, wspomóc, pocieszyć… I którego
stać byłoby nawet na niejedno poświęcenie, aby być przy nas. To
oczekiwanie wydawać się może wręcz nierealne. Dlatego też
postawę Rut być może odbieramy jako coś zupełnie
nierzeczywistego, a już szczególnie – w naszych czasach…
Tymczasem
taka postawa – tylko taka postawa – jest najpełniejszą formą
realizacji przykazania miłości Boga i bliźniego.
Zamiast zatem
załamywać ręce i wzdychać z niedowierzaniem, postarajmy się sami
w sobie kształtować taką postawę wiernej przyjaźni i
bliskości
z innymi – i módlmy się dla siebie o kogoś
tak bliskiego i tak oddanego, jak Rut dla Noemi…

11 komentarzy

  • Poświęcenie Rut… Teściowa Noemi wysyła młodą wdówkę „na nocne czuwanie” w stogu zboża. Tam przychodzi bogaty wdowiec Boaz. Rano zadowolona młódka wraca do domu z „sześcioma miarami jęczmienia”. Po pewnym czasie Boaz bierze ją sobie za żonę. Tak poczyna się ród króla Dawida…
    I pomyśleć, że jeszcze w XIX wieku teologowie przestrzegali przed czytaniem tej „opowiastki„ niewinnym dzieweczkom.

    …„to właśnie w jej niezwykłej decyzji… widzimy połączenie miłości do teściowej, a więc do konkretnego człowieka, z miłością do Boga„?

  • W każdej kwestii możemy mieć różne spojrzenie, bądź podobne…
    Mnie imponuje, zachwyca postawa Rut wobec teściowej, może dlatego że nie wydaje mi się iż chciałabym iść z teściową do obcego mi kraju, przyjąć obcą wiarę… Gdybym pozostawała w dotychczasowym miejscu zamieszkania, w znanym mi środowisku, to co innego,bądź gdyby teściowa potrzebowała mojej pomocy, również nie wahałabym się pozostać z nią, ale to są tylko takie " gdybania". Trzeba by się znaleźć w konkretnej sytuacji i wówczas podejmować decyzję.

  • Podobnie jak Ks. Jacek z rodziną i ja przebywam ze swoją rodziną w górach i właśnie jestem po porcji góralskich dowcipów, w których głównym bohaterem była teściowa :), ale rozumiana w zupełnej kontrze do postawy Rut 😉

    • Miłego wypoczynku. Moje dzieci wczoraj wróciły z Beskidów a jedno z nich dziś wieczorem odjechało do Niemiec. Ja myślę o wędrówce pieszej jutro do Lichenia, ale ostateczną decyzję podejmę przed 10tą, gdy zmierzę swoje siły na zamiary. :).

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.