Zmarli – żyją!

Z
Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym
urodziny przeżywał Mateusz Sętorek, należący w swoim czasie do
Wspólnoty młodzieżowej w Trąbkach.
Dzisiaj
natomiast urodziny przeżywa Pani Doktor Wanda Półtawska, znana
Obrończyni życia.
Niech
Drogim Jubilatom Pan udzieli wszystkich łask i pomocy, aby Jego wolę
w swoim życiu mogli wypełniać. Zapewniam o modlitwie!
W
dniu dzisiejszym nasza modlitwa towarzyszy wszystkim Zmarłym nam
bliskim. Więcej o tym w rozważaniu. Zapewne także jutro te kwestie
w rozważaniu się pojawią – tyle, że w formie bardziej jeszcze
pogłębionej. Bo oto jutro mieć będziemy na naszym forum słówko
z Syberii!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek
Wspomnienie
Wszystkich Wiernych Zmarłych,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza:
PIERWSZA
MSZA
Hi
19,1.23–27a; 1 Kor 15,20–24a.25–28; Łk
23,44–46.50.52–53;24,1–6a
CZYTANIE
Z KSIĘGI HIOBA:
Hiob
powiedział: „Któż zdoła utrwalić me słowa, potrafi je w
księdze umieścić? Żelaznym rylcem, diamentem, na skale je wyryć
na wieki?
Lecz
ja wiem: Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. Potem me
szczątki skórą odzieje, i oczyma ciała będę widział Boga. To
właśnie ja Go zobaczę”.
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli.
Ponieważ bowiem przez człowieka przyszła śmierć, przez człowieka
też dokona się zmartwychwstanie.
Jak
w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą
ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności: Chrystus jako
pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego
przyjścia. Wreszcie nastąpi koniec, gdy przekaże królowanie Bogu
i Ojcu.
Trzeba
bowiem, ażeby królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół
pod swoje stopy. Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć.
Wszystko bowiem rzucił pod Jego stopy.
Kiedy
się mówi, że wszystko jest poddane, znaczy to, że z wyjątkiem
Tego, który Mu wszystko poddał. A gdy już wszystko zostanie Mu
poddane, wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu, który Synowi poddał
wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkich.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Było
już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do
godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku
rozdarła się przez środek.
Wtedy
Jezus zawołał donośnym głosem: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam
ducha mojego”. Po tych słowach wyzionął ducha.
Był
tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek
Wysokiej Rady. On to udał się do Piłata i poprosił o Ciało
Jezusa. Zdjął Je z krzyża, owinął w płótno i złożył w
grobie, wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany.
W
pierwszy dzień tygodnia niewiasty poszły skoro świt do grobu,
niosąc przygotowane wonności. Kamień od grobu zastały odsunięty.
A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy wobec tego
były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężów w
lśniących szatach.
Przestraszone,
pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: „Dlaczego
szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj;
zmartwychwstał”.
DRUGA
MSZA
Dn
12,1–3; Rz 6,3–9; J 11,32–45
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA DANIELA:
Ja,
Daniel, płakałem i usłyszałem to słowo Pańskie: „W owych
czasach wystąpi Michał, wielki książę, który jest opiekunem
dzieci twojego narodu. Wtedy nastąpi okres ucisku, jakiego nie było,
odkąd narody powstały, aż do chwili obecnej. W tym czasie naród
twój dostąpi zbawienia, każdy, kto się okaże zapisany w księdze.
Wielu zaś, co posnęli w prochu ziemi, zbudzi się: jedni do
wiecznego życia, drudzy ku hańbie, ku wiecznej odrazie. Mądrzy
będą świecić jak blask sklepienia, a ci, którzy nauczyli wielu
sprawiedliwości, jak gwiazdy przez wieki i na zawsze”.
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO
PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Bracia:
Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest
zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć?
Przyjmując więc chrzest zanurzający nas w śmierć, zostaliśmy
razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie,
jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca.
Jeżeli
bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim
złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno
przez podobne zmartwychwstanie. To wiedzcie, że dla zniszczenia
grzesznego ciała dawny nasz człowiek został razem z Nim
ukrzyżowany po to, byśmy już więcej nie byli w niewoli grzechu.
Kto bowiem umarł, stał się wolny od grzechu.
Otóż,
jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również
żyć będziemy, wiedząc, że Chrystus powstawszy z martwych już
więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
JANA:
Gdy
Maria, siostra Łazarza, przyszła do miejsca, gdzie był Jezus,
ujrzawszy Go upadła mu do nóg i rzekła do Niego: „Panie, gdybyś
tu był, mój brat by nie umarł”.
Gdy
więc Jezus ujrzał, jak płakała ona i Żydzi, którzy razem z nią
przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: „Gdzie
go położyliście?”
Odpowiedzieli
mu: „Panie, chodź i zobacz”.
Jezus
zapłakał.
A
Żydzi rzekli: „Oto jak go kochał!”
Niektórzy
z nich powiedzieli: „Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu,
nie mógł sprawić, by on nie umarł?”
A
Jezus ponownie okazując głębokie wzruszenie przyszedł do grobu.
Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień.
Jezus
rzekł: „Usuńcie kamień”. Siostra zmarłego, Marta, rzekła do
Niego: „Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w
grobie”.
Jezus
rzekł do niej: „Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz,
ujrzysz chwałę Bożą?”
Usunięto
więc kamień. Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: „Ojcze,
dziękuję Ci, żeś Mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że Mnie
zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to
powiedziałem, aby uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał”.
To
powiedziawszy, zawołał donośnym głosem: „Łazarzu, wyjdź na
zewnątrz!” I wyszedł umarły, mając nogi i ręce powiązane
opaskami, a twarz jego była zawinięta chustą.
Rzekł
do nich Jezus: „Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić”. Wielu
więc spośród Żydów przybyłych do Marii ujrzawszy to, czego
Jezus dokonał, uwierzyło w Niego.
TRZECIA
MSZA
Mdr
3,1–6.9; 2 Kor 4,14–5,1; J 14,1–6
CZYTANIE
Z KSIĘGI MĄDROŚCI:
Dusze
sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka.
Zdało
się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za
nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w
pokoju.
Choć
nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest
nieśmiertelności. Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr
wielkich, Bóg ich bowiem doświadczył i znalazł ich godnymi
siebie.
Doświadczył
ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę. Ci,
którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą
przy Nim trwali: łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych.
CZYTANIE
Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Jesteśmy przekonani, że Ten, który wskrzesił Jezusa, z Jezusem
przywróci życie także nam i stawi nas przed sobą razem z wami.
Wszystko to bowiem dla was, ażeby w pełni obfitująca łaska
zwiększyła chwałę Bożą przez dziękczynienie wielu.
Dlatego
to nie poddajemy się zwątpieniu, chociaż bowiem niszczeje ten
człowiek zewnętrzny, to jednak ten, który jest wewnątrz, odnawia
się z dnia na dzień. Niewielkie bowiem utrapienia nasze obecnego
czasu gotują bezmiar chwały przyszłego wieku dla nas, którzy się
wpatrujemy nie w to, co widzialne, lecz w to, co niewidzialne. To
bowiem, co widzialne, przemija, to zaś, co niewidzialne, trwa
wiecznie.
Wiemy
bowiem, że jeśli nawet zniszczeje nasz przybytek doczesnego
zamieszkania, będziemy mieli mieszkanie od Boga, dom nie ręką
uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Niech się nie trwoży serce
wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest
mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę
przecież przygotować wam miejsce.
A
gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przybędę powtórnie i
zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem.
Znacie drogę, dokąd Ja idę”.
Odezwał
się do Niego Tomasz: „Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc
możemy znać drogę?”
Odpowiedział
mu Jezus: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi
do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie”.
Już
przebrzmiał szum i ruch, związany z wczorajszą Uroczystością,
wiele osób powróciło do pracy, niektórzy do szkół, nasi goście
także już odjechali, a my dzisiaj skupiamy naszą uwagę na
pamięci o Zmarłych.
Wczoraj byliśmy na cmentarzu, aby odprawić
pobożną procesję i modły wznieść za tych, którzy – jak mówi
liturgia mszalna – „odeszli przed nami ze znakiem wiary i śpią
w pokoju”.
Wielu z nas szczerze się modliło, niektórzy
przyszli tylko lampkę zapalić i wieniec położyć – w sumie,
dobre i to. Bo to też jakiś znak pamięci o Zmarłych i miłości
do nich.
A może w którymś momencie zrodzi się także
pragnienie modlitwy za nich?…
My
poszliśmy wczoraj właśnie po to, aby przede wszystkim modlitwą
wspierać naszych bliskich Zmarłych, bo wiemy, że Oni przede
wszystkim tego właśnie potrzebują. Nie tyle naszych
wiązanek i zniczy, nie tyle wystawnych pomników (tego właściwie
tak naprawdę to wcale nie potrzebują), natomiast jak kilku
kropel zimnej wody
w upalny dzień, jak odrobiny cienia i ochłody
w skwarze – potrzebują naszej modlitwy!
Naturalnie,
ważne są także te zewnętrzne znaki, ale one nie mogą nam
przysłonić istoty sprawy. We wczorajszych przekazach medialnych
słyszeliśmy wiele relacji o kwestach, przeprowadzanych na
poszczególnych cmentarzach,
w celu ratowania wspaniałego
dziedzictwa kultury i historii, jakimi są zabytkowe nagrobki i
pomniki. I chociaż w większości wypowiedzi, jakie słyszałem w
Telewizji Polskiej, posługiwano się bardzo poprawną
terminologią,
precyzyjnie odróżniając charakter uroczystości
Wszystkich Świętych, jako dnia radosnego, od atmosfery i wyciszenia
Dnia Zadusznego – co jeszcze kilka lat temu byłoby wręcz nie do
pomyślenia – to jednak wydaje się, że więcej uwagi
poświęcano właśnie kwestowaniu
na poszczególnych
cmentarzach, lub też relacjom z policyjnej akcji „Znicz”, niż
sprawom religijnym i duchowym.
I
znowu – powiedzmy jasno – te wszystkie kwestie, związane ze
zbiórką pieniędzy na ratowanie pomników czy z bezpieczeństwem na
drogach, są bardzo ważne i potrzebne, ale przecież nie
najważniejsze.
My dzisiaj – już jakby uwolnieni od tych
przeróżnych aspektów dodatkowych – koncentrujemy całą naszą
uwagę wyłącznie na modlitwie za Zmarłych,
w słowie Bożym
liturgii mszalnej szukając natchnienia i motywów nadziei. I
wiele ich tam znajdujemy – we wszystkich trzech zestawach czytań,
jakie liturgia Kościoła nam dzisiaj proponuje.
Oto
bowiem dzisiaj każdy kapłan – nawet nie mając takiej
duszpasterskiej konieczności – może z mocy prawa celebrować
trzy Msze Święte,
które oczywiście ofiarować będzie za
Zmarłych. I dlatego mamy do dyspozycji trzy zestawy czytań, z
których na Mszy Świętej słyszmy jeden. Wszystkie one jednak – w
który by się nie wczytać lub nie wsłuchać – mówią nie o
rozpaczy, nie o smutku, ale o nadziei zmartwychwstania i o samym
zmartwychwstaniu.
Zwróćmy na to uwagę! Słowo Boże nie
przybiera dzisiaj – mówiąc obrazowo – jakiejś czerni, jakiegoś
smutku, ale właśnie rozjaśnia je blask wielkiej nadziei na
zmartwychwstanie wieczne tych, którzy odeszli w Panu!
I
my, w duchu tej właśnie nadziei, modlimy się dzisiaj o łaskę
zmartwychwstania naszych Zmarłych do życia wiecznego.
Czytamy Ich imiona w Wypominkach, przyjmujemy w Ich intencji Komunię
Świętą, odmawiamy Różaniec, Koronkę do Miłosierdzia Bożego…
Staramy się spełnić warunki do zyskania odpustu zupełnego,
który także za Zmarłych moglibyśmy ofiarować. A tymi warunkami –
jak wiemy – są: nawiedzenie od 1 do 8 listopada cmentarza i
modlitwa za Zmarłych, przyjęcie Komunii Świętej, modlitwa w
intencjach Ojca Świętego i Kościoła oraz brak przywiązania do
jakiegokolwiek grzechu,
choćby powszedniego. W ten sposób
naprawdę bardzo pomagamy naszym Bliskim kochanym, którzy już
odeszli.
Ale
także poprzez to, że przebaczymy Im to wszystko,
czym mogli nam zawinić…
I wreszcie także poprzez to, że
naszą postawą będziemy dobrze świadczyć o naszych
Przodkach, bo przecież oczywistą jest sprawą, że dobra postawa
dzieci pięknie świadczy o ich rodzicach, a prawe życie uczniów
jest potwierdzeniem prawości ich nauczycieli i wychowawców. Jakież
to ważne, aby nasze dobre uczynki i nasze święte życie
było argumentem, przemawiającym na Sądzie Bożym na korzyść
Zmarłych nam bliskich…
Moi
Drodzy, w tym wszystkim, o czym tu sobie teraz mówimy, chodzi o to,
byśmy w coraz bardziej dojrzały sposób podchodzili do
kwestii naszej łączności ze Zmarłymi.
Coraz dojrzalszy, czyli
skoncentrowany na pomocy duchowej, a nie na ludzkich zwyczajach,
czasami zahaczających wręcz o pogaństwo! Mam tu na myśli takie
sprawy, jak chociażby obowiązkowe kupowanie nowego ubrania,
aby ciało Zmarłego ubrać w nie do trumny; albo też trzykrotne
dotykanie trumną progu domu
przy jej wynoszeniu, na znak
rzekomego pożegnania Zmarłego z domem. Z takimi – między innymi
– zwyczajami spotkałem się w trakcie swojej kapłańskiej posługi
– i jeszcze kilkoma innymi, których tutaj nawet nie będę
przywoływał…
Natomiast
mam także na myśli i takie zwyczaje, które nie są absolutnie
jakimiś pogańskimi, ale które odważyłbym się nazwać
niepotrzebnymi,
nic nie wnoszącymi, jeśli idzie o pomoc
Zmarłym. I choć może narażę się tu niektórym, ale myślę o
noszeniu czarnego stroju po śmierci kogoś
bliskiego.
Naturalnie, mam świadomość, że to wynika z
wieloletniej tradycji, i gdyby po śmierci kogoś bliskiego rodzina
nie nosiła czarnych ubrań, to co powiedzieliby sąsiedzi?…
Ale
może jednak warto już zacząć przynajmniej o tym myśleć, żeby
zerwać z tą czernią, która nie ma tak naprawdę nic wspólnego
z wiarą,
bo przecież widzimy, że i liturgia Kościoła pozbyła
się czarnych ornatów, a wprowadziła fioletowe, symbolizujące
refleksję i wewnętrzną przemianę. Także dywagowanie, ile to
czasu powinna trwać żałoba po mężu, a ile po ojcu, a ile po
dziadku –
co tak naprawdę ma na celu? A tak w ogóle –
co oznacza pojęcie: „żałoba”?
Czy
jeżeli wspominając kogoś z naszych bliskich, kochanych Zmarłych,
będziemy śmiać się na głos, wspominając choćby żarty, które
ta osoba opowiadała – czy to będzie przeciwne żałobie? A
może właśnie nasi Zmarli chcieliby, żebyśmy Ich z radością
wspominali, a nie ze smutkiem? Żebyśmy się na Ich wspomnienie
jak najczęściej uśmiechali,
a nie na siłę zmuszali do tego,
żeby zwieszać nos na kwintę?… I abyśmy się normalnie ubierali,
a nie na czarno?…
Czerń
– jeszcze raz to podkreślmy – jest symbolem rozpaczy, smutku,
braku nadziei,
a my przecież wiemy, że nasi Zmarli żyją!
I mamy nadzieję, że żyją już w Niebie! A jeżeli
przebywają jeszcze w czyśćcu, to mamy nadzieję, że szybko
znajdą się w Niebie.
I o to się modlimy, w tej intencji
przyjmujemy Komunię Świętą, a także inne formy duchowej pomocy –
wspomniane już wcześniej – stosujemy. Natomiast rezygnujemy z
tych zwyczajów i tradycji, które z wiarą niewiele, lub nic
wspólnego nie mają, bo one nie pomagają naszym Zmarłym, a
jednocześnie nie za dobrze świadczą o naszej chrześcijańskiej
postawie.
Mówię
to, moi Drodzy, nie na zasadzie jakiegoś wyrzutu, czy narzucania się
z czymkolwiek – chcę Was tylko prosić o to, żebyście spokojnie
o tych sprawach pomyśleli i porozmawiali w rodzinie.
I na pewno
– byście się jeszcze intensywniej za swoich Zmarłych modlili.
Niekoniecznie ubrani na czarno…

12 komentarzy

  • No to Ksiądz mnie trochę zadziwił, pisząc o braku podstaw chodzenia w żałobie – ( na czarno )ale intencje Księdza rozumiem, bo rzeczywiście jest to tylko tradycja, bardzo zakorzeniona w środowisku polskim ale przecież nikomu nie szkodząca. Sama nie wyobrażam sobie ubrać się jasno na pogrzeb osoby bliskiej. Prawdą jest,że czas tej "czarnej żałoby" nigdzie nie jest określony a tylko przyjęty zwyczajowo. Dał Ksiądz do myślenia nam katolikom a jest to dla mnie temat bardzo aktualny, bo noszę na ciemno po śmierci teściowej i mam zamiar chodzić tak ubrana przez 3 miesiące a więc okres zimy.

    • Nie pisałem o tym, żeby na pogrzeb ubierać się na jasno. Ale czy koniecznie na czarno? Pisząc o tym miałem na myśli sytuacje – znane mi skądinąd – niemałego zakłopotania osób, które musiały założyć coś czarnego z uwagi na "żałobę" w rodzinie, a nic takiego nie miały. I widziałem, że wcale im nie na rękę to ubieranie na czarno, ale przecież tradycja i opinie u ludzi… Właśnie w tym kontekście napisałem, że nie to jest najważniejsze. Ale przecież także nie postawiłem sprawy na tak zwanym "ostrzu noża", prawda?
      Pozdrawiam! Ks. Jacek

    • Nie przesadzajmy z tym "wymuszaniem" czerni na pogrzebach – przecież chodzi o to, aby ubrać się stosownie do okoliczności – skoro coraz częściej słyszy się o stosownym ubraniu na mszę świętą, to tym bardziej na mszę świętą pogrzebową nie wypada przyjść w różowych szortach 😉 . Chyba nikt nikogo nie zmusza do kupowania całych czarnych strojów (chociaż na ślub to już się samemu jakoś zmusza 🙂 )? Ja nie mam czarnego garnituru i na pogrzeb ojca byłem ubrany w garnitur najciemniejszy jaki mam – grafitowy i czarny płaszcz i nikt mi głowy nie urwał….

    • Proszę nie zrozumieć mnie źle, temat rzeczywiście trzeba nagłaśniać, " naród" wprzódy musi się z nim osłuchać i potem przemyśleć i podjąć własne decyzje, bo nic na siłę. Kultury, oprawy wokół pogrzebu, zwyczajów panujących nie załatwi przepisem :). Dobrze, że Ksiądz "problem" naświetlił, ale myślę że musi minąć nasze pokolenie, bo zapewne już nasze dzieci patrzą na kwestię "żałoby" łagodniej i nikt już cały rok ( lato, zima ) nie będzie chodził w czerni a jedynie jakiś krótki czas. Z drugiej strony, jeśli już ktoś kupił coś czarnego na pogrzeb, to trudno teraz nie nosić , bądź wyrzucić. To taki podobny problem jak z spopielania zwłok, jedni szybko dostosowują się do " mody i wygody" innym przychodzi to trudno.

    • Ja też nie chcę nikomu głowy urywać. Po co ten alarmistyczny ton? Poddaję tylko kwestię do refleksji – poprosiłem w zakończeniu rozważania o rozmowę na ten temat. I przedstawiłem swoje argumenty.
      Bardzo proszę nie przypisywać mi intencji, których nie miałem!
      Ks. Jacek

    • To nie jest alarmistyczny ton, tylko wskazanie na fakt, że nie spotkałem się z sytuacją, aby np. ktoś kogoś krytykował za brak czarnego stroju i nikt Księdzu żadnych złych intencji nie przypisywał, skąd ten wniosek?

    • Jeśli Ksiądz tak to odebrał, to mi przykro, ja włączyłam się a właściwie rozpoczęłam dyskusję i wyraziłam swoje spostrzeżenia na ten zwyczaj. Zauważam też w środowisku, że wiele starszych osób już wcześniej prosi swoich bliskich, aby nie chodzili po nich w czerni.

    • Nie ma problemu, po prostu rozmawiamy. Przedstawiłem swoje poglądy i swoją propozycję. Na pewno nie miałem na myśli sytuację, w której ktoś komuś miałby za czarny strój urywać głowę. Proszę jeszcze raz przeczytać końcówkę mojego rozważania: jest tam zaproszenie do refleksji i rozmowy. I tylko o to mi naprawdę chodzi… Doskonale wiem, że na wszystko potrzeba czasu.
      Ks. Jacek

  • ?Czerń – jeszcze raz to podkreślmy – jest symbolem rozpaczy, smutku, braku nadziei, a my przecież wiemy, że nasi Zmarli żyją!" – owszem czerń jest symbolem rozpaczy, smutku, żalu ale nie wiem dlaczego wg Księdza jest również symbolem braku nadziei? Nie mieszałbym naszej zewnętrznej i wewnętrznej postawy wyrażającej żal za stratą bliskiej osoby z brakiem nadziei, bo ta nadzieja jak najbardziej w chrześcijanach jest – powinna być. Tyko że fakt życia wiecznego, które staje się udziałem zmarłej kochanej osoby nie przekreśla naszej rozpaczy z powodu utraty tej osoby tu i teraz w doczesności. To jest nasz żal, nasz smutek, nasze uzewnętrznienie ludzkich emocji – a kolor żałobny zewnętrznie, kulturowo manifestuje to co zbiorowość przyjęła za normę postawy w okoliczności takiej, a nie innej. Nie widzę nic w tym złego ani niewłaściwego 🙂

    • Żal, smutek, emocje z powodu straty bliskiej osoby – tak. Rozpacz – nie. Uważam, że smutek z powodu rozstania to coś zupełnie innego, niż rozpacz, która jest właśnie brakiem nadziei. Jeżeli ktoś potrzebuje założenia czerni, to przecież nie napisałem nigdzie, że jest to zabronione, czy złe. Natomiast odradzam tego, zwłaszcza kiedy ktoś zakłada tylko dlatego, że tak wypada, tak trzeba, czy taka jest tradycja. A już tak poza wszystkim, to nasze zewnętrzne postawy, nasze słowa i czyny, ale także nasz strój i styl bycia – w jakiś sposób wyrażają to, co przeżywamy wewnątrz, prawda?…
      Pozdrawiam! Ks. Jacek

    • I dlatego właśnie czarny kolor w stroju (przecież wystarczy jakiś element, lub strój stonowany – niekoniecznie czarny, ale nie karnawałowy 🙂 ) w naszym kręgu kulturowym jest synonimem smutku i żalu – moim zdaniem – postawy wskazanej na pogrzebie, nawet jeśli to "smutek" pozorny.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.